Odniosłem wrażenie, że reżyser tak bardzo chciałby być współczesnym Boshem (alegoryzm z odniesieniami religijnymi, człowiek a rzeczy ostateczne), ale tak bardzo mu nie wychodzi. Może dlatego, że niewiele nowego ma do powiedzenia w tym filmie... Niby wszystko dopracowane, ale jakieś takie niezbyt głębokie. Niestety.