PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,9 228 681
ocen
7,9 10 1 228681
4,9 48
ocen krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Hej, prorocy moi z gniewnych lat
Obrastacie w tłuszcz.
Już was w swoje szpony dopadł szmal
Zdrada płynie z ust.

Oj, nie tego się spodziewałem po muzykach zespołu Queen. W zasadzie jakoś szczególnie nie interesowałem się tym projektem, bo biografie muzyków rockowych nie zawsze wychodzą tak jakbyśmy chcieli, ale jeśli problemem w przypadku tego filmu, jest fakt, że może on się wydać kontrowersyjny, to niestety ale muzycy zespołu Queen się zupełnie pogubili. To jest rock, brudny sport, w którym było miejsce na ekscesy, skandale, używki, seks, wulgaryzmy, ale też emocje, bunt, uczucia, problemy i artyzm. O tym wszystkim powinien opowiadać ten film. O wybitnym wokaliście, o zespole, który w swoich nagraniach dążył do całkowitej perfekcji (Bohemian Rhapsody nagrywano przez tydzień), ale też o wszystkich rozrywkach, od których ten wokalista nie uciekał.

Bo to można nazwać esencją rockowego stylu życia.

Czego oni boją się w tym filmie pokazać? Tego, że Freddie miał około setkę partnerów (i partnerek)? Karłów wynajmowanych do wnoszenia gór kokainy na imprezy? Przecież tak było i nie ma sensu uciekać od prawdy ani tego tuszować. "Bardziej stonowana biografia"? "Coś co będzie można puścić PG-13"? Litości. Kariera takiej rockowej gwiazdy jak Mercury to nie życie grzecznego chłopca, który nagrał parę ładnych piosenek. To rebelia, bunt i ktoś taki jak rockowy muzyk powinien zdawać sobie z tego sprawę. Niestety, panowie May i Taylor chyba o tym zapomnieli. Jedynym obrońcą ducha rock'n'rolla stał się teraz Sacha Baron Cohen, do którego z początku odnosiłem się sceptycznie.

Teraz nabrałem szacunku.

Cohen pokazał, że ma jaja. Że nie boi się pokazać czyjejś biografii w skali 1:1, człowieka takiego, jakim był naprawdę. Bez wygładzania, pomnikowania i ugrzeczniania. To niestety coraz rzadsze zjawisko w Hollywood. Filmy robi się tak, żeby, broń Boże, nikogo nie urazić, żeby każdy był zadowolony, żeby uniknąć niepotrzebnych kontrowersji. Cohen mógł przystać na takie warunki, grzecznie zgodzić się na zagranie bezpłciowego Freddiego i po cichu liczyć kasę zebraną z kieszonkowego nastolatków od parental guide. Wolał jednak postawić na swoim i odejść z projektu, który zupełnie mu nie odpowiadał. Człowiek z wizją.

Kręcenie biografii stało się obecnie kolejnym dochodowym przemysłem w Hollywood. Podczas gdy o pewnych faktach z życiorysów sławnych osób można się dowiedzieć bez problemu z literatury, filmy wydają się pod tym względem nijakie, zatwierdzane przez marketingowców, wygładzane przez producentów, cięte przez dystrybutorów i obliczane na jak największy zysk przez księgowych. Szkoda, że w sidła tej machiny musiał trafić Freddie Mercury, którego życiorys zupełnie nie nadaje się na bajkę dla dzieci.

gowniarz_wyniosly

Ale czemu uważasz, że życie erotyczne więcej mówi o psychice bohatera niż jego sztuka?

ocenił(a) film na 3
Szarobure

Uważam, ze istnieje wiele składowych psychiki, które dopiero złożone do kupy mówią coś o osobowości człowieka.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

''To jest rock, brudny sport, w którym było miejsce na ekscesy, skandale, używki, seks, wulgaryzmy, ale też emocje, bunt, uczucia, problemy i artyzm. O tym wszystkim powinien opowiadać ten film.''

Szukasz sensacji, zupełnie tak jak ci dziennikarze na koferncji prasowej w filmie Bohemian Rhapsody. Ich nie intersowała muzyka
zespołu Queen, tylko życie prywatne jej frontmena. Bo to hieny, pijawki, szukające sensacji. Skandalu... (zresztą to tytuł jednego z
utworów) bo ten się zawsze dobrze sprzeda. Uważam że ten film w wystarczającej ilóści i wywstarczjący sposób opowiada czy też
przedstawia blaski i cienie Queen czy raczej Freddy'ego Mercury'ego. Sorry ale mnie nie interesuje kto kogo pier...i w jakiej pozycji

''który w swoich nagraniach dążył do całkowitej perfekcji''

No i w tym filmie widać że dąży - Galileo figaro, magnifico.

''Karłów wynajmowanych do wnoszenia gór kokainy na imprezy.''

Brian May to zdementował w jednym z wywiadów

''Kariera takiej rockowej gwiazdy jak Mercury to nie życie grzecznego chłopca...''

I ten film to pokazał. Pokazał jego samotność i to jak stacza się w odchłań ciemności, która doprowadza do jego śmierci.

''Filmy robi się tak, żeby, broń Boże, nikogo nie urazić, żeby każdy był zadowolony, żeby uniknąć niepotrzebnych kontrowersji.''

Sorry, nie wiem jak ty ale ja jako widz nie lubie być obrażany. Wszystkich zawdowolić ten film nie mógł. Zresztą widać to po
niektórych (na szczęście) opiniach. Ten film nie unika kontrowersji, tylko nie skupia się na nich przesadnie. Nie epatuje nimi
na lewo i prawo, bo nie taki był sens i zamiar jego twróców.

ocenił(a) film na 3
Rinzler

"Szukasz sensacji, zupełnie tak jak ci dziennikarze na koferncji prasowej w filmie Bohemian Rhapsody."
Nie szukam sensacji, tylko szukam prawdy. Jaka by ona nie była.

" Ich nie intersowała muzyka
zespołu Queen, tylko życie prywatne jej frontmena. "
Film zdaje się miał opowiadać o życiu prywatnym frontmana, bo o tym z definicji są biografie. Względnie, mógł to być film o losach zespołu Queen, tylko ze przypadkowo skupiono się na jednej postaci, a nie na wszystkich jego członkach.

"Bo to hieny, pijawki, szukające sensacji. Skandalu... (zresztą to tytuł jednego z
utworów) bo ten się zawsze dobrze sprzeda."
Wnioskuje wiec o zdelegalizowanie zawodu dziennikarza, bo to jest rak na zdrowej tkance społeczeństwa.

"Uważam że ten film w wystarczającej ilóści i wywstarczjący sposób opowiada czy też
przedstawia blaski i cienie Queen czy raczej Freddy'ego Mercury'ego."
Niestety, przedstawia głownie blaski, zaś jego zgodność z faktami była wielokrotnie kwestionowana.

"Sorry ale mnie nie interesuje kto kogo pier...i w jakiej pozycji"
Czyli z hipotetycznej biografii Billa Clintona należałoby wyciąć Monikę Lewinsky, a z Romana Polanskiego, Samanthę Geimer. W końcu nie to było najważniejsze w ich życiorysach.

"I ten film to pokazał. Pokazał jego samotność i to jak stacza się w odchłań ciemności, która doprowadza do jego śmierci."
Przyczyny śmierci Frederica M. były zgoła inne.

"Sorry, nie wiem jak ty ale ja jako widz nie lubie być obrażany.'"
Sa takie kwestie, w których wypowiadając się, można dotknąć tej czy innej grupy społecznej, religijnej, etnicznej czy innej. To jest ryzyko wkalkulowane w debatę publiczna czy wypowiedz artystyczną (jak film). Stad tez, jako widz wole i wyżej cenie takie filmy, które nie przemilczają trudnych tematów i złożoności podejmowanych przezeń zagadnień, ponad te które autocenzury dokonują już na wstępie.

ocenił(a) film na 10
gowniarz_wyniosly

Mam tylko jedno pytanie, skoro wiecie, mówię do przeciwników filmu, co się wydarzyło, jak było, co kto zrobił, powiedział itd... po co w ogóle oglądać film? Dla mnie film się broni, głównie przez muzykę, ale i przez ogólną atmosferę. Mi osobiście przeszkadzała jedna rzecz, oczy Maleka, zwłaszcza na koncercie na Wembley... Ale to może dlatego, że zbyt wiele razy oglądałam oryginał ;)

ocenił(a) film na 3
jusiasia_2

Nie bardzo rozumiem, oglądając film biograficzny bądź historyczny, to zazwyczaj chcemy skonfrontować wizje twórców z faktami.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

''Nie szukam sensacji, tylko szukam prawdy. Jaka by ona nie była.''

Generalnie jest taka jaką pokazał film

''Film zdaje się miał opowiadać o życiu prywatnym frontmana, bo o tym z definicji są biografie.''

Ten film trudno nazwać biografią. To jest short story bardziej. Pokazanie, przypomnieniem że ludziom
że był kiedyś taki ktoś jak Freddie Mercury i zespół Queen. I bardziej jest to może hołd aniżeli biografia.

''Względnie, mógł to być film o losach zespołu Queen.''

I względnie jest to film o losach zespołu Queen

''tylko ze przypadkowo skupiono się na jednej postaci, a nie na wszystkich jego członkach.''

Tylko że Freddie Mercury był forontmenem tego zespołu, postacią bardzo charakterystyczną. Mającą ogromny wpływ na to że zespół powstał pod taką a nie inną nazwą jak Queen. A poza tym myslę że pozostali członkowie zespołu (chociaż również mieli duży wkład w jego rozwój, nie zaprzeczam) wiedzieli i akceptowali to że tochę są
w jego cieniu. A poza tym wracamy do kwestii samego czasu trwania filmu i tego co powinno się w nim znalezc.

''Wnioskuje wiec o zdelegalizowanie zawodu dziennikarza, bo to jest rak na zdrowej tkance społeczeństwa.''

Niektórzy uprawiają zawodowo ten zawód, mają akredytacje a dziennikarzami nie są. Żerują na kimś, rozsiewają
plotki. Zresztą Freddie Mercury dobrze pokazał na koncercie na Wembley z 1986 roku skąd biorą te swoje plotki.

''Niestety, przedstawia głownie blaski.''

Subiektywna opinia. Spoko. Ja wyraże swoją pozwól. Uważam że pod względem blasków i cieni film ten jest odpowiednio wyważony. Freddie Mercury stacza się powoli w otchłań ciemności, widzimy że tracimy go jako
widz powoli. Natomiast póżniejsze Live Aid sprawia że jego gwiazda rozswietlna się niesamowitym blaskiem.

''zgodność z faktami była wielokrotnie kwestionowana.''

Ok, film nie trzyma się niekiedy faktów. Pełna zgoda. Ale to zupełnie nie przeszkadza w jego obejrzejiu i dobrej zabawie.

''Czyli z hipotetycznej biografii Billa Clintona należałoby wyciąć Monikę Lewinsky, a z Romana Polanskiego, Samanthę Geimer. W końcu nie to było najważniejsze w ich życiorysach.''

Jeśli taka jest wizja reżysera, producetów. To dlaczego nie ?

''Przyczyny śmierci Frederica M. były zgoła inne.''

I ten film pokazał jaka jest przyczyna - AIDS

''Stad tez, jako widz wole i wyżej cenie takie filmy, które nie przemilczają trudnych tematów i złożoności podejmowanych przezeń zagadnień, ponad te które autocenzury dokonują już na wstępie.''

Wszystko zależy od tego czego sami oczekujemy od filmu. Od naszego nastawienia. Czytając i słuchając
niektórych w internecie recenzji filmu w których przewija się głównie że film jest on zbyt bezpieczny, zbyt
grzeczny miałem obawy co zobacze w kinie. Ale poszedłem. I wcale nie uważam że taki jest. Że nie porusza
kontowersyjnych tematów, bo porusza. Tylko ku rozczarowaniu niektórych nie robi jednego, acz istotnego.
Nie skupia się na nich, skupia się na muzyce... bo to byłą najważniejsza. Zarówno w życiu i twórczości tego
Queen i Freddy'ego Mercury'ego, jak i dla fanów.

ocenił(a) film na 3
Rinzler

"Generalnie jest taka jaką pokazał film"

Ten film jest bardzo daleki od prawdy. Inne były okoliczności dołączenia Freddiego do zespołu, inne były okoliczności poznania Mary Austin. Ray Foster, który w filmie nie zgadza się na wydanie "Bohemian Rhapsody" jest postacią fikcyjna, Mercury nie zwolnił menedżera Johna Reida w taksówce, bo ten nie byl menedżerem zespołu od dobrych kilku lat, a Paul Prenter był menedżerem Freddiego jeszcze długo po Live Aid.

Natomiast prawdziwym hitem jest tutaj wątek rozpadu zespołu z winy Mercury'ego, co jest zwyczajnym kłamstwem i oczernianiem tej postaci. Freddie jest wprost oskarżony o to ze zdradził zespól i sprzedał się, by nagrać swój solowy album, a potem kaja się przed reszta Queen by pozwolili mu wrócić. Tego nie można nazwać nawet manipulacja, bo wszystko jest tu wymyślone i dziwnym trafem, nikt w filmie słowem nie wspomina, ze zarówno Taylor jak i May nagrali wcześniej swoje solowe albumy (pierwszy dwa, drugi jeden), a zespól normalnie działał w tamtym czasie i nie było potrzeby zjednoczenia się tuz przed Live Aid.

To jest hipokryzja na wysokim poziomie byłych muzyków Queen, którzy nie pozwolili Cohenowi na zawarcie w filmie słabości i nałogów Mercury'ego, rzekomo ze względu na obronę jego dobrego imienia, natomiast pozwolili twórcom na wprowadzenie zupełnie fikcyjnego wątku, pokazującego legendarnego wokalistę w bardzo złym świetle.

"I względnie jest to film o losach zespołu Queen"

Nie jest i nie miał być. Zanim film otrzymał obecny tytuł, funkcjonował jako "Untitled Freddie Mercury Biopic". Pozostali muzycy są w nim zmarginalizowani, to życiorys Freddiego jest tutaj osia fabuły.

"Tylko że Freddie Mercury był forontmenem tego zespołu, postacią bardzo charakterystyczną. Mającą ogromny wpływ na to że zespół powstał pod taką a nie inną nazwą jak Queen. A poza tym myslę że pozostali członkowie zespołu (chociaż również mieli duży wkład w jego rozwój, nie zaprzeczam) wiedzieli i akceptowali to że tochę są
w jego cieniu. "

Tu nie ma żadnej wielkiej filozofii. Zrobiono film o Mercurym, żeby pokazać jego historie, nie Queenu jako takiego.

"A poza tym wracamy do kwestii samego czasu trwania filmu i tego co powinno się w nim znalezc."

Na pewno nie na kompletna fikcje, jak to uczyniono w filmie.

"Subiektywna opinia. Spoko. Ja wyraże swoją pozwól. Uważam że pod względem blasków i cieni film ten jest odpowiednio wyważony. Freddie Mercury stacza się powoli w otchłań ciemności, widzimy że tracimy go jako
widz powoli. Natomiast póżniejsze Live Aid sprawia że jego gwiazda rozswietlna się niesamowitym blaskiem."

Historia przedstawiona w filmie jest mocno wyidealizowana, zespól jako rodzina - dość tandetne, zresztą kłoci się z innymi scenami w filmie, kłótni, sporów wewnątrz zespołu prawie nie ma, a gdy pojawiają się niesnaski to szybciuteńko następuje powrót do zgody. Sam Fred od początku pnie się od sukcesu do sukcesu, od genialnego pomysłu do kolejnego, a potem trzeba te "Mary Sue" czymś zrównoważyć, wiec wplata się ostra jazdę bez trzymanki, czyli błądzącego Freddiego pod wpływem złego kochanka, co jest niestety fantazja autorska scenarzystów.

"Ok, film nie trzyma się niekiedy faktów. Pełna zgoda. Ale to zupełnie nie przeszkadza w jego obejrzejiu i dobrej zabawie."

Mnie przeszkadza. Mocno. Z kilku powodów co najmniej. Po pierwsze dlatego, ze nie lubię jak ktoś wciska mi kit i robi ze mnie idiotę. Po drugie dlatego, ze nie po to oglądam film, by potem musieć czytać dementi na temat tego co zobaczyłem. Po trzecie dlatego, ze prawda została w tym filmie zastąpiona wyświechtanymi, hollywoodzkimi kliszami, tanimi chwytami i udramatyzowaniem historii w dość kiczowaty sposób.

"I ten film pokazał jaka jest przyczyna - AIDS "

Ten film nic nie pokazał. Freddie nie dowiedział się o tym, ze jest nosicielem HIV przed Live Aid, tylko znacznie później. Nie pokazał tego w jaki sposób mógł się zarazić, bo kontakty z innymi mężczyznami zostały tu zredukowane do minimum. Nie pokazał zmagania się Freddiego z choroba, bo urwał się kilka lat przed jego śmiercią. Nie pokazał całego kontekstu sytuacji - bo HIV i AIDS w latach 80. to był szok dla ludzkości i przede wszystkim dla środowisk LGBT, których dotyczył w największym stopniu. Tutaj ten temat w ogóle się nie przewija, a przecież musiał, odkąd na początku lat 80. zidentyfikowano wirusa.
A jego partner - Jim Hutton, jak Freddie go poznał? Bo na pewno nie tak jak w filmie pokazano, jako służącego, którego Fred szukał potem w książce telefonicznej. Ten film zwyczajnie wstydzi się pewnych tematów, dlatego musi napisać te historie po swojemu.

" Że nie porusza
kontowersyjnych tematów, bo porusza. Tylko ku rozczarowaniu niektórych nie robi jednego, acz istotnego.
Nie skupia się na nich, skupia się na muzyce... bo to byłą najważniejsza. "

Ale te muzykę ktoś tworzył. Za każdym dziełem stoi artysta, Ktoś o określonej psychice, osobowości, wrażliwości, charakterze, przeżyciach, obawach, kompleksach, tożsamości. Tego film nie porusza, bo nie chce. Bo boi się, bo wydaje mu się to nieatrakcyjne, nieistotne, niewarte zglebienia. To co prawdziwe w tym filmie, jak tożsamość etniczna, orientacja seksualna czy uzależnienia zostaje spłycone, potraktowane po macoszemu, pokazane jedynie w sposób powierzchowny. Reszta jest kreacja twórców filmu, tworzona na sile, nie mającą nawet zamiaru oddać rzeczywistej osobowości Mercury'ego.

"Zarówno w życiu i twórczości tego
Queen i Freddy'ego Mercury'ego, jak i dla fanów."

No i nawet w tej materii twórcy dali ciała. Freddie nagrał solowy album (a w sumie dwa), ale nikogo w filmie nie interesuje co ten artysta miał na nim do powiedzenia jako autor, choć przecież to o nim jest biografia. Zamiast tego, okres jego powstawania pokazany jest jako stracony czas, choć przecież krążek zyskał duza popularność i zawierał dobrze przyjęte przeboje.
Chronologia utworów Queen nie zgadza się, bo taki "We Will Rock You" powstał w 1977, a nie po 1980. jak sugeruje film. Z kolei "Fat Bottomed Girls" jest utworem z 1978, a nie sprzed 1976. Zas wszystkie sceny muzyczne wyglądają dość podobnie, najpierw ktoś zarzuca pomysł, reszta zespołu podchwytuje go w studiu, a potem już jazda - koncert albo oryginalne audio. Pracy twórczej czy inspiracji w tym wszystkim jest najmniej.
Cala twórczość po 1985 jest oczywiście nieistotna, bo film kończy się w tamtym roku.
Nie zabrakło jednak fikcyjnej sceny batalii o "Bohemian Rhapsody" z wymyślonym na potrzeby filmu agentem muzycznym, który nie chce wyrazić zgody na wydanie "Bohemian Rhapsody", bo piosenka jest za dluga.
Wiec owszem, muzyka w tym filmie jest tak bardzo najważniejsza, ze nawet jej nie potraktowano poważnie.

ocenił(a) film na 10
gowniarz_wyniosly

Jeny i naprawdę robisz zarzut do filmu o takie rzeczy jak okoliczności poznania partnera czy wymyślony fakt zwolnienia menadżera? To nie dokument był...

ocenił(a) film na 3
fanPanaR10

I z samego faktu, ze nie był to dokument ma wynikać, ze można tworzyć kompletna fikcje? Poza tym to nie jest kwestia dwóch scen, tu zdecydowana większość wydarzeń jest wymyślona, co wskazałem powyżej.

ocenił(a) film na 8
Rinzler

Chwała ci za tą polemikę. Bardzo celnie punktujesz. Mi już nie starcza cierpliwości ani subtelności. Za bardzo razi mnie przemądrzały ton przeintelektualizowanych krytyków, dlatego cieszę się, że tobie się jeszcze chce.

ocenił(a) film na 9
q2_

Dzięki ale powoli też już sam trace cierpliwość. Zwłaszcza jeśli ktoś zaczyna na siłę wymyślać wady tego filmu.

ocenił(a) film na 7
gowniarz_wyniosly

Jestem swiezo po seansie i uwazam ze jest to dobry film pomimo tego ze Rami Malek nie jest podobny zbytnio z twarzy do Freddiego.Aktorsko jest to jego najlepsza rola w zyciu i nikt mu tego nie odbierze.Odwalil kawal dobrej roboty szczegolnie gra oczu i tym jak scenicznie upodabnial sie do tego znanego wokalisty. To sa tylko moje przemyslenia i uwazam ze mega ogromnym bledem ludzi odpowiedzialnych za produkcje tego filmu jest odrzucenie tego co 'BORAT' chcial zrobic czyli pokazac ten swiat taki jakim byl czyli z kategoria wiekowa R bez ugrzeczniania.Pamietam kilka lat temu jak BORAT mial juz zaklepana glowna role i jakie boje przeszli z nim zyjacy czlonkowie QUEEN gdy koniecznie chcial pokazac prawdziwe zycie szczegolnie poza scena gdy cpanie chlanie prostytutki bylo czyms normalnym.Prawdziwy swiat QUEEN nie byl taki grzeczny kulturalny i milutki jaki pokazano w filmie.W filmie nie ma praktycznie nagich kobiet i facetow a byla ich masa na bankietach imprezach i orgiach jakie towarzyszyly po koncertach. Ilosci narkotykow jakie zazywano po koncertach byla masakryczna i sporo tekstow powstalo na chaju. Bardzo zaluje ze odsunieto BORATA z tej produkcji i ze wybrali najbardziej gimnazjalna kategorie wiekowa jaka jest pg-13.Ta kategoria wiekowa nadaje sie do debilnych komiksowych filmow a nie prawdziwych biografii.Na koniec nie hejtuje tu Rami Maleka bo staral sie i to mocno ale jednak BORAT bylby idealny pomimo tego ze jest wyzszy od sp.Freddiego o jakies 20 cm. Szkoda wielka szkoda ze by zrobic cos tylko dla kasy nie z serca usilnie sie wybiera takie kategorie wiekowe. Kazdy fan jakiejkolwiek muzyki wie ze zycie za scena to nie jest zawsze kultura brak wulgaryzmow a kazdy jest wierny a narkotykow nie ma praktycznie wcale bo przeciez 'dragi to samo zlo'... Bardzo ubolewam i bede ubolewal ze nie posluchano BORATA bo powstal by bardziej realistyczny ciekawy film z napewno lepiej pasujacym aktorem i nie wyskakujcie mi z debilnymi tekstami ze BORAT by zrobil karykature tej postaci bo tak sie sklada ze ten aktor miewal w zyciu tez powazne dramatyczne role szczegolnie w teatrach w ktorych grywal. To ze gral w BORACIE BRUNO ALI nie znaczy ze nie umie zagrac dramatycznie i powaznie. A potrafi i szkoda ze odebrano mu tak wielka szanse bo to tak jakby na starcie zabrac Stallone role RAMBO lub arnoldowi TERMINATORA. Takim dzialaniem odebrano im sie role zycia ktore zawazyly na ich pozniejszej karierze. Tak wlasnie skrzywdzono odtworce BORATA... ;-(

ocenił(a) film na 10
punisher822_filmweb

Ten pan nazywa się Sasha Baron Cohen, to jedno, a koncząc jałową dyskusję, dobrze, że film epatuje monumentalną muzyką A nie seksem i dragami, bo takich filmów jest mnóstwo, a muzyka tylko jedna.... I to muzyka sprawiła, że Freddie był ten jeden jedyny, nie kokaina na tacy wniesiona przez karła. Voila.

ocenił(a) film na 8
jusiasia_2

Nic dodać , nic ująć :)

gowniarz_wyniosly

Sam obrastasz w tłuszcz.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

Jej 1 moje cd w moiej mega super audio wieży kupiłem w 1992(chyba bo małym szczylem byłem mama kupiła) jakoś tak i tak sobie ich do tej pory posłuchuje, to że Fred był geyem to się dowiedziałem niedawno :) kompletnie mnie to nie interesowało i ile on tych kochanków miał, nagle teraz wszyscy flustraci muszą to wiedzieć i spece lokalni będą wiedzieć jak to było naprawdę
Powiem gówno wiecie i gówno to was obchodzi, jak chcecie orgie Freda oglądać to wlaczcie sobie jakiegoś tuba i ogladajcie pewnie znajdziecie kogoś z wasami.
Tu nie to jest wogole istotne i chyba o to chodziło Brianowi ci co nie kumaja to... trudno... czy to ważne :) no daj 3 gwiazdki ja dam 9 jedna od ciebie :)

ocenił(a) film na 9
elendir

''Powiem gówno wiecie i gówno to was obchodzi, jak chcecie orgie Freda oglądać to wlaczcie sobie jakiegoś tuba i ogladajcie pewnie znajdziecie kogoś z wasami.''

Bingo !

ocenił(a) film na 3
elendir

Brianowi chodziło o to, żeby film mógł dostać kategorie PG13 w USA lub 12A w UK, bo to zawsze więcej dutków w kieszeni.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Myślę, że chcieli by film trafił do jak największej grupy odbiorców. Na seansie widziałam dużo nastolatków z rodzicami, co w sumie jest fajne. Może dzięki temu więcej młodych ludzi zacznie słuchać takiej muzyki.

ocenił(a) film na 3
Ulisseska

Gorzej jeśli nastolatkowie poprzestaną na tym filmie i będą mieć dość wypaczony obraz historii tej grupy.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Nawet jeśli, to co z tego? Czy wszyscy fani muszą wiedzieć o gejowskich orgiach itp? Chyba muzyka jest najważniejsza?

ocenił(a) film na 3
Ulisseska

Nie to mam na myśli. W odpowiedzi powyżej wypisałem główne zarzuty wobec filmu: https://www.filmweb.pl/film/Bohemian+Rhapsody-2018-619201/discussion/%22+a+korni k+napisze+tw%C3%B3j+u%C5%82adzony+%C5%BCyciorys%22,2271335?page=3#post_16013254

Freddie jest np. zupełnie bezpodstawnie oskarżany o zdradę zespołu i doprowadzenie do jego rozpadu. Czy aby na pewno to młodzież powinna wynieść z tego filmu?

A co do stwierdzenia, ze muzyka jest najważniejsza, to proszę, powiedz mi, co ktoś nie znający historii grupy i Mercury'ego dowie się na temat solowego albumu Freddiego na podstawie tego filmu? Bo w filmie przedstawiony jest on jako niewypał nagrywany w ciągu upojenia alkoholowego i zmarnowany czas w życiu jego twórcy.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Ok, zgodzę się, że pewne wątki mogły zostać lepiej przedstawione, tak samo z Freddiem. Ukazuje się go jako osobę, która zniszczyła zespół, a o grzeszkach innych członków nie ma za bardzo mowy...

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Oj ciekawy jestem, jak Ty byś temat tak obszernej historii wielowątkowej i innej z perspektywy każdego muzyka w zespole ogarnął. Oj ciekawy jestem...

ocenił(a) film na 3
Scrach

Na pewno nie dodawałbym wątków, które nigdy się nie wydarzyły, zaoszczędziłoby to sporo miejsca i czasu na prawdziwe wydarzenia.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Tzn. które konkretnie wydarzenia masz na myśli i które wydarzenia byś dodał?

ocenił(a) film na 5
gowniarz_wyniosly

Jak to możliwe, że już 5 lat temu założyłeś ten temat? wygląda na to, że miałeś rację, a film powinien nazywać się "Queen - historia nieprawdziwa".

ocenił(a) film na 3
qqryqu

Bo akurat 5 lat temu pojawiła się informacja, ze Sacha Baron Cohen nie wystąpi w tym filmie, gdyż jego wizja jest zbyt kontrowersyjna. Inna sprawa, ze obecnie widać, iż największa bolączka filmu są inne kwestie, jak choćby zgodność z faktami czy przedstawienie głównego bohatera.

gowniarz_wyniosly

"Freddie miał około setkę partnerów (i partnerek)? Karłów wynajmowanych do wnoszenia gór kokainy na imprezy[..]Kariera takiej rockowej gwiazdy jak Mercury to nie życie grzecznego chłopca, który nagrał parę ładnych piosenek. To rebelia, bunt"
REBELIA I BUNT? Najpierw to pierwsze zdanie, a potem porównanie tego do rebelii i buntu :/
Odpał z powodu sukcesu to nie rebelia i bunt! Robienie sobie dobrze to nie rebelia i bunt!
Chyba, że już kolejne słowa, które macie ochotę zdewaluować i możemy równie dobrze nazywać rebeliantem i buntownikiem łepka, który ucieka przez okno z domu na...imprezkę do znajomych, a starzy mu zabronili. Wielki rebeliant i buntownik.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

Czytając wszystkie te gorzkie komentarze w tym temacie, nasuwa mi się tuż po obejrzeniu filmu jedna kwestia wypowiedziana przez Freddiego (pewnie zawiedzeni znafcy zaraz napiszą, że nieprawdziwa): "Pozwólcie mi być tym, kim chciałbym być - artystą". Tak bym spuentował ten film i tą dyskusję.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

Zastanowiłeś się trochę dlaczego tak jest? Film ukazuje głównie muzykę i legendę zespołu, głównie Freddiego i nie miał być to kolejny dramat psychologiczny. Gdybyś znal biografię Freddiego wiedziałbyś, że o AIDS powiedział tylko najbliższym. Życie prywatne trzymał dla siebie i nie chciał się użalać przed fanami. Film, gdzie ukazano by jego walkę z AIDS, męki jakie czuł dla wielomilionowej publiczności byłoby pluciem w twarz i odarciem go z legendy. Koledzy zrobiliby mu wielkie świństwo zezwalając na takie sceny.

ocenił(a) film na 3
Alex_Tyler

Tak, najbliższym powiedział o tym w 1987, kolegom z zespołu bodaj w 1989. Nie w 1985, jak sugeruje to filmidło.

"Film, gdzie ukazano by jego walkę z AIDS, męki jakie czuł dla wielomilionowej publiczności byłoby pluciem w twarz i odarciem go z legendy"

No to trudno, ja jestem zwolennikiem demitologizowania i uczłowieczania, a nie produkowania kolejnych mitów.

"Koledzy zrobiliby mu wielkie świństwo zezwalając na takie sceny."

Koledzy z zespołu (wyłączając Deacona, on nie przyłożył reki do tej produkcji) zrobili mu o wiele większe świństwo tym filmem, zwłaszcza sugerując, ze Mercury doprowadził do rozpadu zespołu i potem musiał się przed nimi kajać, a oni łaskawie przyjęli jego przeprosiny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones