Chociaż nie jestem wielkim fanem slapsticku, to ten film ma coś w sobie, może tez dlatego że to coś więcej niż prosty zbiór wypadków, forma dzieła też to sugeruje, owa zabawa dźwiękiem, bohaterowie nie rozmawiają miedzy sobą a coś mruczą pod nosem, wszyscy są jacyś sztywni i spięci, weteran wojny prowadzi kuracjuszy nad piknik jak na wojnę, ojca rodziny od odpoczynku ciągle odciąga telefon z pracy, pojawia się tam też jakiś student - komunista, który wygłasza tylko swoje teorie, a sam rytm uzdrowiska jest jakiś obozowy, niemal więzienny, wydaje mi się, że Tati ukazuje ludzi po wojnie, gdzie tylko główny bohater potrafi jeszcze odpocząć, jest jak człowiek z innej epoki, i może stad ten cały jego konflikt z otoczeniem, przy okazji polecam artykuł: https://intuicje.wordpress.com/2015/06/21/kilka-slow-opanu-hulot/