Stary mistrz miał słuch absolutny na zmierzch świata arystokracji, który jest u niego tłem dla miłości, zawsze tragicznej, ginącej pod ciężarem ruin starej cywilizacji. W tym filmie nie pada ani jedno zbędne słowo. Każdy gest, przemilczenie, przedmiot, barwa, strój skomponowane są z precyzją japońskiej ikebany. A przecież niewiele trzeba było, aby z tej adaptacji d’Annunzia wyszło zwykłe romansidło.
zgadzam się te ponad 2 godziny to perfekcja formy - mógłby ten film oglądać co miesiąc i wciąż no nowo wpadałbym w zachwyt nad mistrzostwem formy i treści u Viscontiego - a nawet zmierzch arystokracji to tylko u Viscontiego wstęp do ważniejszych rozważań, jedne z najlepszych filmów kostiumowych jakie dane mi było obejrzeć, ale polecam też "Zmysły" gdziej jest podobne mistrzostwo w operowaniu środkami artystycznymi, pozdrawiam
Visconti to mistrz drobiazgów, małych gestów. Wszystko jest u niego dopracowane do najmniejszego drobiazgu. Zgadzam się, że to reżyser mający słuch absolutny. Jakiś czas temu wróciłem do "Śmierci w Wenecji" teraz obejrzałem "Niewinne" i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem w jaki sposób Visconti robił zbiżenia. Są one tak świetne, tak wymowne.