Świetny Oldman! Z napisów końcowych wyczytałem, że maczał nawet palce w produkcji filmu. Dobitnie tu pokazuje, że bezkonkurencyjny bywa nie tylko w rolach psychopatycznych szwarccharakterów, ale i tych niejednoznacznie negatywnych, rysowanych cienką kreską. A fizycznie jest tu prawie nie do rozpoznania, prawdziwy kameleon. Wielki.
Zgadzam się, ale najśmieszniejsze jest to:
2001: Joan Allen (I) (nominacja) Oscar najlepsza aktorka
2001: Joan Allen (I) (nominacja) Złoty Glob najlepsza aktorka w dramacie
2001: Jeff Bridges (I) (nominacja) Złoty Glob najlepszy aktor drugoplanowy
2001: Jeff Bridges (I) (nominacja) Oscar najlepszy aktor drugoplanowy
Ci dwoje u góry byli przy Oldmanie taaaaaaaaaacy malutcy. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie...
Eee... Bez przesady;)
Joan Allen zagrała bardzo dobrą rolę. Na Oscara z pewnością nie zasłużyła ale nominacja nie była już tak kontrowersyjna. Jeff Bridges natomiast moim zdaniem błyszczał na drugim planie. Udała mu się rola prezydenta, uroczego ale wyrachowanego politycznego gracza. Z pewnością zasłużył na nominację. Nie przeceniałbym jednak wagi Oscarów. Gary Oldman brawurowy jako obleśny moralista. Zgadzam się, że takie role wybitnie mu "leżą";)
Sam film natomiast beż rewelacji. Reżyseria przyzwoita, scenariusz tylko dobry, tempo średnie... Ale aktorzy bez wątpienia błyszczą. Dla nich warto. Pozdrawiam!