PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724137}

Młody papież

The Young Pope
8,1 59 793
oceny
8,1 10 1 59793
8,5 25
ocen krytyków
Młody papież
powrót do forum serialu Młody papież

DOBRA ZMIANA

ocenił(a) serial na 7

w Watykanie.

Eleonora

1. Nie dyskutuje o serialu (zaznaczyłem to kilka razy).
2. Odnoszę się do wypowiedzi założyciela tematu.
3. Ogólnie twierdząc, że dotychczasowa religia, papiestwo to była/jest destrukcyjna sekta, która rozrosła się jako globalna religia (co tylko czyni ją jeszcze groźniejszą i bagatelizowaną)
4. Nie jestem ograniczony jakimiś głupimi szablonami jak Ty (lub tobie podobne osoby o mentalnosci niewolnika, czyli ofairy ograniczeń, min. religji, dogmatów, masowych przekonań itp. Ja myślę samodzielnie i wybieram co mi się podoba. Podoba mi się pisać o czym chce i robię to nie odnosząc się do Twojej wypowiedzi tylko czyiś.
Więc..
5. Jesli już to możesz mnie przeprosić za wtrącanie się, hejt, trolling i czuć się winna, bo łamiesz 2 swoje zasady (nie moje):

a) piszesz nie na temat (tylko przyczepiłaś się jak rzep do mnie)
b) wg. buddyjskiej przypowieści wbijasz mnóstwo gwoźdź w płot (same osobiste wycieczki, negacje, dyskredytacje, litanie zarzutów). To jest HEJT jakich mało i aż musiałem Cię pogonić, ale widać to też nie zadziałało - nie wiem co Ci dolega ale współczuję tego, że nawet gdy Cię nie chcą i kopią to łasisz się i wracasz ze swoją śpiewką.. że coś masz do mnie (patrz zasada "a" - to nie o filmie więc myśl, albo nie dziw się, że Cię traktują jak.. nie powiem kogo, bo może masz krztę wyczucia i coś jednak załapujesz).

Podsumowując:

Nie wypowiadam się na temat serialu, a kościoła
(jako przyczynek traktując serial i nikt, żaden katolicki, świadkowy czy inny oszołom nie wmówi mi, że aby móc wypowiadać się tu o kościele mam oglądać jakieś być może denne seriale - nie cierpię seriali, choć bywają dobre także).

ocenił(a) serial na 10
zjonizowany

Jeszcze napiszę post, bo niezależnie od tego, że mi nie wierzysz, to na serio chciałabym dla Ciebie jak najlepiej, więc jeszcze raz dokładnie wyłożę Ci sprawę.
Piszemy na forum pod serialem. Starałam się więc zejść na tematykę serialu, ale nawet tego nie zauważyłeś, bo nie oglądałeś owego serialu (co w dodatku uważasz za całkowicie ok, mimo że to forum filmowe). Ciągle powtarzasz, że wpisujesz się tu w ramach autoterapii, a przecież to nie miejsce na to, więc obiektywnie rzecz biorąc trollujesz. Robisz to jednak na poważnie (co już napisałam, że to taki wyjątkowy rodzaj trollingu nieświadomego), więc chciałabym Ci zwrócić uwagę na to, że sam napisałeś o tym, że potrzebujesz terapii. Co więcej w kółko piszesz o tym jak to wyzwoliłeś się z sekty. Rozumiałabym takie spojrzenie na KK gdyby ktoś był wychowywany w jakiejś surowej szkole katolickiej, w której personel zamiast zachowywać się normalnie poszedłby w jakimś kierunku sadystycznym czy/i fanatycznym, co faktycznie potrafi zachodzić zarówno w ośrodkach prowadzonych przez osoby duchowne jak i w ośrodkach najzupełniej świeckich (poprawczakach, więzieniach, ośrodkach odwykowych, ośrodkach dla osób z problemami itp. itd. - wszędzie, gdzie jest ku temu podatny grunt, czyli istnieje grupa rządząca/wychowująca osoby im podległe traktowane jako gorsze, bo wymagające "poprawienia/wychowania", która to grupa całkiem często potrafi zacząć nadużywać władzy - ot, taki typowy często niestety spotykany mechanizm). Nie wydaje mi się jednak, by w Polsce zwłaszcza w tych latach, w których byłeś dzieckiem i nastolatkiem, istniały szkoły katolickie, które w ten sposób Cię traktując mogłyby wywołać w Tobie tego typu traumę. Tak więc Twoje wywody na temat KK jako sekty, która zrujnowała Ci psychikę, kompletnie mnie nie przekonują. Jednak... skoro naprawdę uważasz się za ofiarę sekty, to powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że ofiary sekty potrzebują pomocy psychologicznej. Skoro dodatkowo sam tutaj wspomniałeś parę razy o tym, że potrzebujesz terapii, to nie rozumiem dlaczego jednocześnie reagujesz tak alergicznie na to, gdy ktoś inny przyzna Ci w tym rację - że taka pomoc faktycznie by Ci się przydała. Nie ma w tym nic złego przecież. Często problemy psychologiczne mają osoby bardzo wartościowe z tego względu, że przejawiają dużą wrażliwość. To powoduje ich podatność na zaburzenia, ale i też w tym tkwi ich duży potencjał, więc absolutnie nie kwalifikuje to ich jako jakichś gorszych.

Napisałam Ci po prostu prawdę. Wcześniej byłam jak naj delikatniesza, ale przy takim podejściu nic do Ciebie nie dociera. Prawda jest taka jaka jest - potrafi być nieprzyjemna, ale zawsze jest wyzwalająca. Jeśli ją wykorzystasz, to Ci pomoże, jeśli dalej będziesz ją ignorować, to będzie coraz gorzej. Spotykam Twoje wpisy i od czasu do czasu rozmawiam z Tobą na filmwebie od dawna i w tym sensie znam Cię już od wielu, wielu lat. Byłeś w lepszym stanie niż jesteś teraz. Moim zdaniem warto o siebie zawalczyć, ale jeśli uważasz, że nie, to Twój wybór. Wolna wola. Ale i też odpowiedzialność, bo, jakkolwiek byś tego pragnął, ja nie jestem odpowiedzialna za Twój stan psychiczny.

Eleonora

"Napisałam Ci po prostu prawdę. Wcześniej byłam jak naj delikatniesza, ale przy takim podejściu nic do Ciebie nie dociera."

zrobiłem to samo, stałem się brutalnym chamem,
ale czy to stworzyło jakieś dobro (raczej to wyraz przemocy, który niszczy poczucie radości, szczęścia, wartości własnej itp. Czyli powoduje szkody w tum co najważniejsze w życiu).

Piszę po przerwie (jednak) bo czułem, czuję że sam powinienem Ciebie przeprosić (za tą przykrą, ale może pouczającą lekcje, w którym stałem się dla Ciebie rodzajem bazyliszkowego lustra. Czyli zacząłem jeździć po Tobie jak TY po mnie wcześniej - tylko może musiałem być bardziej pomysłowy, zły, abyś to zauważyła.

Czy przemoc jest ukryta (pod pretekstem pomocy) i objawia się jako negatywne OSĄDY, czy wprost jest nastawiona na kogoś pognębienie, to sprawia przykrość, czyli tworzy negatywne złe, energie.

Wato mieć wyczucie zwracając się do ludzi jako do czujących, wrażliwych istot (prawdopodobnie razem jego nie mieliśmy, więc życie postanowiło skonfrontować naszą niepohamowaną chęć pomagania innym, poprawiania ich myślenia, poprzez ich negatywne ocenianie, osądzanie, zarzucanie błędów i głupoty - czyli ich krzywdzenie, poniżanie na najważniejszym, duchowym poziomie).

Tak więc nie bierz tego co pisałem do siebie.
Traktuj jako lekcje, gdzie starałem się odrzucić te kamyki negatywnych określeń do twego ogródka (nadając im większą siłę, jako mniej delikatny mężczyzna).

Doceniam troskliwość, ale metoda pouczania innych polegająca na odbieraniu im poczucia wartości, zarzuceniu braku sensu itp. Ta metoda więcej szkodzi niż pomaga.
Ludzie atakowani słowami nie myślą, a emocjonalnie bronią się!

Jeśli chcesz komuś pomóc doceń go na wstępie i spraw aby czytając twoje posty czuł się DOBRZE.

W miłej atmosferze myśli się swobodnie i łatwo uczyć się.
Dlatego zamiast walczyć ze złem tworzy DOBRO.

Zamiast piętnować ludzi wspierajmy ich na duchu naprowadzając subtelnie na nasze myślenie (bez potrzeby zarzucania im błędów). To wyniosłem sam z tej lekcji (być bardziej czuły i uprzejmy, mimo że powszechnie królują negatywne obyczaje, można być tym światełkiem dobra w mroku chłodu czystego racjonalizmu. Czyli komunikując się z ludźmi mieć na uwadze wywoływane UCZUCIA).

Co do mnie, każdy może czuć się gorzej tym bardziej gdy lubi przyrodę, a nie lubi dalekich wyjazdów. Więc w Zimę, gdy chłodne mroczne dnie, podłapuje negatywne, oceniające klimaty (naoglądałem się na początku stycznia wielu straszliwych tzw. teorii spiskowych i to być może też zmieniło mnie trochę).

Najważniejsze to jednak martwić się o siebie.
Żyć własnym życiem wg. dewizy:

Gdy widzisz drzazgę w oku bliźniego sięgnij po belkę do oka swego.

Skoro zajmujesz się mną musisz także szukać sobie podobnej rozrywki, na zasadzie zainteresowania zamiast sobą ludźmi (łatwo radzić innym, trudniej zajmować się sobą stosując samemu rady dawane innym - ale na tym polega życie. Na zajmowaniu się sobą najpierw).

Bądź więc zmianą, którą chcesz wiedzieć na zewnątrz.
Czyli ulepsz w sobie to co chcesz zmienić w innych.

Postanowiłem zmienić zwyczaje beztroskiego krytykowania
i przeprosić Ciebie za to, że też na siłę pragnąłem Cię zmienić stosując tę samą negatywną metodę - złego ocenienia (na pokaz, albo na odczepnego, albo ze złości - obojętne - ważne, że rozumiem, iż to nie pożądane i odżegnuję się od takiej, wszechobecnej w sieci strategij pognębiania ludzi
- czyli wzajemnego obrzucania się błotem lub zarzutami nie zrozumienia, błędu, braku kompetencji, nie wiedzy itp).

Wszystko jedno - jedno i drugie rani.
A w końcu życie może polegać na radości,
jeśli wzajemnie przestaniemy zadawać sobie cierpienie
twierdząc, że to do czegoś jest nam potrzebne (jak pas dziecku).

Miłość wszystko wyleczy, miłość to siłą dobra (a dobro w rozmowie to miłe słowa. Więc takimi się pożegnam, odkręcając negatywne sugestie: Jesteś mądrą i wartościową osobą, interesującą rozmówczynią (ale póki co mam dość forum i wolę żyć własnym życiem - więc nie wracajmy do tematu religij, choć o innych też nie mam ochoty pisać.
Wolę żyć własnym życiem i to też polecam.
Wybieram pokój, szczęście, miłość i docenienie.

Więc zauważę, że religia, wyznanie, jak i gusta (awatar - klimaty filmowe) to sprawa indywidualna.
Wg. mnie nie ma jednej słusznej prawdy, są ewoluujące dusze w drodze (gdzie każda sięga po to czego do swej lekcji potrzebuje).

Jeśli mamy czerpać z religij to koncentrujmy się na przesłaniu miłości (oraz zło dobrem zwyciężaj).

ocenił(a) serial na 10
zjonizowany

Nie ma powodu żebyś mnie przepraszał, a przynajmniej nie ze względu na to, żebyś mnie w jakiś sposób miał urazić czy zranić. Jedyne za co ewentualnie byś mógł to to, że nie chciałeś nawiązać normalnej (miłej i rozwojowej dla obu stron) komunikacji tylko nie czytając cudzych wypowiedzi i nie odnosząc się do zadanych pytań czy/i poruszanej tematyki po prostu usiłowałeś wpoić mi (i nie tylko mi) paranoiczny strach w stosunku do KK i ogólnie paranoiczny stosunek do świata - narzucić mi (wręcz zarazić mnie) swoim światopoglądem kompletnie ignorując moje prawo do posiadania własnych myśli, uczuć i poglądów. Jako że było to irytujące, to za to, jeśli chcesz, możesz przepraszać, ale nie za to żebyś mnie zranił czy uraził swoją "jazdą" po mnie, bo nic takiego nie miało miejsca.

W tym nie było nic co by mogło mnie jakąś dotknąć. Nawet gdybyś wytknął mi moje prawdziwe wady (ale prawdziwe, podkreślam), to też nie uznałabym tego za powód do bycia zranioną czy obrażoną i w związku z tym nie uważam, żeby to był powód do przepraszania. Zdaję sobie sprawę ze swoich wad. Być może nie ze wszystkich, ale z potężnej większości jednak tak i to, co jest dla mnie przykrym to istnienie owych wad. Na ile umiem usiłuję je likwidować. Oczywiście różnie mi to wychodzi, jak każdemu. W każdym razie to, że ktoś zauważy rzeczywistość w postaci jakichś moich prawdziwych wad, to nie jest coś, co mogłabym mieć za złe tej osobie, bo ona po prostu zauważa coś, co jest faktem. Nie tworzy przecież tej rzeczywistości, czyli tego, co jest faktycznym moim problem - samo istnienie wady.

Uważam, że powinieneś zmienić podejście do kwestii wad, bo jeśli będziesz kontynuował takie, jak teraz, czyli uważał, że wady to jest coś, o czym należy milczeć, a jak ktoś zauważy jakąś naszą wadę (czyli, podkreślam, po prostu rzeczywistość), to najbardziej oczywistą naszą reakcją ma być obrażenie się i czucie zranionym przez tą osobę, to przy takim podejściu nie zlikwidujesz żadnej swojej wady i w dodatku narazisz się na multum sytuacji, w których będziesz się zrażać i obrażać na ludzi, którzy w rzeczywistości nie zrobią Ci nic złego (i w tym nie uczynią żadnej przykrości), a i w dodatku zazwyczaj są Ci właśnie przychylni, bo są szczerzy wobec Ciebie i zainteresowani Twoim losem. Czyli doprowadzi to do tego, że będziesz stronić od ludzi Ci przychylnych, a wybierać ludzi, którzy będą Cię olewać.

Zacznij od zauważenia swoich wad i nie mówię, żebyś od razu wszystkie miał zlikwidować, ale po prostu nie udawaj przed sobą i innymi, że ich nie ma. Co więcej, w sytuacji, kiedy tak skrajnie usiłujesz udawać, że wady nie zauważone nie istnieją, to nawet potem nie wiesz kiedy ktoś Ci coś zarzuca czy robi zarzut kompletnie zmyślony, czy mający jednak choć trochę związku z prawdą. A skoro uznajesz za właściwą reakcję obrażanie się na to, to się obrażasz dosłownie na każdy, choćby najbardziej absurdalny i oderwany od rzeczywistości zarzut. Skonfrontowanie się z rzeczywistością i zauważenie swoich wad wyzwoli Cię. Sprawi, że nie będziesz tak bardzo jak obecnie podatny na zranienie i co najistotniejsze będziesz mógł przystąpić do przetwarzania swoich wad i likwidowania ich.

To, o czym piszesz jako o właściwym podejściu, czyli niby miłe kogoś traktowanie skoncentrowane na powolnym urabianiu go, by nie zauważając nawet przejął Twoje poglądy, to nie jest ani miłe, ani nie ma nic wspólnego z szacunkiem dla drugiej osoby, ani też nie prowadzi do niczego dobrego. I oczywiście nie ma to także absolutnie nic wspólnego z miłością do bliźniego (wręcz przeciwnie). Normalna dyskusja czy rozmowa powinna polegać na wymienianiu się poglądami i szanowaniu prawa do tego, że ktoś ma je odmienne, co jednak wcale nie znaczy, że nie można polemizować. Polemika jest bardzo ważna i czyni dyskusję tak bardzo pro rozwojową. Mając otwarty umysł i będąc zainteresowanym tym, co mówi/pisze druga osoba możemy oczywiście zmienić (choćby w części, niekoniecznie od razu całkowicie i wcale niekoniecznie rezygnując ze swojego pierwotnego stanowiska) swoje poglądy i poglądy jednego rozmówcy mogą się stać bardziej bliskie poglądom drugiego niż były na początku rozmowy, ale wtedy dzieje się to z własnej woli, jest wynikiem własnych wyborów i przemyśleń tej osoby. A nie w ten sposób, jak polecasz, by dyskusja miała polegać na walce o narzucenie drugiej osobie swoich poglądów. Przy czym zauważ też sprzeczność, bo z jednej strony niby piszesz o poszanowaniu drugiej osoby, jej poglądów a nawet jej wad itd., a z drugiej strony właśnie zalecasz przybrane w łagodną formę zachowania podstępne urabianie jej na swoje podobieństwo dokładnie z całkowitym ignorowaniem jej prawa do posiadania własnego rozumu, własnych przemyśleń, prawa dokonywania własnych wyborów, wolnej woli. Nie ma w tym dobra, nie ma w tym miłości. Jest zło.

Jeszcze co do Twojego najeżdżania na mnie - prawdę mówiąc miałam nadzieję, że może to zdrowy objaw jakiejś przemiany. Myślałam, że może doszedłeś do pewnego punktu, w którym zaczniesz poddawać pod wątpliwość swój stosunek do różnych rzeczy począwszy od stosunku do mnie. Że w ten sposób rozpoczniesz proces odkłamywania się. Że np. dojdziesz/doszedłeś do wniosku, że narzucałeś sobie przez lata wbrew sobie pozytywny stosunek do mnie, a teraz nagle stwierdziłeś, że masz negatywny. Tak więc widziałam w tym coś potencjalnie dobrego. Teraz wróciłeś do punktu wyjścia, co mnie jednak martwi. Zamiast zawalczyć o szczerość zacząłeś znowu wymyślać jakieś usprawiedliwienia, zachowania takie, jak uważasz, że są na miejscu - jak to przepraszanie, które w istocie rzeczy w ogóle nie ma sensu. Zamiast chcieć być prawdziwym sobą skupiasz się na ukształtowaniu się na kształt tego, jak wyobrażasz sobie, że człowiek powinien się zachowywać, żeby inni postrzegali go jako dobrze/prawidłowo postępującego. Nie ma w tym szczerości, prawdy, samopoznania, rozwoju. Nie ma też dobra.

Postarałeś się dorobić jakiś niby pozytywny wydźwięk swojego na mnie najazdu, piszesz o efekcie zwierciadła i że niby bym mogła mieć z tego lekcję w tej postaci, by zauważyć, że Cię zraniłam i żeby zobaczyć jak to jest, gdy jest się z drugiej strony - kiedy Ty mnie ranisz, gdy piszesz mi coś nieprzyjemnego. Ale rzecz w tym, że właśnie mnie nie ranisz i nawet gdybyś napisał coś prawdziwego też byś nie zranił, bo powtórzę jeszcze raz, to, że mam daną wadę jest oczywiście dla mnie przykre, ale przykre jest istnienie tej wady, a nie to, że ktoś ją zauważa. Ta wada była przed zauważeniem jej przez kogoś, on jej nie stworzył. Nie ma z jego strony żadnej winy. Jest to wręcz pozytywne, że ta osoba jest nastawiona na prawdę i dorosła do tego, by nie bawić się w jakieś złośliwe wymyślone docinki albo udawanie, że nie zauważa moich wad.

A swoją drogą, jeśli chodzi o te docinki wymyślone - jeśli jest się świadomym swoich wad i otwartym na to, by wzbogacić swój zasób informacji na temat swoich wad biorąc pod uwagę to, co ktoś nam wytyka (bo jak najbardziej to może pomóc, bo może nam otworzyć oczy na wadę, której wczesniej nie byliśmy świadomi, a bycie świadomym swoich wad jest BRDZO cenne), to wywołuje to żal w stosunku do tej osoby, która robi te docinki. Nie to, że politowanie, choć niestety czasem trochę też, ale żal, bo widzi się, że ta osoba się zdenerwowała i choć się nie chciało, to spowodowało się to zdenerwowanie. To jest przykre. Ale to też nie jest coś, za co ktokolwiek powinien przepraszać, bo to wynika z tego, że ta osoba, która się zdenerwowała musi jeszcze po prostu nad sobą popracować, by rozróżniać kwestie istotne od zupełnie nieważnych. Kiedy się tego nauczy, to nie przyjedzie jej do głowy, by się tak łatwo (i w ogóle) obrażać kiedy nie ma powodu do poczucia bycia urażoną i nie będzie mieć wtedy tego odruchu, by atakować wylewając na kogoś zbiór jakichś chaotycznych przytyków.

Niemniej jednak bardzo się cieszę, że napisałeś parę słów, z których wynika, że chyba zacząłeś zauważać swój zbyt wybujały w kierunku paranoicznych lęków stosunek do KK. Jeśli rzeczywiście tak jest, jeśli szczerze to napisałeś, to naprawdę się cieszę, bo to ogromny krok naprzód. I warto, że się tu trochę "pokłóciliśmy", jeśli dało to taki własnie pozytywny efekt. Naprawdę super.

ocenił(a) serial na 10
zjonizowany

Poczucie wstydu jest jak najbardziej naturalne, a poczucie winy wynika z faktu, że człowiek WIE iż zrobił coś złego, jest tego świadomy. Niektórzy mają bardzo czyste sumienia i nie cierpią ani na poczucie winy, ani nie mają żadnych wyrzutów. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - ich sumienia są czyste, bo nie są używane. Jest Bóg-Stwóra i jest prawo moralne. Taka jest prosta prawda.

ocenił(a) serial na 10
Sylwiaczek666

Nie do końca można wtedy mówić o czystości sumienia, raczej po prostu o braku. Aczkolwiek to też zależy jak dokładnie zdefiniuje się co się rozumie przez sumienie. Tak czy owak, psychopaci nie mają wyrzutów sumienia jak i poczucia winy. Bycie psychopatą to nie jest raczej to, do czego zdrowo myślący człowiek chciałby dążyć. Wyśrubowane poczucie winy potrafi być bardzo destrukcyjne, ale sama w ogóle zdolność odczuwania poczucia winy jest jak najbardziej prawidłowa i pożądana, bo wynika z poczucia bycia odpowiedzialnym za swoje czyny jak i odczuwania empatii.

ocenił(a) serial na 10
mihas

A co ma piernik do wiatraka? Prawda jest taka,że dzieckiem są jedyni wojujący ateiści do spóły z wojującymi katolami którzy nie potrafią się szanować i żyć z tym że sie od siebie pod tym względem różnią wiec wypruwaja sobie flaki na forach w internecie. To jest oznaka braku dorosłości i przede wszystkim dojrzałości,a nie wiara bądź jej brak.
Świetny serial.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 10
lexusss2012

Właśnie takim jak ty razem z lisami i wyborczymi powinno się kierować na przymusowe leczenie związane z dostrzeganiem wokół samych wrogów i paranoi.
Kto nie z nami ten przeciwko nam,co? Polecam się zastanowić nad sobą i to mocno ;)

mihas

Pamiętaj proszę, że na łożu śmierci odsetek ateistów spada do zera :) Wszystko przed Tobą.

ocenił(a) serial na 8
markowaw

napisal bym, ze jak zgasnie swiatlo to sie zdziwisz, ale niestety po smierci nic niema, wiec jedynie mozg ci sie wylaczy, a reszte zezrza robaki, tylko kosciol pozostanie na plusie dzieki twojej naiwnosci :)

mihas

Pozazdrościć wiedzy :)

ocenił(a) serial na 8
markowaw

Pozazdroscic wyobrazni :)

mihas

Śmierć nie istnieje wg badań naukowych (świadomość żyje też poza ciałem) Ale to nie ma wiele wspólnego z kościołem (który zastrasza ludzi, sprzedaje zbawienie i jest jednym wielkim zabobonem. Ale jak zwykke w każdej legędzie choć ziarnko prawdy - min. fizyka kwantowa potwierdza to iż świadomość jest ponad, poza matrią).

zjonizowany

Poproszę źródła.
Tylko nie filmiki z jutuba bo to chłam a nie źródło.

valki1

1) Obliczenia rożnych naukowców:
a) Einsteina teoria względności (czas i przestrzeń-fenomeny)
b) teoria kwantowa (+100 lat praktyki tej wiedzy)
c) teoria holograficzny wszechświat (+wyliczenia na podstawie, których nie istnieje obiektywna materia)

2) Eksperymentalna operacja na otwartym umyśle (umysł umarł, a człowiek przeżył)
a) i inne, bardzo liczne świadectwa tzw. śmierci klinicznej (dziwne ale powtarzające się historie, teleportacja itp.)

3) Hipnoza regresyjna i badania Michaela Newtona (200 doświadczeń, które każdy może zrobić. Miałem to w planie, ale odradzano mi, że to nie zabawa i moje dwie przyjaciółki/znajome okazało się przeszły to, mówiąc że przeżycie własnej śmierci nie jest miłym doświadczeniem. Wtedy też ZRZOUMIAŁEM TO i nie byłem rządny przygód, dla samego przekonania się, że śmierć nie istnieje. Kto by chciał ryzykować taką trałem co nie, ale jednak w ramach terapii wracania do poprzednich wcieleń ludzie to robią bo skutki są szybkie, przechodzą lęki, fobie itp).

5) Nauka ogólnie
a) Fizyka (ta, którą znamy) wg. niej śmierć nie istnieje, bo atomy, kwarki to wieczne cząstki, ładunki energii, energia jest nie zniszczalna
b) umysł, to jest pole informacyjne, tzw. aura, można zrobić foto, są ludzie, którzy to widzą, czytają w myślach (z jednym bioenergoterapeutą rozmawiałem i powiedział mi o mnie coś czego nie wiedziałem). Poza tym polecam książkę „Diagnostyka Karmy” od słynnego bioenergoterapeuty – są tam opisane jego badania.

Jeśli chcesz tylko ze stemplem od UW to tak jak byś chciał zapewnienia od papieża, że religia to w większości bujda. Pomyśl tylko, że wszystko ma jakiś CEL. Szkoła ma zrobić z obywatela posłusznego wyrobnika spełniającego polecenia, podatnego na manipulacje.
To działa świetnie np. reklama to manipulacja. Dziecko potrafiło nawet sprzedać jakiś ograna aby kupić sobie nowy telefon, bo taka jest teraz moda (nie masz najnowszej komórki to jesteś gorszy). Tak to działa.. Ludzki umysł programuje się jak maszyna (są bardziej i mniej podatni). Szkoła jak i religia ma za zadanie stworzyć WYZNAWCĘ, a nie myślącego samodzielnie człowieka (stąd formułki wbijane są na pamięć jak DOGMATY).

6) Reinkarnacja
a) tysiące lat istnienia tej wiedzy w oddalonych od siebie cywilizacjach (min Słowianie z dawnych przekazów uznawali to za prawdę). Dawne przekazy od /domyślnie/ obcych bardziej rozwiniętych cywilizacji. Jak np. układ planet naszej galaktyki na tabliczkach glinianych z przed tysięcy lat..
b) całe systemy wiedzy w tym naukowo badane rozwijane jak np. Kabała
c) dawne tradycje ze starożytnego Egiptu, utrwalone w jerzyku tajemnym na Hawajach, odkryte jako Huna (to nie jest informacja, z cały system wiedzy tłumaczący czym jest umysł..
Wyprzedza naszą psychologię o kwestie nadświadomości, tak jak tabliczki gliniane i obraz galaktyki:)

Przed nami istniały inne, bardzo, bardzo zaawansowane cywilizacje (dowodów też masa, ale to oddzielny temat. Te cywilizacje posiadały wiedzę, która wypływa i którą badają naukowcy). Ale oficjalnie nikt Tobie nie powie o wnioskach, bo nikt nie jest zainteresowany oprócz Ciebie samego abyś był mądry. Władza nominująca autorytety i podbijająca glejt prawdy jest zainteresowana byś był niemym, harującym w lęku, trybikiem w machnie bezdusznego systemu, który pozwala aby dziennie umierało z głodu ok. 16 tyś ludzi, morduje ich na różne sposoby, choćby rzucając ponadprogramowo dodatkową atomówkę.. (Nagasaki).
Władza ma cię głęboko w D. do póki wyrabiasz normę w kołchozie to liczysz się dla niej..
Bo władza jest praktyczna, tak bowiem buduje się imperia.. Na niewolniczej sile roboczej i mięsie armatnim, które haruje jak woły torując drogę poprzez świat konkurencyjnej walki o wszystko, wpływy, rynki, wiedzę, technologie, tereny.. Gdzie jednak podział rozciąga się też inaczej niż państwa, religie, kultury i narody. Tradycyjnie jest wyższa lub niższa elita, oraz wyrobnicy, których indoktrynowano by wykonywali polecenia aby unikać cierpienia.

Dlatego większość ludzi robi to czego nie lubi, by być docenianymi za wyniki (jak sportowcy niszcząc sobie zdrowie, trudząc się. Kult bohaterów, poświecenia, pracy –to pranie mózgu na niewolnika, który wykonuje tego czego system od niego wymaga). Niewolnictwo nie zniknęło ale wyewoluowało, a dobry niewolnik to głupi i zastraszony jednak nie buntujący się bo (jak w filmie „Wyspa” lub „Niepamięć” wierzący, że to norma, że tak trzeba, że takie życie, a tym czasem kłamstwo jest porażające, lecz otoczony zewsząd przez to nie przychodzi mu nawet do głowy, że jest wykorzystywany i że niektóre rzeczy, których się go uczy są odwrotne jak ww. filmach). Jednak większość ludzi woli być w niewoli, bo tak bardzo boją się błędu, odpowiedzialności za dokonywanie wyborów (nie wierząc w siebie, bo nie wiedząc jak działa umysł i czym jest świat) że jak w zwiastunie „Minionki” wolą mieć tryrana. Pana, który im powie, za nich zdecyduje – co mają myśleć i robić (po to są autorytety i religie, to narzędzia sprawowania władzy, opartej o niewoli). Ale wolności nie zna i nie wyobraża sobie ktoś kto jej nie czuje, nie rozumie (to trzeba mieć to coś w sobie, aby chcieć więcej niż wegetacji w znakomicie zorganizowanym obozie pracy i zwykle prostej rozrywki dozy).

Kończąc listę dowodów, dodam najważniejsze:

5) Własne doświadczenia
a) świadomy sen (też obiektywnie potwierdzony przez naukę)
b) eksperyment myślowy (zamknij oczy i co widzisz –nic, znika świat materii i skąd wiesz, że istnieje, jest tylko jak wspomnienie – sny identycznie)
c) przyglądanie się światu, przyrodzie i filozofowanie



Wymieniłem pobieżnie bo precyzyjne określanie i żmudne szukanie, analizowanie wiarygodności źródeł, czyli tłumaczenia i detektywistyczne wieloletnie badania nie są mi do niczego potrzebne. Kto chce wszystko odrzuci, wierząc tym z TV, oraz innym tresowanym pieskom na smyczy sponsorowanych przez instytucje doktoratów (w dobrze kontrolowanym systemie obiegu oficjalnej wiedzy).

Przeczytaj książkę napisaną przez naukowców pt. "Zakazana archeologia" to porozmawiamy nt. wiarygodności źródeł w ogóle.

Chodzi o to, że ilość dowodów jest przytłaczająca
i wg. mnie nie trzeba sprawdzać ich wiarygodności szczegółowo bo kontrargumenty nie istnieją.

Czyli nie masz żadnego dowodu na istnienie śmierci:)
Oprócz tego, że tak Tobie wmówiła masowa kultura,
która jest znana w wielu podobnych kłamstw,
manipulacji, zastraszania i fałszowania historii.

Bo jak tu zrobić z człowieka niewolnika bez jego zastraszenia? Jak go szantażować, przekupić itp.

O co martwi się większość ludzi.. o życie..
a i tak wg. ich wiedzy są skazani..
(chorują i wydaje się im że umrą).

Jakie to straszne..
ale ludzie biorą to na wiarę za prawdę)
Bo przywiązali się do tego kłamstwa powtarzanego od dziecka tak bardzo..
Że nie myślą trzeźwo samodzielnie, będąc od dawna jak nieświadoma ofiara sekty, która mimo zastraszania, ograbiania, ograniczania przywiązuje się do swego kata..
(i broni go, woląc zostać więziona w wmówionych sobie głupotach).
Bo tak działa strach, na tym polega manipulacja, że się coś wmawia i zastrasza!

Więc taka profesjonalna psycho-manipulacja jest obowiązkowo fundowana przez szkołę, media i do niedawna narzucaną jako świętą religię.
Dziecko jest tym zalewane na powitanie, gdy rodzi się głupie i naiwne..
Uczy się z obserwacji, przez naśladowanie i wierzy we wszystko co zastaje jako oczywiste.

Tym czasem podświadomy umysł jest bezkrytyczny i bezbronny wobec propagandy. Co wyznał Goebbels na przesłuchaniu w Norymberdze, słynnymi słowami:
„Każda najgorsze nawet kłamstwo stanie się prawdą - wystarczy tylko ILOŚĆ POWTÓRZEŃ”.

A powtórzeń jest masa.
Kult śmierci w kościele i TV.
Ciągłe bombardowanie obrazami zabójstw,
a współczesne kino to istne rzezie jak i gry komputerowe.

Dzięki temu utrzymuje się ciemne masy w paranoi strachu.
U używa jako tania siła robocza, do brudnej roboty, aby tylko czuć się pewnie w świecie wiecznych wojen, gdzie zabija się wrogów, podtruwa, osłabia i eksploatuje niewolników, a gloryfikuje i wywyższa swoich wasali.

Bo boją się jak nic śmieci wierząc, że to tylko jedno życie:)

To napędza całą machinę przemocy, gwałtu i zła - lęki..

zjonizowany

Dodam, że ludzie mogą wierzyć w to co chcą.
To ich wolna wola (na tej zasadzie wybierają wolność lub nie wolę, kłamstwa i ucisk oparty na strachu albo prawdę i wolność polegającą na pokoju i cieszeniu się, ogólnie ufając sobie i robiąc w życiu to co się czuje że jest dla mnie dobre, a nie to co każą inni lub sugeruje taka lub inna sekta, kościół, szkoła, telewizja, grupa rówieśnicza, rodzina itp.)

Aby być wolnym nie można mieć lęku.
Lęk oznacza posiadanie na kogoś haka,
nici marionetki, za którą pociągając zmusza się go do robienia tego czego nie chce, ale robi to bo boi się np.:

oceniania
bycia gorszym
krytyki
biedy
napiętnowana
i wielu wielu innych

głównie jednak unicestwienia.

Nikt nigdy nie widział śmierci kto o niej mówi
(nie kłamiąc świadomie)

Bo to co powierzchowne nie istnieje
(fizyka kwantowa i kasyczna nawet na to wskazuje,
że świat widzialny to rodzaj iluzji. Umysł to konsola, która reinterpretuje zapis cyfrowy, częstotliwości, kwanty energji, coś co nie istnieje obiektywnie jako materia... Kolory nie istnieją w naturze, są postrzegane i wyświetlane w umyśle.
Umysł jest jak hełm wirtualny.

Wg. fizyki powinno się móc przechodzić przez ścianę. Bo to co niby jest atomem, wg.znanego modelu, jest tak naprawdę 99,99999999999 puste w środku.

Ale aby to przyjąć trzeba zrozumieć ideę życia.
Wielu naukowców nie chce uznawać dowodów,
bo tak wkuto im mocno do głowy stare dogmaty..
Na szczęście są nowi jak Nissan H. albo ten od wody
(Zapomniałem nazwy.. Więc pojedź do USA i Japonii aby osobiście asystować przy eksperymentach jeśli potrzebujesz dowodów.. Lub pobierz dokumentacje ów prac naukowych i przetłumacz sobie.


mihas

Naiwnością jest wiara, że świat i życie ogranicza się do materii.
To nawet nie naiwność a ignorancja faktów że życie to w istocie subiektywne, wewnętrzne PSYCHICZNE (a więc DUCHOWE, NIE materialne) doświadczenie.

Patrz lita obok, dlaczego śmierć nie istnieje (to pozór jak w grze).

ocenił(a) serial na 10
zjonizowany

w konkluzji do twoich rozmyślań proponuję abyś strzelił sobie w łeb a się o tym przekonasz :)

użytkownik usunięty
xavi91

Zastanawiałem się nieraz, mając o życiu powszechną wiedzę, czy aby "skromni i poczciwi" ludzie dostają się na szczyt w różnego rodzaju hierarchiach. Jak sądzę, droga tam wiedzie przez liczne - użyjmy tu eufemizmu - kompromisy, które ze swej natury z poczciwością nie mają za wiele wspólnego.

ocenił(a) serial na 4
permis

Nie rozumiem co jest dobrego, w nadętym i napuszonym mężczyźnie który zachowuje się jak nastolatka porzucona przez ukochanego :D

ocenił(a) serial na 7
Mortycja_filmweb

To był sarkazm.

permis

Ach Ty Trolku Ty ;)

permis

Przecież nie wierzysz xD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones