Poziom ckliwego sentymentalizmu znacznie przekroczył moją odporność.
Do tego mamy rozwlekły scenariusz, w którym próbowano pomieścić zbyt wiele tematów.
I próżno się Penn wykrzywia w cierpiętniczych grymasach, a Gibson próbuje ożywić swoją papierową postać. Miało być pięknie, ale nie wyszło.