Jak wszystkie filmy z Eastwoodem, w których gra siebie (twardego, niemiłego skurczybyka) ogląda się świetnie. Jego teksty jak zwykle były kapitalne. Lubię filmy nt. szkolenia żołnierzy i Wzgórze Rozdartych (lub Złamanych w innym tłumaczeniu) serc przypadło mi do gustu. Gdybym miał coś zarzucić to napisałbym, że film ten niczym mnie nie zaskoczył. Końcówka była standardowa aż do bólu. Cukierkowa wręcz. Dlatego zamiast dziewiątki daję osiem.