Przez zdecydowaną większą część filmu chciałem mu wystawić tróję ale kiedy już pod koniec zmusiłem się do wytężonego myślenia postanowiłem dać mu 8. Nie przez grę aktorską, nie przez muzykę, nie przez pracę kamery czy coś bo mimo iż kończy się jak się kończy, produkcja cechuje się jedną, wielką deprechą, a ja utożsamiłem go z własnymi przeżyciami - odebrałem ją jako osobistą. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie na tym polega ocenianie filmów ale tutaj zrobiłem wyjątek. Stan uczuć po obejrzeniu "Duane Hopwood" będzie trwał jakiś czas - mam nadzieję, że długo.