PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=819332}
7,3 150
ocen
7,3 10 1 150
The Beast Inside
powrót do forum gry The Beast Inside

Bloober Team powinien się uczyć od Illusion Ray jak się robi horror. Do czasu Medium serwowali symulatory otwierania drzwi z niemal identycznym gameplayem i podobnym szkieletem fabularnym (schizy głównego bohatera). W ten sposób dostawaliśmy przedłużane na siłę przeciętniaki. Co prawda Medium wyłamało się z tej sztampy, ale nadal była to gra z bolączkami i niepotrzebnymi dłużyznami. Z kolei w dziele Illusion Ray od początku do końca historia intrygowała. Wiadomo, że wiele rzeczy można w The Beast Inside przewidzieć, zakończenie nie zostawia gracza z pytaniami, ale można również znaleźć w niej wiele innych smaczków i zabiegów fabularnych (pod koniec gry), które nie są dodane na siłę. Gra tworzy całość, jest spójna, pomimo swojej długości nie jest rozwleczona ani nudna (choć jest trochę głupot – jednak one są obecne w niemal każdej grze tego typu). W grach od Bloober Team po dwóch godzinach ma się dość a w The Beast Inside spędziłem miło 10 godzin (na początku zaglądałem dosłownie w każdy kąt) i chciałbym więcej.

Fabularnie nie będę się za wiele rozpisywał. Wraz z żoną wyjeżdżamy do starego domu na jakimś amerykańskim zadupiu. Remontujemy go, spędzamy z żoną miło czas, ale też pracujemy nad rozszyfrowaniem sowieckich wiadomości – w końcu jesteśmy kryptoanalitykiem CIA. W trakcie porządków natrafiamy na dziennik Nicolasa, który opisuje wydarzenia, które miały miejsce w tym domu oraz okolicach sto lat wcześniej. W ten sposób wcielamy się w młodego mężczyznę w XIX wieku, który próbuje rozwikłać tajemnicę zniknięcia ojca i morderstw, które miały miejsce podczas jego nieobecności. Historię śledzimy na przemian z perspektywy Nicolasa oraz Adama. Wkrótce dowiadujemy się, że oby panów łączy bardzo dużo.

Nie ukrywam, że bardziej przypadły mi do gustu rozdziały dziejące się w przeszłości. Mrok, strach, tajemnica, niepokojące miejsca, zjawiska nadprzyrodzone i wiele innych rzeczy oddziałowujących na wyobraźnię – to działało. Z kolei z Adamem lataliśmy po domu i okolicach eksplorując poszczególne miejsca a także rozwiązując ciekawe zagadki, które spokojnie mogłyby znaleźć się w każdej przygodówce. Fajnie, ale to jednak nie ten poziom emocji, co przy Nicolasie.

The Beast Inside to właśnie taka mieszanka gatunków – przede wszystkim survival horroru oraz przygodówki z widokiem w pierwszej osobie. Podczas eksploracji różnych miejsc przyjdzie nam unikać różnych istot. Niestety nie możemy się bronić przed nimi. Pozostaje tylko brać nogi za pas. Jedynie w jednym fragmencie gry dostajemy do ręki pistolet, z którego pomocą musimy dotrzeć do opuszczonego zajazdu, gdzie stoczymy walkę z pewnym jegomościem. Takich kluczowych przeciwników (jakby mini bossów) spotkamy w grze kilku – są to postacie ściśle powiązane z wydarzeniami, o których mowa w grze. Ponadto jak to zazwyczaj bywa w survival horrorach – mamy trochę jump scary, które niejeden raz potrafią przyśpieszyć bicie serca, aczkolwiek kilka było wciśniętych na siłę (ale zadziałały). Jest też trochę gore. Najsłabszym elementem są fragmenty, w których musimy biec przed siebie uciekając przed potworami itp. Jest ich o połowę za dużo. Zostawiłbym tylko 3 – pierwszy, na bagnach i na samym końcu. Reszta była niepotrzebna.
Wizualnie gra jest świetna poza modelami postaci, które wręcz nie pasują do świetnej reszty. Miejscówki dopieszczone. Dźwięk i muzyka – w porządku. Dubbing tez jest bardzo dobry. Do sposobu otwierania drzwi, szafek i szuflad bardzo szybko się przyzwyczaiłem (przeciągnie myszką). Punkty z autozapisem są rozmieszczone dość często, co też jest plusem.

Jak najbardziej polecam i czekam na drugą część, w której trafimy do Londynu w 1888 roku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones