PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1091}

Ojciec chrzestny III

The Godfather: Part III
8,0 182 509
ocen
8,0 10 1 182509
6,6 30
ocen krytyków
Ojciec chrzestny III
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny III

Miałem niedawno okazję obejrzeć trzecią część Ojca Chrzestnego w telewizji (po raz drugi od lat). Jestem wielkim fanem zarówno powieści Puzo (choć drażni mnie w niej trochę zbyt prosty styl pisania Mario) jak i filmów: Ojciec Chrzestny 1 i 2. Uważam wręcz, że filmy (I na podstawie książki, II częściowo) przerastają papierowy oryginał (choć nie podoba mi się spłycenie postaci Luki Brasi).
Cóż powiedzieć mogę o 3 części, dopełniającej trylogię?
Coppola i Puzo dali plamę. Rozumiem, że fajnie jest kontynuować fabułę, wątki postaci etc. jednak cała "trójka" oparta jest na powtarzaniu wątków.
Tak więc mamy Michaela Corleone, który prosperuje, żyje w zgodzie z innymi bandziorami, jednak przeszkadza mu pewien 'wyrodny syn', Joey Zaza. Facet jest agresywny, nieetyczny wobec zasad Mafii (przyjmuje w swe szeregi przedstawicieli innych ras i planuje handlować prochami!), czuje się odrzucony i robi czystki wobec innych mafiozów... za pomocą helikopterów. Brzmi znajomo? Tak, Solozzo!
Zamach na Zazę w czasie jakiegoś święta religijnego we włoskiej dzielnicy - kopia zamachu na Fanucci z Ojca Chrzestnego II - tylko znacznie mniej emocjonująca.
Drażni mnie również, że pojawiają się: syn Santiniego z nieprawego łoża z Lucy (Vincent) który jest kolejną kalką - postaci z Godfather I oraz 'syn wielkiego prawnika' - czyli Hagena. Ciągnie się to jak flaki z olejem.
Następny fakt, to wybielanie postaci Corleone. O ile w latach 40-50 (akcja "jedynki") konserwatywna Mafia nie chciała handlować narkotykami z względów kulturowych (w tamtych czasach dragi były uważane za zło również przez tych "złych"), to tutaj? 1979 rok? po rewolucjach z lat 60-tych, w czasach "kokainowych kowboi" przewożących tony koki z Ameryki Południowej oraz wiecznie naćpanych idoli rockowych? Byłoby niemożliwością, żeby największy Don Nowego Jorku nie paprał się w te sprawy i nie odstawał za innymi.
Pominę już sentymenty Michaela, wspominki Apolloni i jego "żale za grzechy" - bo to typowe zapychacze fabuły.
Również scenografia jest słaba - wąskie ujęcia ulic "żeby czasem nie pokazać za dużo". Gdzie te obszerne ulice pełne samochodów z epoki i przechodniów, znane z Godfather I i II? Lenistwo również dopadło twórców.
Również próba zamachu na Corleone w operze - na litość boską, to jest dalej film obyczajowy o mafii, czy film akcji? Kolejny zapychacz czasu.
Na koniec dodam kolejną wadę - nadmiernie ekspresyjne drewno - Sofia Coppola.
Amen.

ocenił(a) film na 1
Bruce_Lee

dla mnie karykatura kina gangsterskiego, dam 1.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

Jedyne z czym się zgodzę, to ten zamach w operze, rzeczywiście wyglądało to bardziej na film akcji. Ale reszta? Na siłę chcesz udowodnić, że jest to część gorsza od poprzednich 2, z czym się nie zgodzę, bo o ile część 1 to jest mistrzostwo świata, to 2 jest od części 3 gorsza, o wiele nudniejsza i zbyt zagmatwana (co nie znaczy że zła). Z tym podobieństwem Vincenza do Toma Hagena to już w ogóle poleciałeś, dawno takich głupot nie czytałem. Niby w czym oni byli podobni? Vincenzo chciał właśnie się upodobnić do Michaela a nie do Toma, masakra jak można w ogóle ich porównywać. To co napisałeś o Zazie, że niby przeszkadzał on Michaelowi to też nie wiem skąd wymyśliłeś, bo on przeszkadzał tylko Vincenzowi i to on pragnął jego śmierci, Michael miał go za niegroźnego bandziora, co wiele razy na początku filmu powtórzył.
O tych narkotykach też nie wiem co Ci nie pasuje, rodzina Corleone już od 1 części nie chce mieć z nimi nic wspólnego, więc co w tym dziwnego, że kiedy Michael jest już powoli starym dziadkiem i mógłby spać na pieniądzach, nie chce się za to zabierać? Tym bardziej, że chce prowadzić już tylko i wyłącznie legalne interesy, nawet zrezygnował już dawno z hazardu. Masakra, oglądałeś chyba ten film na haju, bo podałeś naprawdę bezsensowne argumenty, jedyny dobry to ten z akcją w operze, chociaż i tak nie psuje to oceny filmu. Dla mnie 3 część była lepsza od 2, bo akcja była szybsza i mniej zagmatwana, łatwiej było wszystko zrozumieć. W drugiej części samych postaci było tyle, że w pewnym momencie nie ogarniałem o co chodzi

ocenił(a) film na 6
Maliniak333

Facet zanim zaczniesz po kims jezdzic to sie naucz czytac ze zrozumieniem dobra? Nie porownywalem tu Vincenza do Hagena, zaznaczylem ze jest on kalka Santiniego a oprocz tego jest w tym filmie rowniez kalka Hagena (syn wielkiego prawnika ktory zrobil duzo dla rodziny). Zaza nie przeszkadzal Michaelowi? To ty byles na haju ogladajac ten film? Cala mafia nowojorska na spotkaniu go gnoila za brak szacunku dla zasad etc i facet urzadzil zamach na wszystkich (troche idiotyczny notabene). Michael juz mial od 1956 prowadzic legalne interesy i nie bardzo mu to wychodzilo. Rozumiem ze Corleone takze inwestuja w legalne interesy, jednak do jasnej ciasnej sa lata 70, czasy wciagania ton koki i kazdy bandzior wtedy handlowal, nawet jak nie chcial- bo zostalby wygryziony z biznesu, przez silniejszych i bardziej bezwzglednych, rozumiesz? A mimo wszystko Corleone to dalej mafia. Zreszta ogolnie napieprzanie Mafiozow na dragi bylo w tym filmie smieszne. Powtarzam dla takich przemadrzalych jak ty: narkotyki DO LAT 60 byly uwazane za zlo i szanujacy sie gangster sie ich nie tykal. Potem wojna w Wietnamie, rewolucje seksualne, woodstock i rock progresywny troche odmienily kanony moralnosci. Ale co taki ignorant rzucajacy jadem na lewo i prawo mozr o tym wiedziec?

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

I kto tu po kim jedzie człowieku? Ja Ciebie nie wyzwałem ani razu, jedynie powiedziałem, że gadasz głupoty. Z tym Vincenzem to może po prostu źle zrozumiałem, ale sam napisałeś to tak, że nie wiadomo było o co cho. Z tymi narkotykami masz rację, że to już był standard dla wszystkich, jednak i bez tego Michael dorobił się wielkiej fortuny, więc po co na starość miał się w to pchać?? Nie obchodzą mnie jakieś Woodstocki czy wojna w Wietnamie, po co odbiegasz od tematu? A z Zazą dalej nie masz racji, bo zamach zaplanował Don Altobello, dlatego później Michael cały film planuje jego zabójstwo i na odwrót i powtarzam po raz kolejny żebyś sobie obejrzał początek filmu, jak Michael ze 3 razy mówi do Vincenza, że Zaza to jest niegroźny bandzior i już po samym zamachu mówił, że to na pewno nie on bo by się na to nie odważył. I nie zamierzam się z kimś wyzywać na forum bo dla mnie wyzywanie się przez internet jest śmieszne i niegodne dorosłych ludzi

Maliniak333

Ten brusolini to debil i prostak

ocenił(a) film na 6
vigilans

Za to ty jestes inteligentny i wyrafinowany

ocenił(a) film na 8
Maliniak333

Widzę że żaden z was nie zrozumiał bo zamach zaplanował Don Lucchesi, o czym wyraźnie mówi Don Tomasino, podczas rozmowy z Michaelem na swojej posiadłości.

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

A i jeszcze co do tych "kalek" postaci z 1 części, to też trochę poleciałeś, bo syn Toma był księdzem, czyli zupełnie inną postacią niż ojciec, w dodatku w filmie było go jak na lekarstwo. Vincenzo zaś, mimo że z początku przypominał charakterem ojca, to później stawał się coraz bardziej podobny do Michaela

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

Trójka mnie również wydaje się słabsza od poprzednich części. Ale jako dopełnienie sagi Corleone i tak wydaje się bardzo udana, choćby ze względu na morderczą końcówkę, podkreślającą tragedię życia Michaela. Tak na marginesie, chodzi raczej o rock psychodeliczny, nie progresywny. Ale to szczegół.

ocenił(a) film na 7
Bruce_Lee

hahahaha, z tym rockiem progresywnym to żeś przyjeb*ł Bruce :)!

ocenił(a) film na 10
Bruce_Lee

Kilka razy już wypowiadałem się na temat trzeciej części Ojca. Zawsze będę zdania, że nie da rady ocenić jednej części, można ocenić tylko całość, to tak jakby oceniać części Władcy Pierścienia z osobna.

ocenił(a) film na 6
chemas

Tyle ze trzy czesci Wladcy Pierscieni to jedna historia, a Ojciec III to powtorka z rozrywki, robiona na sile i bez polotu.

ocenił(a) film na 10
Bruce_Lee

No i cóż, nie zgodzę się.

ocenił(a) film na 6
chemas

Wiadomo, kazdy ma wlasne zdanie, moze byc mylne ale... No moja milosc do serii konczy sie na drugiej czesci, i tyle :)

ocenił(a) film na 10
Bruce_Lee

Jasne :)

Bruce_Lee

"jednak cała "trójka" oparta jest na powtarzaniu wątków."

Co ty chrzanisz? Jakie powtarzanie wątków? Piłeś coś?

"Wiadomo, kazdy ma wlasne zdanie, moze byc mylne ale..."

Ale mylisz się ty. Nie masz pojęcia o czym piszesz! Zanim ostatnio sięgnąłem po "trójkę" zajrzałem na to forum i przeczytałem te twoje wypociny nie mające nic wspólnego z rzeczywistością! Zastanawiałem się czy w ogóle oglądać, a spodobała mi się bardziej niż 2-ka! Przez ciebie zwlekałem z oglądaniem, bo wprowadzasz tu ludzi w błąd! Powinni ci zablokować konto za takie bezczelne oszustwa!

ocenił(a) film na 6
Fridleif

chłopcze zluzuj poślady i przestań szczekać, bo takimi oskarżeniami to sobie nie robisz dobrego wizerunku.
Jak nie umiesz czytać co pisałem to zapisz się do szkoły specjalnej, mając na myśli 'powtarzanie wątków' chodziło o POWTARZAJĄCE SIĘ MOTYWY, jak zabójstwo Zazy w trakcie święta na ulicy, i ogólna wtórność.

Bruce_Lee

Może raczej nazbyt emocjonalnym stylem pisania (miałem niezły ubaw z tego swoją drogą), ale same oskarżenia były zasadne. Naskoczyłem na ciebie raczej dlatego, że strasznie irytują mnie takie stwierdzenia na FW, że ktoś się myli, nie ma racji i że tylko ty ją masz. No co za tupet! Nie rób pierwszy z ludzi baranów, bo nie jesteś jakąś wyrocznią w tej dziedzinie. Każdy ma prawo mieć własne zdanie i uszanuj je, a nie krytykujesz czyjś gust. Większości się 3-ka bardzo podoba, trzyma poziom poprzednich części, ale ty tak nie uważasz i próbujesz wmawiać innym swoją rację. Więc to ty zluzuj. Wyraziłeś własną opinię (masz prawo), ktoś wyraził inną (ma prawo) - nie pisz więc, że się myli, bo niby kim jesteś by to rozsądzać? Pisałeś, że twórcy dali plamę z trzecią częścią, zaniżyłeś jej wartość względem pozostałych - ja uważam, że to nie jest tak naprawdę kwestia posiadania racji, tylko rzecz gustu, a o tym się nie dyskutuje. Bardziej zastanawia mnie twoja negatywna ocena 3-ki, bo przychylam się do opinii większości, że trzyma równy z poprzednimi częściami poziom. Dlatego nie uważam, by ktokolwiek dał plamy robiąc tą część - ogląda się ją bardzo dobrze, zarówno jako niezależną produkcję, jak i kontynuację. Takie moje zdanie.

ocenił(a) film na 6
Fridleif

Chłopie jeszcze raz zajrzyj kilka postów wyżej i jak już śledzisz moją dyskusję to naprawdę przemyśl ile razy komuś coś 'wmawiałem' a ten cham Maliniak na samej górze dyskusji to inna sprawa, no ale cóż - ja jestem zdania, że każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie o czymś i ma prawo się pomylić, ale nieuzasadniona fala jadowitego hejtu powinna być tępiona.
Ty też bardzo źle zacząłeś dyskusję ze mną, dlatego nie będę jej kontynuował. Pozdrawiam!

Bruce_Lee

"Z przeproszeniem jegomości, nie jestem ja żaden chłop, jeno szlachcic,... choć ubogi";)

ocenił(a) film na 6
Bruce_Lee

Mnie tylko dziwi jedno, nie wymieniłeś ani jednego pozytywu w filmie i nadal 6 :) ?

ocenił(a) film na 6
Koryo

Film nie jest tragiczny, doceniam wysiłek twórców, jednak I i II mają u mnie po 10, trójka jest po prostu słaba i wtórna.

Bruce_Lee

No niestety, wyraźnie słabsza część od pozostałych. Wobec poprzednich razi teatralną inscenizacją (racja z tymi zdjęciami - "ciasne", mało przestrzenne, jakby robione przez kinematografię polską, której zawsze brakuje budżetu).

Scenariusz mało spójny, przypomina zlepek wątków, a nie jak w I i II dobrze skomponowaną całość, mało wyrazistych postaci, które zapadają w pamięć.

Do tego część scen jakby na siłę przeciągana, żeby tylko dorównać czasem trwania I i II.

I jeszcze jakaś ckliwość i egzaltacja, naiwne, czego nie kupuję, a główny bohater sprawia wrażenie zupełnie innej postaci - to nie ten sam gość, który w I i szczególnie w II operował totalnie oszczędną mimiką, niemal cały czas zachowując pokerową twarz (wspaniale to wychodziło młodemu Pacino).

Reasumując:

I - najbardziej romantyczna, "kanoniczna", opromieniona kreacją Brando.

II - NAJLEPSZA, zimna, precyzyjna, wycyzelowana w każdym elemencie, z kapitalnymi Pacino, Strasbergiem, De Niro i Gazzo.

III - może nie kiepska, ale sprawiająca wrażenie jakby reżyser koniecznie chciał domknąć tryptyk, choć nie potrafił odnaleźć dawnej weny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones