The 100 (2014-2020)
The 100: Sezon 7 The 100 Sezon 7, Odcinek 16
Odcinek The 100 (2014-2020)

The Last War

6,5 472
oceny
6,5 10 1 472
The 100
powrót do forum s7e16

Koniec

użytkownik usunięty

Zakończenie serii.
No cóż, jak nie uśmiercili Bellamiego, no to by mnie bardziej wkurzyć (wiem, mają moje uczucia gdzieś) to zrobili prawie Romeo i Julia w wykonaniu Emori i Murphiego :( moich ulubieńców.

Clarke oczywiście musiała być pierwsza do testu po zabiciu nawiedzonego szefa kultu.

Ahhh... No, ale oprócz tych punktów... Reszta pełna dobrej akcji, pokazaniu nam, że jednak ludzie mają serca i robią konieczne zło tylko z miłości. A jak nie to kochają wojny. Co jest oczywistą oczywistością.
Oktavia przeszła niesamowitą przemianę. No i oczywiście razem z Raven ratują ludzkość i powstrzymują wojnę.

Happy end dla tylu sezonów walki

ocenił(a) serial na 10

Płakać mi się chce, że to już koniec tej wspaniałej historii. Jak sobie przypomnę jak oglądałem pierwszy sezon w 2014r, kto by wtedy pomyślał, że to wszystko się skończy w ten sposób. Naprawdę świetna robota całej ekipy pracującej przy serialu, satysfakcjonujące zakończenie z morałem :)

Pominę rozwój akcji i poboczne wątki finałowego odcinka , bo pomimo bardzo niskiego poziomu jak na zakończenie długiej serii nie odebrałem ich tak bardzo źle jak całego przesłania serialu.
W sumie przez 7 sezonów film ukazuje ludzi jako agresywne istoty, a wręcz morderców, którzy zawsze próbują się usprawiedliwić (obrona bliskich, obrona ludzkości, sprawiedliwość, zemsta czy też spełnienie ambicji). Natomiast w ostatnich kilku minutach daje do zrozumienia, że wystarczy mała chęć (jak niepewne wstrzymanie walki) aby być oczyszczonym z wszystkich win i być wyniesionym na piedestał. (Nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się to jak Pokojowa Nagroda Nobla przyznana Prezydentowi Obamie - tylko za to że ma możliwość coś zrobić, bez znaczenia czy to zrobi czy też nie)
Film ląduje na pierwszym miejscu mojej listy słabych zakończeń przebijając "how I Met Your Mother"

ocenił(a) serial na 4

Też mi się mega nie podobało, zakończenie fatalne. Śmierć bellamyego bez sensu, cała ta ostatnia wojna to jakiś śmiech na sali, wątek złego hedy czułem, że został wprowadzony na nic, bo równie dobrze tego jego ostatniego ataku w tym odcinku mogłoby nie być i ten lekarz mógł zrobić tą przemowe, ale musieli więcej czasu poświęcić dla octavii najbardziej zaraz po clark drewnianej aktorce w świecie filmów i seriali. Ogólnie mega meh, jak 3 sezon oraz 1 były w jakiś sposób magiczne tak potem mega cienko, drugi też byłby ciekawy, gdyby nie fakt, że podobny wątek był wymęczony przez wiele innych dzieł, ale nie był jakiś tragiczny, mimo wszystko był to serial młodzieżowy, dlatego nie można winić za tak słaby ending.

Przecież to kpina a nie happy end. Nagle na kolanie wymyślili rasę bogów, która zabiera ludzi do wspólnej świadomości bo tak. Po co były te wszystkie sezony? Na koniec żeby najbardziej durnej i idiotycznej postaci jaką była Clarke nie było smutno to grupka kumli wraca z tego nieba by jej towarzyszyć. Taki wspaniały koniec ludzkości. To będzie na liście najgorszych zakończeń ever zaraz za końcem Battlestar Galactica.

użytkownik usunięty
RadoslawKamil

Zgadzam się. Dlatego skiwtowalam ironicznie, że dowali happy end. A tak to w każdym sezonie walki, wojny i poświęcenia. A tak to nagle wszyscy z Wankru, nawet Murphy i Emori (gdzie Emori już teoretycznie nie żyła) też wrócili by budować nowy Świat z Clarke. A jej jedyną kara było "nie Wniebowstąpienie" czy jak to oni po polsku przetłumaczyli.

Aaa, i jak nie wiedziałam, tak dalej nie wiem, po co były te "magiczne kule" do podróży między tymi planetami? Po prostu pozostałości po skrystalizowanej cywilizacji?

Dużo było idiotyzmów. W jednej chwili mówili,że bez hełmu podróż nie możliwa a za chwilę dźgniecie nożem powodowało,że całym i zdrowym pojawili się w innym świecie. Cały serial zepsuła Clarke i ostatni sezon jeszcze byłby znośny, gdyby nie to idiotyczne zakończenie. Już lepiej by zwyczajnie poprowadzili tą swoją wojnę, a kto się ostał założył osadę na nowej 'Ziemi' i byłoby i logicznie i normalnie. A tak nadświadomość, wniebostąpienie i inne gównobzdury zepsuły cały wspaniały serial.

PS: Właśnie te kule do podróży między światami byłyby świetne do podbudowy serialu, jak wrota w Stargate, ale zamiast tego wykorzystano je jedynie jako deux ex machina by tłumaczyć wszystko co idiotyczne i niezrozumiałe. Tyle lat wspaniałych sezonów, relacji, kreacji bohaterów, ewolucji wewnętrznej i zewnętrznej postaci, a tu taki zwyczajny bubel na koniec. Jestem strasznie zniesmaczony zakończeniem. To jest coś czego się od zobaczyć nie da. A miałem nadzieję,że sięgnę po ten serial ponownie.

ocenił(a) serial na 4
RadoslawKamil

Ale Battlestar Galactica to Ty szanuj ;)
Tam zakończenie miało sens i było ciekawym mrugnięciem oka do ziemskiej mitologii.

kor73

Mrugnięcie do Ziemskiej mitologii :D To było beznadziejne i idiotyczne. BG było jednym z najlepszych serii jakie oglądałem, ale bez ostatniego odcinka.

ocenił(a) serial na 8
RadoslawKamil

Ostatni odcinek to jest właśnie początek naszej historii jakoby dzieje serialu rozgrywały się w naszym uniwersum ;)

ocenił(a) serial na 8
Lukson_pl

Szczególnie fakt, że nie mogą się dalej rozmnażać świadczy o tym, że jest to "początek naszej historii".

martyna224

Było powiedziane, że nie będą mogli mieć potomków. Po prostu na koniec dali nam bzdurę, której nie potrafili zatuszować, więc pomyśleli,że zrobią ckliwe, urokliwe zakończenie gdzie Clarke będzie happy.

ocenił(a) serial na 4
Lukson_pl

W BSG tak.
W 100 nie. Zresztą 100-ka jest od początku umieszczona w czasie po naszym czasie. W BSG dopiero ostatni odcinek sugeruje, że cała historia dzieje się przed naszą cywilizacją.

Odnośnie 100-ki i jej zakończenia.
Próba jest nielogiczna. Skoro za całą ludzkość, do za całą. Nie było więc możliwości aby Clark była napiętnowana. Zmiana osądu też nielogiczna w kontekście zasad.
Sam pomysł na możliwość powrotu z ascendencji moim zdaniem ratuje zakończenie. Ale to pewnie dlatego, że sam uważam życie wieczne bardziej za karę i potępienie niż zbawienie. Też bym wrócił, szczególnie ze świadomością, że potem koniec, to koniec i święty spokój w niebycie a nie żadne idiotyczne wieczne trwanie :)

RadoslawKamil

BSG miało dobre zakończenie, ale nie każdemu musi wszystko pasować. Dla mnie to co się w The 100 odwaliło to jakaś lipa. Bohaterowie często w tym serialu podejmowali decyzje z dvpy a najbardziej wnerwiającą postacią była Clarke, ten happy end dla niej to przegięcie pały. Dziwne, że Octavia i Echo wybrały zestarzenie się w towarzystwie morderczyni swojego brata i chłopaka. Jakie znaczenie ma to, że w chwili zabójstwa był "nawiedzony" skoro to był krótki epizod w jego życiu. Jakoś wybicie armii chyba 300 wojowników mu wybaczono, ale za założenie białych szat dostał kulkę i ok wybaczamy ci bo to nie był nasz Bellamy xd. Jordan i Hope oraz ci geje też podjęli super decyzję wracając do Clarke.

Pentium_D

Cała szopka z Bellamym jest o tyle idiotyczna,że na koniec okazało się miał rację. Cały serial gloryfikowano Clarke i mimo,że od początku była najbardziej irytującą postacią i nikt jej nie lubił a co sezon myślałem, że może teraz, że w końcu ją uśmiercą. I na koniec nie dość że wszystko jej przebaczyli to jeszcze wrócili by nie umarła samotnie. Ehh szkoda gadać. Było w serialu parę naprawdę dobrych wątków, silne i charyzmatyczne postacie, a na koniec zebrano grupkę nieudaczników, łamag i oczywiście geje musieli przeżyć bo obecnie żaden serial bez nich nie ma prawa być publikowany. Prawdziwe zakończenie powinno wyglądać tak,że po zabiciu Bellamego, Clarke dostaje kulkę w łeb od Octavii. Reszta drużyny rusza by zabić guru sekty i żadnego wniebowstąpienia nie ma bo to bzdura była. Zamiast tego wykorzystują dylatację czasu by wrócić do jakiegoś punktu w przeszłości najlepiej zanim pojawiła się anomalia. Koniec.

ocenił(a) serial na 6
RadoslawKamil

Dla mnie najbardziej ironiczny (i poniekąd pocieszający) jest fakt, że Clarke, ta niesamowita obrończyni ludzkości, która zawsze się poświęcała dla ludzi (tzn. zabijała tych drugich, których uważała za wrogów), kiedy przyszło jej stanąc do próby, która decydowała o losach świata - nie przeszła jej. I skoro sędzia oceniał świat przez pryzmat Clarke to wynik nie mógł być inny. A sama Clarke powinna się zastanowić: "a może jestem złą osobą?". Bo nie było w niej żadnej skruchy. Już od jakichś 4 sezonów wchodziła gdzies, robiła rozpiździel i zabijała ludzi.

Tak, nawet nie pomyślała, że zabiła Bellamy'ego niesłusznie... taka przyjaźń, a ona nie próbowała nawet mu pomóc. Nawet wbrew jego woli. Mam wrażenie, że go skresliła dużo wcześniej i szukała tylko pretekstu, żeby się go pozbyć. Bo już nie miała kogo zabijać. Wrogowie się kończą? Nie da się ich zabić? No to sobie zabiję byle kogo...
W ogóle odniosłam wrażenie, że ta śmierć była tak z du..py zrobiona. Nie poruszyła mnie w ogóle, umarł to umarł, na ch... drążyć temat. A w sumie nikogo ta śmierć nie ruszyła. Ani Clarke, ani Octavii czy Echo. No smutno, ale trzeba zyć dalej. Nie poznaję tych postaci. Totalnie wyprane z emocji, ze swoich charakterów, calego doświadczenia, które wynieśli przez 6 sezonów...

Liczyłam, że Clarke dostanie to na co zasługiwała - bycie samotną na wieki i brak wstępu do tego całego pseudo nieba. Dobrze chociaż, że Madi umarła, bo to cios dla niej prosto w serce.

Kristen

Bellamy umarł tak bez sensownie, i nie potrzebnie to jestem jeszcze w stanie przełknąć. Właśnie brak jakikolwiek emocji i odzewu na jego śmierć mnie zdziwił. Jego ukochana siostra Octavia zareagowała jakby jej Clarke kota zabiła a nie brata i reszta ludzi podobnie. Eee no zginęło mu się zginęło ... No trudno... Zero emocji. Te całe wniebowstąpienie( tak to chyba przetłumaczyli?) to była już taka bzdura i ten test ludzkości, że niemal fizycznie czułem jak twórcy robią ze mnie debila. Tu zrobimy tak, a tu tak no i będzie dobrze. Ale jak to tak. No tak. Debile się nie połapią,że to bez sensu. Zobaczysz wszystko łykną :D No tak chyba wyglądało pisanie scenariusza :D

ocenił(a) serial na 8
RadoslawKamil

Dziękuję....

ocenił(a) serial na 9
RadoslawKamil

no i puenta :D
za dużo niespójności,żywi się wzniesli a ci co zginęli,to co polecieli w próżnię?
ta grupka na koniec bez możliwości potomstwa też genialne,czyli ludzkość i tak w końcu wyginie na ziemii,zresztą cieszą poprzednie zezony do 5 byłem zawsze miło zaskoczony

RadoslawKamil

Dylatacja czasu nie ma nic wspólnego z cofaniem się w czasie więc nigdzie by nie wrócili. Nie pamiętam jak to tłumaczyli w serialu, ale jedynym sensownym wyjaśnieniem jest znajdowanie się planety w grawitacyjnym leju czarnej dziury (coś jak to było w Interstellar), co powoduje wolniejszy upływ czasu w stosunku do "zewnętrza". Ale to taka dygresja tylko. Ostatnie kilka odcinków to taki stek debilizmów, że głowa mała. Przez cały serial miałem ochotę uśpić te wszystkie zwierzęta nazywające się bezczelnie "ludźmi", bo jedyne co potrafili to zatłukiwać się "za moich ludzi". Jak tylko raz na jakiś czas pojawił się wątek zmagań z przeciwnościami innymi niż kolejna frakcja tłukąca się za "moich ludzi" to zaraz ktoś robił coś kretyńskiego i wybijał mnie z rytmu. I tak, śmierć Blake'a to ukoronowanie tego dna.

ocenił(a) serial na 4
Pentium_D

jest jeden plus zakończenia. Clarke nie może się rozmnożyć :)

RadoslawKamil

Zgadzam sie w 100 %

ocenił(a) serial na 10

Zakończenie dramat, nie ma to jak 3 ostatnie odcinki zrobić nudne do bólu by w ostatnim odcinku serialu na szybko zamykać wszystko. Serial wyglądał trochę tak jakby miałby się zakończyć w 4 sezonie, potem w 5, w 6 i w końcu 7.

ocenił(a) serial na 8

Też głęboko wierzyłem, że finałem będzie podróż w czasie i uniknięcie całej rzezi, która miała miejsce przez te wszystkie sezony, albo przynajmniej do momentu przybycia na Sanctum.
Jak w pierwszych kilku sezonach śmierć ikonicznych postaci niosła ze sobą bardzo dużą dawkę skrajnych emocji, tak w 7 sezonie stwierdzono chyba, że lecimy po najniższej linii oporu, bo to i tak koniec więc już dalsza oglądalność nie jest nam potrzebna...
Śmierć Belamiego, który był bogu ducha winny i chciał dobrze dla swoich przyjaciół, to był już szczyt durnoty - największa więź, jaka budowana była pomiędzy bohaterami przez 6-ść sezonów nagle staje się niczym w zestawieniu z pamiętnikiem Madi... W ogóle obsesja Clark na punkcie Madi kwalifikuje się jako choroba psychiczna, bo przestali się już liczyć przyjaciele i dobro wszystkich, a jedynie liczy się tylko Madi...
Przykre to jest, bo przez pierwsze 4 sezony byłem zafascynowany tym serialem, wciągnął mnie jak Lost. Muzyka była fantastycznie dobrana, remiksy znanych kawałków muzycznych świetnie dobrane do akcji dziejącej się na ekranie budowały dodatkową imersję.
Bohaterowie byli dobrze napisani, było widać ich prawdziwość i zaangażowanie emocjonalne, a z kolejnymi sezonami gdzieś to wszystko zniknęło i zaczęło się robić sztampowo. Już nawet wolałbym żeby to 5 sezon był ostatnim, a wędrówka na inną planetę swoistym rozpoczęciem nowego życia, zamiast tego dziwnego happy dla Clark endu... I jeszcze ten tekst, że nie mogą się rozmnażać i po śmierci czeka ich nicość - no dramat. Gdzie się w ogóle podziała myśl przewodnia serialu "may we meet again". Jest mi przykro, że po raz kolejny psuje się obraz całego serialu beznadziejnym zakończeniem.

użytkownik usunięty
Striderr

Ah tak, zapomniałam o tym zakazie rozmnażania...
Masz rację. Ten hapoy end dla Clarke toż to największy żart.
Walka o dobro ludzkości, o przetrwanie?
Nie. Najwanziejsza psycho miłość dla Madi i impulsywne zachowanie, zamiast jak to było we wcześniejszych sezonach - choć chwila na przemyślanie opcji i budowanie planu. I dobro większości? (same zagazowanie, bądź nawet w tym sezonie - Raven poświęcającą kilku dla ratowania Sanctum)

Jestem ciekawa czy dostaną zielone światło na zrobienie tego zapowiadanego prequelu. Jeśli poziom byłby z ostatnich odcinków sezonu 7 to ominę szerokim łukiem 

Chciałbym zwrócić uwage iż z płodnych istot dalej pozostała Clarke i jak by się dalej rozpędzić to jeszcze ten piesek którego odnalazła xD

Striderr

Tak myśląc to w zasadzie nie miało by się komu tam mnożyć, bo większość to geje i lesbijki zostali. Właśnie podobnie pomyślałem, że koniec 5 sezonu i podróż w nieznane było by o wiele lepszym zakończeniem. To co nam dali w ostatnich sezonach szczególnie od okrycia anomalii to kpina z widzów.

ocenił(a) serial na 6
Striderr

Clarke to trochę jak typowa madka zaczęła się zachowywać.

ocenił(a) serial na 10
Striderr

Inaczej, wyjdźmy poza ramy. Ci kosmici osiągają transcendencję i powiedzmy, że ludzkość też, poza grupą naszych przyjaciół. Wychodząc z założenia, że istnieje niebo, czyściec i piekło. 'obyśmy znowu się spotkali' nabiera dużego sensu. Caine powtarzał, że muszą zrobić wszystko by odzyskać społeczeństwo. Może być tak, że wszyscy którzy zginęli, mogą się Jeszce spotkać... Fakt świadomość panny karalucha to trochę psuje oraz fakt, że nie mogą się rozmnażać popiera tezę, że naszej wiary tam nie ma i zostaje tylko transcendencja...

ocenił(a) serial na 10
czarny161

Kane po swojej śmierci i zmartwychwstaniu powiedział że po śmierci nie ma nic. Jest pustka

Reetz

Cały wątek zmartwychwstań tam to dyrdymały. Jeśli przyjąć istnienie życia po śmierci - żadne kopiowanie pamięci nikomu nic nie da, bo to co najwyżej klony a dusza już dano sobie uleciała. A jeśli nie przyjmować - to tym bardziej, bo to TYLKO klony. Jak przekopiuję windowsa na nowy dysk w innym pececie to raczej mi potem nie opowie jaka była pogoda kiedy niosłem pendrive'a z nim do biura.

Ja nie mogę jak można spier......ć tak fajny serial ;) Zakończenie z dupy tak samo bezsensowne jak zabicie Bellamiego.Mogli jednak zrobić cofnięcie w czasie tak aby wszyscy przeżyli albo chcociaz wyniesienie nawet wcześniej zmarłych i tak Bellamy miałby swój happy end z Clarke ;) BEZNADZIEJA ;(:(;( Jakoś na końcu nie widać Emori wiec sadze ze ona jako zmarła jednak nie dostąpiła wstąpienia,ale dlaczego Maddi nie skoro przeciez żyła tylko została warzywem...????

ocenił(a) serial na 8
kisiamonisia

Emori jest na końcu, przy brzegu robi coś z sieciami, też na początku myślałem, że jej nie ma, ale jest po prostu bardzo słabo pokazana (może była dublerka i dlatego). Natomiast o Madi wypowiada się obcy i mówi, że nie chciała wrócić, bo nie miałaby rówieśników z którymi mogłaby dorastać.

użytkownik usunięty
Striderr

I tak nie rozumiem, dlaczego Emori i Murphy i Madi doznali wniebowstąpienia. Ok, nie wytlumaczyli dokładnie jakie warunki musi spełnić dana osoba, by zjednoczyć jej umysł z obcymi. Zakładam, że żywy umysł
No bo inaczej? Madi była warzywem, także jej ciało i umysł mieli inne stany. Ciało Emori nie żyło, za to u Murphiego była Emori w głowie tzn. Powinnien jego umysł być przez nią zabity (w krótce, no bo seksy przecież najpierw) . Także mamy założyć, że "W Ostatniej Chwili" akurat tak w punkt, te wniebowstąpienia były, że przeżyli wszyscy... Tylko nie Bellamy

W którymś odcinku było powiedziane, ze Madi wszystko rozumie, ale jest sparaliżowana poprzez uszkodzenie jakiejś części mózgu (nie pamietam jakiej). W każdym razie umysł był zdrowy.

użytkownik usunięty
KozikNW

Tak, wiem. Było nawet wspomniane, że część jej mózgu została uszkodzona.
Mi jednak chodzi o to, że nie było w sumie wytłumaczone na jakiej zaszadzie to połączenie w jedność z tymi istotami polega. I tak o to skończyliśmy z finałem, gdzie wszyscy przeżyli, mimo, że byli na granicy życia i śmierci. To wszystko daje efekt naciągania i niezadowolenia w porównaniu z tym jak zakończyli żywot innych bohaterów

Ja również uważam że zakończenie było bez sensu.

Najlepiej gdyby każdy się wzniósł albo żeby się powybijali co do jednego w ostatniej wojnie.
Ewentualnie ktos moglby przetrwać jako nasi przodkowie ;)

Poza tym:
Dlaczego pies nie stracił pamięci po użyciu kuli przez Clark?

ocenił(a) serial na 7

Tak, zgadzam się, przemiana Octavii była takim pozytywnym wydarzeniem, że znacznie rekompensuje te niedociągnięcia.

Jak dla mnie serial powinien się zakończyć po ponownym zniszczeniu ziemi... Monty i Harper pomogli im zacząć od nowa, idealna finałowa scena do happy endu to powinno być wylądowanie na nowej planecie, którą Monty wybrał i po prostu rozpoczęcie życia. Z każdym kolejnym odcinkiem po tych wydarzeniach serial stawał się coraz bardziej komiczny i utracił swój pierwotny urok: dystopia, życie po apokalipsie i przetrwanie (czyli to co najbardziej w nim lubiłam) utraciło ikrę i dzikość. Pomysł z Sanktum był istnym cyrkiem, tak samo jak dalsze wymyślne wątki serialu, choć jeżeli mam być szczera to pierwsze pierwiastki cyrku pojawiły się już z miastem światła i wepchnięciem do fabuły walki ze sztuczną inteligencją. Ludzie ledwo przetrwali i budynki ledwo przetrwały, ale kurde... na pewno przetrwał typowo amerykański domek z drewnianej płyty i sztuczna inteligencja. Dla porównania spójrzmy np. Na świat z Wehikułu Czasu. Po tym jak księżyc został zniszczony i świat również, owszem w jakimś stopniu ceglany, czy kamienny budynek będący biblioteką przetrwał, ale tylko jego cząstki (takie jak pojedyncze ściany) i cząstki sztucznej inteligencji, ale nie była w stanie ona w pełni funkcjonować i nie tworzyła nowych plików tylko była wspomnieniem przeszłości. Uważam więc że powyższy scenariusz jest dużo bardziej logiczny od tego co zaserwowali twórcy The 100.

użytkownik usunięty
hesperiata

W sumie masz rację., na tym sezonie powinno się dobrze zakończyć

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones