Miniserial krótki, bo tylko 4 odcinki po 45 minut, ale pomimo historii opartej na faktach, która często jest psuta przez reżyserów, tą historię oglądałam z przyjemnością. Przedstawiono ją przyjemnie, choć momentami aż za przyjemnie. Początki XX wieku, a czarna kobieta pomimo że pogardzana, nadal słuchana. Pewne wątki trochę słabo ze sobą współgrały w niektórych scenach, czasem czegoś brakowało.
Nie jestem znawcą filmowym, nie znam się również na grze aktorskiej. Ale jako randomowy widz, który szukał rozrywki a znalazł historię kobiety o której pojęcia nie miał, cieszę się, że główną rolę zagrała Octavia Spencer. Pasowała do tej roli moim zdaniem. Nie grała jak drewno, jej twarz sporo mówiła-łatwiej było zrozumieć historię tej kobiety, postawić się na jej miejscu w obliczu złych wiadomości, czy poczuć zadowolenie z dobrego obrotu sprawy. Octavia się spisała w roli Madame.
Nie jest to dzieło najwyższych lotów, ale jest to bardzo przyjemny miniserial. Również mam nadzieję, na więcej tym podobnych, bo moim zdaniem nie brak ludzi, którzy zapisali się na kartach historii swoimi małymi-wielkimi osiągnięciami, a o których mało kto wie( sama nie miałam pojęcia o tej kobiecie, a jednak kosmetyki znałam).
Jeśli ktoś chce poznać krótką, ale godną podziwu historię kobiety, która z praczki stała się milionerką zapisaną w księdze Guinessa, to jak najbardziej polecam. U mnie Netflix ma kciuk w górę, bo oglądałam serial z przyjemnością, bez spiny.