W lipcu tego roku Netflix zrezygnował niespodziewanie z realizacji filmu "Masters of the Universe" mimo tego, że wcześniej zdążył zainwestować w niego nawet 60 milionów dolarów. Wygląda jednak na to, że widowisko wciąż ma szansę powstać. Jak informuje "Variety", Amazon MGM Studios prowadzi z platformą negocjacje w sprawie przejęcia projektu. He-Man uratowany przez Amazon?
Przypomnijmy: Netflix porzucił
"Masters of the Universe" z powodu zbyt wysokich kosztów produkcji. Budżet filmu inspirowanego klasyczną zabawką firmy Mattel miał bowiem wynieść ponad 200 milionów dolarów.
Gdy w projekt zaangażowany był Netflix, stanowiska reżyserów piastowali bracia
Adam i
Aaron Nee ("
Zaginione miasto"), za scenariusz odpowiadał
Dave Callaham ("
Shang-Chi i Legenda Dziesięciu Pierścieni"), a główną rolę miał zagrać
Kyle Allen ("
Duchy w Wenecji"). Cała czwórka jest ponoć nadal zainteresowana udziałem w filmie.
Bohaterem "
Masters of the Universe" jest
Adam, książę Eternii. Dzięki magicznym mocom zamku Posępny Czerep młody mężczyzna przeistacza się w superwojownika He-Mana. Swoje unikalne moce wykorzystuje w walce z odwiecznym wrogiem - Szkieletorem.
Getty Images © Matt Winkelmeyer Kyle Allen, odtwórca roli He-Mana
Postać
He-Mana na zlecenie firmy zabawkarskiej Mattel stworzył pod koniec lat 70. projektant Roger Sweet. Po tym, jak lalka z podobizną bohatera okazała się wielkim hitem sprzedażowym, przedsiębiorstwo postanowiło pójść za ciosem i w 1983 roku stworzyło
serial animowany o jego przygodach. Cztery lata później na ekranach kin zadebiutował film fabularny "
Władcy wszechświata" z
Dolphem Lundgrenem w roli głównej. Utwór okazał się jednak klapą, zarabiając zaledwie 17,3 mln dolarów.
Nowe widowisko o przygodach
He-Mana miało pierwotnie powstać dla wytwórni Sony. Do głównej roli typowany był wówczas
Noah Centineo. Potem projekt przejął jednak Netflix, który wcześniej zrealizował z Mattelem dwa seriale animowane rozgrywające się w świecie Eternii: "
Władcy wszechświata: Objawienie" oraz "
He-Man i władcy wszechświata".