Moim zdaniem kluczem interpretacyjnym do tego filmu jest koniec ery supremacji USA. Ameryka to taki "Dead Man Walking"... wie, że czas dominacji się kończy, że trzeba będzie zapłacić za grzechy z przeszłości. I zamiast zrucać winę na innych, trzeba będzie samemu się pogodzić z tymi błędami.
Zauważcie, że na samochodzie ojca wisi flaga amerykańska i w swojej (wyimaginowanej przez syna) przemowie przywołuje amerykański sen. Ale no właśnie... to tylko sen głównego bohatera. A ten sen się (jak można sie domyśleć) skończy, gdy dojedzie do więzienia.
Niestety film mnie nieco wynudził... dlatego tylko 4 za dobry pomysł i słodkiego pieska.