Gdyby profesor Robert Burns w więzieniu zrobiłby doktorat z Holocaustu i ideologii Adolfa Hitlera i jeździłby do byłych hitlerowskich obozów koncentracyjnych (Auschwitz, Treblinka, Bełżec, Majdanek, Chełmo, Sobibor, Dachau, itp.), Babiego Jaru, Wilczego Szańca, Warszawy (aleja Jana Christiana Szucha i dawny Pawiak), Berlina, Norymbergi i muzeów drugiej wojny światowej w Polsce. Nie utraciłby swojej żony, Mayi i nikt by go nie obserwował i śledził?