Bo wątki potraktowano po łebkach. Nie ma mięcha i rozterek w bohaterach, kiedy tak naprawdę Ally zaakceptowała to, że będzie kręcić dupą? Czy to jej w ogóle się podoba? Chyba tak, skoro się na to godziła. Jack, który poruszył miliony serc, daje się podejść młodemu managerowi i się odpala... nie kupuje tegoooooo

chcą to sprzedać ale ja też absolutnie nie kupuję tak słaby, że nawet nie mam co o nim napisać. Po filmach tego typu wymagam ciekawych dialogów a tu bohaterowie schematycznie, sztampowo pompują w widza opowiastki o swoim życiu przeszłym żeby każdy wiedział, że się biedak i biedaczka zmagali z problemami. Brak pomysłu na dialogi, muzyka denna wokale słabe. Zafundować 2 godziny takiego szajsu i to sprzedawać no sory ale trzeba opakować w gwiazdki.
Wyobraź sobie ten film made in Poland z głównymi rolami Karolaka i Farny.

Hahahhaha wygrywasz!

czekam na statuetkę ;P

Takich mongołów jak ty nikt nie słucha. Dajesz oceny 1 albo 10? Jesteś zwykłym lemingiem, hejterem i może zapisz się na jakąś terapię

Przegiąłeś! Kot i Farna może być. Karolak nie! :)

nie przeproszę :D

Karolak i farny haha poniosla mnie wyobraznia
A moze to by bylo lepsze?

ależ oczywiście masz rację, zgadzam się w całej rozciągłości, że byłoby lepsze, skoro taki miał być wesoły filmik to taki film dałby nam odpowiednią dawne śmiechu na tak słabym polskim rynku filmów fabularnych.
Pośmialiśmy się dużo lepiej niż z Lady GG...

Ooo aż bym chciała to zobaczyc Karolak i Farna xD

Niestety zgadzam się. Rozczarował się bardzo. Potencjał był, temat ciekawy... Ten film spłonął po mnie, nie poczułam bohaterów, ich bólu, dylematów. A najgorsze, że 5 minut przed każdą sceną wiesz co się wydarzy... Oglądając miałam wrażenie, że producenci mówili pod nosem.. Teraz zróbmy tak, to będzie wzruszające... O tak, to się sprzeda.. No niestety ja nie kupuję. A szkoda.

*spłynął

Pomyślałem identycznie, wprowadźcie konflikt rodzinny z pseudo ojcem - to się przyda, samobójstwo - bo wzruszają ludzi historie tragicznie zmarłych muzyków i inne tego typu crapy. Szczerze, wolałem z tego typu filmów - The Dirt, bo wątki są bardziej pogłębione, no i jest wiecej wulgarności, mięcha.

Oj do czego to dzisiejszych ludzi ciągnie.

Ja też. Zgadzam się

"Jack, który poruszył miliony serc, daje się podejść młodemu managerowi i się odpala... "

Manager powiedził głośno skryte obawy Jacka, których być może sam nie chciał jeszcze do siebie dopuścić. Jack był uzależniony od alkoholu i narkotyków przez wiele lat. Momentem przełomowym, skłaniającym go do leczenia był incydent, którego się dopuścił, ośmieszający jego żonę. Widzimy, że bardzo to przeżywał, a dowiaduje się, że zaszkodził jej bardziej niż myślał.
Wychodzi po odwyku, pewnie pełen dobrych chęci i nadziei. Ale przecież nie jest głupi i wie, że cudowne wyzdrowienie to tylko bajki. Nigdy nie bedzie tak, jak zanim się uzależnił. Wie, że używki będą go ciągnęły, szczególnie w trudnych sytuacjach. A jak już wie, związek z Ally daje mu dużo szczęścia, ale też dużo stresu. Kocha ją, nie chce jej skrzywdzić, zawieść. Sam wie, czym jest życie z uzależnionym (ojciec). Ale rozstanie i odejście od Ally to stracenie sensu życia (była nie tylko jego miłością ale też ratunkiem). Przy jego wrażliwości i skłonnościach samobójczych wybiera jedyne dla niego rozwiązanie.

No i widzisz, nikt Ci nie odpowiedział, bo opisałaś to genialnie, lepiej bym tego nie ujął. I tak można by odkręcać każdy płytki element ocen od „zawiedzionych” tym filmem. Na każde kilka słów całkiem sążnisty, ale treściwy komentarz.

Ja podszedłem do tego filmu bez żadnych oczekiwań ani żadnych uprzedzeń. Nie wiedziałem, że był oklaskiwany, że był promowany. Nie wiedziałem, jak był zapowiadany, jako CO. Wciągnąłem się po prostu w historię i z początku może nie byłem zachwycony, ale faktycznie mnie wciągnęło, a przez ostatnie dziesięć minut beczałem jak bóbr.

Dokładnie mam te same odczucia, ale czego się spodziewać po odbiorcach. Od dawna nie mają wygórowanych wymagań. Wystarczy im dać do bólu sztampową historię i dobrze wypromować. Tu autorom udało się zrobić na dodatek z tego melodramat. Niestety emocji w tym zbyt wiele nie ma (poza dość pozytywnym początkiem, który imo dało się oglądać). Lecz im dalej, tym większę przeświadczenie, że widowisko mogło trwać o godzinę krócej. Bradley Cooper jest aktorsko o kilka półek wyżej od Lady Gagi (co zrozumiałe), nie mam do niej zarzutów jeśli chodzi o jej grę, patrząc przez pryzmat jej dotychczasowej działalności. Na pewno nie rozumiem skąd zachwyty nad jej rolą?? Jeżeli będzie nominowana do Oscara, to będzie tylko potwierdzeniem, że nagrody akademii są przyznawane według wszystkich kryteriów, tylko nie tych oceniających prawdziwy kunszt aktorski.
Jeszcze jedno słowo na temat muzyki - tylko jeden kawałek się broni (w porywach dwa) - oczywiście "Shallow" - najmocniejsza pozycja oraz numer zamykający film. Pozostałe numery nie umywają się. I nie jest to nawet poziom jak w przypadku popularnych longplay'ów, że jest jeden singiel i reszta jest "OK", tutaj pozostałe ścieżki są po prostu mniej dopracowane i odstają znacząco od reszty.
Podsumowując, film mocno średni.
PS Jak zobaczyłem po napisach końcowych autora scenariusza i reżysera, to myślę, że film nie mógł po prostu wyjść lepiej. Ale rozumiem, że takie historie się sprzedają itd. Wrócę może tylko kilka razy do singla, poza tym, nie ma na czym zawiesić oka. A Lady Gaga bez makijażu też nie jest szczególną pięknością :P (choć na pewno ładniejsza niz w pstrokatych scenicznych mejkapach).

Tzn że Lady Gaga miała/ma być pięknością? Nie widziałaś jej nigdy w bardziej naturalnej wersji? Wtf? Film mi się nie podobał ale wygląd Gagi w filmie to chyba ostatnie do czego można się przyczepić. Miała BYĆ bez makijażu.

Napisałem tak trochę bez kontekstu o jej urodzie, bo co rusz to widzę komentarze jaka to ona nie jest piękna w tym filmie. To był tylko mój taki przytyk, nie ma to żadnego wpływu na odbiór filmu rzecz jasna ;)

No spoko.

Och tak, jak coś się tobie nie podoba, a jest dobrze oceniane to od razu trzeba krytykować i wypowiadać się z pogardą o wszystkim, którym się podobał.

zamknij ryj ;)

No i zgasił go jak peta :)

Nie rzuca się pereł przed wieprze. Dobrze, że mu nie odpowiedziałeś. Bo i co odpowiadać: „to ty zamknij ryj, bucu?”. No cienko.

tak to zrobiły filmy o superbohaterach kino już faktycznie jest rozrywką dla ubogich, do tego stopnia, że śmią nazywać te filmy SF a takich chłam melodramatem

Śmią? XD Ty na pewno jesteśubogi- w podstawowe wykształcenie.

pewien jesteś ?
a słownik w domu posiadasz czy tylko Harry Potter z książek i pewnie specjalnie na Harrego kupiłeś półkę.

Może ty trzymasz książki na półce, nie przejmując się kurzem. Ja do książek mam przeszklone regały by były trzymane w idalnych warunkach

Harry Potter to nie biały kruk... aaa zasadniczo śmiem twierdzić, że dla ciebie faktycznie jest, więc zakup sobie próżniowy regał, właściwie ta "saga" zmieści ci się do chlebaka więc spokojnie po kosztach możesz zamówić jeden próżniowy śniadaniowy.
I sprawdź cyferki może coś wygrałeś

Napisał poprawnie. Śmią. To nie to samo co „śmieją”.

Tyle wiecie o głębi , miłości, muzyce i kinie, co mój kot o nurkowaniu podlodowym.
Film perełka, no ale skąd wy możecie o tym wiedzieć....

Nic nie wiemy, znawco, nic a nic ;)

nie wimy nic nie śmimy nawyt se pomyśloć, do pasa sie kłaść tylko móżna

Chętnie zatem poznam Twojego kota ;)

ciekawe czy da się go utopić skoro taki nurkowaty, swoją drogą musiał przejść niezłe szkolenie ów kotek tego głębokiego w gardło jegomościa hra

Damianie,.nadal się nie ogarnąłeś i robisz z siebie pośmiewisko. Popraw się .
Pozdrawiam, jak zwykle serdecznie.

Cóż za wyniosłość... ;-)

Też mam takie same zdanie. Piosenki są dobre, film też jest dobry, ale jest prosty, przewidywalny, mam wrażenie że było już takich historii i filmów tysiące (chociaż paradoksalnie nie umiem wskazać żadnego przykładu), nie ma tu nic nowego, film niczym mnie nie zaskoczył. Zakończenie wyjątkowo kiepskie.

Ten film to jeden z tych co się go raz zobaczy, a potem zapomina.