Naprawdę świetny film, podobno kiedyś leciał w telewizji, ale ja sobie nie przypominam. Typowe kino Frearsa, pół żartem, pół serio, interesujące dialogi, zabawne sytuacje i to nieodparte wrażenie, że czyta się książkę a nie ogląda film. Po prostu życie. To niesamowite jak ten reżyser w krótkim czasie potrafi zawrzeć tyle emocji, inni ekranizujący opasłe tomidła powinni się uczyć. A ponadto polecam wszystkim, którzy kochają Irlandię i chcieliby ją sobie zobaczyć zanim doszło w niej do wielkiego bumu gospodarczego.