Niemożliwie mocno gryzie mi się mina empatycznej, współczującej i pomagającej wszystkim Lary z zarzynaniem nożem dziesiątek wyszkolonych żołnierzy przeczesujących dżunglę. Z tą grą jest dokładnie ten sam problem co w serii Uncharted, gdzie przygoda zmierzająca ku odkryciu starożytnej tajemnicy koliduje z rzezią w stylu Rambo przez co brak jej należytego stonowania. Jeśli już Lara ma przestać być grzeczną dziewczynką, to niech przynajmniej zostanie to uzasadnione scenariuszowo i miejmy okazję dostrzec jej przemianę. Niestety tutaj się to nie udało - podobnie jak w poprzednich odsłonach nowej trylogii. W oryginalnych Tomb Raiderach - które dzisiaj uchodzą za kanciaste i nieładne - ten dysonans w ogóle nie istniał.
Nie jest to zła gra, ale też nie jest to najlepsza część reebotu. Wizualnie wygląda świetnie a utwory ambientowe dobrze komponują się z otoczeniem, ale jednak pierwsza i druga część były dla mnie znacznie ciekawsze.
Na liczniku mam 30 godzin i ukończyłem 44% gry, a jakoś nie zauważyłem tych "dziesiątek wyszkolonych żołnierzy przeczesujących dżunglę".