PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=838872}

Na rauszu

Druk
7,5 72 244
oceny
7,5 10 1 72244
7,2 52
oceny krytyków
Na rauszu
powrót do forum filmu Na rauszu

Zakończenie

ocenił(a) film na 8

Jak rozumiecie zakończenie?

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

"Powiadam wam, trzeba mieć chaos w sobie, by zrodzić gwiazdę tańczącą."

Friedrich Nietzsche

ocenił(a) film na 8
radzirojas

Nietzsche nie należał chyba do najszczęśliwszych...

ocenił(a) film na 9
ekdmochowska

Był psychicznie chory.

ocenił(a) film na 8
radzirojas

"a teraz będziesz musiał tańczyć, żeby nie upaść."

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

Według mnie końcowa scena nadaje wydźwięk całemu filmowi i nie jest nim prosty moralitet. Vinterberg nie kryje się z postawieniem diagnozy społeczeństwu popadającemu w marazm ("cały kraj chla jak szalony"), którego symbolem jest taniec Martina. Powiedziałbym, że to chocholi taniec, który tańczą wszyscy Duńczycy. Przemawia za tym fakt, że wszystko przekazujemy następnemu pokoleniu, niczym pałeczkę w sztafecie (może trochę sugeruje to też początek filmu?). Innymi słowy jest to cykl, który mimo tragedii jakie często ze sobą niesie, będzie trwał nadal, ponieważ się upowszechnił, chociażby tak jak powszechne jest świętowanie zakończenia szkoły przez absolwentów.

ocenił(a) film na 8
Cube_fw

W punkt. Świadomość jak to się może skończyć w zasadzie niczego nie zmienia. Psy szczekają, karawana idzie dalej...

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

Wg mnie zakończenie jest dość optymistyczne. To, z czym borykała się grupka nauczycieli, to utrata spontaniczności, radości, przytłoczenie codziennością i monotonią, wrażenie osamotnienia wśród ludzi. I alkohol na początku dał im złudną i tymczasową poprawę. Otworzyli się, zaczęli dobrze bawić, wrócili do pasji i związków. Nie będę dyskutował tu o zaskakującym wyparciu skutków i niebezpieczeństw u ludzi tak wyedukowanych i inteligentnych.
W finale widzimy, że trzeźwy Mads sam podchodzi i włącza się w zabawę młodych, coś czego nigdy by dawniej nie zrobił. Symbolem otwarcia jest taniec z elementami akrobatycznymi. Dotąd ukrywał tę umiejętność tak skutecznie, że połowa jego przyjaciół dowiedziała się dopiero na czterdziestce.
Wszyscy, którzy dużo pili wiedzą, że nie ma szans wykonać takiego tańca będąc na prawdę nachlanym. Zresztą, pokazano pijackie próby aktywności w pierwszej części.
Mads był w stanie zatracić się w zabawie po znacznie mniejszej ilości alkoholu, niż wcześniej. Do tego stopnia, że postanowił oddać hołd koledze skacząc do wody.
Zauważcie, że jego koledzy obrazowali najpowszechniejsze reakcje na dużą ilość alkoholu w życiu. Jeden zupełnie odrzucił i wrócił do żony. Drugi od czasu do czasu używa go instrumentalnie, bez specjalnych ciągot. Trzeci został alkoholikiem i stoczył na dno. Mads zaś dowiedział się o sobie sporo, odblokował i nauczył czerpać radość, zachowując kontrolę.
Co mnie dziwi, to że (w tak lubiącym alkohol społeczeństwie) koledzy przechodzili edukację alkoholową dopiero po czterdziestce a nie (jak większość) na studiach czy zaraz po.

ocenił(a) film na 10
Woooo

Gdzie ty widzisz w tym tańcu jakąś kontrolę? To zatracenie się w zabawie i skok w otchłań. Co zresztą podbija piosenka końcowa:
Co za życie, co za noc
Jaka to piękna, cudowna podróż
Jestem jak pięciolatek, który nie wie gdzie jest
Ale jestem młody i pełen życia
Pieprzyć to, co mówią
Co za życie
To jest ok, to ok
Że żyjemy w taki sposób, jak chcemy...

ocenił(a) film na 8
mnns

Absolutnie widzę samokontrolę. Każdy, kto próbował zrobić coś bardziej skomplikowanego po nawet jednym piwie (np. szybki zjazd na nartach lub rowerem górskim), wie o czym mówię. Takich skoków i fikołków nie zrobisz po pijaku. Zresztą w pierwszej części próbują i widać jak się kończy. Lepsza radość pięciolatka, niż martwica 40-latka. I właśnie się z niej przebudza. Wolę to zdecydowanie. I jak widać, on woli też.

ocenił(a) film na 10
Woooo

Ale to nie jest film o piciu sensu stricto, tylko o celebracji życia. Oczywista wymowa, to wyrwanie się z marazmu i rutyny. To picie to jest właśnie analogia do tego, że można w każdej chwili stracić kontrolę...

Jestem taki podekscytowany
Bo właśnie teraz jest mój czas
Nie chcę się o nic martwić
Ale bardzo przeraża mnie
Że znajdę się po drugiej stronie
Jak długo jeszcze zanim oszaleję?

... a jednak warto zaryzykować i skoczyć, i na końcu widzimy właśnie ten SKOK...

ocenił(a) film na 8
mnns

poćwicz angielski bo póki co to pokazałeś tylko że nie potrafisz przetłumaczyć prostego tekstu

ekdmochowska

Część widzów uzna, że bohaterowi na przestrzeni filmu wpadli w nałóg/alkoholizm, a część uzna, że to spotkało "tylko" Tommy'ego. I to waży na całej interpretacji.

Moim zdaniem film przedstawił wyjście z eksperymentu jako proces dość bezbolesny. Nie widzieliśmy bohaterów (poza Tommym) borykających się z tym. Myślę, że nałogowcom poszłoby dużo gorzej. Co widać na przykładzie Tommy'ego.

Ja jestem z drużyny "optymistyczne zakończenie". Radość głównego bohatera po smsach od żony była radością jakiej nie zobaczyliśmy u niego przez cały film. I to chyba pokazuje czego naprawdę potrzebował.

ocenił(a) film na 8
marakeusz

Sposób w jaki główny bohater korzystał z alkoholu nie budzi dla mnie wątpliwości, że ma problem z uzależnieniem i nie wróżę w związku z tym temu związkowi najlepiej. Jeśli ktoś nie potrafi sobie radzić z emocjami inaczej niż przez alkohol, to ma problem nie tylko on ale i jego otoczenie. Nie każdy alkoholik zapija się na śmierć. Alkoholizm to choroba emocji, co moim zdaniem świetnie zostało pokazane w tym filmie.

ekdmochowska

Im bardziej czytam tym bardziej Twój post i resztę postów tym bardziej nie wiem :) Świetny film. Po prostu ciężko mi wrzucić mi go do szuflady alkoholika ze względu jak bezboleśnie skończyli eksperyment. Wydawałoby się, że jako alkoholik borykałby się z tym dużo bardziej. Martin ewidentnie problem ma, ale nie odważyłbym się dokładnie oceniać jaki, na podstawie sposobu w jaki pił. Reżyser zostawił luki, żebyśmy mieli o czym rozmawiać :) Choć ja chyba już temat wyczerpałem ze swojej strony. Widzę Twój punkt widzenia i mogę przyznać, że "tak mogło być", nawet jeśli moim zakończeniem będzie ta optymistyczniejsza wersja. (edycja mi całkiem rozjechała tekst...)

ekdmochowska

Też jestem zwolenniczką pozytywnej interpretacji zakończenia. Tommy kibicował Martinowi i Anice, w finałowej scenie Marcin zapatrzył się na płynącą łódkę, uśmiechnął się jakby chciał wyrazić wdzięczność wspominając przyjaciela. Taniec to natomiast radość z tego, że zaczyna mu się układać, a to go właśnie napędza - szczęśliwe życie, a nie alkohol.

ocenił(a) film na 8
pattielicious

Ale on w tej końcowej scenie pije. Podobnie jak Marakeusz mam świadomość, że takiego "eksperymentu" nie kończy się łatwo. Natomiast ja nie zauważyłam, żeby oni ten eksperyment skończyli, owszem zadeklarowali jego zakończenie ale w takie deklaracje może wierzyć tylko ktoś kto nie miał do czynienia z alkoholikiem. Gwoli ścisłości, nie uważam że osoby, które widzą w tym zakończeniu pozytywne aspekty nie mają racji. Fascynuje mnie po prostu, że film jest zrobiony w taki sposób, że tak długo można o nim rozmawiać.

ocenił(a) film na 10
ekdmochowska

Strasznie czarno biało postrzegacie zakończenie, jedni pozytywnie inni negatywnie, a prawda jest tak, że jest to pomieszanie obu. Bo film nie pokazuje alkoholu jednostronnie negatywnie, to co osiągnęli po alkoholu przecież uwidacznia się w końcówce pokazując absolwentów którzy de facto oddają im hołd za to co dla nich zrobili. Film dla mnie jest właśnie szary, pokazuje zarówno pozytywy jak i negatywy picia, nie narzuca rozwiązania. Za to wielki plus.

ocenił(a) film na 10
kaktus_kn

Tak jak piszesz... nie ma tu jednoznacznego wskazania alkohol towarzyszy naszej cywilizacji od zawsze. Z jakiegoś powodu. Ciekawy jest tez wskazanie Hemingwaya, Czajkowskiego czy Churchilla. Czy daliby światu to co dali, gdyby nie alkohol?
Nie wiem i to jest właśnie ten majndfak. Może byliby jeszcze lepsi bez alkoholu, żyli dłużej i dali więcej? A może nic by nie dali bo z jakiegoś powodu tylko w ten sposób potrafili tworzyć.

Nie odgadniesz. Jak mawiają Rosjanie... bez pol litra nie rozbierjosz.

użytkownik usunięty
ekdmochowska

Po prostu, popełnił samobójstwo, tęsknił za Tommym, zdał sobie sprawę, że nie uwolni się od alkoholu bo pierwsza lepsza okazja po wychodzeniu na prostą i już był napruty. No i jeszcze wcześniej właśnie samobójstwo Tommyego Martinowi dało się we znaki.

ekdmochowska

Nie bylo pomyslu na zakonczenie i tyle. Poczytajcie troche wiecej to sie dowiecie po co tak naprawde scena tanca zostala napisana.


Mam wrazenie, ze ludziom tak ciezko jest zaakceptowac brak pomyslu u dzisiejszych tworcow i absolutny brak zrozumienia na jakiej zasadzie wspolczesne kino dziala, ze pojawienie sie napisow 5 sekund wczesniej interpretuja jako znak.

miki_58

Szkoda gadać, jak czytam tutaj ze Martin rzucił się do wody oddając hold przyjacielowi to tacy ludzie chyba mózgu nie mają. Facet się narąbal, jest alkoholikiem, i skok moze być jedynie symbolem upadku na dno. Przecież to oczywiste ze Martin jiz zony nie odzyska, mial szanse ale wybrał alkohol. To nie jest kwestia interpretacji tylko zrozumienia filmu. To co jest dodatkowo wspaniale w filmie Vinterberga to to ze w teorii alkohol doprowadził do wielu fatalnych rzeczy, a jednak jedyne sceny w których widzimy Martina szczęśliwego to wtedy kiedy jest pod wpływem, i to jest straszne i smutne zarazem.

ocenił(a) film na 6
cargante

Idealnie ujęte. Dokładnie tak samo uważam. Zakończenie jest dla mnie jednoznaczne i nie pozostawia za wiele do interpretacji.

ocenił(a) film na 8
SickMind

A jednak pojawiają się też inne głosy. Moim zdaniem to jeden z tych filmów, który nie tyle jest wyświetlany, co prześwietla nas i daje informację o stanie świadomości pewnych tematów.

ocenił(a) film na 8
cargante

Też zachodze e głowę jak można odebrać go jako pozytywny i chwalący picie. Przecież tu jest ukazany upadek ludzki. Jeden umiera. Drugi namawia dzieci do picia i tworzy nowe patologie. Są tak w nim zatraceni że wydaję im się że dzięki niemu życie im się zaczęło układać i jedyne poczucie radości mają pod jego wpływem. Dlatego właśnie alkohol fałszuje poczucie rzeczywistości. Pozytywne efekty są jak podczas picia, chwilowa euforia a później na dno. I tak jak w ich życiu, chwilowa iluzja że życie zaczęło się układać a później będzie jak z panem od WF.

ocenił(a) film na 10
jacek006

A czy patologia nie było życie ze zdradzająca żona? Bezużyteczne lekcje historii czy muzyki? Zamknięcie się na wszystko.
To o czym piszesz to oczywiście druga równie ważna strona medalu.

Ale dla mnie to nie jest ani pozytywne ani negatywne zakończenie. Są w nim pozytywy ale są i negatywy.

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

Końcówka oznacza, że jednak bez picia nie ma życia. Co prawda jeden z nich utonął, ale pozostałym życie się poprawiło. Żona Martina i tak nie kochała go od dawna, jak sama przyznała. Dzieciaki zdały egzaminy, w tym jeden nawalony podczas egzaminu - inaczej by nie zdał! Zresztą, co to za życie bez przyjemności?

ocenił(a) film na 8
pawelgol

Smutne, tak samo jak życie w którym jedyny sposób na przyjemność to alkohol.

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

Może jak się rozejrzysz, to zauważysz, że każdy ma jakiś nałóg. Spożycie alkoholu i narkotyków rośnie, a nie maleje. Inna sprawa, że najwybitniejsze dzieła muzyczne i filmowe 20 wieku powstały pod wpływem alko i narkotyków.

ocenił(a) film na 8
pawelgol

Zgadzam się, nie zmienia to dla mnie faktu, że są to smutne fakty. XX wiek nie należał do najszczęśliwszych, a to że sztuka karmi się bólem wiadomo nie od dziś. Nie wspominając już o tym, że nałóg nałogowi nie równy, a powszechność uzależnień, ze świadomością z czym się wiążą, nie napawa mnie optymizmem, co chyba zrozumiałe.

ocenił(a) film na 6
pawelgol

Właśnie ten motyw strasznie mi się tu nie podobał. Nauczyciel sugeruje uczniowi, żeby sobie chlapnął alco, to wyluzuje i zda. Uczeń to robi i... zdaje. Świetny przekaz wartości pedagogicznych. Reżyser twardo opowiada się po stronie tego, że jak jest problem, to alkohol powinien pomóc go rozwiązać. Słabe to w ch*j.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Nie jest to bajka dla dzieci, a film o życiu. Nie wiem, jakie macie doświadczenia i w jakim wieku jesteście, ale w Polsce w latach '90 dość powszechne było w szkołach średnich chlanie z nauczycielami podczas wyjazdów albo z wychowawcami na koloniach. Alkohol oczywiście prowadzi do wielu tragedii, ale nawet bez niego wielu wpada w depresję i kończy na gałęzi w lesie albo z podciętymi żyłami.

ocenił(a) film na 6
pawelgol

Z tym, że film nie dzieje się w latach 90-tych, tylko w czasach obecnych, a dzisiaj nauczyciel nie wypiłby z uczniem nawet Warki Radler, bo bałby się, że ktoś go nagra telefonem i go wykopią z roboty. Poza tym, filmy poruszające temat alkoholizmu, mimo wszystko nie powinny go w żaden sposób gloryfikować, a tutaj reżyser wali motyw, gdzie koleżka na trzeźwo nie jest w stanie zdać egzaminu, ale kiedy się nabombuje (za namową nauczyciela), to luz i egzamin zaliczony. Daleki jestem od jakichś purytańskich postaw i sam uważam, że dobry alkohol pity z umiarem, to bardzo przyjemna forma relaksu (dobry drink do książki czy filmu, zawsze na propsie:), ale oglądając ten motyw w filmie, trudno mi było nie pomyśleć "WTF?", bo reżyser w ten sposób poparł takie postawy (skoro student zdał dzięki alco i ani jego, ani nauczyciela nie spotkały żadne konsekwencje za takie, a nie inne zachowanie) zamiast je w jakikolwiek sposób napiętnować (pokazać widzowi, że nie jest to dobre rozwiązanie).

SickMind

Nie gloryfikuje. Po prostu nie zrozumiales tego filmu. Alkohol daje chwilowe szczęście i chwilowe reztaty. Na dłuższą metę osiągasz dno. Uczeń zdał, tak ten jeden raz mu się udało. A nastepny rgzamin? Na studiach, moze na kazdy się napije, moze w końcu przyjdzie pijany na egzamin i go wyrzuca. Nauczyciele tez długo tam nie popracują. Jak widać dyrekcja szybko się dowiaduje o alkoholizmie nauczyciele. Niestety Panowie spadli na samo dno, i to właśnie przez alkohol. To jest jasne jak słońce.

ocenił(a) film na 6
cargante

To tylko Twoje domysły. Reżyser tego nie pokazuje, pomimo że powinien, "ku przestrodze". Poczytaj sobie powyższe komentarze w tym temacie, to zobaczysz jak bardzo "jasne jak słońce" jest dla widzów to co reżyser chciał powiedzieć, kończąc film tak a nie inaczej.
Ja wszystko rozumiem, tylko ten film po prostu tego nie mówi.

SickMind

Mowi mowi, ale to mądre kino, nie wszystko masz podane na tacy, trzeba trochę pogłówkować. Domysly?, ich koleś utonął na lodzi, domyślam się że to zly koniec dla każdego człowieka z wyjątkiem samobójcy.

ocenił(a) film na 6
cargante

No właśnie tylko on jeden skończył źle. Pozostali, pomimo ewidentnego alkoholizmu, wg tego co pokazał reżyser - wyszli na prostą i wyprostowali swoje sprawy. Oczywiście jest jeszcze końcówka pokazująca, że Panowie nie uwolnili się ze szpon nałogu (choć patrząc na wpisy tutaj, wiele osób uważa, że to wcale nie jest takie oczywiste), ale tak czy siak - dzięki swojemu eksperymentowi, naprostowali to co chcieli naprostować w swoich życiach. Sam chyba przyznasz, że to mało "pedagogiczna" postawa reżysera?

SickMind

Jezu człowieku, no przemysl ten film jeszcze raz. Martin wyszedł na prostą. W jednej scenie blaga żonę by do niego wróciła, w finale traci ja na zawsze pijac na umor. Oni w ostatniej scenie sa szczęśliwi bo są pijani a nie dlatego ze wyszli na prostą.

ocenił(a) film na 6
cargante

Tu nie ma nic do przemyślenia, bo to nie Bergman. W końcówce Martin rozmawiając z żoną przez telefon prowadzi ją tak, jakby byli na dobrej drodze do zejścia się (totalny kontrast w stosunku do ich wcześniejszej rozmowy, gdzie babka go pozamiatała). Drugi kolo, samotnik, w końcu znalazł sobie pannę. Trzeci ułożył swoje stosunki z żoną. No, faktycznie reżyser pokazał tu, że alkoholizm odebrał im wszystko i pociągnął na dno.

SickMind

No może dlatego że uważasz że nie nic do przemyślenia dlatego też nie kumasz tego co nie jest powiedziane wprost.

ocenił(a) film na 6
cargante

Może kumam, tylko wolałbym żeby reżyser nie jechał po bandzie z takim tematem, gdzie później ludzie na FW mają dylemat (sic!), czy zakończenie było optymistyczne, czy pesymistyczne, bo Vinterberg wrzucił tam kilka dyskusyjnych zagrywek.

ocenił(a) film na 8
SickMind

A ja właśnie cenię ten film za to, że nie jest z szablonu "ku przestrodze". Nie mam wątpliwości, że "kumasz". Dla mnie wartością jest to, że rozmawiamy o tym, a nie robilibyśmy tego, nie na taką skalę, gdyby reżyser pokazał wszystko wprost. Alkoholizm ma to do siebie, że karmi się tymi momentami, w których coś konsumentowi załatwia, pozornie rozwiązuje jakiś problem oraz ogólnym przyzwoleniem społecznym na picie. Ten film jak żaden inny pokazuje dlaczego ludzi się uzależniają, przedstawia drogę do nałogu i jego podstępność. A że ludzie na FW mają dylemat, no mają. Myślę, że każdy kiedyś miał dylemat, czy przypadkiem nie przesadza z piciem, czy to już jest problem, czy nadal normalne korzystanie z alkoholu. Zdziwiłabym się gdyby interpretacja była dla wszystkich oczywista. Nie bez powodu zaczęłam ten wątek, mając świadomość, że będzie ciekawie i być może czegoś się nauczymy, coś zrozumiemy.

ocenił(a) film na 6
ekdmochowska

Wiesz, ja doskonale rozumiem co chciał pokazać reżyser, bo nie jest to film zbyt skomplikowany. Reżyser chciał finalnie powiedzieć, że co z tego że bohaterowie naprostowali swoje sprawy, skoro i tak nadal tkwią w szponach nałogu i tylko kwestią czasu jest, kiedy przez wódę wszystko spier**lą. Nie bardzo tylko pasuje mi tu to pokazanie, że pomimo dalszego chlania, jednak naprostowali w jakiś sposób swoje życiowe problemy. Ok. Student na cyku zaliczający egzamin - to jeszcze w miarę wiarygodny motyw (bo to jednorazówka), ale długofalowe działania bohaterów, cały czas mających problem z alco, dające pozytywne efekty (rozwiązanie życiowych problemów), jakoś do mnie nie przemawia (jest to mało realistyczne, bo już wcześniej było pokazane jak alkohol sprawia, że zaczynają dawać ciała na polu zawodowym, tak więc długofalowa poprawa ich sytuacji osobistych przy dalszym dawaniu w palnik, wydaje się tu być mocno naciągana).

ocenił(a) film na 8
SickMind

Ale ja nie mam wrażenia, że film obiecuje długofalową poprawę. On nie pokazuje ciągu dalszego. Ten pozorny happy end odczytuję jako grę z widzem i zaproszenie do rozmowy. Widz musi sobie dopowiedzieć jak to się dalej potoczy, to widz wierzy lub nie wierzy optyce bohaterów. Filmów o zgubnych skutkach nałogu alkoholowego było już tak wiele, że "Na rauszu" jest dla mnie świeżym, ciekawym spojrzeniem, pozwalającym zrozumieć dlaczego ludzie się uzależniają.

ocenił(a) film na 8
pawelgol

Co do ucznia, to w dłuższej perspektywie niezdanie, praca nad emocjami, na którą mógłby poświęcić rok, mogłaby się okazać o wiele korzystniejsza, niż droga na skróty. Jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z emocjami niż za pomocą substancji psychoaktywnej, to czekają go grube kłopoty niestety.

ocenił(a) film na 8
ekdmochowska

Przecież on już zmarnował rok, w ciągu którego nikt mu nie pomógł. Wszyscy jego koledzy już wyszli z tego liceum. Nie mógł sobie pozwolić na następny zmarnowany rok. Jak się ma 18 lat, to rok czy dwa to wieczność.

ocenił(a) film na 8
pawelgol

Prawda, w wieku 18 lat rok to wieczność. Problemem jest to, że młodzież zamiast dostać w takich razach pomoc dostaje presję i ola boga co to będzie jak nie zdasz. Moja ciotka miała taką uczennicę. Umiała ale nie potrafiła zmieścić się w czasie. Ciotka postanowiła to sprawdzić i czekała z nią aż ta skończyła. Piszesz, że nie mógł sobie pozwolić na zmarnowanie kolejnego roku, a ja pytam co gorsze jeden rok czy całe życie...? I żeby nie było, że jestem nawiedzona - alkohol jest jak wszystko dla ludzi ale tam gdzie zaczyna się rozwiązywanie problemów alkoholem tam zaczyna się równia pochyła.

ocenił(a) film na 7
ekdmochowska

Hej, Gdzie można go obejrzeć online?

ocenił(a) film na 7
ekdmochowska

W mojej ocenie, reakcja Madsa na końcu nie oznaczała tego, że "idzie w nałóg", lub że siła alkoholu jest tak potężna, że nie może jej się oprzeć.
Mads siedzi z telefonem, a jak wiemy SMS owal z żoną, i w sumie ich relacja finalnie sie poprawiła, lub zaczęła zmierzać w dobra stronę. A przecież na tym zależało mu najbardziej. W sumie udało mu się przywrócić starego siebie i w szkole, i w domu. I w ostatnich scenach widzimy go z tym telefonem, być może czyta sobie po raz kolejny wiadomości od żony, być może on jej odpisał, być może ona wysłała mu kolejnego smsa .. na moje oko, zakończenie przedstawia człowieka, któremu kamień spadł z serca, który poczuł ulgę, który się odblokował. Alkohol jest tu przy okazji, nie jest celem wprowadzenia się w jakikolwiek stan, bo bohater bez niego jest już spełniony. Pije .. ze szczęścia :)
W filmie są pokazane różne sytuacje, kiedy bohaterowie piją, raz ze smutku, raz dla podniesienia pewności siebie, a nawet jest uczeń, który piję aby się wyluzowac przed egzaminem. Później widzimy tego skutki, które nie dla wszystkich będą dobre.

paniczBartosz

Taaak, dokładnie tak samo uważam.

ekdmochowska

Była okazja do świętowania to sobie popili, proste ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones