Przez to ze bylem fanem Friends, teraz ogladajac HIMYM, wiem jak skończy się każdy wątek. Barney i Robin, ślub Marshala i Lilly, Schodzenie się Teda z Robin itd. I moge się założyć na 'trzepnięcia po mordzie' jak Barney z Marshalem, ze w ostatnim odcinku, Ted bedzie z Robin. To że Ted ma dzieci z jakąs kobietą nie znaczy, że jeszcze z nią jest gdy opowiada historię dzieciom. Ross tez mial syna z inną. Zobaczycie, że będziecie wspominać te słowa.
PS. Neil Patrick Harris, oglosił to że jest gejem pewnie po to żeby aktorki się przy nim nie krepowaly i nie wstydzily na odwazne sceny. To by było LEGEN (wait for it) DARY ! ^^ (zlewa się to prawie z rozpoczeciem przygody z HIMYM) :)
Dla mnie HIMYM to jedyny serial który oglądam z tak wielkim bananem na twarzy i zawsze kolejnego odcinka nie mogę sie doczekać, ten serial wymiata! ;D
Moim zdaniem idiotyczna teoria.
Wmówiłeś sobie, że skoro serial ma wiele podobieństw względem Friends to z pewnością wątek Teda zakończy się tak jak Rosa i Rachel?
Nie no gratuluję. Jeśli jednak miałeś jakąś niezaprzeczalną nadprzyrodzoną wizję w której widziałeś takie zakończenie to przepraszam, a jeśli nie to wydaje mi się że ktoś tu powinien zostać porządnie trzepnięty ^^
Szkoda mi czasu na tłumaczenie Ci dlaczego nie warto się nawet zastanawiać nad Twoją teorią, bo nie bierzesz pod uwagę, że możesz się mylić.
Powtórz jeszcze raz.
"Szkoda mi czasu na tłumaczenie Ci dlaczego nie warto się nawet zastanawiać nad Twoją teorią, bo nie bierzesz pod uwagę, że możesz się mylić."
Szkoda Ci czasu? Czas to pieniądz - zapłacę jak za prezydenta.
Ale żeś się wać pan obłowil tyle bolu dupy ale coo zrobić tu na FW czesto widze gowno burze ale ta to wisienka na torcie. brawo i pozdrawiam
Nie jest pewne że Ted mówi to własnym dzieciom, on po prostu może opowiadać swoim kuzynom bo sam po prostu nie ma dzieci ale jest z Robin, dlatego nazywa ją ciocią, bo gdyby tak nie było to po co miał by nazywać obcą dla tych dzieci kobiete, ktora jestjego przyjaciółką, przecież oni gdyby nie byli razem nie byli by ze sobą spokrewnieni (znaczy Robin z tymi 2 dzieciakami)
To są dzieci Teda, z pewnością. A to, że padają słowa "ciocia Robin", to nic nie znaczy, bo tak samo Ted mówi do dzieci o "cioci Lily", "wujku Barneyu" i "wujku Marshallu". Trudno zatem przypuszczać, że dzieci Teda są spokrewnione i z Robin, i z Lily, i z Barneyem, i z Marshallem, bo to jest niemozliwe.
Błędna teoria. Już udowadniam czemu. W jednym z odcinków (chyba 4 lub 5 serii) jest opowiedziana historia poznania się Lili z Tedem. Co to myślał Ted, że ją poznał dzień przed Marshallem i całował się z nią po pijaku. Otóż potem jest scena "20 lat później" gdzie Ted jest na spotkaniu absolwentów i dowiaduje się, że nie całował się z Lily. Potem jedzą "kanapkę" i Ted zadaje pytanie: "Właściwie to gdzie jest moja żona?". Pamiętacie ten odcinek ?
Mi się wydaje (nie wiem jak wam), że Robin będzie jednak z Barneyem. Zastanawiają mnie słowa narratora-Teda w odcinku 7 sezonie 5, kiedy Barney i Robin zrywali mówił: "okazało się, że w istocie musieli pozwolić biec sprawom swoim torem". Czy to jakaś sugestia, że ich ponownie złączą ?
Barney i Robin zawsze mieli się ku sobie. I to, że ich związek zakończył się niepowodzeniem, nie oznacza, że nie mogą się jeszcze zejść. Twórcy serialu wiele razy insynuowali, domniemaną chemię pomiędzy nimi.
Wskazówka dotycząca "matki"znajduje się w 12 odcinku 3 sezonu. Ted, idąc na imprezę z Barneyem mówi dzieciom, że ich matka, także tam była tamtego dnia. Co wtedy Robiła Robin? Siedziała w nowym mieszkaniu z Lilly i Marshallem. Poza tym, na końcu odcinka Ted zabiera z klubu żółtą parasolkę, dzięki której, jak sugeruje, poznał przyszłą matkę swoich dzieci.
Je***y przepowiedział finał 4 lata przed końcem :D
Ciekawe czy ci co go tutaj zlinczowali za tę teorię (która okazała się trafiona w 100%, włącznie ze śmiercią matki) pamiętają w ogóle o tym temacie i czy jest im teraz głupio.
BRAWO Sined :)
Może tyś pisał ten scenariusz:). To było niezwykłe szczególnie w obliczu tej krytyki która na Ciebie spadła:)
Przerwałem oglądanie serialu po 4-tym sezonie, bo miałem już dosyć. Ostatniego odcinka nie będę oglądał. Może mi ktoś powiedzieć kim wreszcie była ta tytułowa matka? Robin?
Wow, starożytna przepowiednia się sprawdziła ;)
btw. czy wszystkie sitcomy mają tak przewidywalne zakończenia?
Totalnie jestem pod wrażeniem jasnowidza :D
Swoją drogą zakończenie, jakkolwiek dla niektórych przewidywalne, średnio przypadło mi do gustu. A może nie tyle samo zakończenie, co jego słaba realizacja i pewna chaotyczność i wyjaśnianie tego na siłę. Rozumiem, że miało być zaskoczenie, ale jednak powinno się takie rzeczy robić lepiej.
Fajnie jest teraz czytać posty wszystkich tych którzy wyśmiewali autora za "bujną wyobraźnię" a tu się okazuję że miał 100% racje :D
Najbardziej chcę mi się śmiać z hultekka.
Też gdzieś miałem z nim potyczkę słowną o to, że Robin będzie z Tedem. Oczywiście twierdził, że to brednie.
Na pewno jest mu głupio bądź był ostro wkurzony, że zakończenie nie było po jego myśli:)
Co do Twojej przepowiedni to gratulacje:)
Nie wymyśliłbym, że matka umrze.
SZACUNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNEKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK za przepowiednie !!!! ja byłem w szoku, ale bardzo mi się zakończenie podobało.
Pozdrawiam
Szacun, Stary, szacun. Teraz to każdy może twierdzić (i niektórzy tak robią): "ja od dawna przewidywałem/łam takie zakończenie", czy "to było dla mnie oczywiste", ale nikt się jakoś wcześniej tą wiedzą nie chwalił, jedynie Ty to napisałeś ;) z resztą świadczy o tym reakcja na Twoją "przepowiednię" :D
Gratulacje za przewidzenie zakończenia, właściwie bezbłędnie. Mnie raz tylko naszła taka myśl, że Ted i Robin ostatecznie będą razem. Był taki odcinek, w którym okazało się, że Lily i Marshal zakładają się o przyszłość przyjaciół. I kiedy Robin definitywnie powiedziała Tedowi, że go nie kocha, Lily mówiła: pay up a Marshal: not yet...I wtedy sobie pomyślałam: oho!, ale zaraz później: nieeeee, nie ma szans:D
Teraz tak, użytkowników hultekk / Mickey4141 / kapitan_john / locker / dogville / tomash_10 / white_tiger_3 / steepien (i resztę, jeżeli kogoś ominąłem), serdecznie zapraszam na spotkanie, w którym będę mógł "trzepnąć po mordzie". W niektórych przypadkach należy się chłosta porem, za nieelegancki atak mojej niewinnej osoby.
Niesamowitej rozrywki dostarczyła mi ta dyskusja :) najbardziej rozbawiły mnie posty typu "a nie mowiłem?" po latach :D plus za rozkminienie tego, chylę czoła.
Hahaha, najlepsze skwitowanie tego serialu, marna podróba "Przyjaciół". A jak ktoś kłóci się, że nie ma podobieństw, to powinien właśnie przeczytać twój post z 2010 roku.
Chłopie- właśnie skończyłem oglądać serial i na najbliższe 5 minut jesteś dla mnie mistrzem. I to wcale nie dla tego że przewidziałeś jak się skończy. Udowodniłeś tym wpisem głupotę ludzką. Bo co innego jest mieć swoje zdanie (osobiście także myślałem że to o czym napisałeś w 2010r. nie będzie mieć miejsca) a co innego zgnoić drugą osobę za jego zdanie - które przecież jest prawdopodobne (a jak się okazało prawdziwe).
I co mnie jeszcze rozbawiło - najwięksi krzykacze w tym temacie mimo roku od zakończenia serialu nie zdołali napisać choćby jednego komentarza w stylu "myliłem się". Może przestali oglądać, może nie ma ich już na filmwebie, ale jeśli nie to bardzo musiała ich końcówka serialu zaboleć.
A tak się jeszcze podzielę że dla mnie do samego końca to było zaskoczeniem - tak wiem wiem sytuacja do przewidzenia (tym bardziej że jestem wielkim fanem Friendsów) ale dałem się omamić autorom :)
gratuluje odkrycia zakonczenia w 2010 roku :D Ja dopiero teraz obejrzalem calosc i musze przyznac, ze to bylo calkiem imponujace :D
Dopiero wczoraj udało mi się zakończyć serial i czytając forum powiem Ci, że jestem pod ogromnym wrażeniem przez następne kilka dni będziesz moim mistrzem :D
PS. aż mi szkoda zrobiło tych użytkowników którzy tak bardzo obalali twoją teorie ;D
SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER
Jak mogli uśmiercić matkę na końcu (właśnie ją polubiłem) tylko po to żeby Ted mógł się zejść z Robin? Najgorsze zakończenie na świecie, powinni za to scenarzyście wymierzyć Plaskacza Tysiąca Eksplodujących Słońc. Rozumiem, że musieli w jakiś sposób zakończyć ten serial, ale tak? No nie wiem, mogli sprawić żeby Barney został samotnym ojcem i żeby zeszli się z Robin ponownie - to już by było lepsze od tego co twórcy nam zafundowali. Cały serial jest naprawdę dobry ale wolałbym nie oglądać tych ostatnich odcinków.
SPOILER
Jestem właśnie na świeżo po obejrzeniu całego serialu i tylko jedna myśl przychodzi mi do głowy a mianowicie prasłowiańskie WTF? Tyle lat czekamy z zapartym tchem, żeby poznać matkę a tutaj taki finał? Ja wiem, że są fani Teda& Robin ale z sezonu na sezon jej postać denerwowała mnie coraz bardziej. Przepraszam za wyrażenie ale końcówka serialu to tak jakby z ferrari wrócić z powrotem do autobusu. Piękna przyjaźń Marshalla, Lily i Teda nie zdołała ogrzać swoim ciepłem Robin, ja postrzegam ją jako egoistkę (chociaż były przebłyski zmiany). Kiedy wychodziła za Barney'a odetchnęłam z ulgą - nareszcie Ted będzie miał spokój. I jeszcze to jej wyznanie, że potrzebny jej ktoś kto będzie ją wspierał. A co ona może dać od siebie? Karierę i włóczenie się po świecie? Wiecznie wydzierała się na tą biedną Patrice, chciała żeby świat kręcił się wokół niej. A żona Teda to jak dla mnie prawdziwy skarb, pełna ciepła i miłości, była niczym czarodziejka - pomogła każdej napotkanej osobie nie myśląc najpierw o sobie. Jeśli twórcy serialu na siłę chcieli spiknąć Teda i Robin tak jak to miało miejsce z bohaterami "Przyjaciół" to trochę przegięli. Cały 9 sezon to ciągła jazda jazda ze ślubem a potem naprędce mamy rozwód i śmierć żony Teda. Fajnie wyszło z pokazaniem sytuacji z perspektywy Tracy, to aż niepojęte jak blisko siebie byli a jednak daleko. Ted miał w głowie obraz tej jedynej, idealnej kobiety, na którą czeka się całe życie a Tracy doskonale się w niego wpasowała.
maly_leju podoba mi się Twój pomysł żeby Barney wychowywał wspólnie z Robin swoje dziecko. Może to przesłodzone ale mogli dać w końcówce całą szóstkę w ich ulubionym barze - i koniec. Zgadzam się z niektórymi internautami, że serial mógłby się nazywać " Jak poznałem Waszą ciotkę Robin " :). Na koniec historia zatoczyła koło, Ted znowu pojawia się z niebieską waltornią a Robin ma psy. Tytułowa matka dostarczyła mi tyle emocji, że pierwsze o czym pomyślałam widząc zakończenie - ciekawe kiedy Robin znowu się odwidzi.......................
Byłam całym sercem za RobinxBarney, zakończenie zepsuło mi cały serial :(. Taki super serial a tu kicha na samym końcu. Chyba twórca potrzebował się wyżyć albo coś bo innego wyjaśnienia dla takiego scenariusza na zakończenie nie widzę... :(
Wszyscy tak się spisali pod twoim komentarzem, a jednak wyszło, że miałeś racje, ciekawa jestem jakie były ich miny jak oglądali ostatni odcinek
Wiem, że minęło dużo czasu (obejrzałem HIMYM po raz drugi), ale, patrząc na Twój komentarz, chciałbym pochwalić nie tylko umiejętność przewidywania, ale i grzeczność w stosunku do ludzi, którzy tego nie rozumieli. Życzyłbym sobie, żeby taki był cały internet! Pozdrawiam, i jeszcze raz szczerze pozdrawiam (,bro)!
prorok- przewidziec zakonczenie serialu cztery sezony przed jego zakonczeniem WOW
Genialne wnioskowanie:) Jestem pod wrażeniem:) - bo ja w życiu nie pomyślałabym, że Ted jednak skończy z Robin:)!
Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę", Ty niestety musiałeś trochę dłużej się z tym mierzyć :) Gratuluję toku myślenia, jest naprawdę imponujący. Ja oglądnęłam serial w tamtym roku, zajęło mi to 6 m-cy, ale nie domyślałam się zakończenia.
No i David Duchovny pokazał pewnym osobą gdzie raki zimują. Powinni niektórzy tutaj dostać nieźle po pyskach za pyskowanie.
Tak się zastanawiam, po tych latach, jaki musiał być Twój poziom satysfakcji z racji przewidzenia zakończenia w kontekście tych wszystkich dyskusji xD
Pamiętam jak kiedyś czytałam ten komentarz przed obejrzeniem finałowego sezonu i myślałam, że to całkiem możliwe zakończenie, ale w głębi ducha nie spodziewałam się, że reżyser bedzię aż tak głupi. Byłam mega rozczarowana, że jak zwykle wszystko kręciło się wokół Robin nawet pod koniec. A to przyzwolenie dzieci na spotykanie się z CIOTKĄ ROBIN to już w ogóle taka przesada. Wyobraźcie sobie, że ojciec chce wam opowiedzieć wzruszającą historię swojego życia związaną z nieżyjącą matką o której w sumie dużo nie wiecie bo zmarła jak byliście dziećmi. Ojciec opowiada, jest super a później okazuje się, że mówi wam to tylko po to by zobaczyć czy może spotykać się ze swoją pierwszą prawdziwą miłością. Reakcja jego dzieci na to była okropnie nienaturalna. Serial był rewelacyjny i pamiętam, że często podnosił mnie na duchu, ale pod koniec zrobił się z tego dramat i mimo, że minęło już trochę lat, wciąż jestem rozczarowana :(
Mogłeś przewidzieć inne zakończenie, weselsze przede wszystkim bo wydaje mi się, że reżyser siedział na filmwebie i szukał pomysłów i akurat trafił na twoją ciekawą teorię :P