Elsa utrzymuje się wykonując dorywcze prace i stara się znaleźć prawdziwe zatrudnienie, aby móc otrzymać prawo do opieki nad synem. Mathieu, sąsiad z piętra, na kolejnych rozmowach o pracę prezentuje doskonałą umiejętność ponoszenia porażki. Ich sytuacja jest coraz bardziej niepewna, ale oboje starają się za wszelką cenę odbić się od dna, w świecie, który wydaje się nie być dla nich.
Żeby tak bez emocji podchodzić do braku pracy, mieszkanie, niemożności utrzymania dziecka trzeba być na dobrych prochach. Innego wytłumaczenia tak obojętnego zachowania na to, co spotykało Else nie widzę. Przez cały film nie spotkało ją nic optymistycznego
Bardzo lubie kino społeczne, jednym z moich ulubionych filmów...
Zaskakująco dobry, bardzo dobry film! Zacząłem oglądać dzisiaj na kanale Cinemax, zupełnie przypadkowo i - wpadłem w ten hipnotyzujący marazm narracji, który ma swoją logikę, o której zaraz napiszę nieco więcej.
Pierwsze, co może zdumiewać, to podobieństwo tego filmu do słynnego obrazu "Fight Club" z JEdwardem...