Jaki był cel opowiedzenia tej historii? "Mam pomysł na kilka fajnych ujęć, ale na fabułę nie. Muszę zrobić coś o Meksyku, bo wiadomo Trump, mur itd. Nagrody się posypią." Tak musiał pomyśleć Cuaron przed zrobieniem tego filmu. Trudno nazwać fabułą ten zlepek urywków. Ilość nominacji i nagród dla tego filmu jest absurdalna (a jakiekolwiek nominacje dla głównej aktorki, to już totalna abstrakcja). Zaczynałem ten film z bardzo pozytywnym podejściem, w połowie stałem na jednej nodze razem z bohaterami (tylko, że ja to robiłem żeby nie zasnąć), a później już tylko czekałem aż się wreszcie skończy.
Pokazaniem życia po prostu. Oglądając ten film czułam się jak część tej rodziny - z jej problemami, małymi radościami, bólem, nudą, strachem. Relacje między kobietami. Ale to jak tak czułam i tak bliski wydał mi się ten film. I rozumiem, że ktoś inny mógł pozostać obojętny. To zupełnie subiektywna kwestia. I oczywiście zdjęcia.