Przez pierwszą godzinę bohater tylko biega i stroi głupie miny, jak w jakiejś komedii z Jimem Carry, druga połowa to z kolei łzawo-sentymentalny dramat od którego wywraca się żołądek. W ckliwości Koreańczycy biją na głowę nawet Amerykanów. Dużo bardziej podobał mi się amerykański "Defendor" - lepiej i prawdziwiej...
Do połowy filmu strasznie się nudziłem. Kreacja głównego bohatera jak i fabuła wydawała mi się durna. Oglądałem to z nadzieją, że będzie w tym filmie jakiś morał (jak to na azjatyckie filmy przystało). Na szczęście skośnoocy ponownie nie zawiedli i stworzyli doskonały dramat. Tak jak wszystkie, które dotąd oglądałem....
więcejbardzo rzadko można tak pięknie pokazać śmierć. połączenie amerykańskiego superbohatera z azjatyckim z pozoru fajtłapą okazało się strzałem w dziesiątkę- strzałem prosto w moje serce. ujmująca swoją prostotą historia a przy tym bardzo piękna i wręcz krzepiąca. okazuje się, że można zrobić świetny film bez zbędnych...
7/10 i to głównie za ciekawy pomysł na moralizatorski komediodramat. Bardzo ciekawa kreacja głównego bohatera, który prawdziwie szczęśliwy był tylko w rzeczywistości wykreowanej przez jego umysł, po utracie rodziny oraz zawodzie na rodzaju ludzkim (scena z wypadkiem samochodowym) - film przeniesiony na zachodnie realia...
więcej