Marny to film, taka emocjonalna wydmuszka. Reżyserka nie potrafiła wycisnąć z TAKIEJ HISTORII ani jednej chwytającej za serce sceny? Przy takim życiorysie? Film o Tinie Turner z 1993 bije ten obraz pod każdym względem. Aparycja aktorki odtwarzającej Whitney też nie pomaga. Ilekroć w filmie padają określenia, że jest przepiękna, jest księżniczka, ma się dysonans poznawczy. Aktorsko większych zastrzeżeń nie mam, ale po prostu oglądając film nie wierzyłem, ze to Whitney. Silnie towarzyszyło mi też uczucie, że oglądam film telewizyjny w kinie. Fabularny chaos, błędy fabularne, żeby nie pisać historyczne, pominięcie walki o sławe - jakby wszystko dostała bez wysiłku na tacy. Nie ma tu nic o zazdrości męża o jej sławę, gdy jego kariera podupadała, a jej weszła na top nieosiągalny dla żadnej innej artystki. Nie ma nic o skali i znaczeniu sukcesu i filmu i ścieżki dźwiękowej z The Bodyguard. O zniszczeniu głosu się tu mówi, ale nie pokazuje. Z prawdziwej Whitney są tu tylko stylizacje i głos. I momenty gdy są odtwarzane najlepsze wykonania wokalne Whitney, są w filmie są najlepsze. Ogromne, trwające 2,5 godziny rozczarowanie...
Bardzo trafny komentarz. Muzycznie ubogi, traktujący po łebkach najistotniejsze wątki, nie wywołujący większych emocji. Znacznie lepszy był film - Can I be me.
dokładnie, oba filmy dokumentalne o wiele lepsze. Dla mnie typowy film telewizyjny, szkoda. Ode mnie 7 za kostiumy, aktorkę i muzuke( no ale tu zasluga wylacznie Whitney). Czy ktos wie czy aktorka śpiewala? Póki co chyba tylko Elvis i Elton mieli biografie godne ich talentu.
Nawet dobrze nie odwzorowali sukni Whitney z finałowego występu. Przyznam, że gdy zobaczyłem w internecie informację, że ten film miał budżet 45 milionów dolarów, to byłem w szoku. Na co oni tyle wydali?
Same piosenki do tego filmu to budżet jakiś 100 milionów USD więc szacunek że dzięki negocjacjom zmieścili się w 45 milionach.
Najwyraźniej. Polecam obejrzeć film z 1993 roku Tina albo nawet ten o Selenie z Jennifer Lopez. Jeśli ten film o Whitney oceniasz na 10, to przeze mnie wymienione są poza skalą...
Zgadzam się z opinią. Ikona muzyki dysponująca jednym z najdoskonalszych kobiecych głosów zasługuje na znacznie głębsza filmową analizę. Niniejszy film z pewnością nie stanowi należnego Jej hołdu. W moim odczuciu przypomina szybki, kolorowy teledysk, po macoszemu dotykający poszczególnych biograficznych kwestii I wątków. Ogromnym deficytem jest minimalistyczna scenana wiazująca do filmu " The Bodyguard ". Ten niezwykle znaczący wątek powinien znaleźć szersze odzwierciedlenie w filmowym obrazie. Jak również pamiętna ścieżka dźwiękowa. Całokształt jest szybką podróżą nieadekwatną do rangi Postaci, o której traktuję. Zaletą są sceny wokalne i emisja głosu Whitney.