No to się porobiło... Mam nadzieje że Jaha nie jest ranny tylko sztywny
Ten serial stał się totalnym kretynizmem, skaczący raz w górę raz w dół w poziomem ostatnio osiąga absurdalne dno.
asafek chyba dla mało wymagających w podobnym do ciebie guście.
Rzuca się w oczy sytuacja gdzie ktoś pisze w miarę sensowny scenariusz i jest on modyfikowany przez jakiegoś idiotę, który chce dorzucić swoje debilne 5 groszy emocji. Mamy efekt ciekawych scen po czym pojawiają się w nich idiotyczne momenty nie scalające akcji tylko będące zaprzeczeniem wydawało by się słusznego toku wydarzeń.
Ponieważ Jason Rothenberg to jest w sumie nikt jeśli chodzi o twórczość scenarzysty a jego dorobek jest praktycznie zerowy, potwierdza to moje przypuszczenie, że w scenariuszu macza swoje łapy więcej osób i przez to mamy papkę ciekawych scen oblepioną bzdetnymi momentami sprawiającymi, że serial ogląda się jak niedzielny poranek.
Dwa pierwsze sezony były naprawdę spoko.
Nie mam pojęcia co się stało z tym, o ile wcześniej serial trzymał poziom, teraz to jakieś nieporozumienie. Nie wiem jak ktoś w stacji czytał scenariusz, doszedł do tych wszystkich męczarni międzyrodzinnych i sekciarskich scen i stwierdził: o to dobre! i je przyklepał.
Zgodzę się pierwsze sezony dawały jakiś trend na dalszy rozwój serialu.
Jednak zaczęło się wszystko sypać z kolejnymi sezonami dochodziły nowe frakcje, więcej bzdur i na siłę wklejonych sytuacji.
Obecnie dochodzi do tego , że odcinek trzyma jakiś poziom i nagle ni z gruszki wpada kadr który rozpieprza cały wątek masakrując sens wydarzeń.
W moim odczuciu ktoś wpiernicza swoje 3 grosze do scenariusza tym samym psując go.
Właśnie że w 3 sezonie dopiero się rozkrecil, zalecam Wam obejrzeć zamiast pyskowac.
Zakończenie sezonu zapowiada się mega. Bardzo dobry odcinek, ciągła akcja, nieźle trzymał w napięciu. Zdecydowanie na plus zachowanie Clarke przy szantażu z udziałem jej matki, tak myślałem, że dojdzie do takiej sytuacji i rozwiązanie jej było jak dla mnie idealne. Szkoda tylko, że Abi przeżyła :D
Tradycyjnie fajne sceny z Murphym i na Arkadii. Szkoda Jaspera, ale IMO z całej sytuacji wyjdzie cało i zobaczymy go w 4 sezonie (pewnie Harper do niego nie dotrwa znając dotychczasowe zagrywki scenarzystów :P)
Jednego nadal nie rozumiem. Jeśli dobrze zrozumiałem to Jasper przyjął klucz po tym jak ALLIE "odwiedziła" ich na platformie. Skąd w takim razie wiedziała o Sinclairze skoro wtedy wszyscy powinni być "czyści"?
Mi się wydaje, że Jasper był pod kontrolą Allie już od dłuższego czasu. Chyba od wtedy, kiedy "uzdrowili" Raven. Chciał wtedy rozwalić tego czipa z duszami Komandor, więc się zgadza. Odpuścił bo Allie nie chciała żeby Clarke i reszta się dowiedzieli :(
Dosyć ostro było. Pike w następnym odcinku padnie, prawdopodobnie poświęcając się jakoś dla Octavii. Jaha z tego co widziałem tylko ranny, Kane pewnie też a Indra ciężko powiedzieć. Szkoda mi tej Ontari i ewentualnie szkoda będzie Harper. Geje oczywiście będą niezniszczalni. Trochę już mnie nużą te fochy w stylu "niech idzie ochłonąć", "idę z nią pogadać" to takie dziecinne (mówię o scenie na początku odcinka).
Nie mogę wyjść z podziwu, jaki ten serial zrobić się c h ujowy.
Oprócz Raven ostatnimi czasy, która wyciągnęła głowę z dupy i przestała się mazać po kątach obwiniając wszystkich za swoje życie, wszystko w tym serialu stało się do dupy. WSZYSTKO.
Już nie mogę patrzeć na wydekoltowaną, wystylizowaną Clarke, nie mogę patrzeć na Bellamy'go, nie mogę patrzeć na durne sceny, zagrania, "zaskakujące" zwroty akcji, żenujące wymuszanie "emocji" tanimi trikami. I przede wszystkim nie mogę patrzeć na bezsensowne natężenie cierpienia, zła, CZYSTEGO ZŁA, jakie w tym sezonie, a szczególnie w ostatnich kilku odcinkach ma miejsce w The 100. Ani Sauron, ani Joffrey, czy Ramsay Bolton, Voldemort, ani cała Hydra nie dokonali tylu zniszczeń, nie byli tak odpychający, co sekta Jahy i wcześniej faszysta Pike.
Nie rozumiem tego. Nie kumam tej maniery prowadzenia fabuły, tak się nie robi! Seriale, filmy, książki, choćby nie wiem jak miały mroczne wątki są prowadzone tak, że złe sceny są przeplatane pozytywnymi, lub choćby neutralnymi. Cały czas negatywny to może być dokument o Auschwitz - jak się okazuje Jason wymyślił sobie, że zrobi coś podobnego ze swoim serialem i wprowadził niekończące się męczarnie przez cały sezon. Bohaterowie są dosłownie WDEPTYWANI W ZIEMIĘ ogromem tragedii, bezsensownymi i upokarzającymi śmierciami, obracaniem się rodzin, ukochanych przeciwko sobie. Nikt, NIKT się nie uchronił przed każącą ręką tfurcy!
NIE NA TYM POLEGAŁ SUKCES THE 100. Zło istniało w tym serialu od zawsze, ale było przeplatane z dobrem, NADZIEJĄ. Dzięki temu akcenty się równomiernie rozkładały i całość była pod tym względem życiowa - czyli raz na wozie raz pod wozem, tylko w wersji ekstremalnej :) Teraz jest cały czas do dupy i ci źli wygrywają CAŁY CZAS i co, jeżeli nawet Clarke i ekipa wygra, skoro po wygranej pozostaną zgliszcza, a wielu widzów pozostanie z absmakiem i niechęcią do tych bohaterów, którzy przeżyli.
Nie oszukujmy się, to nie Bucky, którego można wciąż kochać po tym co robił mając wyprany mózg. Jak można spojrzeć na Abby, Kane'a, Jaspera po tym wszystkim i wciąż ich lubić? Wiem, że mi byłoby CIĘŻKO.
Już teraz wku*wia mnie widok Bellamy'go i Pike'a takich zaangażowanych, takich pomocnych, podczas gdy mam przed oczami ich niewiele lepsze od Jahy nawiedzenie, fanatyzm-czy wręcz w porywach faszyzm i Lincolna na kolanach.
Ten serial zniszczył mi praktycznie każdą postać, do której czułam jakiekolwiek uczucia, często w sposób, który kompletnie nie trzyma się kupy. Nawet poprawiona Raven, choć dla mnie teraz fajna, w sumie nie wiem skąd się wzięła taka fajna i w każdej chwili czekam na fakap.
The 100 - serial z cyklu "jak w spektakularny sposób spie*dolić całkiem fajowiutką produkcję".
XDD
Spędziłam dobre 10 minut nad dopasowywaniem tego zdrobnienia do jakiejś postaci z "The 100", brawo ja!
Jasper jednak jest i zawsze byl emo debilem, czekam z napięciem na jego pogrzeb w najbliższych odcinkach.
Niby coś się działo, ale odcinek mnie nudził.
Wgl zaczynam kibicować Allie, niech już wysadzi tą całą planetę, ci idioci i tak nie są warci przetrwania
Monty po jednym numerku z Harper - wielka miłość , śmiechłam srodze xD
Abby coś długo umierała tak sobie wisząc, ale niestety nie zdecydowali się na usunięcie tej postaci.. szkoda.
Dobrze, że w odcinku pojawiła się drużyna Murphiego żeby pomóc, bo nasz "dream team" z Bellem i Clarke na czele to banda kretynów, tylko Raven jeszcze zachowuje zdrowy rozsądek i jest jedyną ogarnięta postacią , którą mogę oglądać i słuchać. Jeśli już Allie ma polec mogłaby z jej rąk, ale pewnie Clarke znów zostanie bohaterem dnia, no bo jakby innaczej. Obstawiam, że Clarke zje chipa, powie papa Lexie, rozwali Allie a potem miłość forever and ever z Bellamym .. ble.. albo inna głupota w tym stylu, ten serial wgl zaczyna być zbiorem idiotyzmów i niekonsekwencji.
A mówiąc o niekonsekwencjach, to czemu Jaha poczuł ból od kulki Bella skoro przyjął chip? Czyżby do Miasta Świateł jednak zawitał bół? Uuuu.. no smuteczek
I wgl czy Allie nie potrzebowała Ontari tak samo jak Clarke? Ona chyba tez chciała w kogoś wczepić tą drugą wersje jej kodu, a z tego co wiemy nie ma pod ręką innych nightblood
Wreszcie naprawdę dobry odcinek, tyle emocji i napięcia nie było dawno. Szkoda tylko że twórcy poskąpili grosza i wyszło trochę tanio. No i nie mieli odwagi i nie uśmiercili matki Clarke ani nikogo innego. Co teraz o to jest pytanie ? Czekamy.
Moja ocena 4,15/6
Nie wiem co zrobię w przyszły piątek ze świadomością, że premiera czwartego sezonu ma być w czasie bliżej nie określonym ;(
Ogólnie odcinek spoko, szkoda tylko, że nie uśmiercili matki Clarke, bo przecież poziom zażenowania sięgnął u mnie zenitu, gdy okazało się, że po kilku minutach wiszenia na sznurze nadal oddychała.
Liczę, że tak jak w drugim sezonie bohaterem był Bell, tak teraz będzie nim Raven. Zasłużyła, bo w tym sezonie była naprawdę mistrzowska. Odcinek, w którym ją ratowali był bezbłędny, kilka razy przeszły mnie ciarki.
Niesamowite jaki Monty był pełen energii mimo, że chwilę wcześniej miał wbity jakiś pręt w brzuch. I jak Clarke wzdychała i pojękiwała gdy matka wbijała jej coś w ciało. Gra aktorska bardzo słaba. The 100 jest przefiltrowane pod nastolatków, tymczasem nastolatki już dawno przywykły do brutalności na miarę gdy o tron. To samo Pike pokrojony przy Indrę w celi. Już się zagoiło.
Kane pojawił się na chwilę w roli zabójcy na zlecenie. Roan też po całym sazonie wyskoczył na chwilę z lasu.
Dobrze, że jeszcze tylko jeden odcinek bo chce to domęczyć chociaż powinnam odpuścić.