Rozbierając na czynniki pierwsze:

Efekty w kosmosie: 8/10 (w zupełności wystarczające aby się dobrze bawić)
Efekty na lądzie: 2/10 (efekty trafienia człowieka z broni wprost śmieszne)
Dialogi: 1/10 (na poziomie transformersów)
Fabuła: 2/10 (zapowiada się ciekawie ale coraz to nowe dialogi i "rozwój" fabuły powodują zamieranie szarych komórek)
Pomysł: 7/10 (niezrealizowany potencjał)

Film zapowiada się ciekawie i potem spada w dół z szybkością lawiny, czym bliżej końca tym gorzej aż osiąga się odruch wymiotny.

Właśnie tego potencjału mi nabardziej szkoda. Filmy z gatunku "military space opera" powstają strasznie rzadko, a jak już to przeważnie trzymają niski poziom. Chciałbym kiedyś doczekać się filmu wypełnionego po brzegi kosmicznymi bitwami ale jednocześnie z dobrą fabułą, postaciami, muzyką i realizmem. Efektów specjalnych nie wymagam, tak samo jak jakichś super aktorów.
"Humanity's End" zapowiadało się całkiem fajnie, ale jak słusznie zauważyłeś traciło z każdą minutą. Jednak i tak jest spory postęp w porównaniu do "Battlespace". Może warto mieć nadzieję, że następna produkcja pana Neila Johnsona (o ile się na nią zdecyduje) będzie na wyższym poziomie. Bo jego pomysły mi się podobają, gorzej z wykonaniem. Jakby nad tym popracować (głównie mam na myśli scenariusze), mogłoby być bardzo ciekawie.

Dokladnie, potencjal naprawde zmarnowany, gdyz pomysl gdyby rozwinac to nadawalby sie na pozadna sage.

Ale widzac juz poczate gdy ten jeden Neflon opowiada wiedzialem co sie kroi - troche fabuly w pigulce na poczatku, a potem bezmyslna rozwalka.

Ja dam 6/10 - nie uwazam iz stracilem czas na tym filmie.

Może i potencjał ma ale po obejrzeniu stwierdzam że to jakieś żarty były. Jedna panna wącha, kapitan jak ten z futuramy. Trzeba było się skonsultować z wielbicielami sci-fi to coś by z tego może wyszło.

Czy jak nastawię się do kupy odpowiednio to też może okazać się smaczna?

Film beznadziejny, tragiczny, aczkolwiek ma przyjemną estetykę. W warstwie realizatorskiej jest tak beznadziejny, że nawet to nie pomogło.

trzeba było poczuć swoisty humor filmu, przecież ten film był zabawny... jak można tego nie zobaczyć i oceniać go jako pretendenta do Oskara...
"1" to gruba przesada, zrób taki film to pogadamy... na dodatek zachowano klimat starych gier komputerowych i jeszcze zauważ, kto jest polskim lektorem... przypadek? wątpię... ktoś zauważył to co i ja...