Bardzo przyjemny film o emigrantach. Bardzo prawdziwy, reżyser bez skrupółow każe głównemu bohaterowi wracać do swej ojczyzny w najbardziej pomyślnym dla niego momencie. To smutne ale zarazem bardzo przemawiające. Elodie Bouchez gra lekko upośledzoną dziewczynę. Jej zachowanie czasami jest bardzo irytujące, do tego stopnia że przynajmniej ma się ochotę na nią nakrzyczeć i powiedzieć Jallel nie zadawaj się z nią : to zwykła zdzira. Cóż czasami człowiek się myli.
ps. jak ktoś by mógł mi wytłumaczyć to o co chodzi z tym Wolterem w tytule
re Wolter
Filmu nie widziałem, ale żeby dowiedzieć się o jego tytule wystarczy, iż sięgniesz do pierwszej z brzegu encyklopedii (może być nawet encyklopedia szkolna) i zajrzec pod hasło
Voltaire (bądź w spolszczonej wersji Wolter).
Wolter wielkim humanistą był, ole. Taki papież przewrotu umysłowego drugiej połówki XVIII wieku.
hmmm...
...jeśli nie widziałeś filmu to mi za bardzo nie pomożesz bo chodziło mi o kontekst w jakim występuje imie tego jakżeż słynnego człowieka w tytule filmu. Egzamin z filozofii zdałem na 3- ale jeszcze wiem kim był Wolter.
Czesc! Ja nie ogladalam filmu od poczatku,sadze, ze ta info zostala podana wlasnie wtedy, bo film ogladalam bardzo dokladnie.
"Jego pierwszy samodzielny film to poruszająca, pełna ciepła i humoru opowieść olosach 27 - letniego Tunezyjczyka Jallela, który w poszukiwaniu zarobku przybywa do Francji - "kolebki wolności, równości i
braterstwa, kraju Woltera", jak radzi mu mówić wujek, towarzyszący
Jallelowi w biurze imigracyjnym"- znalazlam to w programie TV.
Pozdrawiam:)