Zdecydowanie najlepszy odcinek do tej pory, szkoda, że tak późno (bo do końca jeszcze dwa).
Scena z terapii Williama świetna, że boki zrywać, tekst o „.. robakami pożerającymi trupa” –miodzie ;-)
Zarejestrowałem też powtórkę tekstu z pierwszego sezonu: „ …skoro nie widzę różnicy, czy to ważne…?”, wtedy oczywiści ten tekst był użyty w innej sytuacji, powiedziałbym bardziej intymnej ;-)
Ciekawi mnie niezmiernie co będzie dalej… ?

Jestem zszokowany pochlebnymi komentarzami na temat tego odcinka, oprócz Tessy Thompson/Hale wszystko było słabe, i sprawiało wrażenie zapychaczy.

Śmiało mogę powiedzieć że najsłabszy odcinek tego sezonu, i jeden z najsłabszych całej serii.

Montaż aż raził po oczach, chaotyczne przechodzenie do różnych wątków, Dolores praktycznie nie było, Ed Harris pełnił rolę wypełniacza z beznadziejną puentą "tak miało być", "rozdwojona" Hale uratowała ten odcinek

Niestety złe wrażenie tych przedobrzonych późniejszych sezonów "Lost", mam nadzieję że to tylko chwilowa czkawka scenarzystów

no nie wiem, moim zdaniem scena z Williamem to było coś czego się nie spodziewałem. Każdy oczekiwał, że będzie jakaś wielka tajemnica, coś dużego związanego z nim i jego życiem. A tu się okazuje, że to po prostu nie ma znaczenia czy jest dobry czy zły, czy sam podejmował decyzje, czy był sterowany. Gdyby zmienił choć jedną rzecz, nie byłby w tym samym miejscu co jest teraz. Czyli tak naprawdę całe jego wariactwo z 2 i 3 sezonu okazało się ... stratą czasu. Podczas gdy się zastanawiał nad tym kim jest tyle rzeczy się wydarzyło, które go ominęły, a odpowiedzi nie uzyskał. Kluczowy moment to był właśnie ten powrót do teraźniejszości. bo na dobrą sprawę ciągłe rozgrzebywanie ran do niczego dobrego nie prowadzi, a on jest w tym momencie jedną z tych osób, która może pokonać dolores, w końcu dręczył ją przez 30 lat w parku więc on wie najlepiej jak ją pokonać.

przecież to idzie w odwrotną stronę, ktoś w ogóle (z oglądających) kibicuje tutaj ludziom? z resztą na terapii stary wyjaśnił zgromadzonym czym jest świat, co zrobili ludzie itd. lepiej dla wszystkich żeby Dolores "wygrała", z resztą nie skupiam się za bardzo na filozofii scenarzystów, bo sami nie potrafią się określić która strona jest "dobra" tylko wszystko ciągle gmatwają, dokładnie jak kręcenie w koło Macieju w "Lost" a czy ma to sens to nieistotne

oglądam serial bo dostarcza emocji są świetne aktorki/aktorzy i miło się ogląda, niestety odcinek 3/06 to kaszana, jeśli podzielić go na 3 wątki, to tylko jeden, ten z Hale był dobry

Serio? Hale ktora wszystko wie wszystko uchodzi jej na sucho ma opcykane wszystkie scenariusze i ktora przezywa TAKI wybuch pulapki...to byl dobry motyw?
Niestety ale dla mnie 3 sezon oglada sie jak film kategorii B.
Mam tylko nadzieje ze Serac pozamiata wszystkich 'sztywniakow' ;)

ale wiesz że to nie jest Hale, tylko ewentualnie jej skrawki przeszłości/podświadomości w klonie Dolores? która (to Dolores) zawsze wszystko wie...

przecież tam każdy/a z bohaterów sprawia wrażenie że wszystko wie, dlaczego wyróżniamy akurat Hale której już nie ma?

serio, na tym się skupiłeś? że cyborg "przeżył" wybuch pułapki?

chyba nie nadajemy na tych samych falach

Obojetnie kto by to nie byl i tak oglada sie to jak marny film akcji.
Tak dla przykladu...mamy zajebista przyszlosc wszystko lata i sie teleportuje ale wojskowy dron nie trafia w Dolores. Tylko bez argumentow ze Dolores jest taka super ze nawet takie rzeczy potrafi.
Zreszta caly ten sezon robi wlasnie takie wrazenie. Niewiadomo jak bzdurna sytuacja wywiazala by sie i tak wszystko skonczy sie dobrze. Slabo

Wybacz ze jeszcze raz odpisuje ale jestem swiezo po ostatnim odcinku i nie moge pozbierac szczeki z podlogi...ze hbo popelnilo tak smierdzacy kawal kina klasy C. B bylo odcinek temu teraz to juz inna bajka.
Chcialbym poczytac Was ktorzy sie zachwycaja 3 sezonem WW co takiego zajebistego jest w tej czesci serialu bo chyba musieliby mnie na kolo naciagac zebym to kupil.

nie mogę się ustosunkować, bo nie widziałem jeszcze następnych odcinków, odezwę się jak nadrobię 7 i 8 czy ile ich tam zostało

W psychuszce Williamowi odrosły urwane palce.

A, już kumam, palcuf jednak nie ma.