Lub po prostu dobry film :)

Jest świetny

byłam na Jamajce, po filmie spodziewałam się o wiele wiele więcej i trochę się zawiodłam, wszystkiego jest w nim za mało. Jest za płytko, zbyt powierzchownie, za szybko, nawet jedyny wąski wątek na którym się skupiono nie został przekazany z kopem i mocą, fakty ciut ponaciągane-zupełnie niepotrzebnie, Afryka totalnie pominięta, jego pobyty w USA również. Znam ludzi z Afryki, którzy do tej pory opowiadają jak wiele jego obecność znaczyła właśnie w tamtym okresie… producenci to m.in jego syn, żona, B. Pitt ale raczej się nie popisali, wyszło słabo, jak pisane na kolanie. Totalnie kiepsko wytłumaczone źródła z których czerpał, rastafarian, który dzieli ludzie? Opowiada o białym typie z niebieskimi oczami? Ideologia musiała wkraść się i tam. Jeśli macie okazje jedźcie na Jamajkę, z plecakiem, w różne części wyspy. Jamajka to nie jest wyspa, to styl życia, ale w filmie klimat ciężko wypromowany

nuda

No bliżej pazdzierza, mocno byle jaki, a fenomenu Marleya nie oddaje zupełnie

Dokładnie. Ja się bardzo rozczarowałem.