Sexify
powrót do forum 1 sezonu

Serial na szczęście nie cierpi na bolączkę wielu gniotów: nie jest nudny. Dzieje się dużo, szybko i głupio. Krindż wylewa się nawet ze ścieżki dźwiękowej. Niestety, ale w porównaniu z "Sex Education" wypada dramatycznie - to jest kompletnie inny poziom, scenariuszowo. "Sexify" jest zrobione na odwal się, bez ładu i składu i bez wyczucia i wiedzy w jakimkolwiek temacie. Jedyna realistyczna scena, to kiedy jeden z bohaterów przeklina, grając w grę.:P

Nie pamiętam wszystkiego i nie chcę, to jest tylko część tego, co mi się nie podobało:

1) Kompletny brak wyczucia, jeśli chodzi o pokazanie rodziny Moniki: w pierwszej scenie ojciec wchodzi po cichu bez zapowiedzi z "ochroniarzem"; wiemy, że ma dużo kasy i jest poważny; wiemy, że "ufa" chłopakowi Moniki i dlatego go zatrudnił; wiemy, że Monika ma robić "coś" w jego firmie - coś, co tylko ona potrafi robić. Mamy do chyba ostatniego odcinka mgłę i dziwną niepewność dotyczącą tego, czym on się zajmuje i ta mgła kompletnie zmienia kierunek interpretacji całej sytuacji - wygląda to tak, jakby ojciec Moniki był jakimś gangsterem i nie można było mówić wprost, czym się zajmuje. Ale nie, my tego nie wiemy, bo nikomu nie chciało się wymyślać, czym on się właściwie zajmuje; ale był świetnym studentem, zarabia dużo pieniędzy, a na konferencji są ludzie z Zimbabwe i mówią o milionach euro, więc to musi być coś poważnego!

A potem jeszcze relacja Moniki z matką i rozmowa o ich małżeństwie, gdzie znowu: w kółko jest sugestia jakiś "krzywych akcji", jakiegoś tajemniczego nieszczęścia, ale bez konkretów. Nad tą całą rodziną wisi klątwa czegoś, przez co Monika musi od tego uciekać (może to ten bulion shiitake?), ale nigdy nie jest powiedziane ani pokazane, co to miałoby być. A sprawa w ogóle nie jest tajemnicza: Monika chce po prostu iść swoją drogą i można to pokazać, zamiast mnożyć jakieś niedopowiedzenia, które kierują uwagę widza w kompletnie innym kierunku.

Jest scena, gdzie Monika zawozi koleżanki, żeby pokazać im, czym się zajmuje jej matka, po czym na miejscu zachowuje się tak, jakby matka zmusiła ją do przyjazdu siłą. Dlaczego? Przecież wie, czym zajmuje się matka, a potem jej wypomina, że nie zachowuje się naturalnie. To wygląda na robienie dramatu na siłę - bo w tej rodzinie bogaczy i waginoterapeutów musi być jakiś dramat na siłę! Bo ona też musi mieć problemy, jak koleżanki... Mój problem jest taki, że przebija się przez to stereotypowe myślenie twórców: ktoś, kto siedzi na kasie może mieć problemy i nie być szczęśliwy, ale twórcy nie bardzo w to chyba wierzą, bo nie są w stanie pokazać, o co chodzi Monice w jakiś bardziej hm... naturalny sposób niż niekończący się foch?

2) Żenująca jest ta rzekoma nieporadność na linii studentki-wykładowca. Od kiedy wiadomo, że apka będzie o seksie, nagle wykładowcę to przerasta, bo przecież jest fAcEtEm, a przecież faceci nie są w stanie myśleć, kiedy mówi się o seksie. I to prowadzi do kilku krindżowych scen, które mają być śmieszne. Że niby oni nie mogą rozmawiać sam na sam o seksie, bo przecież to "nielegalne", hehehe. A to, że to jest o aplikacji, a nie seksie wykładowcy ze studentką, nie ma znaczenia, bo chodzi o seks, hehehe, a my jesteśmy z dupy profesorami, hehehe. Strasznie januszowy pomysł na żart. Seks przerasta każdego na tej uczelni. Nawet jak gadają o nim w bibliotece to jakiś nauczyciel patrzy na nich z konsternacją. Bo przecież mowa o SeKSie, LOL, to takie edgy w Polsce!

3) Pornosy i targi seksu, gdzie twórcy chyba nigdy nie widzieli ani jednego ani drugiego; na targach seksu dla mężczyzn prędzej powinny być gwiazdy porno, a nie "artystyczna instalacja waginy w kształcie maliny"; takie coś to prędzej znajdziemy w galerii i odbiorcami raczej są kobiety, które eksplorują wielosylabowe wyrazy w wielosylabowych teoriach, a kulminacją zawsze jest cipka albo intymne wyznanie. Co mnie śmieszy, że zarówno pornosy, jak i te targi, są robione ewidentnie według wyobrażenia kobiety na ten temat, ale narracja serialowa każe nam myśleć, że kobiet się nie bierze w Polsce pod uwagę w sferze seksu, i że to wszystko jest robione pod mężczyzn. Tylko że stylistycznie to się gryzie, bo ktokolwiek tworzył ten serial, nie ma wyczucia w temacie, żadnym niestety.:P

4) Wątek z "sutenerstwem": mimo że nikt nie czerpał korzyści finansowych z pokoju, mimo że to była część badań, to nagle staje się to gigantycznym problemem, prowadzeniem burdelu. Bo dziekan jest tak głupi i zacofany i polski, że on tego nie rozumie, bo to musi być burdel i już! I nie ma tam żadnego dialogu, w którym ktoś mówiłby, jak to wygląda z prawnego punktu widzenia, mimo że Monika niby ma ojca, który mógłby jej w kwestiach prawnych pomóc. W normalnym serialu pewnie byłaby taka opcja - zawzięta Monika przełamuje niechęć do ojca i mówi mu o problemie z dziekanem. Ale nie, nie można rozwiązać tego konfliktu z dupy, to podniosłoby jakość serialu, a do tego nie można dopuścić!

5) Bawi mnie zakłamanie w pokazywaniu zacofania Polski. Bo jeśli faktycznie chcieliby pokazać, jaka jest "zacofana", to niech dadzą postać w stylu Rydzyka, który niegdyś potraktował czarnoskórego księdza jak jakąś egzotyczną papugę. To faktycznie było słabe, ale nieeee! Można pokazywać tylko wymyśloną zaściankowość (zakaz seksu przed ślubem jest traktowany ze śmiertelną powagą) i wymyśloną różnorodność (imprezy w klubie, gdzie zagęszczenie ludzi dziwnych w każdym możliwym sensie poraziłoby nawet mieszkańców największych metropolii).

6) Główna bohatera... dajcie spokój. Niby taka zdolna, a nie przetrzepała porządnie internetu i badań na temat seksualności etc. Zamiast tego mamy w kółko wciskany kit, że NiEWiADoMo nic o kobiecym orgazmie! Ja szczerze mówiąc spodziewałam się całkiem innego wyniku jej "badań": spodziewałam się, że będą promować łechtaczkę.:P Ale nie, skończyło się na "nie wiadomo", "to skomplikowane", a i że MóZg to największy erogenny organ. W ogóle ten serial to żart z nauki - najpierw idą do sexshopu po wibrator, ale potem nasza naukowczyni postanawia wydrukować idealny wibrator, zapominając o kwestiach bezpieczeństwa i ludzkiej fizjonomii. I na ten kretyński wątek, który wiadomo od początku, że prowadzi donikąd, zmarnowano chyba z pół odcinka, jak nie więcej...

Potem mamy prezentację w konkursie, która zamiast przedstawiania sensownych argumentów kończy się optymistycznym "girl power": aplikacja jest dobra, bo czuję, że poprawi moje życie, bo mam problemy i w ogóle jest dużo kobiet i one też sobie nie radzą, uwierz mi pan i daj kasę! Co jest idiotyczne - to udawanie, że nie da się znaleźć sensownych argumentów, że ewentualne zainteresowanie aplikacją - szansa, z której nasza geniuszka (?) nie skorzystała - nie zrobi na komisji wrażenia, że wyniki kwestionariuszy zebrane od kilkuset osób są nic nie warte. Bo? Bo tak: bo w komisji siedzą fAcEcI, którzy się na niczym nie znają i potrafią tylko przez wąski pryzmat najbardziej prymitywnego stereotypu na temat swój i "Polaka" wszystko oceniać. A my, biedne kobitki możemy tylko liczyć na ich litość, więc mówimy o swoich problemach, żeby ją wzbudzić i wygrać - jeśli nie naprawdę, to przynajmniej "moralnie", bo powiedziałyśmy Naszą Prawdę, Kumbaya!

A co najlepsze: po tym, jak główna bohaterka przegrała konkurs, kompletnie straciła zainteresowania aplikacją, bo po co? Cóż jej wysiłki są warte, skoro pan minister nie chce dać jej kasy? I to ma być mindset kogoś, kto zakłada startup? W całym akademiku tylko ona i jej koleżanki dostąpiły zaszczytu testowania jej aplikacji. Dlaczego? Skoro rzekomo wierzyła w swój pomysł, to dałaby ją do testowania innym, a tak mamy konkluzję: ministerstwo musi zatwierdzić, że mamy rację i nie robimy czegoś z dupy. To nie ma znaczenia, czy aplikacja pomogła by komuś. To nie ma znaczenia, czy ktoś chciałby za jej używanie zapłacić etc. i być może nie potrzebowałybyśmy kasy z ministerstwa. Nie: najważniejsze jest ministerstwo i jego "błogosławieństwo", bo wtedy odniosę jakiś SuKcEs czy coś... Tutaj naprawdę Monika wyszła jako jedyna z olejem w głowie...


Więcej grzechów nie pamiętam.:P

ocenił(a) serial na 4
kasiash

Oj tak. Oceniłam ten serial dość wysoko, bo jednak mnie wciągnął, był ładny technicznie i dobrze zagrany, chętnie też mimo wszystko zobaczę drugi sezon. Ale jednocześnie ciężko być ślepym na widoczne błędy logiczne.

Po 1) bohaterowie nie rozmawiają!
Monika - nawet nie powie rodzicom, że jej były ją zdradził żeby zmienili stosunek do niego - przy jej nieustannym fochu na rodziców (który nie został w żaden sposób wytłumaczony, jak napisałaś już wyżej) mogli przyjąć, że biednego kolesia zostawiła, "bo tak".
Paulina - chłopak wprost pyta co jest nie tak, mówi, że oglądał porno żeby się dowiedzieć jak jej sprawiać przyjemność - co z tego? Ona i tak mu nic nie powie, nie zachęci do eksperymentowania (przebierając się za sprzątaczkę i tak położyła się na plecach i tyle było z szukania nowej drogi), mimo, że na koniec przecież stwierdza, że nie chodzi o inne osoby, tylko o jej własne poszukiwanie kobiecości i przyjemności. Nie dała mu nawet szansę, mimo że chęć wykazał. Szkoda mi go było.
Natalia - w ogóle nie ogarnęłam o co chodzi z tym, że niby robi tą aplikację bla bla bla, ale no ona to się nie będzie masturbować, eksperymentować z tym orgazmem, ona nic nic, jakby była osobą aseksualną conajmniej, po czym okazuje się, że jednak reaguje na faceta zupełnie normalnie i nawet bez szczególnych trudności.

Po 2) Sama aplikacja - nawet przez minutę nie było wytłumaczone jak ona działa, jak te dane zamienia na konkretne rady, w jaki sposób ankiety wpłynęły na wyniki - dostajemy denne pytania typu "ile masz lat", "czy lubisz swoje ciało". Poza tym jeśli jest pytanie "jakie są Twoje punkty erogenne" i ktoś zna odpowiedź to czy naprawdę będzie odkrywcze powiedzenie mu, żeby te punkty pobudzał? Niby serial o aplikacji, a o aplikacji tylko jakieś mgliste informacje.

Po 3) "Kopulatorium" - już pomijając fakt, że nazwa "Masturbatorium" była fuj, okropna, nikt nie był zainteresowany, a nagle "Kopulatorium" zajebiste :D Nie rozumiem faktu istnienia tego wątku - jeszcze jak był pomysł dildo z czujnikami + wszystkich urządeń pomiarowych, których Natalia używała przy badaniu snu to miało to sens, ale ludzie mieli uprawiać seks w ich pokoju żeby wypełnić ankietę? A po co? Nie mogli u siebie? Próba badawcza byłaby większa, nie byłoby dramy, że jest "burdel" w akademiku.

Po 4) Jakim cudem z tego dildo wyszedł muchomor na drukarce 3D? Podejrzewam, że ten wątek zabił wszystkich zajmujących się nowymi technologiami na codzień :D

Po 5) To w jaki kompletnie pozbawiony prawdziwości sposób Rafał włożył w wentylację kamerę idealnie kierując kablem prosto do pokoju dziewczyn jest hitem totalnym + dziwi mnie, że kompletnie nikt nie pociągnął go do odpowiedzialności za nagrywanie osób uprawiających seks bez ich wiedzy - to poważne przestępstwo, a zostało potratowane zupełnie bez większych emocji, tylko i wyłącznie fakt naskarżenia do dziekana był uznawany za karygodny. Osoby na tych zdjęciach w ogóle się nie przejmowały, że amatorskie porno z ich udziałem nagrywane z ukrycia hula sobie po internecie.

Na ten moment wszystko. Te wątki, które wypisałaś + te które właśnie wymieniłam nie pozwoliły mi na traktowanie tego serialu poważnie. Scenariuszowa klapa na wielu płaszczyznach - tak jakby się spieszyli, albo nie robili żadnej korekty, tylko takie pomysły z łapanki bez podparcia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones