PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=219796}

Captain America: Pierwsze starcie

Captain America: The First Avenger
6,7 189 838
ocen
6,7 10 1 189838
5,9 20
ocen krytyków
Captain America: Pierwsze starcie
powrót do forum filmu Captain America: Pierwsze starcie

Kapitan Ameryka chce iść na wojnę, bo nie lubi zabijać ludzi. A to dopiero początek. Naczelny statysta z 8 planu sprawia, że ten pójdzie na wojnę z taką ideologią. Tu chyba działa zasada „Zajebać ci?; Nie!; No to ci zajebię“. Chyba.

Ale dobra, on chce iść na wojnę. To czemu nie trenował lub nie wpierdalał stejków chociaż? Nie wiadomo. A gdy już jest w wojsku... To trenuje ostro i nic. Czy ten film jest kierowany do ludzi, którzy w życiu nie zrobili choćby jednej serii pompek? Tylko oni przełkną fakt, że po kilku dniach treningu pan Ameryka jest takim samym chuchrem co wcześniej. Zresztą, cholera wie ile ten trening trwał.

Ja rozumiem, że scenarzyści starają się uwiarygodnić superbohaterów. Nie wiem po co, skoro najczęściej jest to nie warte zachodu a efekt wzbudza politowanie... W tym filmie źródłem supermocy jest światełko wyciągnięte z Ziemii, dzięki któremu rozwijane są cechy charakteru, ale tak naprawdę skutkuje to rozwinięciem masy ciała. Wiecie, w teorii dobrzy ludzie stają się bardziej dobrzy, źli jeszcze bardziej zły, a w praktyce pan Chuchro Ameryka stanie się Pakerem Ameryką. Wiecie, stopniem wyższym od słabego nie jest „słabszy“ tylko „silniejszy“! Oczywiście!
I nie gadajcie, że to światełko wpływa na cechy charakteru tylko, więc słabość ciała się nie liczy. Skądś te muskuły się wzięły.

Dobra, napakowali go. Niezła scena pościgu, kilka dosyć żenujących okrzyków „Heil Hydra“ oraz zamiana superbohatera w pacynkę. Dlaczego ten film mnie tak osłabia? Kapitan Ameryka nie był moim idolem z dzieciństwa, ale potrafię sobie wyobrazić co ludzie, dla których był, czują oglądając dalej ten film. Superbohater zamiast na wojnę albo robić jakiś użytek ze swoich supermocy, woli wbrew sobie iść na scenę i zachęcać do kupowania akcji i wspierania państwa. Potem się z tego śmieją w filmie, on żałuje i dopiero idzie na wojnę. Dlaczego? Dlaczego właśnie tak to rozegrano? Dlaczego nie wpakowali go w ten głupi kostium PRZED tą całą operacją? Mogli mu napchać waty pod kostium która imitowałaby muskuły, on mógł się sprzedawać jednak w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jest dziwką i zapragnął przestać udawać, wtedy mógł pojawić się ten doktor, który zrobiłby z niego superbohatera. Proszę - bardziej realistycznie, nawet pod względem psychologicznym, i logiczniejsze przejście. Wymyślone na bieżąco w trakcie trwania filmu. W ten sposób film też by płynnie przeszedł od obyczajówki do akcji, zamiast tego co jest obecnie (30 min obyczajówki -> minuta akcji -> 10-20 minut obyczajówki -> 50 minut akcji). Dostanę 100 tysięcy dolarów (czy ile tam dostał scenarzysta tego filmu)?

Zresztą, Ameryka tak właściwie wcale nie jest super. Jest napakowany, ale nie biega jakoś szybciej niż się da, lub nie jest silniejszy. W finałowym pościgu za samolotem musi wsiąść do auta. Nie potrafi latać, nie ma laseru w oczach, ma tylko mnóstwo szczęścia. Jego ukochana (jedyna dziewczyna w filmie, oczywiście) jest większą superbohaterką, bo umie zasadzić headshota z drugiego końca galaktyki (wspomniana scena pościgu, w której przeszkadzał mi tylko jeden fakt: ginęli wszyscy poza tym, kogo ścigano ~~). Pan Ameryka umie skoczyć na jakieś 7 metrów i to właściwie jedyne czym się wykaże. Wprawdzie uwolni jakieś 500 ludzi z niewoli, ale w tej akcji po prostu wejdzie do obozu i za każdym razem gdy sprzątnie kogoś, to nikt go nie będzie widzieć. Farciarz i tyle. Gdy uwolni jeńców, oni wyjdą i podejdą do strażników - również faciarze. Zabiorą im tą bajerancką strzelbę laserową i w ten sposób się uwolnią. Cholera, ta broń jest bardziej super od Kapitana Ameryki.

Dobra, muszę się do czegoś przyznać - to nie jest zły film. Tzn. jest naiwny i marny, ale jego oglądanie nie jest bolesne. Ma nawet kilka niezłych tekstów (jak wsadzili Amerykę do tej trumny, a on zapytał: „To chyba za późno na wyjście do toalety?“, albo gdy zaraz będzie skakał za samolotem, dziewczyna go cmokneła, on się spojrzał na Lee Jonesa który od razu zareagował: „Ja cię nie całuję!“), aktor grający Amerykę miejscami grał przekonywująco... No i cóż, to nie jest tak złe jak „Kapitan Ameryka“ z 1990, gdzie superbohater umiał tylko symulować chorobę, kraść samochody oraz kierować bombą atomową będąc do niej przywiązanym. Jest też całkiem niezłe zakończenie. Nie zachęciło mnie, bym tknął kontynuację, ale było w porządku. A może to tylko fakt, że zobaczyłem Nowy Jork?


3/10.

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Szkoda, że nie mogę Ci dać plusika bo tekst zajebisty. Widać, że masz łeb i trzeźwo myślisz. Dziś chcę obejrzeć ten film, dobrze, że wiem czego się spodziewać. Pzdr

ocenił(a) film na 3
Peterson_B

Ho Ho Ho! Dziękuję! :)

Cieszę się, że udało mi się uniknąć spoilerów.

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

W takiej fabule nie mam mowy o spojlerach. Wystraszone chuchro chce iść na wojnę ----> wystraszone chuchro idzie do wojska i dostaje wycisk ------> chuchro zostaje bohaterem --------> bohater ratuje świat.. Tyle wiem bez oglądania po samych zwiastunach, ciekawi mnie tylko co jest w międzyczasie i jak zrobiony jest ten film:)

_Garret_Reza_

w ogóle nie zaczynaj.

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Mnie w tym filmie rozwaliły efekty specjalne.... no sory ale te laserki itp to już Matrix 12 letni lepiej wyglądał.......

ocenił(a) film na 5
Jurigag

Obejrzałem ten film dopiero teraz, czyli siedem lat po Twoim komentarzu. Robięwycieczkę po Marvelu i muszę powiedzieć, że w porównaniu z Iron Manem, który chyba jest starszy od KA, ten statni to jakaś porażka jeśli chodzi o CGI. Trudno to opowiedzieć, ale trąci fuszerą. I jest po prostu sztuczne.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Bardzo dobry tekst, w większości się zgadzam. To, że był marionetką jeszcze można jakoś wytłumaczyć, że po prostu nikt wcześniej na to nie wpadł, a przy pierwszym pościgu dużo ludzi sobie zadawało pytanie kim jest bohater, więc ruszyła kolejna propaganda. Ale to tak naciągane, chociaż jeszcze prawdopodobne. Ale z resztą się zgadzam. "Mogę tak cały dzień" mówi, jak go biją w uliczce, ale nie może paru pompek zrobić. A to żałosne heil Hydra.. nigdy nie słyszałem Niemca, który by to wymówił 'hejl, hajdra', ani 'fjurer'. Dałem więcej, bo film nie był jakiś nudny a do momentu pierwszej akcji w Austrii oglądało się całkiem przyzwoicie.

ocenił(a) film na 8

Nie myl sprawności fizycznej z siłą ducha i determinacją. Fizycznie Rogers był słaby, ale nie znaczy to, że nie był waleczny. Obrywał bęcki od silniejszych od siebie, ale się nie poddawał i ciągle wstawał do walki, mimo, że wiedział iż nie ma szans. Z tego samego powodu ciągle próbował zaciągnąć się do armii - wszystkie komisje go odrzucały, a on mimo to próbował po raz kolejny i kolejny.

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Na początek coś o czym Ty niestety zapomniałeś, a przed czym niektórzy ludzie lubią być ostrzeżeni...

SPOILER!

A teraz do odpowiedzi na Twoją wypowiedź.

"Kapitan Ameryka chce iść na wojnę, bo nie lubi zabijać ludzi. (...) Ale dobra, on chce iść na wojnę. To czemu nie trenował lub nie wpierdalał stejków chociaż?"

Główny bohater nie lubił przemocy, dlatego też przez większość życia nie ćwiczył. To logiczne. Dodatkowo był chorowity, więc nawet gdyby chciał to nie byłby w stanie dostać się do wojska "wpierdalając stejki".
Pewnego dnia rozpętała się wojna i wielu jego rówieśników na nią wyruszyło. Wielu z nich tam też zginęło, dlatego też główny bohater czuje się w obowiązku zrobić to samo* (bo nie czuje się dobrze z myślą, że ktoś za niego umiera, a on siedzi bezczynnie na dupie).

"Tylko oni przełkną fakt, że po kilku dniach treningu pan Ameryka jest takim samym chuchrem co wcześniej. "

W armii trenuje, jak sam napisałeś, parę dni... Parę dni! Na prawdę chcesz robić wyrzuty temu filmowi, bo ktoś nie wyrobił sobie mięśni po kilku dniach (!) treningu?

"W tym filmie źródłem supermocy jest światełko wyciągnięte z Ziemii, dzięki któremu rozwijane są cechy charakteru (...)"

Z tego co pamiętam, to nie światełko z ziemi, tylko jakaś formuła opracowana przez doktorka (nie pamiętam imion :/). Światełko było źródłem prawie nieograniczonej energii dla broni gościa z czerwoną czaszką. Nie mieszaj.
Ponadto formuła doktorka miała rozwijać tężyznę fizyczną, a efektem ubocznym było spotęgowanie cech charakteru.

"(...) kilka dosyć żenujących okrzyków „Heil Hydra“ (...)"

A to pierwsza rzecz, z którą się zgodzę. ;)

"Superbohater (...) woli wbrew sobie iść na scenę i zachęcać do kupowania akcji i wspierania państwa. Potem się z tego śmieją w filmie, on żałuje i dopiero idzie na wojnę. (...) Dlaczego nie wpakowali go w ten głupi kostium PRZED tą całą operacją?"

Do całej imprezy z tańcami we fladze ameryki wciągnęli go PO i Z POWODU schwytania szpiega w dość efektownym stylu. Wzięli go, bo dzięki temu stał się symbolem siły Ameryki, a propaganda lubi takie symbole.
Jak sam napisałeś, robi to wbrew woli. Robi to, ponieważ był to jedyny sposób, w jaki mógł pomóc w walce po tym jak generał odmówił wysłania go na front (podbudowa morale to też pomoc w walce podobno - tak przynajmniej wmawiają na lekcjach języka polskiego...).

W pozostałej części tekstu jest już lepiej. Z częścią się zgadzam (miał farta), z częścią mniej (humor), a z częścią w ogóle (zakończenie).

Podsumowując. Nie uważam tego filmu za bardzo dobry. Ma kilka wad, które w dzisiejszym kinie akcji są bardzo częste, ale czepianie się w taki sposób jest... wybacz, ale głupie.
Nie czepiaj się filmu na siłę!
Wytykasz filmowi błędy, które wynikają z tego, że Ty nie oglądałeś uważnie i nie zrozumiałeś filmu.

Pozdrawiam.
Tomek

*Przez "zrobić to samo" mam na myśli ruszyć na wojnę, a nie tam zginąć. ;)

ocenił(a) film na 3
tc112233

Ta, sporo się nie potrzebnie w sumie czepiałem filmu na początku. Jednak podtrzymuję: po kilku dniach widać efekt treningu, choćby minimalnego, a co dopiero takiego jak w wojsku. Poza tym, wyjaśnienie czemu nie lubi przemocy pojawiło się raczej w komiksie, w filmie tego nie było (właśnie tylko "Nie lubię zabijać"). A szkoda, bo ma trochę sensu.

Schwytanie szpiega sprawiło, że stał się symbolem? Marketing to potęga, jednak i tak jest to dla mnie przekombinowane. Równie dobrze mogli zmyślić, że złapał jakiegoś szpiega (skoro rozdmuchali na całe USA, że złapał jednego szpiega, to nie byłoby dla nich trudne) wtedy moja wersja też by się sprawdziła.

Dzięki za fixa do mojego tekstu. Rozumiem, że tobie zakończenie się podobało?

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Propaganda ma to do siebie, że niesamowicie wyolbrzymia rzeczy błahe, byleby tylko pasowały do danej ideologii. Więc powstanie nowego bohatera narodu, wyłapującego szpiegów przeciwnika działających na szkodę wspaniałego narodu amerykańskiego zasługuje na wyróżnienie.
Jeśli chodzi o ten wojskowy trening, to po paru dniach byłoby widać co najwyżej ubytek wagi. Organizm potrzebuje paru dni do przyzwyczajenia się do wysiłku i w pierwszej kolejności spala rezerwy. Zresztą to nie siłownia, a jedynie proste, acz skuteczne ćwiczenia ruchowe (znam to z autopsji), mające przede wszystkim za zadanie poprawienie sprawności fizycznej. Dodatkowo regularne, niezbyt obfite wojskowe posiłki, też zbytnio nie pomagają w nabraniu masy. A u Rogersa wiele przecież robiła też jego postura. Wierz mi, jak ktoś ma taki metabolizm, że nie może przytyć, to choćby nie wiem ile jadł, nie uda mu się.
Scena w więzieniu, faktycznie jest nieco naciągana, ale nie niemożliwa, więc bardzo bym tu nie narzekał. Zgodzić jedynie mogę się z tymi nieszczęsnymi okrzykami, ale taka już natura Anglosasów (tysiące statystów krzyczących w filmach o imperium rzymskim "Ejw Sizar" nie jest u nich niczym wyjątkowym).

ocenił(a) film na 3
Angrenbor

Tak, z tym metabolizmem to wiem z własnego doświadczenia. Nie mniej, wciąż szkoda, że na początku po prostu graficy odjeli mu kilka centymetrów wzrostu i masy mieśniowej i tak przez cały czas, żadnych zmian. Trochę biednie, i tyle.

ocenił(a) film na 7
Angrenbor

Uprzedziłeś mnie z tą odpowiedzią na temat treningu. I faktem jest, że mogli go co najwyżej odchudzić :) Poza tym dodam, że aby zrobić masę mięśniową trzeba mieć o tym pojęcie. W latach 40 nie było czasopism kulturystycznych, książek na ten temat, ogólnie ludzie mieli nikłą wiedzę, poza tymi, którzy siedzieli w temacie. Więc nie sądzę, że Rodgers, który był marzycielem wpadłby na pomysł, aby się zapisać na siłownię :D Podejrzewam, że jedyne były przy klubach sportowych i zacząć pakować.

ocenił(a) film na 3
TomaszO1983

Ciekawa uwaga, dzięki!

ocenił(a) film na 5
_Garret_Reza_

oj garret. Nie wypowiadaj się na temat rzeczy, o których nie masz pojęcia. Ja trenowałem kulturystykę i powiem Ci, że nawet pakując, mając dietę, odzywki i sterydy, a nawet genetykę Arnolda....nie dorobisz się formy w parę dni. Poza tym trening wojskowy raczej nie robi dużych mięśni tylko ich wytrzymałość-to nie jest trening kulturystyczny.
Ja też uważam, że pierwszy Kapitan nie jest dobrym filmem , ale twoje zarzuty są o kant dupy rozbić (co częste w twoich recenzjach). To jest coś jak wymyślanie na siłę minusów, które tak naprawdę nie są minusami.

ocenił(a) film na 3
BigKahunaDick

Komentarz spóźniony o kilka lat jak widać powyżej, ale intencje na pewno miałeś szczytne. Dziękuję!

_Garret_Reza_

Znaczy tak, fajnie napisane, ale nie lubię podchodzić do filmów na bazie komiksów np. ze stanów zjednoczonych w jakikolwiek racjonalny sposób.
Do tych filmów podchodzę na takiej zasadzie, że mają tylko bawić. Ta produkcja nie jest dla mnie wcale różna od filmów pokroju "Transformers". Kiedy siadam do oglądania filmu "Kapitan Ameryka" wymagam od niego zupełnie czegoś innego niż filmu pod tytułem "Miasto Boga".
Na tej zasadzie można się czepiać czemu Wiedźmin Getalt, oberwał od Vilgefortza, skoro był mutantem o tak niewiarygodnym refleksie.

Osobiści i z czystym sumieniem jestem skłonny dać filmowi ocenę 8.
Trochę dobrej, prostej zabawy, podbudowanej prostą ideologią, że ten kto bardzo do czegoś dąży jest w stanie to osiągnąć.
Proste, przyjemne i w bardzo lubianej przeze mnie stylistyce.

Nigdy nie czytałem, żadnego komiksu z KA i nie wiem jak był utrzymany. Przypomina mi to stylistykę Sky Captain, Bioshock czy Fallout.

Kwestia grafiki: jedyne co mi przeszkadzało, to zbyt rzucający się w oczy efekt "zielonego ekranu" w scenach w pociągu. Potem nie nie zauważałem niczego bardzo rażącego.

Kwestia treningu: trening treningowi nie równy. Jeśli dwie osoby będą ćwiczyć w tym samym tempie z tą samą determinacją i zaangażowaniem. W ten sam sposób i tak samo precyzyjnie to bardzo często jeden ma lepsze wyniki a drugi musi podkręcić. I widać każdej jednej szkole karate, judo, siłowni.

ocenił(a) film na 3
sandinista2600

Nie rozumiem tego o tym, że film ma służyć rozrywce więc nie oczekujesz od niego racjonalności. Po prostu nie łapię na jakiej zasadzie to działa.

_Garret_Reza_

Już Ci mówię:P
Jeśli wiem, że to film oparty na komiksie, to od razu nastawiam się na pewne nieścisłości, braki logiczne itp. Zwłaszcza, jeśli to alternatywna rzeczywistość.
Zwłaszcza, że wiele komiksów było opartych na zasadzie od zera do bohatera. Czyli małe chude i płochliwe ale z "wielkim sercem" dostaje moc, dzięki której może niemilcom kopać tyłki. Przy czym jakimś cudem, ugryzienia pająka czy kontakt z jakimiś innymi dziwactwami od razu uczy akrobatyki, sztuk walk i paru innych rzeczy :P
Od tyle. To na takiej właśnie zasadzie, że nie przyglądam się bardzo wnikliwie każdemu elementowi i dzięki temu taki Kapitan Ameryka może być nadal bardzo dobrym widowiskiem, choć jak to często bywa naiwnym i z lekka pompatycznym. Tylko, że ja akurat nie mam zamiaru być koneserem kina. Lubię rzeczy zarówno poważne i przemyślane jak i cukierkowo kolorowe.
A takim właśnie cukierkiem jest Kapitan Ameryka ;)

ocenił(a) film na 8
sandinista2600

no i z tą wypowiedzią się w pełni zgadzam!! Nic chyba mnie tak nie rozbraja jak wchodzę tu na jakiś film s-f czy też film akcji który jest naszpikowany różnymi dziwnymi efektami specjalnymi, stworami, wypasionymi gadźetami itp.i czytam tam że komuś się nie podobał bo był nie zgodny z faktami i że to czy tamto jest nie możliwe do wykonania albo to czy tamto mu się nie zgadzało. Przecież z założenia takie filmy są robione po to by fajnie się oglądało a nie po to by były realne. To tak jak byśmy poszli do kina na film o marsjanach i się po seansie czepiali że przcież każdy wie że marsjanie są zieloni a nie tak jak w filmie niebiescy. Pewnie że w niektórych filmach przeginają z efektami specjalnymi lub fabuła nie trzyma się kompletnie kupy ale ten film akurat taki nie jest. Z racji tego że ten film jest na bazie komiksu to nie ma sie co czepiać pomysłu jak kapitan ameyka "powstał"bo to twórcy komiksu wymyślili tą historię która się przyjęła. W końcu z kądś muszą się Ci bohaterowie brać....nikt jakoś się nie czepia że Superman przyleciał do nas z nieistniejącej planety.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Mi z kolei bardziej podobała się wersja zaproponowana w filmie - aby najpierw nabrał mocy, a potem trafił na scenę. W zaproponowanej przez Ciebie kolejności historia nabrałaby znamion dramatu (aktorzyna oklaskiwany przez tłumy, obrzucany błotem przez żołnierzy pragnie zasłużyć sobie na ich szacunek i stać się kimś więcej poddając się niebezpiecznemu eksperymentowi) przez co nabrałaby nieco większego ciężaru. Podobnego do tego za którego znienawidziłem "Iron mana" w tych żenująco dramatycznych obrazkach z ataku na Hummery w Afganistanie ala "Helikopter w ogniu". Tak banalnej komiksowej historyjce IMO takie zagrania nie przystoją. Wolę wersję filmową gdzie ta historia została obrócona w żart i potraktowana z przymrużeniem oka. Także późniejsze skwitowanie jej "-Czy wiesz co robisz? -Spokojnie. 200 Razy znokautowałem Hitlera." w Twojej wersji miałoby bardziej gorzki posmak.

No i też zakończenie. To co według mnie niemal zabiło ten film to powstający właśnie "Avengers" i próby powiązania obu filmów. Raz, że sam wstęp nie bardzo pasuje do reszty, dwa że finał w Nowym Jorku też kompletnie nie pasuje do reszty (IMO to najgorszy fragment filmu i stokroć bardziej naiwny od całej pulpowej fabuły i otoczki filmu) i trzy że przez te dwie sceny po macoszemu potraktowano finałowy pojedynek. Zamiast hołdu dla lat '40 i ich pulpowej propagandy, powstała dziwna hybryda w sam raz dla nikogo. Gdyby nie powstawało "Avengers" może ten film zostałby lepiej dopracowany. Choć z drugiej strony mógłby też przeczekać kilka lat i trafić na inną ekipę i w ogóle nie powstać. Biorąc pod uwagę Nicka Fury i nowojorski finał sam nie wiem co gorsze.

ocenił(a) film na 6
Khaosth

Scena ataku na Hummery była dramatyczna? Bum bum, trochę strzelania, parę trupów i już. Bez zbędnego przedłużania, spowalniania czasu czy zbliżeń na umierających żołnierzy. A scenę musieli pokazać, w końcu to między innymi te wydarzenia miały wpływ na późniejszą przemianę Starka.

Co do Kapitana- analiza fajna i w sumie trafna, ale ja nastawiłem się na naiwną opowiastkę, parę scen i tekstów, po których można się uśmiechnąć i sporo niezłych akcji. I to dostałem, dlatego na 6/10 zasłużył.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że absurdów jest sporo.

ocenił(a) film na 8
Madoq

Według mnie scena ataku na Hummery była mocno udramatyzowana. Trzęsąca się kamera, zgrzytający i zacinający się dźwięk, świdrujący szum imitujący ogłuszenie po wybuchu, chyba także kilka ujęć z oczu bohatera. Istny "Helikopter w ogniu".

ocenił(a) film na 6
Khaosth

Nie ma ujęć z oczu bohatera. Kamera się trzęsie, bo są wybuchy, a dźwięk zgrzyta, bo strzelają. Jak mieli to pokazać inaczej?

ocenił(a) film na 8
Madoq

Wierzę na słowo. Nie mogłem znaleźć sceny na YT (ba! łatwiej znaleźć jej rozszerzoną wyciętą wersję ze Starkiem chwytającym za broń i heroiczną postawą żołnierzy) i nie mam za bardzo jak sprawdzić. O ile pamiętam montaż filmu sugerował, że Stark po wybuchu był lekko oszołomiony i też słuch jeszcze nie doszedł do ładu, a pokazano to poprzez wyciszenie muzyki i nałożenie nieco zgrzytliwego szumu oraz pewne przetworzenie dalszych dźwięków. Była też chyba taka trailerowa zagrywka z oddzielaniem kolejnych króciutkich ujęć czarną planszą dla podniesienia ich dramatyzmu.

W tym miejscu wolałbym zobaczyć coś bliższego "Casino Royale" z dalszym ujęciem wywrotki Hummera, z wyciszeniem muzyki, ale bez wyciszania i przetwarzania dźwięków i bez dodatkowego szumu. Bardziej w typie filmów z lat '80. Stark by omdlał, ekran łagodniej się zabielił przechodząc w białą planszę, a potem z niej w daleki plan w jaskini, gdzie po przejechaniu paru metrów kamera pokazałaby Starka i kilku ludzi stojących nad nim.

ocenił(a) film na 8
Khaosth

a co było złego w tym zakończeniu bo nie bardzo rozumiem?? Jaki wstęp nie pasuje do reszty?? Co jest nie tak z tym NY?

ocenił(a) film na 8
ziger

Gdy poszedłem na film do kina i zobaczyłem lodową scenerię, przez pierwsze minuty zastanawiałem się czy siedzę w dobrej sali (tok myślowy: "Wygląda jak "Z archiwum X", albo "Coś" ale nie to niemożliwe. "Super 8" i antarktyda - no możliwe. O Boże - byle nie "Transformers 3""). Ostatnie czego oczekiwałem po tym tytule to nowoczesność.

Wstęp i zakończenie nie pasowały mi do przyjętej konwencji lat '40, wojennej zawieruchy i otoczki ala tanie sf.
Początek już zdradzał to, co wcześniej zdążyłem wyczytać z opinii zdradzających fabułę. Co jednak dla mnie było najgorsze, to że końcówka ...:::[SPOILER]:::... zniwelowała tragizm podjętej przez kapitana decyzji. Kapitan zginął, kapitan odżył - jakie to proste i łatwe! Po tym jak się okazało że Kapitan został odratowany byłem ciekaw czy za chwilę się nie okaże, że także Peggy można odratować, albo zreplikować czy odtworzyć w inny sposób, albo też przenieść się w czasie pogodzić czy wrócić na front z całą armią tarczy i pokonać nazistów nim ci stanęli na polskiej ziemi. ...:::[SPOILER OFF]:::... Nowe czasy, nowe możliwości, inny klimat. Według mnie niespecjalnie do wcześniejszych pasujące.

ocenił(a) film na 8
Khaosth

no tak....ale z tego co pamiętam to mniej więcej taka była prawdziwa historia Kapitana. W sensie że "powstał"podczas II wojny światowej aby walczyć z nazistami po czym coś sie tam stało (nie pamiętam dokładnie co) i nasz bohater dopiero został "przywrucony do życia w czasach "dzisiejszych". Nie czytałem komiksu C.A. bo chyba nie wychodził u nas ale ten film nie jest pierwszy który pokauje taki przebieg wydarzeń więc coś w tym musi być. I nie dzieję się tak dlatego że powstaje Avengers i ktoś wpadł na pomysł że fajnie by było gdyby C.A. był jednym z nich tylko faktycznie był ich liderem. Tak więc musiał w jakiś sposób zostać "zahibernowany" by nie być dziadkiem stojącym nad grobem w Avengers.

ocenił(a) film na 8
ziger

Ja ogólnie niewiele komiksów czytałem i raczej nie trafiłem na żaden o bardziej rozpoznawalnych bohaterach (kilka o ksenomorfach i predatorach; "Planetary", "Liga niezwykłych dżentelmenów", "Authority"), także świat marvela jest mi znany głównie ze słyszenia i z telewizji. :)

Przejrzałem pobieżnie wikipedię i... chyba masz poniekąd rację. Poniekąd, bo - na ile mój angielski próbował dawać radę - seria przez dłuższy czas miała miejsce podczas drugiej wojny światowej i skończyła się w taki a nie inny sposób. Jego zaadaptowanie na grunt późniejszych czasów miało miejsce dopiero w kolejnych seriach. Nie wiem co stało za stworzeniem "Avengers" i ja to raczej traktowałem jako spin-off, niż pełnoprawną kontynuację wątków, podobnie jak "AvP" nie uznaję za kontynuację ani serii "Obcy", ani "Predator". W sumie jednak to bardziej kwestia samego podejścia i interpretacji tego co jest kanoniczne, a co jest jedynie tego kanonu mutacją. Ja bym wolał, żeby "Kapitan ..." był dziełem samoistnym, a nie prologiem "Avengers".

ocenił(a) film na 8
Khaosth

rozumiem z tym że akurat na to wpływu nie ma gdyż kapitan jest częscią Avengers więc i w filmie wystapić musi. Pewnie że w komiksach była cała seria w II wojnie światowej bo to co nam pokazano w filmie to jeden wielki skrót. Prawdopodobnie gdyby nie było już w planie Avengers to może jeszcze doczekali byśmy się 2 czy 3 części i dopiero CA powędrował by w nasze czasy no ale widać uznano że nia ma na to czasu. Zresztą chyba więcej przygód CA odbyło się w naszych czasach, plus do tego jego udział w Avengers. Natomiast przygody Mścicieli można traktwac w dużej mierze jako dodatek a nie osobne przygody gdyż do Mścicieli należało dość duże grono herosów przez co nie w każdym numerze brali udział Ci sami bohaterowie. Co do AvP to sytuacja jest nieco inna. Tutaj nie ma jednego konkretnego potwora który by brał udział we wszystkich częściach o Obcym czy Predatorze. Tutaj mamy do czynienia z historią związaną z dwiema rasami, przez co każda nowa część może być traktowana z osobna.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

nie chce mi się odnosić do wszytkiego co napisałeś ale ogólnie mówiąc to troszkę tam pomieszałeś fakty i chyba niektórych rzeczy nie zrozumiałeś.
C.Ameryka powiedział że chce iść na wojnę bo nie lubi bydlaków, za to widać było po nim że ceni oddaniei wierność ojczyźnie oraz jest za oboną słabszych....był człowiekiem z zasadami. Czy tylko psychole którzy od urodzenia latają z kałaszami po ulicach mogą iść do wojska? On też chciał pomagać tak jak jego znajomi.
Występował na scenie dlatego że nikt go nadal do wojska nie chciał bo nie wierzyli w jego możliwości i dlatego niechętnie ale zgodził się by podnieść ducha w społeczeństwie.
Co do mocy to z tego co pamiętam to biegał szybciej, był silniejszy i skakał dalej tak więc nie wiem do czego się tutaj przyczepiłeś.
Jak juz ktoś wczesniej napisał jego umiejętności pochodziły od serum oraz jakiegoś tam naświetleniu w tej skrzynce jakimiś tam promieniami co sprawiło że był wyższy i dopakowany a dodtkowo wzmocniły się jego cechy harakteru.
Co do treningu to nie osłabiaj mnie....tak się akurat składa że na ten temat wiem bardzo dużo i po kilku dniach to nic nie będzie po tobie widać...nawet jak byś trenował 3-4 razy dziennie. Do tego by zauważyć efekty trzeba troszkę więcej czasu, przy czym duże znaczenie tutaj także mają indywidualne cechy genetyczne. Jeden po miesiącu będzie już wyglądał nieco lepiej a inny po dwuch. Zwłaszcza w przypadku osób tak szczupłych jak on to efekty przychodzą dużo później. Do tego trening w wojsku to nie pakernia tak więc po kilku dniach czy nawet tygodniach nie da rady żebyś naglę brał 100kg. na klatę. Tak więc co do tego Twojego zarzutu to się grubo pomyliłeś. Miał byś rację gdyby była sytuacja odwrotna tzn.gdyby już po tym kilkudniowym szkoleniu zaczynał nabierać sylwetki....wtedy dopiero by tobyła ściema i kazdy chłopak w młodym wieku i jego postury ruszył by do treningów z nadzieją na uzyskanie takich efektów....a potem przyszło by rozczarowanie....
Zakończeni było fajne....choć przykre....myślę że kazdy by chciał się obudzić za 100 lat i zobczyć jak by wtedy świat wyglądał ale przerane jest to że budzisz się ze świadomością że wszyscy Twoi bliscy już dawno nie zyją....i tak jak on powiedział "...miałem randkę..."

ocenił(a) film na 7
_Garret_Reza_

,a nawiązując do tych światełek to czułem sie jak na gwiezdnych wojnach :P to mnie rozwaliło z nóg i jeszcze te maszyny w czasach II wojny światowej były zbyt nowoczesne, no ale to film, więc wszystko można

ocenił(a) film na 3
darren006

Nie do końca, trzeba zwrócić uwagę, że jeżeli to ma być film złączony z Iron Manem i Avengers to trzeba sobie uzmysłowić, że różnice w używanej broni były ogromne, sam ojciec Starka przyznał w latach 70-tych, że technologia nie pozwalała na stworzenie źródła zasilania kombinezonu dla Iron Mana. Nie rozumiem więc, co ta broń robiła w latach 40-tych, kiedy nawet w czasach późniejszych jej po prostu nie widać. To samo tyczy się pojazdów.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

totalnie nie zrozumiałeś o co chodzi w tej postaci i w tym filmie

"To czemu nie trenował lub nie wpierdalał stejków chociaż" - był bardzo chorowity, jest scena w której jest pokazane, że ma całą liste chorób.. Nie każdy może trenować z ciężarami i co NAJWAŻNIEJSZE myślisz, że w tamtych czasach żołnierze ćwiczyli tak jak dzisiaj na siłowniach? człowieku to lata 30.. Pomijam już fakt, że jego choroby mu zapewne uniemożliwiały treningi, a może próbował trenować? skąd to wiesz? Druga sprawa to nie Rocky tylko film o propagandowej postaci - tutaj właśnie oto chodziło, żeby zachęcić każdego nawet słabeusza do zaciągnięcia się do wojska.



co do: "Kapitan Ameryka chce iść na wojnę, bo nie lubi zabijać ludzi." to kolega ziger odpisał idealnie cytuje:" C.Ameryka powiedział że chce iść na wojnę bo nie lubi bydlaków, za to widać było po nim że ceni oddaniei wierność ojczyźnie oraz jest za oboną słabszych....był człowiekiem z zasadami. Czy tylko psychole którzy od urodzenia latają z kałaszami po ulicach mogą iść do wojska? On też chciał pomagać tak jak jego znajomi. " A moim skromnym zdaniem chodziło Stevowi oto, że nie był to jego nadrzędny cel - zabijać nazistów - tak jak to zapewne większość ochotników głosiła.. chciał doprowadzić świat do ładu i spokoju.. Każdy w miarę logicznie myślący człowiek to wyłapał..

Kolejne: "superbohater zamiast na wojnę albo robić jakiś użytek ze swoich supermocy, woli wbrew sobie iść na scenę i zachęcać do kupowania akcji i wspierania państwa"
Jego przełożony chciał go zamknąć w ośrodku, tak więc skorzystał z okazji i udał się w ten sposób na front... innego nie miał. Było to w filmie jasno określone.. Poza tym to część historii Capa i musiała być uwzględniona.


Podsumowując zrobiłeś z siebie idiotę bo nie zrozumiałeś głupiego filmu o głupim hamerykańskim superbohaterze..




ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Jak to było na prawdę z tą wagą i posturą Kapitana
Ameryki? Ten aktor specjalnie do filmu schudł i potem przytył i zrobił rzeźbę, czy to sprawka efektów graficznych?

ocenił(a) film na 3
Perelka89

O ile dobrze kojarzę, to wkleili jego twarz na ciało drobniejszego aktora (czy raczej kaskadera).

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Tak to musiało być, bo aż nienaturalnie wyglądała postura KA : wielka głowa, a wąskie ramionka, bardzo niski wzrost i chudość... karły tak mają... głowa dorosłego człowieka - a ciało dziecka... tak mi się skojarzyło :P

_Garret_Reza_

Nie znajdę teraz konkretnego źródła, które było na YouTube, ale według niego drobniejsza postura to aktor Leander Deeny, który w tym filmie gra również barmana.

ocenił(a) film na 3
Projektant

A dziękuję

_Garret_Reza_

Czy Ty naprawdę doszukujesz się logiki i realizmu w serii filmów o superbohaterach? To z założenia jest sci-fi. Jak idziesz na stand up to ubierasz się w garnitur i też liczysz na arie operowe?

ocenił(a) film na 3
herbatkowy

Nie, przynoszę garnki i próbuję nimi trafić w prowadzących.

Mam za dużo garnków.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

Mam pytanie, ten post ma już 10 lat a wy nadal się kłucicie?

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Kochają mnie.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

To współczuję

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Dlaczego?

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

Bo jeżeli im nie odpowiesz to uznają, że wygrali

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Jeśli komuś chodzi o wygraną, to myśli tak niezależnie od tego, czy ktoś tej osobie odpisał, czy nie.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

W sumie to tak, ale dobre argumenty są w stanie ich przekonać. Zgadzam się z tobą we wszystkim oprócz treningu, nawet po kilku dniach ciężkiego treningu a efekty były by minimalne.

ocenił(a) film na 3
Dawid_Konc

Tak, z tym treningiem to już się czepiałem.

Chciałbym, żeby argumenty miały taką siłę, ale już parę lat obserwuję jedynie brak odpowiadania na sensowne odpowiedzi.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

Z reguły ludzie widząc argumenty obalające ich zdanie nie odpowiadają, ponieważ są zbyt zatwardziali aby zaakceptować to że się mylili.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones