PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1091}

Ojciec chrzestny III

The Godfather: Part III
8,0 182 466
ocen
8,0 10 1 182466
6,6 29
ocen krytyków
Ojciec chrzestny III
powrót do forum filmu Ojciec chrzestny III

W niczym nie ustępuje dwóm poprzednim częściom. Wydaje mi się, że słabe oceny są wystawiane przez ludzi, którzy oczekiwali mocnej gangsterski jak w "jedynce". Tak naprawdę "Ojciec chrzestny" jest trylogią o Michaelu Corleone, o jego upadku, skrusze i tragicznym końcu. Ten film najlepiej się ogląda na świeżo po poprzednich, wtedy doświadczenie jest pełne.

ocenił(a) film na 7
Kartolus

Tylko że prawdziwa gangsterska jest tylko i wyłącznie w dwójce jedynka to głównie opowieść o starzejącym się donie

ocenił(a) film na 10
Kartolus

No wreszcie ktoś to pisze. Oczywiście, że tak !!! To jest trylogia i każda część jest tu nieodzowna. Przede wszystkim najważniejsze jest to, że trójka ma tak samo doskonałą konstrukcję i poziom aktorstwa

ocenił(a) film na 8
chemas

No sęk w tym że nie do końca się z Tobą zgodzę - część pierwsza była genialną adaptacją znakomitej powieści Puzo, część druga (będąca również arcydziełem wykorzystuje kilka wątków również zaczerpanych z obszernej powieści) część trzecia - to już "dokrętka po wielu latach" - bardzo ją lubię, ale oceniam już "tylko" na 8/10 - jest filmem znakomitym, arcydziełem bym jej jednak nie nazwał - czegoś zabrakło

ocenił(a) film na 10
RogerVerbalKint

Cóż, dla mnie nie, chociaż muszę sobie odświeżyć całość. Szanuję jednak zdanie :)

ocenił(a) film na 8
chemas

Też popieram. Ten film łączy całość w trylogię. Widać dzięki niej schemat życia Michaela i analogię do Vito.
Obaj po pewnym czasie chcą robić legalne interesy, choć obaj tracą dziecko przez zagmatwane mafijne sprawy, obaj przekazują sprawy następcy jednak Vito umiera bawiąc się z wnukiem, a Michael samotnie, przez swój upadek zapoczątkowany zabiciem brata...

ocenił(a) film na 10
Alex_Tyler

Ładnie podsumowane

ocenił(a) film na 7
chemas

Zgadzam się. Trzecia część może nie powala, osobiście mi się dłużyła, ale nie żałuję, bo w końcu historia ma swoje zakończenie.

ocenił(a) film na 10
Jean

Dokładnie o to chodzi

ocenił(a) film na 3
Kartolus

Ja obejrzałem trzy części po kolei i nie rozumiem tych zachwytów nad trzecią częścią. Kompletnie nielogiczna. Fabuła tak bzdurna jak w filmie klasy d. Rodzina Corleone wycofała się z nielegalnych interesów, swój teren przekazała. I nagle nie wiedzieć po co i dlaczego muszą rozwalić najpotężniejszego mafiozę na świecie i jego potężnych przyjaciół. Oczywiście przychodzi im to zadziwiająco łatwo.
Ojciec chrzestny dotychczas twardy jak stal, nieustraszony, nigdy nie odsłaniający swych myśli i uczuć, zamienia się w łkającego mięczaka. Zamieszani sa w miedzynarodowy spisek, który doprowadza do zamordowania papieża. Kompletnym świr, który odgryza ucho szefowi mafii, bo go krzywo na niego spojrzał. , staje się w bardzo krótkim czasie statecznym i opanowanym graczem.
Miła, normalna dziewczyna próbująca uwieść swojego brata stryjecznego jak tylko go zobaczyła po wielu latach. Oczywiście wie że to syn jej wujka,
Który wątek nie tknąć to szokuje kompletnym brakiem sensu. A jest ich całkiem sporo.

ocenił(a) film na 9
Leszek_x

Miałem zupełni inne wrażenia. Dla mnie trzecia część jest najbardziej ludzka. Micheal na początku nie chciał być częścią mafijnego świata, jednak dał się w niego wciągnąć i niestety kierowany błędnym, zbyt dosłownym poczuciem "honoru" zabił własnego brata oraz odsunął matkę własnych dzieci - pohańbił to co powinno być dla niego najświętsze, rodzinę. Dopóki był młody mógł udawać sam przed sobą bezwzględnego człowieka, którym tak do końca nie był. Zżarło go to od środka, wypaliło, a gdy zabrakło mu już sił, by przywdziewać maskę nieczułego bossa, do głosu coraz bardziej zaczęło dochodzić zwykłe ludzkie serce i poczucie winy. Ten człowiek miał sumienie, mimo wszystko. Niejeden człowiek wielkiego biznesu na starość gorzko patrzy na swoją przeszłość i dociera do niego, że to rodzina i bliscy ludzie są najważniejsi. Poza tym Micheal, różnił się od swojego ojca, którego, jak to ktoś kiedyś powiedział, bali się wrogowie a kochała rodzina, podczas gdy Micheala bali się wszyscy, jak to jest pokazane w części drugiej. Może ten brak wypośrodkowania, to że żeby być bossem musiał tak bardzo odciąć się od swojego serca, sprawiło że tak gorzko później tego żałował. Być może Micheal dobrze wyczuwał w swojej młodości, że nie powinien iść drogą wytyczoną przez swojego ojca.

Vincent nie jest świrem tylko nieodzownym synem swojego ojca Sonnego, z całym jego temperamentem. Choć wygląda na to, że pod wpływem Micheala uczy się o wiele szybciej niż Sonny.

Wątek z Mary i Vincentem rzeczywiście zaskakujący. Z drugiej strony, kto doświadczył w życiu miłości wie jakimi niepojętymi drogami ona chodzi. Na ma na nią mądrych, a Mary jest kobietą, która całkowicie słucha swojego serca i nie zastanawia się czy można, lub czy wypada. Przy tym, jej postać ma 20 parę lat, jest bardzo młoda.

Zgadzam się, że niektóre wątki są nakreślone zbyt powierzchownie, jak właśnie proces nauki Vincenta. Taka metamorfoza powinna zająć lata, a tu trwa chyba tylko kilka tygodni czy miesięcy. Tak samo wątek z uśmierceniem finalnych bossów, zbyt nagły i zbyt łatwy w wykonaniu, a scena z wbiciem okularów w szyję Don Lucchesi nie podobała mi się nigdy - przecież szansa, że coś takiego się uda jest bardzo niewielka.
Choć co do zabicia bossów, to rozumiem z filmu, że najtrudniejsze było rozpoznanie, kim oni są, egzekucja jest łatwiejsza.

Kończąc, myślę że film miał przede wszystkim opowiedzieć co działo się w duszy i sercu Micheala i moim zdaniem pokazał to bardzo dobrze. Trzecia część jest zdecydowanie moją ulubioną, właśnie przez to że jest najbardziej ludzka.

krikro777

Zgadzam się z Kartolusem i krikro777. Lepiej bym tego nie ujęła, ale jestem kobietą i nie umiem wypowiadać się zwięźle, więc i tak dodam coś od siebie. ;)

Kiedyś wydawało mi się, że najlepsza część trylogii to druga, a teraz doszłam do wniosku, że wszystkie są tak samo dobre jakościowo i pod kątem przesłania. Najlepiej jeśli ocenia się je wszystkie jako jedną całość, jedno dzieło.

Bo tak jak powiedziano powyżej jest to historia rodu Corleone, ale przede wszystkim tragiczna historia Michaela. Człowieka, który chciał uciec od swojego przeznaczenia. Tak bardzo nie chciał angażować się w interesy swojej rodziny i w gangsterski świat, a ostetczenie wciągnął się bardziej niż ktokolwiek z jego rodziny. To pokazuje, że Michael był najambitniejszy ze wszystkich braci. Ambitniejszy niż ojciec, dla którego to dobro rodziny było najważniejsze. Michael chciał osiągnąć sukces i działał w imię własnych ambicji, co go ostatecznie zgubiło. Jest przeciwieństwem swojego ojca, więc zrujnował potęgę rodu, którą Vito zbudował. To wszystko sprawia, że śledząc losy rodziny Corleone nienawidzę Michaela, a jednocześnie go rozumiem, współczuję mu i czuję z nim jakąś niewytłumaczalną więź. Co pewnie nie byłoby możliwe, gdyby nie wspaniała kreacja Ala Pacino.

Wydaje mi się (być może niesłusznie), że widownia, której nie odpowiada trzecia część to w dużej mierze ludzie, którzy oglądali obie części na długo zanim powstała część ostatnia. A to wiele zmienia w odbiorze. Próbowałam to sobie przełożyć na filmy z mojego dzieciństwa. I doszłam do wniosku, że gdyby dzisiaj ktoś zrealizował Kilera 3 to prawdopodobnie podeszłabym do tego pomysłu na tyle sceptycznie, że nie oceniłabym filmu obiektywnie. Tj. na tyle obiektywnie, aby dostrzec jakiekolwiek dobre strony, bo żałowałabym, że nie mają klimatu poprzednich (moim zdaniem) kultowych części. A z pewnością by nie miały, bo świat się diametralnie zmienił od tego czasu, a co za tym idzie i kinematografia. Przemijanie jest nieuniknione. Z tym, że niektórym kontynuacjom filmowym działa to na korzyść, a innym przeciwnie. W przypadku Ojca chrzestnego uważam, że zdecydowanie na korzyść.

Mnie właśnie ogromnie podoba się, że nie jest to wyłącznie efektowna gangsterska sensacyjna opowieść, ale grający na emocjach i sentymencie widzów obraz zamykający losy familii Corleone. A na moich grał ogromnie. Ktoś tam na forum filmwebu napisał, że nieroniący łez na koniec Godfather'a 3 widzowie to chyba Ci bez serca (czy coś w tym stylu). Nie wiem, nie będę oceniać reakcji innych, w każdym razie ja w finale roniłam. Ba! Pół filmu ryczałam jak bóbr ;) To w dużej mierze również zasługa cudownej muzyki Nino Roty i aktorstwa z najwyższej półki. Przecież scena, w której Michael wyznaje Kay, że zawsze ją kochał, że żałuje, że prosi o przebaczenie itd. rozdziera serce na pół. I znowu ktoś powyżej zarzucił twórcom niekonsekwencję w prowadzeniu bohaterów. No bo przecież Don rodu - twardziel Michael nie ewoluowałby w takie ciepłe kluchy i nie pozwoliłby sobie na taką postawę. Poważnie? Przecież człowiek z biegiem lat i wraz z doświadczeniami się zmienia i odczuwa rozmaite potrzeby, a Michel twardzielem w moim odczuciu nie był na ekranie nawet przez minutę. Od pierwszej części był kreowany jako zagubiony wrażliwiec. Zaślepiła go własna duma i pycha, które po doprowadzeniu go do całkowitej samotności, wreszcie ustąpiły skursze, więc dla mnie pełna konsekwencja.

Podoba mi się też, że zrobiono przerwę w realizacji filmów, na tyle długą, że aktorzy zdążyli się naturalnie postarzeć i łatwiej nam uwierzyć w czas, który upłynął pomiędzy drugą, a trzecią częścią. Zwłaszcza w kontekście samego Michaela, który również potrzebował czasu na wewnętrzną przemianę. Czasu we własnym życiu, czasu ekranowego i tego w zbiorowej świadomości widzów. W moim odczuciu to wszystko doskonale ze sobą współgra. Jednak rozumiem, że osobom starszym o całe pokolenie czy nawet dwa, ciężko się przekonać do trzeciej części, bo to już nie ten klimat, który tak pokochali w obu poprzednich częściach oglądanych za młodu. Są oczywiście jeszcze tacy widzowie, którym Godfather wydaje się filmem nudnym... Ale na to już spuszczę zasłonę milczenia. ;)

ocenił(a) film na 9
Klaudia_Anastazja

Hej, dzięki za opinię. Btw., to z opinią Kartolusa się zgadzasz, nie Leszka_x - Leszek_x miał zgoła odmienną opinię. Ostatnio oglądam filmy z lat 90. Są ekstra. Polecam "Co się wydarzyło w Madison County". Zupełnie o czym innym, ale jeśli lubisz uczucia (a ja lubię), to może Ci się spodobać. Powalająca gra Meryl Streep.

Klaudia_Anastazja

Świetnie napisane, zgadzam się w całości.

ocenił(a) film na 8
Kartolus

Jasne, że tak > minęło wiele lat - Michael jest już w mocno zaawansowanym wieku średnim ... To jest ciągłość trylogii

ocenił(a) film na 8
Kartolus

Po latach obejrzałem trylogię w krótkich odstępach czasu i sam jestem zdziwiony "wynikami" po powtórkach. Jedynka nie do końca mi leży, bo zbyt mocno porównuje ją z flagowymi filmami gangsterskimi Scorsese, lecz doceniam czysty filmowy kunszt. Dwójka z kolei, którą kiedyś uważałem za najlepszą część, o dziwo po powtórzeniu nie robi już na mnie takiego wrażenia. Wątek młodego Vito wciąż jest kapitalny, ale już główna historia Michaela wcale mnie nie wciągnęła przesadnie, przynudzała mówiąc krótko i brakowało mi scen pełnych napięcia jak w filmie z Brando. Rozumiem dramatyczny finał i podoba mi się, że ostatnia scena mogła być inspiracją dla scenopisarstwa takich Gilligana i Goulda (chodzi mi o subtelne retrospekcje, opowiadanie detalem i bez kompromisów gatunkowych), lecz finalnie trochę mniej cenię niż jedynkę. I wreszcie, last but not least, jest "Ojciec chrzesnty III", który zadziałał na mnie tak, że z zainteresowaniem śledziłem kolejne sceny. Wróciło więcej suspensu, to raz, dwa to mega mocny finał, a trzy – mam słabość do pożegnań jakichś postaci, rozliczeń, gdzie ich twórcy przeważnie są już doświadczeni i to doświadczenie widać w opowiadaniu historii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones