Po obejrzeniu znakomitego, zaskakujacego, lekkiego, zakreconego i zarazem sklaniajacego do ciekawych pozytywnych refleksji trafilem na ten film i jest to pierwszy film, ktory pomimo, ze kupilem na dvd nie obejrzalem do konca. Strata zycia!! Nuda przez wielkie N... smutek, ciezkosc. Jesli film powoduje, ze czlowiek czuje jakby mu ktos polozyl na glowe ciezki kamien to nie swiadczy to o filmie za dobrze. Intelektualizm, sztuka nie rowna sie smutek, nuda... Film mnie niczym nie wstrzasnal, nie przerazil - po prostu wynudzil. Cierpienie jest nudne, a film jest nim przesiakniety. Zawiodlem sie i ide “zjesc” cos lepszego. Nie oceniam filmu, ale przestrzegam - jest ciezki, smutny i zarazem nudny i malo zaskakujacy.
Mialem na mysli “po obejrzeniu filmu: Byc jak John Malkovich” - ktory to z kolei wszystkim polecam
Ok, zabrałem się drugi raz za niego i chyba moja opinia była zbyt jednostronna. Film ma kilka tak absurdalnych momentów, że ciężko powstrzymać śmiech. Cierpienie głównego bohatera jest ekstremalnie przerysowane. Podobało mi się też podsumowanie. Muzyczny motyw przewodni był także niesamowity. Jednak cały czas uważam, że jest to film niesamowicie ciężki, i tak jak np oglądanie filmu "Dzień Świra", pomimo cierpienia głównego bohatera, działa na mnie pozytywnie, wyciszająco, tak w tym przypadku - raczej mnie nużyło.
"Jesli film powoduje, ze czlowiek czuje jakby mu ktos polozyl na glowe ciezki kamien to nie swiadczy to o filmie za dobrze."
Ja z kolei bardzo lubię to uczucie.
"Film ma kilka tak absurdalnych momentów, że ciężko powstrzymać śmiech. Cierpienie głównego bohatera jest ekstremalnie przerysowane."
Cóż, kino czasem zamierzenie takie jest.