Recenzja filmu

Nomadland (2020)
Chloé Zhao
Frances McDormand
David Strathairn

Do zobaczenia na trasie

"Nomadland" jest nie tyle wielkim filmem, co wielkim wydarzeniem w świecie kina. Subtelność Zhao, urokliwe zdjęcia Richardsa, niezwykła kreacja McDormand, poruszająca muzyka Ludovico Einaudiego i
Złoty Lew w Wenecji, dwa Złote Globy, wyróżnienia od wszystkich amerykańskich stowarzyszeń krytyków filmowych dla najlepszej reżyserki Chloé Zhao i trzy Oscary. "Nomadland" od czasu weneckiego Biennale robi furorę, gdziekolwiek się pojawi. Zachwyt, jaki wzbudza nie tylko w amerykańskich, ale i polskich widzach, oraz liczba nagród, które zdobył, w tym wyróżnienie Amerykańskiej Akademii Filmowej za najlepszy film, pozwala mi stwierdzić, że jest to wydarzenie na skalę światową. 

 
Po dobrze przyjętym "JeźdźcuChloé Zhao zaadaptowała fenomenalny reportaż Jessiki Bruder na fabułę i stworzyła wyjątkowy film drogi. Piękne pejzaże gór pokrytych śniegiem, bezkresne pola ciągnące się po sam horyzont, słońce zachodzące między kaktusami czy tył białego kampera głównej bohaterki dodają melancholii i uroku całej tej historii. Richards, genialnie poprowadzony przez Zhao zarówno w "Jeźdźcu", jak i w "Nomadlandzie", serwuje naszym oczom niezapomnianą ucztę, docenioną Złotą Żabą na toruńskim festiwalu Camerimage i nominacją do Oscara.

Reżyserka dość zmyślnie wykreowała postać Fern, sześćdziesięcioparoletniej wdowy po pracowniku fabryki płyt gipsowych w Empire, mieście-widmie niegdyś tętniącym życiem, dziś ziejącym pustką opuszczonych domów i fabryk i ogrodzonym wysokim płotem. Bohaterkę, świetnie zagraną przez Frances McDormand, widzimy w tym opustoszałym mieście na samym początku i na samym końcu filmu. Mimo że z tyłu głowy wie, że ten etap jej życia już minął, wraca z sentymentem do Empire, nie tylko z racji depozytu, lecz również mając w pamięci wiele miłych chwil spędzonych w tym mieście z mężem i przyjaciółmi. 

A potem znów wyrusza w drogę, jedzie dalej przed siebie, ponieważ nie umie już mieszkać w normalnym domu. Styl życia, który przyjęła po opuszczeniu Empire, zmienił ją w koczowniczkę. Fern nie umie już spać w łóżku, nie umie mieszkać w domu jednorodzinnym, nie umie patrzeć na horyzont z okna w jadalni, lecz z przedniej szyby swojego kampera. Mimo że ma gdzie się zatrzymać i normalnie żyć, rusza w drogę. Bo nie umie już żyć bez swoich czterech kółek. Frances McDormand po mistrzowsku odgrywa powierzoną jej rolę i otrzymuje za nią trzeciego w karierze Oscara. Choć w roli protagonistki wolałbym zobaczyć Lindę May, czyli bohaterkę książi, Fern sprawia wrażenie osoby równie ciekawej i równie wartej zgłębienia.

 
Chloé Zhao jako reżyserka wyróżnia się wśród innych twórców swoją niezależnością. Jej styl jest bardzo subtelny i wysublimowany, jej kino to przede wszystkim gra obrazów, gra gestów połączona z wizualnymi detalami i małą ilością słów. Uważam, że słusznie przyznano jej wyróżnienia w zakresie montażu, scenariopisarstwa i, co najważniejsze, reżyserii. Żadna kobieta (z wyjątkiem Kathryn Bigelow i Jane Campion) nie została tak obficie nagrodzona za reżyserię, co Zhao. Dwa Oscary, które wygrała, wieńczą jej dzieło i przenoszą do historii kina. Sądzę, że przy "Nomadlandzie" sprawiła się naprawdę dobrze, co udowodniła między innymi poprzez zaproszenie do współpracy nomadów poznanych przez Jessikę Bruder w trakcie jej wędrówki: Boba Wellsa, Swankie i, przede wszystkim, Lindę May.

"Nomadland", mimo że jest wyjątkowym filmem swojego gatunku, nie trafia jednak do wszystkich widzów. W tym przypadku, tak samo jak w przypadku innych obrazów Zhao, musimy pamiętać, że jest to kino niezależne, w którym nie znajdziemy wybuchów, pościgów, wartkiej akcji i strzelanin. Ten film opiera się na ciszy, kontemplacji, zaglądaniu w duszę, skutkiem czego jest on trudniejszy w odbiorze. Nie jest to kino dla wszystkich i dla niektórych może wydawać się ono po prostu nudne.

Miałem z tyłu głowy myśl, że ten film może się okazać dla mnie zbyt subtelny. Moje obawy po części się potwierdziły. Zanim obejrzałem "Nomadland", przeczytałem reportaż, na podstawie którego został on nakręcony, i uważam, że książka jest lepsza (jak w przypadku prawie każdej adaptacji). Dzieło Jessiki Bruder jest ciekawsze, bo więcej w nim słów i opisów zdarzeń. Zaadaptowano je, moim zdaniem, w trochę zbyt subtelną grę obrazów. Lecz mimo to jest to prawdziwy unikat opowiadający szczególną historię grupy ludzi za bardzo doświadczonych przez los, którzy postanowili się nie poddawać, zjednoczyć i stworzyć zupełnie nowe plemię, plemię osób "bezmiejscowych", nomadów.

 
Tytułem zakończenia "Nomadland" jest nie tyle wielkim filmem, co również wielkim wydarzeniem w świecie kina. Subtelność Zhao, urokliwe zdjęcia Richardsa, niezwykła kreacja McDormand, poruszająca muzyka Ludovico Einaudiego i wiele innych czynników złożyły się na niesamowitą historię mówiącą w gruncie rzeczy o życiu. Nie tylko o życiu w drodze, lecz o życiu w ogóle. No i oczywiście uczy też nas, że nie ma znaczenia to, czy mieszkasz w bloku, apartamentowcu, dwupiętrowym domu czy małym białym kamperze. Dom to coś, co nosi się w sercu. Więc pakujmy się do kamperów i ruszajmy w drogę! Do zobaczenia na trasie!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest w filmie Zhao taka scena, kiedy Fern, główna bohaterka (w tej roli Frances McDormand), żali się... czytaj więcej
Filmy powstające w Stanach Zjednoczonych kreują w naszej głowie dwie wizje: jedna z nich to ogromne... czytaj więcej
Droga naprzód usiana jest dawnymi ubytkami. "Nomadland" to studium cykliczności życia, które do ważkich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones