To bym poszla na romans, a chcialam obejrzec dobre kino sci-fi, owiane jakąś tajemnicza zagadka, jakimis ciekawymi zwrotami akcji a dostalam tylko tanie, przewidywalne romansidlo
Też mam takie odczucia. Rozczarowanie. A tak lubię Jennifer, a tutaj taki klops... :(
Przepraszam, możesz podać 3 tytuły dobrego kina SF? Pytam z ciekawości Jako osoba oglądająca kosmiczne horrory/thrillery.
PS. Po plakacie filmowym można się wiele domyśleć w tym przypadku ...
Nie jesteś specyficzny. Dobrych filmów s-f jest cała masa, ale rzadko kiedy to jest s-f samo w sobie. Zwykle to będzie dramat, thriller, horror etc osadzony w konwencji s-f.
Tego samego jestem zdania co ty, zawiodłem się bardzo na tym filmie. Obejrzałem ponad godzinę tego filmu,ale to była dla mnie męczarnia więc wyłączyłem go.
Chryste Panie Ninja Scroll dałeś 10 Robalom 7 nawet Jurrasic World dałes 7 a tu 3?? muza dobra efekty na poziomie Jennifer jak marzenie ...przecie w tym Jurrrasic to nawet efekty były średnie...mniejsza...chodzi o to że już powoli i filmweb pada pod naporem ocen niesprawiedliwych i gdzie tu ratunku szukać ...
Zgodzę się z Tobą - statek piękny. Efekty nieźle i Jennifer doskonała. Zastanawia mnie ta wielka obsada. Andy Garcia ?
Jennifer - to dla niej przyszedłem na seans i nie zawiodłem się. Szkoda że Andy miał tylko jedną krótką scenę, ale to już inna rzecz.
Naprawdę nie skojarzyliście ludziska że na plakacie są dwa hot towary i bedo się miziać bo kur*a przecież nie bedo się strzelać !!.. rynce opadajo ...
Na plakatach Resident Evil jest Milla Jovovich (moim zdaniem o wiele bardziej "hot" niż ta laleczka z tego filmu) i jakiś koleś i nie miziają się, tylko napieerdalają do zombiaków ;)
Brono to oznacza tylko tyle ze plakat do Resident Evil jest slaby;) Milla Jovovich to wyglada 'hot' w Piatym Elemencie, pozatym na plakacie do resident evil ma 2 gnaty w rekach ;)
trochę Grawitacji, trochę Marsjanina, trochę innych filmów sci-fi. zamiast mrocznego thrillera dostałem lovestory, które złe nie jest, ale...
Jestem przed seansem bo liczę właśnie na dobre sci-fi ale czytając oponie już czuję że będę rozczarowany... Może jednak lepiej wciągnąć to z kanapy na TV niż na dużym ekranie w kinie.... co do tematu science-fiction mogę z pełną odpowiedzialnością polecić serial Expanse. świetna fabuła, wyraźne postacie, ciekawa intryga, całkiem niezłe efekty i właśnie wystartował sezon 2
a wystarczyło obejrzeć zwiastun, lub przeczytać opis. Ja tam nie uważam że straciłem czas (na pewno mniej niż na Avatarze- tutaj przynajmniej był scenariusz) .
Dokładnie to samo pomyślałem. Cienkie romansidło przebrane za science-fiction. Dałem aż 2, a nie tylko 1, bo był kosmos, a lubię kosmos. Chociaż już po pierwszej scenie z meteorami miałem WTF? Kto się minimalnie interesuje, ten będzie wiedział o co mi chodzi.
O co chodzi? : ) Ja się interesuję, ale nie aż ak dogłębnie żeby od razu załapać co z tą sceną na początku jest rażąco nie tak.
Generalnie chodzi o to, że odległości między obiektami w kosmosie są naprawdę ogromne i nie ma czegoś takiego jak w tym filmie albo w "Gwiezdnych Wojnach", że statek wlatuje w pole planetoid i musi manewrować żeby się z żadną nie zderzyć.
Po pierwsze statek nie manewrował bo miał osłonę i byl na autopilocie, po drugie podczas takiego okresu podrózy i takiego dystansu z powodzeniem może się znaleźć taki pas planetoid. W dalszej części fimu przelatują obok jakiejś gwiazdy także domniemam że przelatują przez jakiś układ podobny do słonecznego byc moze nawet mniej stabilny, także planetoidy mogą się zdarzyć.
Chodzi mi o to, że odległości między planetoidami w pasie planetoid są niewyobrażalnie wielkie i nie mogłaby mieć miejsca sytuacja, że statek musiałby manewrować i robić uniki, by nie dostać. Odległość między planetoidami może być porównywalna do odległości między planetami w układzie słonecznym.
W przypadku braku oddziaływać powstałyby luźne skupiska rozbijane podczas przelotu w pobliżu masywnej grawitacji.
Mówiąc szczerze nie zwróciłem uwagi na tą scenę zbytnio ale sama idea kupy luźnych kamieni tworzących jakąś formę pasa obiektów skalnych nie jest niemożliwa.
To kwestia warunków w konkretnym miejscu.
Oczywiście manewrowanie pomiędzy planetoidami to bzdura ale w tym filmie tego nie ma. Twierdzenie, że odległości pomiędzy planetoidami są porównywalne do odległości między planetami w układzie słonecznym to też bzdura -> https://pl.wikipedia.org/wiki/Pas_planetoid#/media/File:Rodzina_Hildy.PNG
Bardziej są to odległości rzędu Ziemia - Księżyc.
Przy prędkości tego staku kosmicznego - 0,5 C planetoidy o takim rozmieszczeniu będą uderzać w weń co ok 2,5 sek. I tak to wyglądało w tym filmie.
Podsumowując:
Napisasales ze "odległości między obiektami w kosmosie są naprawdę ogromne i nie ma czegoś takiego jak w tym filmie , że statek wlatuje w pole planetoid"
Zapomniałeś tylko, że prędkości tych statków są też ogromne.
Film akcji będący filmem z głównym miłosnym wątkiem w żaden sposób nie staje się komedią romantyczną, takich przykładów można podać całe mnóstwo, a jednak to pod tym filmem ból czterech liter wydaje mi się największy.
Dobry film o miłości osadzony w scenerii sci-fi nie jest filmem złym tylko dlatego że głównym wątkiem nie jest strefa sci-fi.
Problem jest nie w filmie a w was którzy tworzą sobie wyobrażanie tego jak ten film powinien wyglądać i o czym być, tymczasem na szczęście to załoga filmowa o tym decydowała i im wyszło bardzo dobrze.
tu nie ma problemu, film jest po prostu slaby, jedyny plusik za oprawe, jest tez przyzwoicie zmontowany, reszta lezy i tyle. zaden problem, kazdy, nawet slaby film znajdzie swoich milosnikow.
Fakt, film koszmarny. Nuda, banał i usprawiedliwianie ludzkich słabości, żeby największa miernota oglądając poczuła się dobrze
Lol. Na imdb jest wyraźnie napisane "Adventure, Drama, Romance" z kolei na rotten tomatoes "Action & Adventure, Drama, Science Fiction & Fantasy". To nie wina filmu, że na filmwebie nikt tego nie uwzględnił.
dla mnie, wedlug wszelkich definicji to byl romans czy tez komediodramat, a przygody tam nie widzialem.
wedlug takich definicji to mogl byc film drogi....
Nie zgodzę się. Mamy mnóstwo filmów o Xenomorphach, inwazjach kosmitów na ziemię i walkach w kosmosie, a nawet kosmicznego Indianę Jonesa (patrz Guardians of the Galaxy i Chris Pratt). Nuda, nuda, nuda! Ja szukałem czegoś innego i nie zawiodłem się. To po prostu melodramat w kosmosie i jak dla mnie strzał w 10. Film klimatyczny, delikatny, kobiecy, piękny, kilka spostrzeżeń odnośnie całości ludzkiego życia, rządzących nim praw, jego przypadkowości pośród bezkresu pustki. Takiego SF potrzebujemy.
sam tytuł sugeruje, że film jest o pasażerach statku, a nie o jakichś zaj*bistych kosmicznych zagadkach
Natomiast dzieki Twojej opini nastawiem sie na calkiem przyjemna bajke i taka dostalem, w odswiezonej otoczce, z swietnie spasowana para aktorów w nieziemskiej dla odmiany atmosferze bez pompatycznej dramaturgii. Wiec pozwolilem sobie dla odmiany zawyzyc ocene jako ze spelnily sie moje oczekiwania ;)
Pełna zgoda, ja też się rozczarowałam filmem. To było zwyczajne, banalne romansidło. W dodatku zawiodłam się na - dobrych przecież - aktorach, którzy tu grali tak tandetnie, że trudno uwierzyć. Te wszystkie krzyki, grymasy, komiksowe miny... Szkoda, bo miałam chętkę na dobre s-f, a dostałam kiczowatego harlequina. W dodatku nierealistycznego psychologicznie - normalni ludzie, spędzając kilkadziesiąt lat TYLKO w swoim towarzystwie szybko by ześwirowali, a nie puszczali dęte teksty o megamiłości po grób. Bzdura.
właśnie z zamiarem napisania takiego posta wszedłem na forum. czuje się po prostu oszukany.