PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=219796}

Captain America: Pierwsze starcie

Captain America: The First Avenger
6,7 189 923
oceny
6,7 10 1 189923
6,0 21
ocen krytyków
Captain America: Pierwsze starcie
powrót do forum filmu Captain America: Pierwsze starcie

Kapitan Ameryka chce iść na wojnę, bo nie lubi zabijać ludzi. A to dopiero początek. Naczelny statysta z 8 planu sprawia, że ten pójdzie na wojnę z taką ideologią. Tu chyba działa zasada „Zajebać ci?; Nie!; No to ci zajebię“. Chyba.

Ale dobra, on chce iść na wojnę. To czemu nie trenował lub nie wpierdalał stejków chociaż? Nie wiadomo. A gdy już jest w wojsku... To trenuje ostro i nic. Czy ten film jest kierowany do ludzi, którzy w życiu nie zrobili choćby jednej serii pompek? Tylko oni przełkną fakt, że po kilku dniach treningu pan Ameryka jest takim samym chuchrem co wcześniej. Zresztą, cholera wie ile ten trening trwał.

Ja rozumiem, że scenarzyści starają się uwiarygodnić superbohaterów. Nie wiem po co, skoro najczęściej jest to nie warte zachodu a efekt wzbudza politowanie... W tym filmie źródłem supermocy jest światełko wyciągnięte z Ziemii, dzięki któremu rozwijane są cechy charakteru, ale tak naprawdę skutkuje to rozwinięciem masy ciała. Wiecie, w teorii dobrzy ludzie stają się bardziej dobrzy, źli jeszcze bardziej zły, a w praktyce pan Chuchro Ameryka stanie się Pakerem Ameryką. Wiecie, stopniem wyższym od słabego nie jest „słabszy“ tylko „silniejszy“! Oczywiście!
I nie gadajcie, że to światełko wpływa na cechy charakteru tylko, więc słabość ciała się nie liczy. Skądś te muskuły się wzięły.

Dobra, napakowali go. Niezła scena pościgu, kilka dosyć żenujących okrzyków „Heil Hydra“ oraz zamiana superbohatera w pacynkę. Dlaczego ten film mnie tak osłabia? Kapitan Ameryka nie był moim idolem z dzieciństwa, ale potrafię sobie wyobrazić co ludzie, dla których był, czują oglądając dalej ten film. Superbohater zamiast na wojnę albo robić jakiś użytek ze swoich supermocy, woli wbrew sobie iść na scenę i zachęcać do kupowania akcji i wspierania państwa. Potem się z tego śmieją w filmie, on żałuje i dopiero idzie na wojnę. Dlaczego? Dlaczego właśnie tak to rozegrano? Dlaczego nie wpakowali go w ten głupi kostium PRZED tą całą operacją? Mogli mu napchać waty pod kostium która imitowałaby muskuły, on mógł się sprzedawać jednak w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jest dziwką i zapragnął przestać udawać, wtedy mógł pojawić się ten doktor, który zrobiłby z niego superbohatera. Proszę - bardziej realistycznie, nawet pod względem psychologicznym, i logiczniejsze przejście. Wymyślone na bieżąco w trakcie trwania filmu. W ten sposób film też by płynnie przeszedł od obyczajówki do akcji, zamiast tego co jest obecnie (30 min obyczajówki -> minuta akcji -> 10-20 minut obyczajówki -> 50 minut akcji). Dostanę 100 tysięcy dolarów (czy ile tam dostał scenarzysta tego filmu)?

Zresztą, Ameryka tak właściwie wcale nie jest super. Jest napakowany, ale nie biega jakoś szybciej niż się da, lub nie jest silniejszy. W finałowym pościgu za samolotem musi wsiąść do auta. Nie potrafi latać, nie ma laseru w oczach, ma tylko mnóstwo szczęścia. Jego ukochana (jedyna dziewczyna w filmie, oczywiście) jest większą superbohaterką, bo umie zasadzić headshota z drugiego końca galaktyki (wspomniana scena pościgu, w której przeszkadzał mi tylko jeden fakt: ginęli wszyscy poza tym, kogo ścigano ~~). Pan Ameryka umie skoczyć na jakieś 7 metrów i to właściwie jedyne czym się wykaże. Wprawdzie uwolni jakieś 500 ludzi z niewoli, ale w tej akcji po prostu wejdzie do obozu i za każdym razem gdy sprzątnie kogoś, to nikt go nie będzie widzieć. Farciarz i tyle. Gdy uwolni jeńców, oni wyjdą i podejdą do strażników - również faciarze. Zabiorą im tą bajerancką strzelbę laserową i w ten sposób się uwolnią. Cholera, ta broń jest bardziej super od Kapitana Ameryki.

Dobra, muszę się do czegoś przyznać - to nie jest zły film. Tzn. jest naiwny i marny, ale jego oglądanie nie jest bolesne. Ma nawet kilka niezłych tekstów (jak wsadzili Amerykę do tej trumny, a on zapytał: „To chyba za późno na wyjście do toalety?“, albo gdy zaraz będzie skakał za samolotem, dziewczyna go cmokneła, on się spojrzał na Lee Jonesa który od razu zareagował: „Ja cię nie całuję!“), aktor grający Amerykę miejscami grał przekonywująco... No i cóż, to nie jest tak złe jak „Kapitan Ameryka“ z 1990, gdzie superbohater umiał tylko symulować chorobę, kraść samochody oraz kierować bombą atomową będąc do niej przywiązanym. Jest też całkiem niezłe zakończenie. Nie zachęciło mnie, bym tknął kontynuację, ale było w porządku. A może to tylko fakt, że zobaczyłem Nowy Jork?


3/10.

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Moja teoria jest taka, że nawet nie czytają. Chcą się tylko wypowiedzieć, nie chcą kontynuowania dyskusji.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

Pewnie są takie przypadki, ale uważam, że wiele ludzi jest jest po prostu uparta i nie zmnienia swojego zdania.

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Chyba temat skończony.

Coś ostatnio fajnego widziałeś?

_Garret_Reza_

w ogóle nie zaczynaj.

ocenił(a) film na 3
kotbury

Dobrze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones