Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Listopadzie zabrakło samej historii – konkretnej i angażującej. Główny wątek jest właściwie wyważony, niespełnioną miłość bohaterów śledzi się z zainteresowaniem, ale tych wątków jest miejscami przesyt, przeskakujemy więc właściwie od jednego baśniowego motywu do drugiego. Ale to nadal niesamowity kolaż estońskiego folkloru, niejako w pigułce zestawiający północne wierzenia, pogańskie akcenty.
Cała recenzja: http://kulturacja.pl/2018/11/recenzja-filmu-listopad/