Holness nie zawiódł w pałnomatrażowym debiucie - Freud spotyka tu starą szkołę kręcenia straszaków. W filmie dużo jest wizualnych odwołań do niemieckich niemych produkcji oraz klimatycznych dreszczowców z lat 60tych i 70tych.
"Possum" jest wizualnie surowy, wręcz brutalnie paskudny. Labirynty opuszczonych budynków i zdewastowanych domów, po których porusza się główny bohater kręcone są prawie jak wielkie, ciemne posiadłości w dawnych produkcjach -czy to cień, kukła, a może tylko ułuda stworzona przez pokiereszowany umysł głównego bohatera? Kto wie!
Obsad gra naturalistycznie, dając z siebie wszystko. Harris i Armstrong stworzyli fantastyczny duet. No i sama kukła... Bardzo ekspresyjna mimo braku mimiki, arachnofobom podniesie ciśnienie. Zakończenie jest nieco przewidywalne, ale i tak zamyka film mocnym akcentem.

Horror nie dla każdego. Jeśli nastawiasz się na wartką akcję - lepiej szukaj innego filmu. Tu z pozoru nic się nie dzieje, akcja stoi prawie w miejscu, więcej dowiadujemy się z wizualnych gier reżysera niż z dialogów.
Polecam dla koneserów tego typu kina. Innym ciężko będzie przebrnąć, co widać po ocenach na FW. Na innych portalach średnia jest znacznie wyższa. Być może zawiódł tu dystrybutor promując "Possum" jako zwykły straszak i przez to w Polsce obraz Holnessa nie znalazł "swojej" widowni. Szkoda.