Hack'n'slash to naprawdę ostro popier**** gatunek. Pal licho, walisz goblina w łysą pałę - wyskakuje zbroja. Kiedy jedna gra nakazuje ci zabijac tysiące - mało, dziesiątki tysięcy - mało, setki tysięcy potworów - ja wymiękam. I to jeszcze tylko po to, aby nabić expa, żeby stanąć jak równy z równym z bossem.
Podstawka "Titan Quest" była jakos ułożona. Do walki z Typhonem można było dojść w miarę rozwiniętą postacią i stanąć z nim w równe szranki. Ewentualnie poexpić 4-5 godzin i dało się radę. W dodatku nie ma bata. Doszedlem do Cerbera, postać na 42 poziomie - bez szans na wygraną. Wg mej orientacji, musiałbym zdobyć ze 4-5 poziomów więcej. Potem natomiast jest boss główny, sprawdziłem na Youtube. Żeby jego pokonać musiałbym expić chyba 9-10 godzin.
9-10 godzin samego expienia. Samego rabania, siekania, powtarzania tej samej czynności, już i tak przemaglowanej przez 70 godzin poprzedniej rozgrywki.
Szczerze, nie wiem jak może się to komuś podobać. Nie lepiej zainstalować RPG-a z fabułą, różnorodnego, zmuszającego do myślenia, do różnego podejścia do zadań, questów. Przy "Immortal Throne" wymięklem. Wywaliłem to to ze dysku, potem ze Steama, nie chce już na niego patrzeć.
Stary komentarz, wiem.
Jak dla mnie Tyfon to masakra, 3 dni się z nim męczyłem, ale cerber jest łatwiutki, Hades też nie sprawia szczególnie dużych kłopotów, choć ma silną obstawę po drodze i leczy się po twojej śmierci.
Najgorsi bossowie:
1. Tyfon
2. Król Minotaurów
3. Alastor-Bicz Acheronu