Uważam, ze film w jakim stopniu ma potencjał. Całkiem niezłe są spore partie dialagów, Majewski starał się o utrzymanie klimatu, a i sam pomysł takiej lekkiej powiastki filozoficznej w konwencji filmu drogi (a co?). To co rozkłada całość to montaż. Chociaż źle mówię - w zasadzie brak jakiegokolwiek montażu. Ja nie wierzę, że te cięcia i sklejanki powodowane były zamysłem artystycznym. Trudno w tym filmie ocenić jakość zdjęć, bo co prawda kamera jakoś tam pracuje ale niestety żadne ujęcia nie zapadają w pamięć jeśli pracuje się na spranym ORWO. Aaaa i jeszcze jedno - jak mnie irytowała ta "arfa" (chociaż faktycznie istnieje taki archaizm). Niestety przy pierwszym użyciu tego mało dźwięcznego wyrazu przypomniała mi się natychmiast "Komnata tajemnic" (książka), gdzie jeden z krasnoludów odgrywający rolę Kupidyna nie wymawia "H" - Arry? Arry Potter? - pyta. To skojarzenie niestety rozwaliło we mnie potencjalną możliwość wczucia się w poetycki klimat Rycerza. :)