Przez pierwsze 50 minut mamy do czynienia z klasyczną seks komedią o nastolatkach, typową dla pierwszej połowy lat 80tych (typową dla Amerykanów, bo przecież nie u nas, w PRL stanu wojennego). Tymczasem erotyczne dowcipasy okazują się tylko wabikiem dla napalonej publiczności, która zapewne nie wybrałaby się na poważny dramat o problemach dojrzewania. A tym właśnie staje się DZiEWICA (czy też PRAWICZEK, bo w tytule chodzi raczej o bohatera) przez ostatnie kilkadziesiąt minut. Zagadnienie pierwszej miłości zostało ukazane ze szczerością wręcz szokującą w świetle wygłupów, na których twórcy skupiali się wcześniej. Lawrence Monoson jest znakomity w roli niepewnego, wrażliwego Gary'ego, zakochanego po uszy w ślicznej Karen (Diane Franklin), która rzecz jasna woli przystojnego i pewnego siebie Ricka (Steve Antin). Wszystko przebiega tak, jak w życiu, łącznie z zakończeniem, które dosłownie wbija w fotel! Gdyby nie parada sztubackich gagów w pierwszej połowie, PRAWICZEK mógłby konkurować z najlepszymi filmami o dorastaniu.
Zgadzam się z opinią, a jednocześnie bardzo trudno ten film ocenić przez tę niespójność - 3/4 to typowe teen movie, choć wsparte doskonałą muzyką i klimatem, który już nie wróci. Aktorsko ujdzie, a końcówka to już dobry dramat obyczajowy. Całość nie wiadomo do kogo adresowana. Ogólnie mocne 5, co zważywszy gatunek jest bardzo wysoką oceną.
Bardzo dobre wykonanie przez pierwsze 50 minut. Gdyby zachować tę nutkę komediową do samego końca to wyszła by kapitalna komedia. Końcówka mocno zepsuła ten film. Spodziewałem się komedii do samego końca, a tutaj taki zabieg. Jakoś to tak gorzko wyszło, ale film oceniam na 7/10, czyli dobry.