PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=781264}

Ania, nie Anna

Anne
8,1 54 818
ocen
8,1 10 1 54818
7,1 11
ocen krytyków
Ania, nie Anna
powrót do forum serialu Ania, nie Anna

Pierwszy sezon Ani absolutnie mnie zauroczył. To, co przede wszystkim się udało, to casting. Każda zaprezentowana w serialu postać, dosłownie, jakby wyskoczyła z książki Lucy Maud Montgomery. Dodajmy do tego fantastyczne zdjęcia, kostiumy i scenografię, które ożywiły na naszych oczach XIX-wieczną kanadyjską wieś i pięknie poprowadzone relacje między bohaterami, dzięki czemu każdy odcinek wzruszał i rozczulał. Co mogło się nie udać w kontynuacji po tak obiecującym pierwszym sezonie? Cóż, wszystko.
Po pierwsze - odcinków jest za dużo, twórcy wybitnie nie mieli pomysłu jak rozciągnąć fabułę książki dla dzieci i młodzieży do kilkunastogodzinnego serialu. Dlatego pojawia się mnóstwo nowych wątków i bohaterów, niestety większość z nich jest kompletnie nieinteresująca.
Co gorsza, serial o Ani staje się bardzo agresywnym manifestem bolączek współczesnego świata. Wzruszająca historia ciotki Józefiny z tamtego sezonu, to było za mało. Twórcy nie wyrazili się zbyt jasno, dlatego w tym sezonie mamy paradę równości w prowincjonalnym Charlottetown. Gilbert zostaje za to wywieziony aż na Trynidad, aby mógł zostać oprowadzony za rączkę przez swojego czarnoskórego przyjaciela po niesprawiedliwościach rasowych tego świata. Nagle znaleźliśmy się na Ulicy Sezamkowej. Nagle widzów zaczęto traktować jak idiotów i to, co w tamtym sezonie było poetyckie, delikatne i ciepłe, tu jest niezgrabne, gruboskórne, grafomańskie. Samej historii Ani, Maryli i Mateusza starczyło może na 3 odcinki i prawdopodobnie tyle powinien Netflix wypuścić w tym sezonie, aby zachować jakość serialu i czekać aż dzieci podrosną, by móc kręcić dalej. Jestem absolutnie rozgoryczona tym, co się stało z tą tak obiecującą produkcją.
Cała recenzja tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=koBkp1VB_So

ocenił(a) serial na 9
nynavee

Mam podobne odczucia. Może gdyby to był jakiś nowy serial, całkowicie niezwiązany z Anią to bym się tak nie dziwiła, a i powiedziała, że kurczę to jest fajne. Niestety naprawdę męczące jest to, że tematy lgbt wciska się na siłę. SERIO... Może i w XIX wiecznej Kandzie były takie ciocie Józefiny czy chłopcy jak Cole, ale to książka NIE jest o tym. Nie rozumiem wątków pobocznych tych postaci jak i Sebastiana, mimo, że darzę te postacie sympatią. Niestety drugi sezon nie jest o Ani i Avonlea...tylko nie wiem o czym.

werciku

ciocia Jóżefina była lesbijką? nigdy by mi to nie przyszło do głowy po przeczytaniu książek... serialu nie widziałam, weszłam tu z ciekawości, bo wszędzie są teraz reklamy drugiego sezonu, ale jeśli ten serial aż tak przekręca wątki, to chyba nie chcę go zaczynać oglądać

ocenił(a) serial na 7
tolerancja91

No niestety...tak jak 1 sezon był super, tak drugi im bliżej końca tym gorzej i coraz dalej od książkowej Ani...a szkoda, bo wcześniej byłam zachwycona.

użytkownik usunięty
dona_mika

Akurat orientacja ciotki była była dość wyraźnie zaznaczona już w 1. sezonie.

ocenił(a) serial na 7

No cóż...może jestem bardziej niewinna, albo mniej bystra, bo w tamtym sezonie nawet mi przez myśl nie przeszło...ale faktycznie :)

tolerancja91

Tak była w serialu. I jeszcze wszyscy wokół jej radośnie przyklasnęli, bo prawdziwa miłość. W małym Charlottown w Kanadzie w XIX wieku. Już poprzedni sezon był zły, a dowalenie jeszcze na siłę poprawności politycznej jest ohydne. Historia ma się nijak do książki, a zaczyna się pranie mózgu.

nynavee

No cóż, gdyby L.M. Montgomery chciała napisać książkę o dziecięcych przygodach z bandziorami i podróżami po szerokim świecie, to napisałaby "Przygody Marka Sawyera", a gdyby chciała opowiedzieć o miłości homoseksualnej, powstałaby "Klaudyna". Rzecz w tym, że chciała - i napisała - książkę o dziewczynce dorastającej w małej wiejskiej społeczności, z jej codziennymi problemami.
Oczywiście można poszerzać punkt widzenia autorki o kwestie, które najprawdopodobniej były jej obce, choć istnieją w książkach jej rówieśników i w podręcznikach historii. Ale po co w takim razie sięgać po tę właśnie historię? Przez analogię - to trochę tak, jakby w nowej ekranizacji "Awantury o Basię" Makuszyńskiego pokazać problem pedofilii i handlu ludźmi, a bohaterkę wysłać w Andy na poszukiwania ojca. W sumie czemu nie - tyle że ze światem stworzonym przez Makuszyńskiego nie miałoby to już nic wspólnego.
A najzabawniejsze, że w tym wszystkim najbardziej zazgrzytała mi gra w butelkę. W świecie, w którym nawet nie trzymano się za ręce, nie będąc narzeczeństwem, zabawa w pocałunki? No to już koniec świata, jak by powiedziała Małgorzata Linde :-)

ACCb

Masz rację, zapomniałam o tej grze w butelkę... Argumenty jak najbardziej w punkt. Ten rozdźwięk między pierwowzorem a serialem tak boli, bo jednak pierwszy sezon, dzięki genialnie wykreowanym postaciom, kostiumom i scenografii faktycznie tchnął życie w tę powieść i pięknie igrał z nostalgią czytelników, którzy czytali jako dzieci "Anię". Było w tamtym sezonie kilka zgrzytów, ale łatwo przymykało się na nie oko. W tym sezonie nagle staje się oczywiste, że twórcy lepiej by sobie poradzili z materiałem, gdyby akcję umieścili w XXI w. i po prostu zademonstrowali widzom serial jako ciekawy eksperyment inspirowany powieścią.

ocenił(a) serial na 9
nynavee

amen :(

Rozczarowałam się tak okrutnie :(

użytkownik usunięty
ACCb

Pamiętajmy ,że autorka żyła w ubiegłym wieku w czasach szczególnie trudnych dla kobiet nie mogła pozwolić sobie na napisanie w książce pewnych rzeczy co nie oznacza ,że przypuszczalnie mogła się ona w swoim życiu spotkać z homoseksualizmem czy agresją na tle rasowym. Gdyby produkcja Netflixa była kolejną ekranizacją Anii nie spodobalaby się nam ponieważ byłaby nudna jak przykładowo przesłodzona wersja z 2016 roku. Może popatrzmy na to w ten sposób ,że twórcy wykorzystali motyw Ani jako inspirację do przedstawienia realiów tamtejszego świata i oceńmy serial jako ciekawe widowisko a nie tylko ekranizacje ukochanej powieści.

Pytanie: dlaczego LMM "nie mogła sobie pozwolić" na pisanie o problemach Afroamerykanów w 1908, a Harriet Beecher Stowe mogła w 1850? Dlaczego LMM nie pisała o homoseksualizmie, a Colette ("Klaudyna" wydana w 1900) i owszem?
Codzienność na wsi nie jest nudna, a opowieść o niej nie musi być przesłodzona. LMM nie była i nie chciała być Emilem Zolą, Jackiem Londonem czy Knutem Hamsunem. Chciała napisać słoneczną opowieść o dorastaniu na dalekiej prowincji. Realia każdego świata to niesprawiedliwość, przemoc, bieda, choroby, a na poziomie jednostkowym - trudności z życiem w społeczeństwie. Czy to znaczy, że zawsze, w każdym filmie i w każdej książce, trzeba poruszać wszystkie te problemy, bo inaczej jest nudno?
Ja bardzo rozumiem intencje twórców serialu, ba, na tyle mam dystans do materii źródłowej, że z zainteresowaniem go obejrzałam, tyle że liczba facepalmów na odcinek przekroczyła wszelkie normy :)
(Chyba odkryłam, w czym rzecz. Z panią scenarzystką mamy fundamentalnie różne podejście do rzeczywistości. Jej flagowy serial odrzucił mnie w drugim odcinku).

ocenił(a) serial na 9
ACCb

Tak:) To tak jak u mnie - ..."liczba facepalmów na odcinek przekroczyła wszelkie normy :)".

I choć lubię ten serial - a do ekranizacji książek staram się mieć dystans, ba! nawet zaakceptowałam zmiany w tym serialu - to uważam, że scenarzyści zbyt popłynęli z prądem:) i stało się to agitką w wielu miejscach, w wielu było zwykłym anachronizmem, a zamiast przejęcia losami nowych!!! bohaterów - częściej się śmiałam - gdy przecież śmiechu być chyba - w zamierzeniu - nie powinno:).

I chyba lepiej by wyszło - gdyby Anię, jako serial - przenieśli w czasy XXI wieku.

ACCb

Ja uważam ze każdy z tych „dodatków” był ciekawy póki był robiony z głowa i smakiem. Zabieg z traumatycznym przebiegiem życia Ani jest dla mnie mistrzostwem i prawdziwie pozwala poczuć historie i emocje Ani, urzeczywistnia ją. Wątek Ciotki Józefiny w pierwszym sezonie był ciekawa aluzja a dalej nawiązania do sufrażystek pozwoliły mi lepiej poczuć epokę. Za to drugi sezon to masakra, bez ładu bez wyczucia i bez zachowania jakich kolwiek realiów czy logiki. Gilbert przepisuje majątek dla murzyna z którym pracował, impreza transwestytów, tajemnicze homo odkrycia Cola, nauczyciela całe szczęście ze jeszcze nie Mateusza. Moim zdaniem to co poszło źle to strata kontroli. Ta historia stała się infantylna a nawet żenująca

P19

No dobra, to teraz sezon 3! Strasznie lewacki! I to mówię ja - urodzona lewaczka! Szkoda, ale ilość społecznych problemów na metr kwadratowy przekracza wszelkie wyobrażenie, a ich kontrast z tym, co rzeczywiście oparto na książce po prostu zniewala. Mamy tu prawie dwa odrębne filmy. Niestety, w kwestii rozwalania klimatu nie oszczędzono nam nawet tych wątków książkowych i tak powstała kolejna "Nastoletnia Maria Stuart". I oto co mamy: szlajanie się po nocach, pijaństwo, pocałunki, rzucanie się na łóżko, bieganie po polach w bieliźnie! No science fiction, że Lucas by się nie powstydził.
Szkoda, bo nawet zmiany w głównym wątku wcale nie wyszły na złe, więc mogliśmy mieć naprawdę świetne kino. I kto powiedział, że zielone włosy czy bufki od rękawów nie będą zrozumiałe dla młodej widowni?

ocenił(a) serial na 3
ACCb

To tak, jak mnie. Obejrzałam jeszcze dwa, marząc o tym, żeby zobaczyć Anię z Zielonego Wzgórza, a nie kryminał na motywach mojej ukochanej książki z dzieciństwa...

użytkownik usunięty
ACCb

„Realia każdego świata to niesprawiedliwość, przemoc, bieda, choroby, a na poziomie jednostkowym - trudności z życiem w społeczeństwie. ” Hmm. To ja tak tylko sobie napiszę, że strasznie współczuję Ci Twego żywotu, skoro tak tu u Ciebie wygląda.

użytkownik usunięty

*tak to

Wystarczy być wrażliwym i rozglądać się wokół, nawet jeśli samemu ma się całkiem dobrze. Czego i Tobie życzę.

ocenił(a) serial na 9

Miriam_Fleming , zgadzam się co do tego, że serial jest jedynie inspirowany powieścią. Należy zauważyć, że to NIE jest adaptacja. Serial nie nosi tytułu "Ania z zielonego wzgórza". Inna nazwa jest tutaj świadomym zabiegiem. Historia miała być poszerzona o nowe wątki, wzbogacona o nieco bliższe nam problemy. Nie chciała być banalna, ani dawać nam kolejnej adaptacji tego samego. Uważam, że to właśnie czyni serial wyjątkowym.

ocenił(a) serial na 1

Nie jest inspirowany tylko obrzydliwie przerobiony przez lewacką propagandę netfixa, gdyż robią to osoby na tyle ograniczone, że samemu niewiele więcej potrafią.

ACCb

Aż poszukałem informacji o grze w butelkę. Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że najstarsze wzmianki o niej pochodzą z 1922 roku, czyli jakieś 50 lat po akcji serialu.

dansty

1922 nawet by pasowało: czasy powojenne, kobiety zaczęły mieć nogi (tzn. skróciły spódnice; z opowieści mężczyzny urodzonego w 1905 roku wiem, że jako mały chłopiec myślał, że kobiety nie mają nóg :D) i porzuciły gorsety, pary mogły spotykać się sam na sam (bez przyzwoitki) bez wywołania skandalu - jednym słowem nastąpiło rozluźnienie ubioru i obyczaju.
Zgodziłabym się na taką scenę w filmie opowiadającym o końcu XIX wieku - pod warunkiem, że bohaterami byliby np. dorośli artyści lub zblazowani arystokraci - w takich środowiskach łatwiej o łamanie tabu. Ale dzieciaki wychowane w duchu purytanizmu?

ocenił(a) serial na 4
ACCb

dokładnie tak, pewne rzeczy po prostu wyraźnie zgrzytają

ocenił(a) serial na 4
ACCb

świetnie podsumowane

drukareczka

Dziękuję :) Nawiązując do "Ani z Avonlea" - oglądając ten serial, czułam się jak matka, której ukochane dziecko wytatuowano - nie reklamą proszku do pieczenia na szczęście, ale listą aktualnych problemów społecznych...

ocenił(a) serial na 7
ACCb

Dzięki Tobie zauważyłam pewną rzecz: najpierw wszyscy grają w butelkę, a wiele odcinków później, jak już są starsi i mają wspólnie tańczyć, to nagle wszyscy panikują, że od trzymania się za ręce zajdą w ciążę. Trochę się to kupy nie trzyma.

Suzen

O, to akurat to kwestia procesu wychowawczego i jest całkiem dobrze osadzone w psychologii dojrzewania... Jako dziecko nie masz pojęcia o pewnych regułach społecznych, które zakazują np. trzymania się za ręce. Potem rodzice/nauczyciel/ksiądz przeprowadzają pogadankę uświadamiającą i nagle robi Ci się wstyd zabaw w doktora w wieku lat 6 ;)
Tzn. nie wyobrażam sobie, żeby 13-letnie dzieci w protestanckiej Kanadzie pod koniec XIX wieku nie wiedziały, że wszelka zabawa angażująca coś więcej niż przypadkowy lub przyjacielski dotyk nie jest uznana społecznie. Chodzi mi o sam schemat - im młody człowiek starszy, tym więcej wie o rygorach społecznych i tym bardzie panikuje, że złamie jakiś zakaz.

ocenił(a) serial na 6
nynavee

Scenariusz chyba z tumblra wzięli.

Aspheris

Doskonałe określenie.

ocenił(a) serial na 5
nynavee

Mnie najbardziej zszokowało podejście do homoseksualizmu, nie samo jego występowanie w historii Ani. To, co zrobiono z panem Phillipsem to mocna przesada i niekonsekwencja wobec tej postaci, bo inaczej zaprezentowali ją w pierwszym sezonie, gdzie widać jego zauroczenie Prissy, aby w tym sezonie zrobić z niej kogoś na kształt przykrywki dla geja (żenująca sytuacja z uciekającą panną sprzed ołtarza), a z pana Phillipsa sadysty, który nie mogąc ukarać samego siebie za swoją orientację, wyżywa się i karze swoich uczniów (ach, ta przenikliwość trzynastoletnich chłopców odkrywających, że są gejami - po jednym spojrzeniu najwidoczniej gej wyczuwa geja). SERIO? W ogóle podziwiam samoświadomość tych dzieciaków ze wsi, rozumiejący homoseksualizm (jak Ania, a potem Diana), jak i odkrywający swoją prawdziwą naturę (jak Cole), a wszystko to w jakimś małym kanadyjskim zadupiu, gdzie prędzej niż elektryczność dociera miłość damsko-damska i męsko-męska.

Problem z "Anią, nie Anną" jest taki, że serial wypada blado nawet dla osób mających dystans do książki. Za dużo chcieli wcisnąć na raz, aby miało to ręce i nogi, najbardziej jestem w sumie zawiedziona relacją Ani i Gilberta, która mimo tych wszystkich odcinków nie posunęła się ani trochę do przodu, nic dziwnego w tym gąszczu wydarzeń. Mamy czarnoskórą osobę i walkę o tolerancję, mamy czternastoletniego chłopca, który po śmierci opiekunów zapewne w realnym świecie trafiłby do sierocińca, ale podróżuje po świecie, mamy Żyda-wędrownego sprzedawcę i zarysowanie prześladowań Żydów w Europie (a dokładniej Niemczech, co zostało rzucone tak topornie, że olaboga), mamy rodzinę tracącą oszczędności całego życia, mamy dojrzewanie dzieciaków i idiotyczną grę w butelkę i pocałunki (gdzie w pierwszym sezonie Anię solidnie zrugano za samo mówienie o relacjach damsko-męskich), mamy poruszony wątek depresji matki Maryli i Mateusza, nauczycielkę odrzucającą gorset i stawiającą na naukę. Ech,

ZA DUŻO tego :<

kokonamaroko_x

Tak, postać pana Phillipsa jest niekonsekwentna w stosunku do 1. sezonu, wyraźnie widać, że na pomysł jego homoseksualizmu wpadli dopiero z okazji pisania scenariusza do 2. sezonu. I sam pomysł nie byłby zły, GDYBY pracowali na niego od początku serialu. Za to perypetie Cole'a są urwane z produkcji młodzieżowych o high school XXI wieku. On jest inny, jest wrażliwym artystą, otacza go wianuszek przyjaciółek, w końcu zbiera się na odwagę i wychodzi z szafy i cieszy się wsparciem swoich wyedukowanych społecznie znajomych. A wszystko to ma miejsce na kanadyjskiej wsi czasów wiktoriańskich. Kurczę, jakbym miała ochotę zobaczyć współczesne problemy homoseksualnych nastolatków w szkole, to po prostu ponownie obejrzałabym Love, Simon. Cóż, Ania w tym sezonie najwyraźniej pokochała ogony srok;p

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Zgadzam się, że wątek pana Phillipsa by straszliwie słaby i niekonsekwentny w stosunku do tego, jak budowano jego postać w pierwszym sezonie, ale watku Cole'a bedę bronić rękami i nogami! Trochę nie rozumiem skąd zarzut, że jego perypetie są zbyt współczesne. Ok, był gejem, i teraz jest to niby "modne i na czasie", ale nie znaczy to, że w czasach współczesnych Lucy Maud Montgomery geje nie występowali - oni się po prostu lepiej wtapiali w tłum :P

Z tym wyjściem z szafy Cole'a przy aprobacie jego światłych znajomych nie przesadzałabym. O ile dobrze zauważyłam, powiedział o tym tylko i wyłącznie Ani i ciotce Józefinie. Myslę, że pan Phillips sam się tego domyślił, ale reszta dzieciakow i reszta Avonlea nie miała o tym pojęcia- tak samo jak (póki co) znajomi ciotki na balu. Ba, Cole nawet wspomniał w rozmowie z Anią, że bycie gejem jest w Kanadzie nielegalne. Nie było też żadnych dumnych oznajmień i publicznych manifestacji jego odmiennej orientacji, a dzieci (a właścwie głownie Billy Andrews, któremu pewno nikt nie chciał się sprzeciwić), gnębiły go, bo trzeba było sobie po prostu znaleźć worek do bicia - ten mechanizm jest i był w szkołach doskonale znany chyba od zawsze. Ok, Cole był artystą, co jest może nieco stereotypowe, ale czy gdyby był po prostu parobkiem, biednym synem farmerow to jego postać byłaby bardziej interesująca?

Kurcze, no mnie się Cole bardzo podobał - zwłaszcza jego stosunki z Anią, które można śmiało nazwać relacją typu "bromance". Generalnie podobał mi się jego wątek i tylko szkoda, że w finale zdecydował, to co zdecydował, bo może to tylko oznaczać, że w trzecim sezonie prawdopodobnie już go nie zobaczymy:(

Naethalee

Cole z nowych postaci był zdecydowanie najciekawszy i dający się lubić. Ale jego szalona samoświadomość w tym wieku, w takich czasach i jeszcze tak trafne rozpoznanie problemu nauczyciela... No nie poczułam tego. W sensie takie reakcje i wnioski byłyby oczywiste dziś, kiedy homoseksualizm trafił do mainstreamu i każdy z nas go rozumie. Ale jesteśmy na protestanckiej, kanadyjskiej wsi. Prawdopodobnie pastor nie wspomina o homoseksualizmie nawet w kontekście przestrogi w kazaniu. A on jako nastolatek od początku był mądrzejszy od wszystkich i wiedział kim jest. Zabrakło mi po prostu rozbudowania jego postaci i problemu. Bo Cole jest już zbudowany i pewny swojej orientacji od początku, bal u Józefiny tylko dodaje mu odwagi, aby powiedzieć to na głos. I tak, zdecydowanie bym wolała, aby Cole nie był wyrzutkiem-wrażliwym artystą, tylko jakimś zwykłym dzieciakiem. Bo strasznie to płytko wyszło w moim odczuciu. I w Charlottetown wreszcie będzie mógł być swobodny? Serio? W mieścinie liczącej raptem kilkanaście tysięcy (jak nie mniej) mieszkańców?
Chętnie również zobaczyłabym Cole'a w następnym sezonie, faktycznie miał bardzo fajną chemię z Anią i jak dla mnie nic by się nie stało jakby jego orientacja i niby happy end miały swoją puentę dopiero w następnym sezonie. Bardziej moglibyśmy go poznać i bardziej zżyć, a tak to każdy z wielu wątków ostatecznie jest opowiadany po łebkach i jakoś tak... robi się wymuszenie i nieciekawie.

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Nie powiedziałabym, że Cole od początku był świadom swojej orientacji. Ja to raczej odebrałam w ten sposób, że on czuł, że coś z nim jest "nie halo", ale nie wiedział dokładnie co i jak. Dopiero bal u Józefiny otworzył mu oczy, zrozumiał w czym tkwi jego "inność" i pokazał, że nie on sam jeden ma takie problemy.

Odnośnie Charottetown, to mimo wszystko uważam, że będzie tam miał lepiej niż w Avonlea i łatwiej wtopi się w tłum. Przynajmniej nie będzie miał starych plotkar nad głową, z Panią Linde na czele, a od czasu do czasu wyskoczy sobie na jakąś imprezkę z ciotką Józefiną, która go wprowadzi w odpowiednie towarzystwo:P

Mimo wszystko szkoda mi, że może go już nie być w serialu, ale z drugiej strony wydaje mi się, że jego wątek chyba już wyczerpano i o ile Cole będzie w trzecim sezonie to nie zobaczymy już jego relacji z przyjaciółmi, tylko raczej jego wątek będzie traktował głównie o uprzedzeniach i szukaniu miłości. Jakoś mi się to średnio uśmiecha.

Mnie się Cole podobał główie za to, że był wrażliwym artystą, a nie za to że był gejem. Jeżeli usunęlibyśmy ten artyzm, to homoseksualizm byłby gówną cechą, która go określa, a tego bym nie chciała. Lubię Cole'a rownież za to, że mimo swej nieśmiałości, introwertyzmu, nękania przez kolegę i nauczyciela, nie był typem ofiary i w pewnym momencie wiedział, że trzeba się postawić i zrobił to, że tak powiem dobitnie i z przytupem. A historia z Panem Phillipsem? Cóż... Swój pozna swego :P Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Być może będzie mógł być sobą pod opieką Józefiny, ale tylko z jednego powodu. Ona jest naprawdę bogata. Także wszyscy, którzy mają ochotę wytykać ją palcami, zwyczajnie mogą jej nafikać. Gdyby była biedna, to byłoby zupełnie inaczej. Po prostu może żyć po swojemu i nikt nie no ze jej nic zrobić.

Wątek ze świadomością dzieciaków rzeczywiście raczej jest przesadzony. Za to z nauczycielem niekoniecznie. Dla większości komentujących ktoś jest homo albo hetero. I ma tym koniec. Ale tak naprawdę wiele osób odczuwa pociąg do obu płci. Z tym, że nie musi być tak samo silny w obu przypadkach. Np. komuś bardziej podobają się kobiety, ale czarni może poczuć pociąg do jakiegoś faceta. A że w naszej kulturze takie podjęcie właściwie nie istnieje, to taki ktoś nagle staje przed takim dylematem i zastanawia się, co z nim nie tak i jak to w sobie zwalczyć. Poza tym badania psychologiczne
jednoznacznie udowodniły, że w grupie ludzi otwarcie manifestujących niechęcią do homoseksualizmu, odsetek homoseksualistów jest wyższy niż wśród przeciętnych ludzi. Albo świadomie ukrywają swoją orientację albo nie są jej świadomi, ale próbuje zwalczać to zjawisko, jakby to niszczyło ich tzw. strefę komfortu, budziło niepokój, niepewność co do tego, kim są. I na przykładzie tego nauczyciela to było całkiem dobrze pokazane.

ocenił(a) serial na 7
kokonamaroko_x

Oj, z tym żydem też mi mocno zazgrzytało...

kokonamaroko_x

Wątek pana Phillipsa to nie tylko wątek zrobienia z niego kolesia o innej orientacji, ale zrobienie też pedofila. Nauczyciel startujący do swojej uczennicy, która ma 14, 15 lat. Mało tego potem prawie się liże z Colem, gdy ten czyści mu buty, bo sadzę wysypał mu przez przypadek. Ta raptem sfera pożądania w oczach nauczyciela do ucznia i zaraz nienawiść, bo ten mu w twarz powiedział o orientacji.
Kuźwa robienie na siłę z ludzi hetero gejów plus wciskanie pedofilii powoli. Bo jak oglądając ten serial tak to zauważyłem. Szlag mnie trafił, że książka, przez którą pokochałem czytanie, zrobili to co zrobili. Plus ten cały bal najgorszego sortu środowisk lgbt. Wszędzie muszą znaleźć wątek by pokazać "poprawność polityczną" wciskaną ludziom na chama.
Przyjaźń łączyć z miłością lesbijską? To już nie można z kimś się przyjaźnić do grobowej deski, by nie zrobić z niego homoseksualisty?
I ten tekst Cola zostaję z Ciotką, ze swoim towarzystwem i swoimi ludźmi, którzy mnie rozumieją. Bo zagadał z jakąś babką lepiącą z gliny, która z niego zrobiła i dała do zrozumienia że jest gejem. Jesteś artystą i jesteś jak my. Nie bój się swojej orientacji. Masakra

Drizzt_Do_Urden

Uczennica do której startował Phillips miała już 16 lat - przygotowywał ją do egzaminów na uczelnię. Mogli zacząć kręcić ze sobą jak skończyła 15 lat. Daleko tu do pedofilii.

PrzemekLipski

Swą wypowiedź, dajesz pod względem naszych czasów, gdzie sex można uprawiać legalnie z 15latką? I też nie tak do końca, bo do sądu pójść może i będzie wiele "badań" czy się zgodziła dobrowolnie na to.
Czy raczej mówimy o tamtych czasach, gdy nauczyciel startował do 15 latki? I w tamtych czasach, ktoś taki doznać mógł linczu.

ocenił(a) serial na 9
nynavee

Obejrzałam ten 2 sezon - i też czuję rozczarowanie!
Denerwuje mnie te nie tyle te wszystkie nowe wstawki z orientacjami seksualnymi czy też całym wątkiem Sebastiana(Basha:) - ale to, że serial był NUDNY!!!

Wątek z rozbójnikami i złotem - poprowadzono za szybko - przez to, w ogóle nie odczuwało się całej historii, która miała całkiem spory potencjał - mimo, że to też wątek na siłę dorobiony.

Natomiast COLE, BASH - oni byli po prostu NUDNI! Ich historie to coś tak oklepanego, że dziwi mnie, że znalazły się akurat w tym serialu.

Za mało scen ANI i GILBERTA! Gil był pół sezonu za morzem! i sam się nauczył jak odbierać poród pośladkowy! Taa, urodzony lekarz!
Wątek Basha był toporny - bo był jak chór grecki - co to uświadamiał Gilbertowi zainteresowanie Anią, albo nazywał go doktorem! Litości!!!

O wątoku romantycznym Mateusza - nawet nie wiem, co pisać.

Natomiast podobała mi się panna Stacy:) Wybrali bardzo przyjemną aktorkę 0 razem z Anią mają ładną chemię.
Nadal lubię Anię i Dianę.
Perypetie w szkole - z wyjątkiem tej zabawy w butelkę:) - też były w porządku. Cole tam nie pasował - ale ok. i jego wątek jakoś przełknęłam.

Mam uczucie, że prawidłowy serial - zacznie się od sezonu 3:) - czyli perypetii z dostaniem się do seminarium i samego seminarium:).


ocenił(a) serial na 7
nan_s

Wątek Sebastiana był kompletnie nudny i niepotrzebny i miałam ochotę go przewijać podczas oglądania - no totalny zapychacz czasu! Poza tym Sebastain i Gilbert mieli bardzo słabą chemię, a ja od początku do końca nie kupowałam tej przyjaźni i nie widziałam też sensu tego, co na końcu zrobił Gilbert. W zamierzeniu mieli oni być takimi kumplami, co to sobie dogryzają, ale w gruncie rzeczy są sobie bliscy, ale ja za nic w świecie tego nie widziałam. Aktor grajacy Basha nie potrafił mnie przekonać do granej przez siebie postaci. Śmiem twierdzić, ze to była castingowa wpadka, albo po prostu bardzo źle napisana postać.

Wątek Cole'a z kolei uważam za bardzo ciekawy i udany. Podobała mi się zwłaszcza jego przyjaźń z Anią i jego nieprzyjaźń z Billy'm. Dziewiąty odcinek był dla mnie mocno emocjonalny szczególnie ze względu na Cole'a - uważam, że aktor naprawdę odwalił kawał dobrej roboty zwłaszcza w scenie z domkiem i z bójką. A już jego dialog z Billy'm w ostatnim odcinku po prostu mnie zwalil z nóg, w tym pozytywnym znaczeniu. No i ubolewam nad tym, że Cole'a pewnie nie będzie w następnym sezonie. Uważam w przeciwieństwie do Ciebie, że pasował do szkoły w Avonlea i był ciekawą postacią.

Panna Stacy bardzo fajna- zgadzam się, ale trochę mogli stonować jej sufrażystowską osobowść. Scena z gorsetem była dla mnie nieco zbyt dosłowna:) Fajnie przystopowala też lizusowskie zapędy Ani:) Podobało mi się rownież, jak Małgorzata pokłociła się z Marylą - po prostu leciały wióry. Kto by się tego spodziewał u takich starszych, statecznych pań? Z plusów jeszcze muszę wymienić Jerry'ego. Ma on małą rolę, ale jakoś tak przypadł mi do serca, zwłaszcza w scenach z Mateuszem i mam nadzieję, że rozwiną jego postać w kolejnych sezonach. Byłoby fajnie, gdyby zaczął chodzić do szkoły ze wszystkimi dziećmi ( i kręcić z Dianą przy okazji).

Co do (braku) scen Ani i Gilberta, oj zgadzam się i jest to dla mnie spore rozczarowanie. Cały rok czekania na nic - a dzieciaki mają taką świetną chemię... Z drugiej strony podobało mi się jak zarysowano ich rywalizację, wydało mi się to wszystko bardzo wiarygodne. Ich ostatnia scena razem na zakoczenie sezonu była urocza po prostu:)

Generalnie drugi sezon mi się podobał, ale dopiero po czwartym odcinku, gdy złodzieje odeszli, wrócił Gilbert, a akcja skupiła się bardziej na życiu codziennym Avolnea. W pierwszych odcinkach odczuwałam też większą i bardzo niesubtelną agitację tematami feministyczno-mniejszościowo-rasistowskimi, ale potem albo już trochę z tym przystopowali, albo mnie już przestało to tak bardzo przeszkadzać. Przyznaję jednak, że początek sezonu mocno mnie rozczarował. Potem było już tylko lepiej i czekam z niecierpiwością na sezon trzeci:)

ocenił(a) serial na 9
Naethalee

Czyli - z wyjątkiem oceny wątku Cola:) - możemy sobie przybić piąteczkę i czekać razem na 3 sezon:)

Co do Sebastiana - to zgadzam się właśnie z tym, co napisałaś, że z Gilbertem nie miał chemii, tj. jeszcze jako taki luźny kolega - to ok. Ale przecież Gilbert nazwał go "rodziną" w ostatnim odcinku i dał mu pół swojej farmy! Naprawdę tego nie rozumiem - bo aż takie przywiązanie - po prostu nie wynika z fabuły. I masz rację, że aktora w roli Basha też wybrali nieszczególnie.

A co do Cole'a - to wydało mi się to takie dziwne - trochę zbyt nachalne - ale to prawda, że sceny z Billym były ok. I kiedy Billy tak sobie stał w tym lesie, przy zrujnowanym domku, na końcu - to też miało swój urok. Tylko, że to takie oklepane jednocześnie. Zero zaskoczenia - i z Colem i z ciotką Józefiną. Wyłożyli wszystko kawa na ławę - zero subtelności. I uważam, że skoro zamieszkał z ciotką J. - to kto wie, czy nie będzie w 3 sezonie - jak ferajna zjedzie do seminarium:).

Jerry i Diana - to fajny paring:). Skoro jest tak wiele odejść od książki - to co za różnica - Fred czy Jerry:)

Ja też lubię ten serial:). Po prostu brakuje mi pewnych scen z kanonu - a już brak - na razie:) - sceny Ani i Gila nad jeziorem Lśniących Wód - to wielki cios w serce:)

ocenił(a) serial na 9
nan_s

A i wątku pana Philipsa - też nie komentuję - bo szkoda mi go. Scenarzyści zniszczyli taki ładny wątek z Prissy z 1 sezonu!

ocenił(a) serial na 7
nan_s

Jeżeli chodzi o Cole'a to większość ludzi skupia się na tym wątku homoseksualnym i jego krytyce, natomiast ja uważam, że tę postać określała nie tylko jego orientacja. Jego zapędy artystyczne, sytuacja w domu, relacje z rówieśnikami - to wszystko było równie ważne, jeśli nie ważniejsze.

Scena z Billym i z lisem była dla mnie aż wzruszająca. Chłopak najwyraźniej wziął sobie do serca słowa Cole'a i w końcu coś zrozumiał. Przez cały serial Billy był okrutnym dupkiem, a w drugim sezonie przybrało to już karykaturalny wymiar, także cieszę się, że szykuje się zmiana dla tej postaci.

Fred był w zasadzie tylko w książkach wspomniany i tak naprawdę nic o nim nie wiemy, także bardzo bym się cieszyła gdyby coś było między Jerrym a Dianą w serialu. Tutaj z kolei widzę potencjał na wątek mezaliansu i pokonywania różnic klasowych. Ale tak sobie głośno myślę, czy to by aby nie był przesyt problemów w Avonlea :p Chociaż z drugiej strony, mezaliansy były prawdopodobnie problemem obecnym za czasów Montgomery, bardziej niż w naszych czasach - i tu by był plus.

ocenił(a) serial na 9
Naethalee

Ja myślę, że w wątku Cole'a za dużo jest stereotypów - tj. wrażliwy artysta/gej/ofiara znęcania się w szkole/przyjaciel głównej bohaterki. W jednym, zwykłym, młodym chłopaku - zbyt wiele tego na raz. Czy gej, nie może być zwykłym chłopakiem? tylko od razu musi być wrażliwym artystą?? Czy gej - od razu musi być najlepszym kumplem Ani?? Czy gej/wrażliwy artysta - od razu musi być nękany w szkole? Czy gej - od razu musi mierzyć się z wątkiem wychodzenia szafy - skoro wiadomo, że to karalne! To się za bardzo nie klei - przez co Cole nie jest prawdziwy. To tylko zbitek problemów.

ocenił(a) serial na 9
nan_s

A zauważ też, że Cole niby wcale nie jest głównym bohaterem tego serialu - a jego problemy urosły do takiej skali, że w pewnym momencie zapomniałam czy to serial o Ani, czy już o Colu, z dodatkiem Basha:)

ocenił(a) serial na 7
nan_s

Rozumiem co masz na myśli i w pewnym sensie się zgadzam. Według mnie mogli przemilczeć lub w ogóle pominąć to, że Cole jest gejem, ale zostawić wszystko inne. tzn. bidę, artyzm, introwertyzm, przyjaźń z Anią, nękanie w szkole i wtedy według mnie wtedy też byłaby to ciekawa postać.

ocenił(a) serial na 9
Naethalee

Niby tak:), ale wtedy - zupełnie przypadkiem - Gilbert miałby całkiem poważnego rywala o serce Ani - gdyby Cole był hetero:) Artysta, skrzywdzony, wrażliwy, ładniutki itp:)

ocenił(a) serial na 7
nan_s

No właśnie :P A jakim Cole byłby fajnym kandydatem na partnera -Ania wymyślałaby historie, a Cole by je ilustrował. No, to niech już lepiej jest sobie tym gejem. No nie ma siły- lubię chłopaka i tyle.

użytkownik usunięty
Naethalee

Mam bardzo podobne wrażenia. Wywalić Basha, prowadzący donikąd wątek ze złodziejami, stonować trochę mniejszościowo-feministyczne przesłanie ("Spódnica to nie zaproszenie!" - ależ to było toporne i nienaturalne) i byłoby o wiele lepiej. Bo przesłanie samo w sobie jest jak najbardziej OK - moja ulubiona scena to bitwa na śnieżki po nieślubie Prissy :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones