PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862354}
7,4 50 321
ocen
7,4 10 1 50321
6,8 16
ocen krytyków
Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera
powrót do forum serialu Dahmer - Potwór: Historia Jeffreya Dahmera

Jestem w trakcie ogladania serialu. Za mna ponad połowa. I doswiadczam pewne uczucia ktorych nie rozumiem. Ogladalam sporo seriali lub mini seriali true crime. Ted Bundy, Richard Ramirez, Johnd Wayne Gacy i pare innych. Wiele z nich ma podobny schemat mianowicie w ktoryms momencie kiedy juz wyrobimy sobie opinie na temat “potworow w ludzkiej skorze” autorzy wrzucaja sekwencje na temat dziecinstwa tych ludzi i budzi sie w nas wspolczucie.

Ten serial jest troche inny gdyz mamy tu aktora a nie montaz reportazy. Aktor ktory niesamowicie oddaje kazde mozliwe uczucie. W jego oczach jest tyle emocji. I mimo ze serial sprawia ze czuje sie niekomfortowo nie potrafie pozbyc sie wrazenia ze to rowniez czlowiek. Czuje rozczarowanie, milosc, niezrozumienie, jest zawiedziony otaczajacym go swiatem, chce byc zaakceptowany i zrozumiany.

I to jest to czego nie rozumiem i nie wiem jak sie czuc. Czlowiek ktory zabijał i co gorsza posiłkowal sie swoimi ofiarami. Mordowal z zimna krwia. A ja czuje zal i wspolczucie ze nikt go nie rozumial, nie potrafil mu pomoc. Zdawal sobie sprawe z tego ze jest inny, dziwny, chore rzeczy go kreca. Czy byla mozliwosc zeby go uratowac?

Nie rozumiem swoich uczuc. Jestem na odcinku kiedy Jeff poznaje gluchoniemego chlopaka. I czuje w sercu cieplo ze wszyscy potrzebuja kochac i byc kochanym.

Co ze mna nie tak? Lub co z nami nie tak? Ze duzo ludzi widzac dziecinstwo i historie ludzi ktorzy nie mieli litosci odbierac ludzkie zycie czujemy wspolczucie?

dominik1980

własnie obejzałam ten serial i przeczytałm kilka opini o litości i wspolczuciu...no cuz one świadcza o niedojż

Oczywiście ze możemy. Chłopak pochodził z rodziny w której konflikt był na porządku dziennym. Był świadkiem prób samobójczych matki, nagminnych kłótni rodziców. Do tego sam czuł ze odstaje od innych i nie pasuje do świata. Potrzebował bliskości jak każdy człowiek. Kogoś komu by na nim zależało, kto nie uznałby go za dziwaka i zaakceptował. Niestety nie dane mu było takiej osoby spotkać na swojej drodze. Czasami jedna rozmowa z drugim człowiekiem moze zmienić wszystko. Może gdyby ojciec nie stchórzył podczas ich rozmowy i wysłuchał go. Może gdyby „autostopowicz” został a nie wyśmiał i obraził Dhamera to całej tej historii by nie było. Nie wiadomo bo może skłonności, które w nim tkwiły i tak by doszły do głosu, ale to nie zmienia faktu ze można mu współczuć. On wiedział ze to co robi jest złe i ze to przymus, którego w pewnym momencie nie potrafił ani nie chciał kontrolować.
Gwoli ścisłości ja nie usprawiedliwiam tego co zrobił - to okropne i niedopuszczalne. Ale jednocześnie może było możliwe do zatrzymania gdyby na jego drodze stanęła jedna osoba, która okazałyby mu sympatie i zamiast odepchnąć przyjęła z życzliwością.

ocenił(a) serial na 8
ankaa1985

To był zwykły zwyrodnialec który nie zasługiwał na życie.Jako dziecko już był problematyczny ...był nieudacznikiem nie chciał pracować,uczyć się,pił,palił i śmierdziało od niego na kilometr.Ludzie mają dużo gorzej w dzieciństwie niż on i pracują ,studiują,robią kariery znam takie osoby osobiście a przeżyły dużo większy dramat w dzieciństwie niż Dahmer,zresztą ciężko mówić o jego dzieciństwie że to był jakiś wielki dramat,nikt go nie gwałcił,nie bił także za wiele to on nie przeszedł...

ocenił(a) serial na 8

Dokładnie, czytałam wiele biografii seryjnych morderców i większość z nich miało dużo bardziej traumatyczne przeżycia niż Dahmer... Molestowania seksualne, znęcanie się fizyczne, prostytucja matek itp... U Dahmera sytuacja była trudna ale nie wydarzyło się nic co w jakikolwiek sposób można by uznać za okoliczność łagodzącą...

ocenił(a) serial na 7

A czemu nie? Był człowiekiem,chorym,zaburzonym,potrzebna mu była pomoc ,leczenie ,gdzieś w każdym zachowaniu leży przyczyna

ocenił(a) serial na 8

przerażające jest to, że tyle osób tutaj twierdzi, że nie możemy czuć współczucia i empatii dla Dahmera, boję się was ludzie

ocenił(a) serial na 8
Guttural

Nie wiem na ktorym odcinku jestes w tym momencie wiec nie chce zbyt doglebnie sie rozpisywac ale bylo pare takich momentow gdzie zbieralo mi sie na placz nad nim. Tok rozumowania Jeffa mnie poprostu wprawia w smutek i zal. Wiedzial ze cos z nim nie tak. Byl swiadomy co sie dzieje dookola niego. Ale mial problem z opanowaniem pewnych sklonnosci czy popedow. Nie wiem. Ile na swiecie ludzi jest niezrozumialych nie docenianych niedowartosciowanych i w rezultacie krzywdza innych niewinnych.

agusSs_2

Bardzo ciekawe przemyślenia. Pytanie jakie mi padło w głowie jak przeczytałam te komentarze o trudnym dzieciństwie itp. to czy tak samo niektórzy czuliby smutek, współczucie jeśli byłby krzywdzilby, molestował małe dzieci. Do jakiej granicy można tłumaczyć patologiczne zachowania dorosłych ludzi ich trudnym dzieciństwem.

ocenił(a) serial na 8
agusSs_2

On doskonale zdawał sobie sprawę że krzywdził ludzi tylko jego satysfakcja była dla niego ważniejsza niż jego ofiary.Nie wierzę w to że on nie umiał się powstrzymać od tego co robił ,po porostu chciał i robił bo to dawało mu satysfakcję a chwilami miał "lekkie wyrzuty sumienia" ale trwały one krótko i niewiele znaczyły.

ocenił(a) serial na 7
Guttural

Realizacja, zdjęcia bardzo dobre ale.. ale ostatecznie to gejowski szmelc.

użytkownik usunięty
agusSs_2

Nigdy nie czułam współczucia do żadnego z wymienionych przez Ciebie morderców. Nigdy nawet przez mysl mi nie przeszlo by im współczuć. Serio.
Intrygują, przyciągają uwagę- po prostu mega ciekawią.
"Nie rozumiem swoich uczuc. Jestem na odcinku kiedy Jeff poznaje gluchoniemego chlopaka. I czuje w sercu cieplo ze wszyscy potrzebuja kochac i byc kochanym." Błagam.....
Niestety Jeff od początku wiedział, że zabije swojego kolegę, tylko odwlekał to bo chłopak cos do niego czuł (lubil go, to nie byl sex na jedną noc) a to było dla niego coś nowego. Intrygującego. Jednak jego chora chęć mordowania szybko zwyciężyła. Bo byl morderca. Zero współczucia. Kropka.

ocenił(a) serial na 8

Rozumiem to. I tak wlasnie powinnam sie czuc. Skonczylam serial i wlasnie tego nie rozumiem. Dlaczego mi go szkoda. Nie chce rozwijac za mocno bo nie wiem na jakim etapie ogladania jestes. Ale bylo pare takich scen gdzie bo mi go poprostu zal. Moze jest to wina montazu tego typu seriali. Skupia duza uwage na oprawcach. Pokazuje ich slabe strony ich dziecinstwo. A za malo jest opisu ofiar. Poprostu ich licza ile bylo w sumie jakas mala wzmianka o tym kim byli i tyle. 30s i to wszystko. Dodam tylko ze np ogladajac dokument o Richardzie Ramirezie nie mialam takich odczuc. Pokazywali doglebnie ofiary ich rodziny i miejsca zbrodni i czula strach obrzydzenie i wstret do tego czlowieka. Wiec moze poprostu budowa serialu o Jeffie sprawia ze czuje tak a nie inaczej.

użytkownik usunięty
agusSs_2

Mialam jedna taka scenę w której było mi go żal. To było kiedy dostal swinie do domu i kolega mu odmówił wspólnej sekcji. Ta jego zawiedziona mina zrobila na mnie wrażenie. Może trochę wspolczujace wtedy.

ocenił(a) serial na 8

Jednak osoba ktora wzbudzila we mnie najwieksze wspolczucie byl ojciec. Ostatnie odcinki pokazaly dobitnie jego uczucia. Bylo mi go zal bo jak cos takiego przyswoic? Jak wybaczyc zrozumiec? Z jednej strony twoje dziecko ktore postepuje tak a nie inaczej z drugiej strony rodziny ofiar chcace sprawiedliwosci dla swoich dzieci i braci. Powiem tylko tyle. Ciezki serial dajacy do myslenia obnazajacy najgorsze cechy ludzkie i najciezsze decyzje. Swieta rola wszystkich aktorow. Trudna sytuacja w USA w czasach tak duzego rasizmu i braku wsparcia ze strony wladzy.

agusSs_2

Jesteś po prostu osobą empatyczną i starasz się zrozumieć czyjeś postępowanie. Mam podobnie. Też czułam współczucie, szczególnie pod koniec serialu i głównie jak pokazywane były jego relacje z ojcem. Albo kiedy sam starał się zrozumieć siebie. Podobnie w relacji z tym gluchoniemym chłopakiem. Nawet przez moment myślałam, że go nie zabije. Kiedy dzwoni do jego rodziny, to wygląda jakby sam miał wyrzuty sumienia.
Myślę, że serial jest po prostu celowo tak skonstruowany. Chociaż z drugiej strony kiedy decyduje się na chrzest to zastanawiałam się co on jeszcze wykombinuje... Po co ta szopka. Przeczytałam jeszcze gdzieś, że może gdyby ktoś go dobrze poprowadził to byłby świetnym patologiem. No i myśl, że gdyby miał innych rodziców to by taki nie był. Matka, która chyba matką być nie powinna...

ocenił(a) serial na 8
bout_it

Tez tak mialam. W momencie kiedy trafia do wiezienia i zaczyna sie popisywac i w sumie byc dumnym z siebie bylam juz zniesmaczona. Poprzez listy od “fanow” i pieniadze ktore dostawal zaczal w koncu czuc sie wazny i zadowolony z siebie. Jego zachowanie sie zmienilo i moje zdanie o nim troche tez. Pozniej spotkal sie z ojcem i znowu byl malym chlopcem szukajacym akceptacji. Jego zmiennosc nastrojow i zachowan pokazuje ze mial spore problemy psychiczne co doprowadzilo do wielu tragedii.

bout_it

właśnie mnie też to ciekawiło, gdyby go poprowadzono w tym kierunku i mogl się realizowac jako patolog, a przy tym np.poznał faceta ktory by go kochał i byłoby to akceptowane przez rodzinę. Czy byłby inny? Nie pamiętam gdzie to przeczytałam albo oglądałam, ale była taka teoria, że ludzie ktorzy zajmują się wykonywaniem kary śmierci na mordercach też realizują swoje mordercze skłonności właśnie tak, w akceptowalny dla społeczeństwa sposób.

ocenił(a) serial na 8
bout_it

Rozumiem, że ofiar nie jest Ci szkoda. I tu empatii brakuje. Gdyby każdy odrzucony przez matkę, stawał się seryjnym mordercą, to mielibyśmy niezły amargedon... Poza tym, on wiedział, co robi i sprawiało mu to przyjemność.

użytkownik usunięty
agusSs_2

Ojciec. Matka. Byli okropnymi rodzicami. W głowie się nie mieści jak oni go wychowali. Powinni dzielić w trójkę tę cele. Ucieszyło mnie, że ojciec w końcu przyznał, że to jego wina jaki jest Jeff. Matka chciała się zabić bo wiedziała, że to jej wina i to tez prawda. Jeden i drugi zrobil z niego potwora.

A najbardziej denerwowała mnie ta sasiadka- gówno zrobila oprócz dzwonienia na policję. Mogla wpaść do tego mieszkania pod nieobecność Jeffa. Wiedziala co on tam robi i nic nie zrobiła! Potem zgrywała wielka poszkodowana. Dostala nagrodę... Wkurzala mnie okropnie. Jeszcze jedna rzecz ktora została pominięta- jeff byl nektofilem. Czemu nie bylo to wspomniane w serialu? Bo gej nekrofil? Bo gej nie może być nekrofilem? To, ze bialy zabija czarnych trzeba wyolbrzymić ale, ze gej byl nekrofilem juz nie? I białych rodzin ofiar oczywiście tez nie warto pokazywać.

ocenił(a) serial na 8

To akurat prawda. Rodzice mieli problemy i stawiali swoje przepychanki nad dzieci. Matka uzywala ich jako karty przetargowej. Ojciec wiedzial ze matka bierze cala tablice Mendelejewa i nic z tym nie zrobil. Znalazl sobie nowa zone. Matka zostawia nastolatka samego w domu a ojciec sie dowiaduje o tym po 3 miesiacach. Chore. Mimo to widzialam w ojcu szczere rozczarowanie samym soba bol i poczucie winy. Szkoda ze po fakcie ale lepiej pozno niz wcale.

ocenił(a) serial na 7

Mogli być złymi rodzicami ale wątpliwe że tylko ich zachowanie przyczyniło się do tego kim się stał Dahmer.
Ale przecież serial pokazuje, że Dahmer jest gejem i zabija ludzi. Chyba zabijanie jest gorsze niż bycie nekrofilem?

ocenił(a) serial na 7

Słucham? Sąsiadka miała włamać się do domu wysportowanego młodego mężczyzny i szukać tam zwłok? Czy nie od takich rzeczy jest policja? Sąsiadka zrobiła więcej niż inni sąsiedzi Dahmera, naciskała na policję. Zmuszała ich do wejścia do jego mieszkania nawet gdy chcieli już odpuścić i uwierzyć mu na słowo w te brednie o naćpanym kochanku. Już widzę jak Pani w średnim wieku robić ujęcie obywatelskie kanibala i mordercy 17 osób a następne wbija do mieszkania i w białych rękawiczkach zbiera dowody żeby przypadkiem swojego DNA nie zostawić.........

ocenił(a) serial na 8
agusSs_2

Ja bylem w totalnym szoku widząc że jego ojciec ma jeszcze jakieś uczucia względem niego ten chłopak się nie uczył,nie chciało mu się pracować nic nie robił w domu wszędzie był chlew ,nałogowo pił totalna patologia do tego jeszcze nekrofilia kanibalizm ja na miejscu tego ojca bym go zabił ale na pewno nie czuł współczucia.

ocenił(a) serial na 8
agusSs_2

Napisałaś kropka w kropkę to co sama myślę. Rola ojca znakomita. Popłakałam się na końcu jak przyjechał do więzienia i zobaczył swoje dziecko w takim stanie. Aktorzy zagrali na najwyższym poziomie , bardzo przekonująco. Samego Jeffa też momentami było mi szkoda aczkolwiek ciągle nasuwało mi się pytanie Jak człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi tak duża krzywdę: bijąc, mordując, gwalcac. Straszne były zbrodnie Dahmera . Podobało mi się w serialu też to że mimo wszystko nie był on drastyczny , bardziej przygnębiający.

carry_89

Mnie najbardziej właśnie wzruszyła ta scena, gdy ojciec płacze nad jego zwłokami. Samej mi łza popłynęła. Dahmera nie było mi żal. Mógł się gdzieś zgłosić. Jedynie odczułam rodzaj przykrości, jak go zabijał ten facet. Kompletnie zmarnowane życie. Nic dobrego nie zrobił, nie osiągnął. Unieszczęśliwił mnóstwo osób.
Serial świetny. Role wybitne.

ocenił(a) serial na 10
agusSs_2

Kiedyś w jakimś podcaście o nim padło zdanie, że Dahmer w wielu osobach wzbudzał chęć zaopiekowania się nim. Jest on naprawdę ciekawym przypadkiem seryjnego mordercy, którego nie bawi cierpienie rodzin ofiar albo nie chciał robić z siebie widowiska. Jedni powiedzą, że starał się walczyć ze swoimi demonami, że zawiódł system i gdyby wcześniej zainteresowano się tym co siedzi w jego głowie, nie bagatelizowano jego wykroczeń oraz porządnie zaczęto go leczyć, może nie mielibyśmy do czynienia z tak ogromną tragedią. Inni jednak twierdzą, że był on precyzyjnym, zimnym psychopatą, który manipulował ludźmi, wiedząc jak wywoływać w nich dane emocje - współczucie albo sympatię. To ciekawe, że ten facet potrafił być jednocześnie taki nieporadny, a z drugiej przerażający. Nie wiem, czy naprawdę musimy aż tak ganić siebie za odruch współczucia w jego stronę. Dopóki rozumiemy, że robił potworne rzeczy i więzienie się mu należało, nie sądzę, że trzeba sobie wyrzucać te emocje. W końcu ta sprawa wydarzyła się dawno temu, daleko od nas i nie dotyczyła nikogo z naszych bliskich. Ale tak samo rozumiem tych, którzy uważają go za zło totalne i wykazują zupełną niechęć wobec próby zrozumienia kogoś takiego jak Dahmer. Mi samej było go szkoda, ale już wtedy nawet, gdy słuchałam o nim podcastów. Po tym serialu, dopiero dostrzegłam jakim był egoistą, jak bardzo odrzucał świat i pomoc dookoła siebie, może wręcz trochę nieświadomie, nie potrafiąc zachować się inaczej, ale wciąż. Gdy widzi się starania jego ojca (mimo wszystko, można mu wiele założyć, ale nie to, że opuścił Jeffa) robi się po prostu przykro też z powodu całej tej rodziny.

ocenił(a) serial na 8
BaronTate

Bylo bardzo duzo sprzecznosci w jego zachowaniu. Scena z sasiadka i kanapka byla baardzo niekomfortowa i przerazajaca. Kazda scena z ojcem czy babcia pokazuje ze on naprawde kochal rodzine. Bardzo skomplikowana osobowosc. W jednej chwili czujemy zal i wspolczucie w drugiej sie go boimy a po 5 min czujemy obrzydzenie. Mysle ze dlatego ten serial jest tak dobry i gra aktorska na najwyzszym poziomie.

agusSs_2

Myślę, że to co napisała BaronTate jest ważne - że tak doskonale potrafił manipulować ludźmi, że potrafił wzbudzać w nich współczucie. Mnie zastanawiało jeszcze dlaczego nie wybierał kobiet jako swoje ofiary. Był homoseksualny, ale chodziło głównie o eksperymenty z martwymi ciałami. Więc płeć nie grała tu roli, teoretycznie... Przez moment myślałam, że mógł przecież tylko sypiać z tymi facetami, bo nie miał problemu żeby kogoś poznać. A już te swoje eksperymenty mógł robić na zwierzętach.
*Zapomniałam napisać, że kobiet są słabsze więc mniejsze ryzyko, że uciekną.

użytkownik usunięty
bout_it

Płec grala tu bardzo ważna rolę ponieważ Dahmer byl gejem, kanibalem i nekrofilem o czym nie było wspomniane w filmie.. no bo jak mogą mowic zle o geju? Byl nekrofilem. (Jeszcze ludzie pomysla, ze każdy gej to nekrofil. Tak jak każdy ksiądz to pedofil)

No właśnie, chyba tylko, w którymś odcinku było wspomniane coś, że się masturbował przy tych ciałach . Nie jestem pewna, niech mnie ktoś poprawi. Ale dla mnie to cały czas miało taki wydźwięk, że jego podniecało obcowanie z martwymi ciałami, tak jakby płeć nie miała już znaczenia po śmierci...

ocenił(a) serial na 8
bout_it

Teoretycznie byla scena w ktorej je mieso prawdopodobnie ludzkie. Bylo wspomniane raz czy dwa ze byl nekrofilem i kanibalem. Ale byly to tak lekkie wzmianki i nie dosadne sceny ze trzeba sie bylo domyslic. Nic na ten temat nie bylo doglebnie i bezposrednio powiedziane/pokazane. Najwazniejsze bylo ze uwzial sie na ciemnoskórych.

Chyba oglądałaś inny serial, wielokrotnie były tu pokazane jego nekrofilskie zapędy, na przykład kiedy po zamordowaniu człowieka leżał z nim w dosyć intymny sposób lub kiedy opowiadał jak próbował wykopać trupa - jak dla mnie to wystarczyło i nie musieli pokazywać sceny stosunku z trupem żeby było wiadomo o co chodzi.

Akira_666

Dokładnie tak było.

ocenił(a) serial na 9
bout_it

Wszystko było pokazane/powiedziane w serialu, Jeff Dahmer wybierał swoje ofiary spośród, jego zdaniem, ładnych facetów, którzy mu się podobali. Za każdym razem prosił, aby nie wychodzili, zatrzymywał wręcz ich na siłę. Kochał głuchoniemego Tony'ego i cierpiał za każdym razem, gdy ten musiał go opuścić, Zrobił więc to co zrobił, aby zawsze był przy nim. Dlatego też zostawiał sobie kości czy inne części ciała.

ocenił(a) serial na 9
MiPla

Poza tym powiedział, że tylko wtedy, gdy już nie żyli, ma totalną kontrolę. Zawsze ktoś mu mówił, co, kiedy, gdzie i jak ma robić.

I pamiętajmy, że mimo wszystko, to serial.

ocenił(a) serial na 7
agusSs_2

Scena z sąsiadką to zapewne wymysł twórców.

ocenił(a) serial na 8
Boogeyman_filmweb

Albo sasiadki. Teraz to moze opowiadac co jej do glowy przyjdzie. Nie wiem w jakim stopniu konsultowali scenariusz z realnymi postaciami.

ocenił(a) serial na 8
agusSs_2

Twórcy serialu połączyli 2 postacie: Glendy Cleveland i prawdziwej sąsiadki Dahmera – Pameli Bass. To ona wspominała, że morderca robił kanapki innym mieszkańcom budynku Oxford Apartments. Glenda nie widziała ich na oczy.
Największa zmiana w całym serialu dotyczyła właśnie postaci Glendy Cleveland (Niecy Nash), która wielokrotnie dzwoniła na 911, a nawet do FBI. Zaczęła obserwować Dahmera po tym, jak jej córka spotkała na ulicy ranne i otumanione dziecko (w rzeczywistości w jego mózgu już płynął kwas).

agusSs_2

Prawdziwa Glenda zmarła na raka, więc nie było co z nią teraz konsultować. Ponadto ona mieszkała w INNYM bloku niż Dahmer - w bloku naprzeciwko. Prawdą jest incydent z Konerakiem, kiedy 14latkowi udało się uciec, a policja odprowadziła go z powrotem do domu mordercy. Wtedy faktycznie córka Glendy i druga dziewczyna próbowały z policją rozmawiać, że przecież to dzieciak, ale policjanci je zignorowali. Prawdą też jest, że potem Glenda jeszcze dzwoniła na policję w sprawie Koneraka, żeby się dowiedzieć co z nim, a po jakimś czasie zobaczyła ulotki czy ogłoszenia, ze zdjęciem zaginionego chłopca i znowu dzwoniła. Natomiast cały rozbudowany w serialu wątek o tym jak to czuła smród przez ścianę, wchodziła w interakcje z Dahmerem, podglądała jak spotkał tego sąsiada na korytarzu, scena z kanapką, jej telefony na numer alarmowy i opowieści o krzykach za ścianą, hałasie od piły mechanicznej czy czegoś w tym stylu - wszystko to zostało kompletnie zmyślone.

Prawdą jest, że z domu Dahmera było czuć nieprzyjemny zapach, ale z tego, co mi wiadomo, sąsiedzi nie mieli co do niego żadnych podejrzeń tego rodzaju, że kogoś morduje.

ocenił(a) serial na 8
Boogeyman_filmweb

Największa zmiana w całym serialu dotyczyła postaci Glendy Cleveland (Niecy Nash), która wielokrotnie dzwoniła na 911, a nawet do FBI. Zaczęła obserwować Dahmera po tym, jak jej córka spotkała na ulicy ranne i otumanione dziecko (w rzeczywistości w jego mózgu już płynął kwas). Twórcy serialu połączyli 2 postacie: Glendy Cleveland i prawdziwej sąsiadki Dahmera – Pameli Bass. To ona wspominała, że morderca robił kanapki innym mieszkańcom budynku Oxford Apartments. Glenda nie widziała ich na oczy.

BaronTate

Serial różni się od dokumentu. W serialu chyba ze względu na zbytnią drastyczność pominięto nekrofilię i zombie. I w serialu wydawało się,że on ma jakieś uczucia, kiedy oglądam dokument i słucham jego głosu to mam wrażenie,że on jest jednak psychopatą i nie odczuwa ludzkich uczuć, może je rozumie, ale ich nie doświadcza. Więc serial wydaje się bardziej grać na emocjach i przez to wywołuje współczucie.

agusSs_2

Można mieć współczucie dla czyjegoś cierpienia, ale przy tym potępiać jego złe czyny i mieć też współczucie dla ofiar. To, że współczujesz oprawcy, nie oznacza, że usprawiedliwiasz to co zrobił. Wielu morderców miało kijowe dzieciństwo i jakieś uszkodzenia mózgu. To po prostu smutne. Kiedy myślisz o kimś kto krzywdzi innych to czujesz wściekłość, ale kiedy dowiadujesz się, że np.jako dziecko był bity, gwałcony to ciężko nie czuć współczucia. Współczucie to nie to samo co sympatia. To odczuwanie czyjegoś cierpienia, tak robią empatyczni ludzie.

ocenił(a) serial na 8
carolotta

Tymbardziej ze sporo sie roznil od innych seryjnych mordercow. Ogladalam prawdziwe wywiady z nim zeby sobie porownac z serialem. W przeciwienstwie do Teda czy Johngo Wayna on wiedzial ze to co robil bylo zle. Wiedzial ze jest winny. Sam powiedzial podczas aresztowania ze za to co zrobil powinien nie zyc. Chcial elektryczne krzeslo. Wiedzial ze jest ze tak powiem “popaprany”. To go wyroznia na tle ludzi pewnych siebie przekonanych o swojej niewinnosci i nie widzacych w swoim zachowaniu niczego zlego jak dwaj poprzedni ktorych wymienilam. Bo widzac inne seriale dokumentalne nie czylam zalu czy smutku w stosunku do mordercy.

ocenił(a) serial na 10
agusSs_2

Pamiętajmy o rozróżnianiu pojęć czysto emocjonalnych od naukowych faktów o ludzkiej naturze. Nie ma czegoś takiego jak ,,Zło” lub ,,Dobro”. Jest to klasyfikacja, którą przyjmujemy w wyniku funkcjonowania naszych mózgów. Odczuwanie złości przy takich wydarzeniach jest naturalne. Odczuwanie empatii przy takich wydarzeniach jest normalne. Zbrodnie popełnione przez niego także są jakąś formą normalności wg. ciągu przyczynowo skutkowego występującego w naturze. Zbrodnie które popełnił były skutkiem wydarzeń w jego życiu oraz uwarunkowań biologicznych jego mózgu. Jest pewna norma w funkcjonowaniu naszego organizmu. Nazywamy ją ZDROWIEM. Pewne odchyły od tej normy nazywamy chorobą, także w przypadku chorób umysłowych. Jeżeli ktoś nie dopuszcza się takich zbrodni to jego mózg jest w tym zakresie zdrowy. Jeżeli takich czynów się dopuszcza to przekracza granicę i klasyfikujemy go jako osobę chorą. Choroba w przypadku mordercy nie występuje tylko wtedy gdy w amoku dokonuje mordu, a następnie nie wie np. jaki jest dzień lub jak ma na imię. Jeżeli wspomniany morderca zachowuje się w sposób cyniczny, wyrachowany to także jest chory. Jeżeli jest świadomy swojego czynu to także jest chory. To jakie emocje do kogoś odczuwacie musicie oddzielić od faktycznego stanu rzeczy.
Dziękuję

ocenił(a) serial na 8
agusSs_2

Ja nie współczuję....do wora , a wór do jeziora....

agusSs_2

Najbardziej przekonało mnie do niego to,że nie chciał by ofiary cierpiały.
Geny i uwarunkowanie popchnęły go do tego.
Proponuję obejrzeć film o Ice man.Kukliński był seryjnym zabójcą,ale zabijał tych którzy zabijali,usuwał złych ludzi.
Nigdy nie skrzywdził kobiety i dziecka.Mówił,że można mieć predyspozycje psychopatyczne,ale zależy co pierwsze się trafi.Czyli możesz zacząć jako rajdowiec,sportowiec,himalaista, cokolwiek i czuć adrenalinę.Wtedy nigdy nikogo nie zabić,ale kiedy nie masz żadnego uzależnienia to przypadkowo możesz obudzić w sobie zdolność do zabijania.
Dahmer dawał wskazówki o sobie,nikt nie chciał go słuchać,a chciał być tylko kochany,akceptowany.
Był nierozumiany po prostu.
O matce nie wspomnę,rozumiem depresję poporodową,ale nie przez 20 lat..Po prostu go nie chciała,zostawiła na pastwę.Ojca też było mi strasznie szkoda,bo wiedział że to jego wina.Policja popełniła tak rażące błędy,że już nie wspomnę,nie chciało im się nic sprawdzać,dowody mieli na wyciągnięcie ręki i to wszystko mogło się skończyć prawie na samym początku filmu.Poza tym czarnoskórzy wtedy byli ignorowani zwłaszcza przez jednostki policyjne.Jedyna bohaterska postawa należy się wścibskiej upierdliwej sąsiadce.Film spotkał się z krytyką ze strony rodzin ofiar i się nie dziwię bo film był bardzo realny,dopięty szczegółami,chociażby pokazywane elementy wnętrzności ludzkich co było odrażające.
Ogólnie rzecz biorąc mimo wszystko dobrze,że trafił do więzienia bo nie był niepoczytalny,wiedział co robi, choć mi go cholernie było szkoda ze względu na jego życiorys.
Wiadomo,że nic nie usprawiedliwia jego czynów, ale on sam wiedział że coś z nim jest nie tak, że jest inny,dziwny,dawał sygnały,ale tłamszono je na starcie.

ramona_fw

Troszkę sprecyzuję odnośnie tego o Kuklińskim. Chodziło o to, że on sam miał podwyższoną tolerancję strachu, a kiedy ktoś ma taki wyższy próg znoszenia strachu, to wtedy nie przeraża go robienie nawet strasznych rzeczy jak np. zabijanie ludzi. Co ciekawe efekt tej dużo większej tolerancji strachu jest podobny do zachowań osoby pozbawionej empatii, choć taka osoba jak najbardziej może empatię odczuwać o ile nie ma też jednocześnie deficytu empatii. I jeśli taka osoba jest wychowywana w nazwijmy to ładnie "niezbyt miły sposób", jak był Kukliński, to może właśnie zostać mordercą, bo ma łatwość zabijania, a nawet szuka sytuacji, w których coś poczuje, a szukając ich posuwa się coraz dalej. Tacy ludzie szukając impulsów, które coś w nich wzbudzą, często maltretują zwierzęta. Normalna osoba dość szybko trafia na sytuacje, które są zbyt mocne, zbyt trudne do zniesienia, a taki człowiek jak Kukliński nic w takich sytuacjach nie czuje, więc tworzy mocniejsze sytuacje aż w końcu coś poczuje. On opisywał też sytuację, że np. trochę poczuł kiedy przez długi okres w specyficzny sposób torturował pewnego człowieka, jednak kiedy zabijał innych jak i torturował zwierzęta nie czuł nic. I w związku z tym on mówił o tym, czy raczej psychiatra z nim rozmawiający, to mówił, że jeśli osoba z tak mocno podwyższoną tolerancją strachu jest wychowywana w pozytywnym środowisku, to może zostać np. strażakiem czy kierowcą wyścigowym. Może wykorzystać to nieczucie strachu w taki pozytywny sposób. To jest bardzo ciekawe zagadnienie, z tymże jeśli chodzi o Dahmera, to on czuł strach jak i wyrzuty sumienia, absolutnie nie szukał skoku adrenaliny, a wręcz przeciwnie, dlatego swoje ofiary odurzał, a sam tak usilnie starał się znieczulać alkoholem. Mówiono o nim, że to taki dziwny okaz, bo morderca, który nie lubi mordować.

Eleonora

Podajesz ciekawe fakty na temat Dahmera. Mnie ciekawi czy zdiagnozowano u niego również alkoholizm. Czy również uszkodzenie mózgu? W serialu jest wiele scen gdy pije alkohol. Wpływ rodziców może być istotny ale mi przez kilka odcinków świtała myśl, że to był człowiek z uszkodzonym mózgiem. Alkohol nie tyle go znieczulał co znosił hamulce a może był wyzwalaczem/katalizatorem zachowań takich jak nekrofilia czy kanibalizm. Trochę mi się to kojarzyło z zespołem Otella u alkoholików. W zasadzie od sceny, kiedy budzi się w pokoju hotelowym obok zamordowanego tancerza. Tyle, że Dahmer był dość młody i niezniszczony. Niemniej, jego cierpienia nie były czymś unikatowym. Ludziom zdarzało się przejść piekło a pozostali ludźmi. Dahmer kojarzy mi się z bestią, u której na pierwszym miejscu jest żądza. Okazywanie mu współczucia uważam za pułapkę. Współczuć oznacza współodczuwać. Kiedyś mówiono "współczuję z Tobą". Nie poruszam się po tych rejonach. Dla mnie ten człowiek to "obcy", istota z innego świata. Sądzę, że ludzie mają prawo odrzucać zwyrodnialców tak jak chronią się przed każdym kataklizmem. Podsumowując, moim zdaniem to był osobnik nienaprawialny.

HamiIkar

Kiedy mówimy o współczuciu chodzi o okazywanie empatii, co polega na wrażliwości na cudze cierpienie. Im silniej rozwinięta empatia, tym silniejsze zrozumienie i silniejszy ból, gdy widzi się/wie o/ cudze cierpienie, ale nie ma to nic wspólnego z pochwałą czyichś okrutnych zachowań, czy "zarażaniem się" takimi popędami. Jest to współodczuwanie, ale cierpienia, a nie np. chęci zbrodni i zadawania cierpienia. To jest kompletna sprzeczność. Ludzie słabo odczuwający empatię, funkcjonujący jeszcze na zasadzie wzorców moralnych przyjętych z zewnątrz, nabytych w ramach wychowania, w tym wynikających z norm społecznych i w tym świadomości kary za to, co jest postrzegane jako złe, informacji o tym, co jest uznane za nieprawidłowe, złe, niemoralne, co dobre - tacy ludzie, jeśli już, to współczują tylko ofiarom, bo ich współczucie wynika z poziomu głównie intelektualnego (współczują temu, komu wedle powszechnej opinii/nauki/ wypada współczuć) jak i strachu. Jak pisałam wyżej, w odczuwaniu współczucia dużą rolę odgrywa odczuwanie strachu, bo człowiek identyfikuje się z ofiarą i czuje strach, i łączy to z współczuciem, nazywa to współczuciem, ale nie jest to tyle cierpienie na skutek cierpienia innej osoby jak w przypadku odczuwania prawdziwej empatii, ale strach przed tym cierpieniem, jakie sobie wyobrażamy, które mielibyśmy sami znosić, gdybyśmy byli na miejscu ofiary. Dlatego kiedy ktoś ma podwyższony próg tolerancji strachu zachowuje się podobnie jak osoba, która nie czuje empatii, mimo że - o ile nie ma jakichś dodatkowych defektów - może być zdolny do odczuwania empatii. Tak więc jest ta duża rola odczuwania strachu. I strach jest też istotny jeśli chodzi o konsekwencje czynów i w związku z tym przyjęcie z zewnątrz tego podziału na dobre i złe, moralne i niemoralne. Takie kształtowanie człowieka przez normy społeczne, duchowe i obostrzenia prawne jest jak najbardziej korzystne, bo go ukierunkowuje i przyśpiesza jego rozwój moralny, a jeśli nie jest zbyt zdolny do rozwinięcia własnej moralności, to przynajmniej czyni go lepszym i bezpieczniejszym dla innych. Zawsze wspomaga jego rozwój, ukierunkowuje go. Jednak nie jest to jeszcze prawdziwe czucie empatii wynikające z rozwinięcia wewnętrznej moralności. Dlatego tak wiele osób nie współczuje komuś o ile wiedzą, że zrobił coś złego i są w stanie patrzeć chłodnym okiem na torturowanie i cierpienie takiej osoby. Kiedy empatia jest bardziej rozwinięta, to rusza Cię cierpienie każdego i nie ma znaczenia czy to "winny", czy "niewinny", bo cierpisz widząc to cudze cierpienie. Nie ograniczasz tego żadnymi normami z poziomu intelektualnego, że np. nie wypada współczuć oprawcy, bo np. kogoś zamordował. Widzisz cierpiącą istotę i jej żałujesz, i czujesz cierpienie w wyniku jej cierpienia.

Współczucie ma związek z współodczuwaniem, ale wykracza poza nie i dotyczy przede wszystkim cierpienia, bo wynika z miłości, ale tej miłości wyższej, miłości bliźniego, nie tej tzw. romantycznej, nie zaborczej, nie związanej z jakąś fascynacją, pożądaniem, chęcią posiadania itd. Dlatego nie ma możliwości pułapki, o której piszesz, bo nigdy nie nabiera się ochoty na "wchodzenie w czyjąś skórę" by np. mordować, bo byłoby to zadawanie cierpienia komuś innemu. To jest po prostu kompletna sprzeczność. Ktoś, kto faktycznie nie współczuje może pójść w takie naśladownictwo - w takie wczucie się w mordercę, ale nie ktoś, kto już naprawdę współczuje. Chęć zemsty, nawoływanie by np. mordercy zrobić to samo, co on robił ofiarom - to jest przykład naśladownictwa w zadawaniu cierpienia. Takie popędy/chęci zanikają kiedy rozwija się empatia. Z rozwojem wrażliwości na cudze cierpienie rozwija się też zrozumienie drugiej osoby, to idzie w parze, ale to skutkuje jedynie żalem, że ktoś coś zrobił, że ktoś ucierpiał, nigdy chęcią powielania cierpienia.

Co do alkoholu, to faktem jest, że Dahmer bardzo mocno go nadużywał, co siłą rzeczy zawsze sprawia, że człowiek nie jest do końca poczytalny i oczywiście jak najbardziej może prowadzić do uszkodzeń mózgu i zaburzeń psychicznych, neurologicznych, agresji, halucynacji itd. Na pewno to miało spore znaczenie w tym jak się zachowywał. Jednak tak naprawdę mocno zaczął pić po pierwszym morderstwie, które go przeraziło (nie było żadnym spełnieniem fantazji, jak wiele osób pragnie to przedstawiać) i po którym zwyczajnie się załamał. Sam stwierdził dosłownie, że w tamtym momencie jego życie się skończyło. Najpierw spanikował, a potem jakoś to usiłował ogarnąć, ale jednak nie wyglądało to tak gładko jak pokazano w serialu. Odrzucało go samo rozczłonkowywanie, pił na umór, żeby to wszystko robić. To nie była dla niego przyjemność ani spełnienie marzeń, ani coś romantycznego na przykład. Nie rozrzucał tych prochów po podwórku, jak pokazano w scenie na sile romantyzowanej w serialu. O ile pamiętam, to najpierw jakoś je ukrył pod domem, a potem dopiero po roku, kiedy przyjechał do domu, wyciągnął je i rozrzucił po lesie (to były fragmenty kości, więc dało się w ten sposób).
Kiedy potem po tym roku od morderstwa przyjechał do domu nie mógł zrozumieć dlaczego nikt nie szukał tamtego chłopaka i jak to możliwe, że przeszło to takie niezauważone, a on cały czas nie mógł o tym zapomnieć, cały czas o tym myślał. Widział w tym takie dziwne zderzenie tego, że dla niego było to takie straszne, ważne i pamiętał o tym każdego dnia, a tam, gdzie to się stało, było tak jakby nigdy nic, jakby to było istotne dla innych. Jednym słowem nie wyglądało to wszystko tak czarno biało jak w tym serialu, że Dahmer taki jednoznacznie bezwzględny, a reszta świata bezradna wobec jego przemyślanego okrucieństwa. W rzeczywistości on był coraz bardziej zagubiony i w rozsypce. I z tego też wynikło, że pił coraz więcej, bo po prostu nie mógł udźwignąć tego na trzeźwo. Tak więc no naprawdę nie było to zachowanie typowego mordercy seryjnego, który najpierw fantazjuje o zabiciu kogoś, potem szuka okazji, realizuje to, a potem nie może się doczekać, by to powtórzyć i jeszcze z przyjemnością to wspomina.

Wracając do alkoholu, jak najbardziej zgadzam się, że ma swój destrukcyjny wpływ. U Dahmera jednak było wiele czynników psychologicznych. I nie chodzi mi o żadne spychanie na kogoś winy, bo to nie ma sensu. Dzięki takim historiom możemy zaobserwować jak ważne są dla człowieka pewne doświadczenia w wieku kiedy się rozwija i jak może na niego wpłynąć ich brak lub obecność innych - negatywnych przeżyć. Wpływ mają też wydarzenia w życiu dorosłym, ale szczególnie ciekawe są te wcześniejsze, bo wtedy człowiek się kształtuje, jego postrzeganie świata, stosunek do samego siebie i innych, jego osobowość. Oczywiście, że nie na każdego identyczne przeżycia wpłyną tak samo, ale są pewne dość uniwersalne wzorce i takie historie - z tymże prawdziwe, a nie przekłamane na potrzeby serialu na przykład - dają nam wiedzę psychologiczną, dają nam rozwój i pomagają samemu w sobie rozwinąć się, jak i w szerszej skali dają wiedzę, by doskonalić pomoc społeczną i w tym psychologiczną, by zapobiegać podobnym sytuacjom. Udawanie, że ktoś staje się mordercą, bo jest po prostu zły, czy że każdy morderca ma po prostu jakiś defekt mózgu, i po prostu wystarczy go ukarać i problem z głowy, do niczego nie prowadzi.

Jasne, że kiedy ktoś jest groźny dla innych, to odizolowanie go i zabezpieczenie reszty społeczeństwa jest ogromnie ważne, ale niechęć do zrozumienia dlaczego ktoś stał się takim, skutkuje tym brakiem zapobiegania podobnym sytuacjom w przyszłości. Natomiast ich zrozumienie sprawi, że przynajmniej w części przypadków da się takim zagubionym ludziom pomóc i uratuje się ich, i uratuje się tym samym ich potencjalne ofiary. Zrozumienie ludzi pozwala dostrzec różne sygnały i np. w przypadku takiego Dahmera, gdyby ludzie z jego otoczenia potrafili je dostrzec i jego pierwsze zabójstwo wyszłoby na jaw, to niezależnie jak by zostało potraktowane w sensie czy uznane po części za wypadek, czy zupełnie nie, to i tak byłoby dla niego lepiej i na pewno lepiej by też było dla reszty społeczeństwa, bo zostałby odizolowany. Trafiłby do więzienia przynajmniej na jakiś czas i jeśli uznano by że nie do końca był odpowiedzialny, czyli jeśli trafiłby na krócej, to udzielono by mu jakiejś pomocy psychologicznej i jest wielkie prawdopodobieństwo, że nie zabiłby już nikogo.

Co do uszkodzeń mózgu. Są różne ciekawe sytuacje. Uszkodzenie płata czołowego potrafi sprawić, że człowiek przestaje być zdolny do miłości, a tym samym także empatii. I wtedy jest to czysto fizyczny problem, choć rzutuje na tę sferę, że tak to ujmę, duchową. Nie da się tego naprawić żadną pracą psychologiczną czy operacją. Taki człowiek jest mocno niebezpieczny. Nie jest to jego wina, ale nie da się z tym nic zrobić. Oglądałam kiedyś dokument o takim ciekawym przypadku, że mężczyzna doznał urazu płata czołowego będąc lekko potrąconym przez samochód. Wydawało się, że nic mu się nie stało. Jeśli stracił przytomność, to tylko na moment. A jednak pech chciał, że doznał uszkodzenia akurat tego rodzaju. Mężczyzna był żonaty i miał dziecko. Oczywiście zmieniło się jego zachowanie. Zaczęli chodzić na terapię, ale on po prostu nie czuł czegoś takiego jak miłość, a z poziomu intelektualnego nie miał jak tego naśladować, bo nie jest to możliwe, nie można zrozumieć miłości i jej symulować, to jest coś, co się czuje lub nie. Siłą rzeczy przestał też odczuwać jakąkolwiek empatię. Kiedy jego dziecko przewróciło się, obiło kolano i zaczęło płakać on nic nie czuł. Nie rozumiał dlaczego ono płacze. To jest ciekawe, bo ludzie zwykle nie dostrzegają takich niuansów, tych codziennych sytuacji, w których przejawia się empatia, nawet gdy ktoś nie odczuwa jej zbyt wiele, ale jednak odczuwa. Kiedy jej w ogóle nie ma człowiek staje się zupełnie nieludzki, zupełnie zimny. Wtedy jest zainteresowany tylko zaspokojeniem swoich podstawowych potrzeb, w tym seksualnych, które zwykle stają się w takich przypadkach bardziej widoczne (bo już nie są niczym blokowane), i wtedy też niestety często staje się brutalny, bo "nie rusza go" cierpienie drugiej osoby. Kiedy czegoś chce, to to bierze, często np. gwałci. Z tego, co się orientuję Henry Lee Lucas miał takie uszkodzenie.
Zaobserwowanie zjawiska takiego uszkodzenia pozwala dostrzec na ile zachowań i w jaki sposób wpływa odczuwanie miłości/empatii. Człowiek nie odczuwający jej właściwie nie przypomina człowieka. Wsadzony do więzienia będzie niebezpieczny dla współwięźniów i właściwie będzie się męczyć, bo nie będzie mieć możliwości łatwego zaspokajania swoich potrzeb. Według mnie w takiej sytuacji najlepszym wyjściem jest jego uśmiercenie, ale nie traktuję tego jako kary ani zemsty, tylko po prostu nie da się nic zrobić w takiej sytuacji ani dla tego człowieka, ani żeby chronić przed nim innych ludzi.

Inną ciekawostką jest, że niektóre zaburzenia chemiczne mózgu, nawet niekoniecznie fizyczne uszkodzenia mózgu, ale np. też zaburzenia pod wpływem przyjmowania jakichś substancji, mogą powodować pociąg do spożywania ludzkiego mięsa. Konkretnie właśnie ludzkiego. Tak jak jeszcze inne zaburzenia chemiczne, może to się zdarzyć nawet od leków, nawet od pewnych antybiotyków, mogą powodować chęć okaleczenia się tak, że nawet jeśli z poziomu intelektualnego człowiek zdaje sobie sprawę, że nie powinien tego robić, to jednocześnie ma ogromnie silny przymus do okaleczania się i widząc cokolwiek ostrego widzi w tym jedynie właśnie do tego przydatność. Nawet zbyt duże podwyższenie poziomu serotoniny daje ten efekt. Dlatego też takie powszechne zapisywanie ludziom leków SSRI czyli leków z grupy selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (np. Prozac) jest tak naprawdę bardzo niebezpieczne i dla ludzi, którzy je biorą, i nie tylko dla nich, bo poza skłonnością do samookaleczeń i samobójstw może też prowadzić do agresywnego zachowania i morderstw, których w normalnych warunkach - nie będąc na lekach - dany człowiek by nie popełnił. Po prostu zbyt wysoki poziom serotoniny jest naprawdę mocno niebezpieczny i daje m.in. taki efekt, że człowiek ma pociąg do ryzykowania przy jednoczesnym blokowaniu u niego świadomości jakichkolwiek konsekwencji czynów. Było szereg spraw sądowych, w których normalni ludzie, którym zapisano leki z tej grupy dokonali morderstw, ale nie wiem czy w choć jednym przypadku wzięto pod uwagę wpływ tych leków, choć z medycznego punktu widzenia jest oczywisty, ale w grę wchodzą zabezpieczenia firm farmaceutycznych, odpowiednio formułowane ulotki. Potem zwykle następuje próba pociągnięcia do odpowiedzialności lekarza, który to zapisał i faktycznie jest to jego wina, ale on z kolei znów powołuje się na ulotkę i sprawa odpowiedzialności i wpływu leku zostaje oddalona. Tak czy owak jest to bardzo ciekawe i pouczające.

Wracając do Dahmera, to ciekawą kwestią też była ta operacja czy operacje przepukliny, jakie miał w wieku 4 lat, bo pamiętam z innych źródeł, że rodzice martwili się wtedy, że od tamtego czasu zrobił się taki wycofany, cichy i niezbyt lotny, podczas gdy wcześniej był wesołym i pełnym życia dzieckiem. To mógł być wpływ narkozy, ale mógł byc też po prostu wpływ operacji jako takiej. Operacje małych dzieci, nawet w wieku jeszcze młodszym, kiedy niby nie mają prawa o nich pamiętać, często bardzo silnie rzutują na ich rozwój, bo to jest silna trauma przeżywana w okresie kiedy dla prawidłowego rozwoju dziecko powinno odczuwać maksimum bezpieczeństwa, żeby sobie zbudować tę solidną podstawę swojego ja i właśnie poczucia bezpieczeństwa na całe życie. Kiedy tego zabraknie, to potem nie za bardzo jest jak, a często po prostu nie da się, takiego człowieka naprawić, bo zawsze będzie czuł się niepewnie, zawsze nie będzie czuł się bezpiecznie, zawsze będzie taki nie do końca ukształtowany. Tak więc jeśli to było tak mocno widoczne - jego zmiana - jak podkreślał to zawsze jego ojciec, to to też na pewno miało spory wpływ. Potem jeszcze to oswajanie ze zwłokami zwierząt i robienie z tego czegoś zupełnie normalnego przy jednoczesnym wyobcowaniu społecznym, nieumiejętności nawiązywania kontaktów z innymi dziećmi i potem nastolatkami. Żeby być sprawiedliwym warto podkreślić, że Dahmer bardzo lubił zwierzęta i kochał swojego psa. Zresztą była tam jeszcze jakaś historia z tym psem, nie pamiętam jak on go stracił, ale strasznie to przeżywał. Tak więc i pod tym względem był zupełnie inny niż większość seryjnych morderców, którzy zwykle znęcają się nad zwierzętami.

Osobiście myślę, że u niego największy wpływ miały oddziaływania psychologiczne, to jak przebiegało jego dorastanie, jak nie zdołał sobie poradził z odrzuceniem, wyśmiewaniem, nieśmiałością i samotnością. Zaliczył szereg wpadek w kontaktach towarzyskich, kiedy poczuł się maksymalnie zawstydzony także swoją seksualnością. W serialu, jak by nie było mamy przystojnego aktora, prawdziwy Dahmer miał średni wygląd, więc pod tym względem też nie czuł się pewnie. Delikatnie mówiąc, nie był błyskotliwy. No niestety, ale nie za bardzo miał czym kogoś zainteresować. Marzył o kimś, kto by go nie wyśmiał, nie odrzucił. Praktycznie na początku wchodzenia w dorosłość nie chcący zabił tego autostopowicza i no cóż, to wszystko razem poskutkowało taką jego przyszłością i czynami, jakie już znamy. Gdyby po tym pierwszym zabójstwie tak strasznie się nie bał i znalazł jakąś pomoc psychologiczną, to myślę, że w ogóle nie miałby tendencji do dalszych zbrodni. On bardzo chciał móc o tym z kimś porozmawiać i pod tym względem kiedy go już złapano, bardzo mu użyło, więc mówił otwarcie co zrobił, nie zaprzeczał niczemu i nie starał się wymigać jak większość innych morderców.
Po prostu od pierwszego zabójstwa, które było niezamierzone za bardzo bał się żeby się przyznać, a potem już było coraz gorzej i coraz bardziej gmatwał się w to wszystko i zrobiło się sprzężenie zwrotne. Tu absolutnie nie chodzi o usprawiedliwianie zbrodni, bo w ogóle nie rozumiem jak można by je usprawiedliwiać, bo jak można twierdzić, że zamordowanie kogoś miało by móc być czymś usprawiedliwione? Chodzi o zrozumienie. Zrozumienie takich historii daje większe zrozumienie człowieka jako takiego, rozwija naszą wiedzę, rozwija nas, rozwija naszą świadomość, a jednocześnie uczy nas jak nie popełniać błędów (we własnym życiu, ale i też w sensie wychowawczym) i jak być uważniejszymi i bardziej troskliwymi w stosunku do innych.

Eleonora

Bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz. Poruszyłaś wątki, o których myślałem ale nie sygnalizowałem lub zrobiłem to na zasadzie skrótu. Co do pułapki to miałem właśnie na myśli zarówno kwestię ochrony innych przed ludźmi niepoczytalnymi ale również kwestię wchodzenia w sytuację "bestii". Rozumiem, że Dahmer najpierw cierpiał a potem uwolnił tę bestię w sobie. Myślę jednak, że to zaburzenie/jego potencjał już w nim było - ale analizuję postać przedstawioną w serialu, którą fascynuje śmierć już od wczesnych lat. Może ujmę to inaczej. Potrafię sobie wyobrazić współczucie dla mordercy ale nie chciałbym tego współczucia pielęgnować. Tak podpowiada mi instynkt samozachowawczy. To kwestia pewnej ekonomii poznawczej. Kino to propaganda. Czasem niezamierzona. W moim mieście kilkadziesiąt lat temu dziecko wychowane na Uszatku podało rączkę misiowi. Już jej nie oddał. Piszę to również jako osoba o pewnym doświadczeniu z ludźmi zaburzonymi, w tym również niebezpiecznymi dla siebie lub otoczenia. P.S.: Nie oczekuję, że odpowiesz ale zaciekawiło mnie jaki zawód wykonujesz. W pozytywnym znaczeniu oczywiście. Pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones