Brak fabuły ,a raczej jej strzępki, nudne do granic możliwości sceny mycia podłogi, jednowymiarowi bohaterowie budowani na zasadzie " jak facet to ch*j", kiedy już reżyser łaskawie stwierdzi ,że dość tego nudzenia nagle na ekranie ktoś wymachuje penisem albo jest strzelanina.
I proszę nie piszcie ,że to "kino dla wrażliwego widza" , równie dobrze można postawić kamerę u ciotki , która ma małe dzieciaki i siedzieć kącie i patrzeć w obiektyw.
Kino bez emocji to zbiór obrazków z muzyką , a ja jestem starej daty, lubię jak reżyser opowiada mi historię. Ciekawą .