PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=774078}
9,2 15 070
ocen
9,2 10 1 15070
Red Dead Redemption 2
powrót do forum gry Red Dead Redemption 2

Epilog

ocenił(a) grę na 9

Według mnie epilog odjął całej historii. Zastąpienie Artura Johnem to strzał w pysk po tym jak spędziło się z tym pierwszym tyle godzin. Nie mówiąc już o tym, że główna historia miała pod koniec duży rozmach, a w epilogu przyszło nam budować chatki i przerzucać odchody.
Według mnie fabuła powinna się skończyć na klifie, idealne zwieńczenie ostatecznie dość smutnej historii Artura.
Ale rozumiem, że to jednak miał być prequel i twórcy chcieli pokazać więcej z życia Johna i tego jak doszła do wydarzeń z RDR.

ocenił(a) grę na 9
kamil12580

Ja właśnie zaczynam epilog, chodź wiedziałem od samego początku, że Artur nie dotrwa do końca to i tak mnie końcówka zasmuciła. Bardzo dojrzała gra.

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Wielu ludzi narzeka na początek gry, że nudny i ze za wolno się rozkręca. Mi natomiast to bardzo się podobało. Dla mnie mialo to swoj klimat, to powolne wkręcanie się w historię. Ale co do epilogu to w zupełności się zgadzam. To powinno trwać o połowę krócej. Takie przedłużenie gry na siłę (np misja z budową domu po czym kolejna misja z budową stajni...) Do tego bardzo polubilem postac Artura i jakoś przesiadka na Johna mi kompletnie nie siedzi. Jedynym plusem wg mnie to są misje z Sadie Adler, bo ją najbardziej lubiłem z postaci pobocznych :)
Wczytałbym save'a przed śmiercią Arthura, ale grając nim nie da się zwiedzać mapy New Austin...

ocenił(a) grę na 9
oddball1988

Możesz zwiedzać New Austin od rozdziału 4.

dagothversur4

Ale jest to spowodowane błędem gry więc takie zwiedzanie nie ma sensu.

ocenił(a) grę na 10
oddball1988

Właśnie końcówka gry jest bardzo dobrze rozegrana. Każdy z nas przyzwyczaił do Artura, bandy, trybu zycia. Ja odczuwałem pustkę i że to nie jest moj swiat, odczułem mega teksnote. Ostatnio gra która mnie tak załatwiła emocjonalnie jest Wiedźmin 3

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Według mnie epilog koniec końców się udał. Faktycznie początek epilogu jest frustrujący, gdy jeszcze w głowie brzmiało "I gave you all I had" Arthura, a tu trzeba było przerzucać krowie gówno Johnem, który przez całą RDR2 był nakreślony jako ten głupek który zawsze wpada w tarapaty i trzeba go ratować. I dlatego wg mnie epilog jest fajny, bo pokazuje jego przemianę i zbliża do wizerunku z RDR1.
Podrawiam osoby które tą grę ukończyły, kapitalna rozległa i niebanalna historia, coś wspaniałego.

ocenił(a) grę na 9
kamil12580

O BORZE TAK! NARESZCIE KTOŚ POCISNĄŁ TEN OKROPNY EPILOG!

Nie jestem fanem RDR 1. Nie podchodzi mi postać Marstona, który jest mdły, nudny i ma charyzmę na poziomie 0. Arthur zjada go na śniadanie tym jak jest napisany, voice actingiem i w ogóle wszystkim. Pokochałem jego postać, na samą myśl o tym że umrze (kaszel od połowy gry) robiło mi się smutno. W całej grze przeżywamy przygody z Arthurem, współczujemy mu, rozwijamy jego postać i umiejętności. A co zrobił Rockstar na końcu? Arthur zdycha jak szmata- strzał w ryj, nóż w plecy albo to trzecie- właściwie od czego on umar? Od pobicia się z Majką będąc chorym na gruźlice? To już mógł chociaż wykończyć tego sprzedawczyka. No i oddanie epilogu Marstonowi, który jest jakimś pechowcem życiowym i nieudacznikiem- nawet mając worek złota od Arthura i tak przewalił je niewiadomo na co, po czym para się przerzucaniem gówna. Serio, nie wierzę, że nikt nie dowalił się do tego kretyńskiego zakończenia które naprawdę ujmuje całej grze. Przemilczę już fakt, że Marston przez całą grę jest 3 planową postacią, nie robi nic ciekawego, nie mówi nic ciekawego, Arthur w sumie to za nim nie przepada, a nagle jak zaczyna pokasływać to Czarnopłucy zrobi wszystko, żeby Marston miał się jak najlepiej XD WTF? Epilog był dla mnie męczarnią, przez którą ciężko było przebrnąć. Czy serio tak ciężko było napisać scenariusz, w którym POZYTYWNE zakończenie to właśnie ucieczka z Johnem i osiedlenie się w Meksyku żeby dożyć spokojnie starości? Ta piękna lokacja mogłaby nam posłużyć za arenę rozrywki po zakończeniu wątku głównego, bo uwaga- zaleceniem lekarza dla Arthura było, żeby ten udał się gdzieś gdzie jest ciepło i sucho. Na logikę powinien udać się do Meksyku... A szkoda strzępić ryja. Ja serio nie wiem co ludzie z Rockstara mają w głowie, że uznają Marstona za jakąś epokową postać która niesie całą serię na swoich barkach. Serio, nie da się być dalej od tego...

Pewnie w trzeciej części będziemy grać którymś z tych super morderczych braci którzy zginęli nad Blackwater a wydarzenia będą się działy przed dwójką, i jak już zdechniemy to Rockstar ku naszemu zadowoleniu i uldze pozwoli dograć nam epilog Johnem Marstonem <3 <3 <3

ocenił(a) grę na 9
Fass_

On nie kaszlał od połowy gry tylko w ostatnim rozdziale zaczął

marcin_lendzion

kaszlał, kaszlał. W ostatnim rozdziale to miał dopiero postawioną diagnozę. Kaszleć zaczął już krótko po zarażeniu, ale trzeba mieć oko do szczegółów.

ocenił(a) grę na 9
Fass_

Ale twoje wersja zakończenia mi się bardziej podoba

Fass_

Ale Artur jest wspominany w jedynce rdr2. Nie mogą nagle zrobić zakończenia, że kończy życie w Meksyku, bo w części pierwszej gry, która dzieje się po wydarzeniach z rdr2 Artur jest obecny we wspomnieniach. Jego losów nie mogli już zmienić.

ocenił(a) grę na 10
kendo777

Wiem, że to trochę dawno, ale nie. Nie był wspomniany, bo historię wymyślali później. W RDR1 nie było kogoś takiego jak Arthur, dlatego nie jest np. wspominany.

Fass_

Przecież siłą zakończenia głównej części tej gry jest właśnie to, że Arthur "zdycha jak szmata". Zaraził się gruźlicą przez to, że był złym człowiekiem i odzyskiwał dług od umierającego człowieka (zastanawiające jest tylko to, że nikt nie zaraził się od niego), a później, mimo że w pewien sposób odkupił swoje winy, nie zginął jak bohater, zwłaszcza jeśli przez całą grę zachowywał się niehonorowo. To, że umrze na jej koniec, było dla mnie oczywiste od początku rozgrywki (nie wspomniano go w jedynce), ale sposób, w jaki umarł, niemal w pełni mi to zrekompensował. Nie wiem, co gracze mają z tym dziwnym pragnieniem tego, by wszyscy lubiani przez nich bohaterowie nawet w przypadku śmierci odchodzili w pozytywny bądź chwalebny sposób.

Nie podoba mi się, jak przedstawiono Marstona w tej grze, ale to, że Arthur z czasem zaczął poważnie interesować się losem jego i jego rodziny, mimo że za nim pozornie nie przepadał (tak naprawdę traktował go jak młodszego brata) i przez lata rywalizował z nim o względy Dutcha, mając przy tym pretensje do niego, że zostawił cały gang na ponad rok, również było elementem jego przemiany na lepsze. Wiedząc, że nie zostało mu już wiele życia, potrafił wybaczyć swojemu kompanowi i zrobić wszystko, by chociaż on nie skończył marnie.

Evangarden

Dla mnie to w ogóle jest nudny dramatycznie pomysł, że bohater się zmienia dopiero jak się dowiaduje, że ma umrzeć. Ale Arthura i tak kocham.

ocenił(a) grę na 9
Fass_

Twój post miałby sens gdyby nie było pierwszej części.

ocenił(a) grę na 9
kamil12580

Przepraszam za posta pod postem, ale nasz kochany filmweb nie pozwala na edycję własnych postów.

Jeszcze słów kilka o wyborach, bo jak dla mnie to jakiś nieśmieszny żart, żeby w tak ogromnej i dopracowanej grze wybór zakończenia był tak prostacki i niesatysfakcjonujący. Mówi się o tej grze, że to pogromca Wiedźmina, a tam były aż 3 skrajnie różne i ciekawe zakończenia. A tutaj co niby za wybór nam pozostał? Dostać strzał w mordę, nóż w nerkę czy umrzeć od mordobitki? SERIO? To już mogli nagrodzić mnie za mój wysoki honor i za opanowywanie się przez całą grę, żeby nie masakrować wiosek i niewinnych przechodniów i pozwolić mi ujść z życiem do Meksyku. Tam Arthur dożyłby swoich dni, może i pokasłując, ale na pewno w milszym klimacie i bez zbędnego ciężaru na plecach niż w Ameryce. Dla łobuzów z niskim honorem proponowałbym karę- strzał w mordę od Majki i sterowanie Marstonem w epilogu, gdzie przerzuca się gówno widłami <3 Nie wyobrażam sobie gorszej kary dla gracza niż to ostatnie, a czy chcemy czy nie- tylko to zostało nam zaoferowane XD

ocenił(a) grę na 10
Fass_

Arthur zaraził się w momencie kiedy odbierał dług od niejakiego Thomasa Downesa... (na jutubie- How Arthur Contracted Tuberculosis)
Tak czy inaczej zgadzam się. Przejscie z Arthura na Johna to jak wsiąść z nowego Mercedesa do Poloneza... ta sierota nawet pływać nie potrafi !!!! (wystarczy wejsc do wody i od razu tonie) W pierwszej czesci mi jakos nie przeszkadzal ale teraz nawet drazni mnie jego głos. Juz wolalbym grac Sadie Adler w epilogu byle nie Marstonem.. Chciałbym zeby R* zrobił jakiś update gry i dodało właśnie takie zakończenie (zycie w New Austin zdala od tego wszystkiego) ale tak się nie stanie

ocenił(a) grę na 9
oddball1988

Doskonale wiem kiedy Arthur się zaraził, bo sam o tym wspominał :P

Zgadzam się z tym, co napisałeś. Również wolałbym poruszanie się Sadie. Po zakończeniu gry mam przesyt Marstona i zamiast odkrywać nim dalsze sekrety gry, wrócę chyba do któregoś z wcześniejszych sejwów z Arthurem :)

ocenił(a) grę na 10
Fass_

A bo przeczytałem, ze napisales, ze to micach byl chory na gruzlice. Mój błąd ;) Ja poczekam, moze wyjdzie jakis patch i wtedy zaczne fabułę od nowa i moze przy 2 albo 3 rozdziale zaczne odkrywac na spokojnie Arthurem. Kure*ski minus ze nie mozna zwiedzic nim new austin..

ocenił(a) grę na 10
oddball1988

Tu moje pytanie, czyli jeśli się nie zarażę gruźlicą to dostanę kulę w twarz?

ocenił(a) grę na 10
Fass_

Spokojne życie w Meksyku?
W Meksyku Gringo z pieniędzmi miałby jeszcze więcej problemów, niż poszukiwany przez pinkertonów w USA.

Poza tym, Arthur (podobnie jak Seana) traktował Johna jak młodszego brata. Co prawda, poróżniła ich ucieczką Marstona, ale nie potrafił go nienawidzić. A Abigail w pewnym sensie "kochał" stąd decyzja o pomocy rodzinie Marstona.

ocenił(a) grę na 8
kamil12580

Według mnie również epilog był za długi. Z drugiej strony zabrakło tego, w jaki sposób marston wpadł i dogadal się z agentami.

ocenił(a) grę na 9
dompedro

Masz pokazane czemu wpadł. Zabójstwo Micaha naprowadziło Rossa na trop Johna.

ocenił(a) grę na 9
kamil12580

Ale John Maraton to bohater z RDR jedynki

ocenił(a) grę na 9
marcin_lendzion

Marston* XDDDD

kamil12580

A według mnie epilog wspaniale dopełnił całą historię, tym bardziej dla tych, którzy grali w RDR 1 (ja np. nie grałem). Początkowe misje w epilogu, w stylu przerzucania gnoju itd. też mnie strasznie wynudziły, ale musicie pamiętać, że w RDR2 fabuła stoi na pierwszym miejscu i w zasadzie wszystko inne w tej grze jest jej podporządkowane, a misje te świetnie wprowadziły do drugiego rozdziału epilogu, w którym było już dużo więcej akcji. Ostatnia misja, w której w końcu mścimy się za Arthura i zabijamy Micah doskonale zamyka grę i łączy RDR2 z RDR. A tak poza tym, to skoro Arthur ginie na końcu, to musieli wprowadzić inną postać, żeby można było grać dalej po ukończeniu głównego wątku gry. Nie spodziewałem się, że jakaś gra tak mnie kiedyś wciągnie.

Piiotr3k

Epilog pasuje jak najbardziej, ale powinni puścić napisy końcowe, a potem jako niespodziankę epilog. Tak to za szybko rozstajemy się z Arturem. Nie ma czasu się z nim pożegnać. Miałem delikatną nadzieję, że jak się odpowiednio długo poczeka to np odblokują jeszcze misje z 1 części w która nie grałem ;)

dudek08

Eh, rozstanie z Arturem boli do tej pory :/

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

RockStar mogło by ożywić artura w trzeciej części gry RDR 3. W łatwy sposób poprostu Artur przeżył uratował by go ten indianin czy ten szalony naukowiec bądz ktoś kogo uratował,a ten grub był dla zmylenia tych co go ścigali i policji! W 3 części gralibyśmy dwoma postaciami Arturem i synem Johna!

Lucas_Manson

Przecież szalony naukowiec zginął, Indianie też zniknęli, na grób Arthura przychodzi jakaś kobieta.

Zajcevv

Tą kobietą jest Mary, dawna narzeczona Arthura.

ocenił(a) grę na 10
Lucas_Manson

albo mogłby przyleciec doktor z powrotu do przyszłości i wiedząc co sie wydarzy uratowałby wszystkich, po czym by polecieli na planete "melmac" (sześć parseków za Hydra Centauris) i w tym samym czasie uratowali by alfa przed katastrofą na dachu Tanerów. bez przesady :P

ocenił(a) grę na 9
kamil12580

Epilog jest o tyle ważny, że jest dopełnieniem sensu życia Arthura (jego misji po zachorowaniu) w którym John musi przejść przemianę, której Morgan nie przeszedł. Czyli zejść na ziemię i żyć bez adrenaliny, przerzucając gnój i dojąc krowy. Arthur również potajemnie marzył o takim życiu, ale pęd za dzikością doprowadził go do upadku, a jego własna Abigail patrzy na niego znad grobu.

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Da się w jakiś sposób grać Arthurem po epilogu?

kamil12580

Właśnie skończyłem grę, jednym słowem - Rewelacja.

kamil12580

Moim zdanie epilog był dobry bo pokazuje co sie stało z gangiem po tych 8 latach. I pokazuje to że John pomscił Arthura a rownież łaczy idealnie wydarzenia z rdr1.

kamil12580

Jestem jednak ciekawy czy rockstar stworzy RDR 3 i w jakich czasach bedzie sie rozgrywac akcja gry. Czy rockstar zostanie prz gangu Dutcha czy jednak sworzy zupelnie nową historie co jest chyba najbardziej prawdopodobne, bo historia gang van der linde jest juz skonczona chyba ze zrobia gre o począdkach tego gangu

ocenił(a) grę na 10
a2622870

Zdecydowanie jestem zdania, że gra o początkach gangu mogłaby się świetnie sprawdzić. Tym bardziej, że Rockstar trochę nas prowadzi w tym kierunku starymi fotkami. Może gralibyśmy młodym Arthurem itd.

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Dla mnie postać Johna nie była tak świetna jak Arthura, ale udało mi się w głowie stworzyć ją jako inną, nie kalkę Arthura. Arthur faktycznie był ostatnim takim człowiekiem z Dzikiego Zachodu, który sam na koniec zaprzeczył sobie, zmieniał się, na ile starczyło mu czasu, i to było piękne w jego historii. John z kolei potrafił dostosować się do "nowego" świata, lecz wciąż tkwiła w nim żyłka rewolwerowca. W ogóle, gdyby pisać o każdej postaci z gry, trzeba byłoby jakiś dłuższy tekst przygotować. Bez dwóch zdań to nie są łatwe historie i proste charaktery. bez dwóch zdań Rockstar po raz kolejny odwalił kawał świetnej roboty.

kamil12580

Moim zdaniem epilog odjął całej historii nie dlatego, że gracz sterował w nim Johnem, nie przez to, że wykonywał on proste prace na farmie czy własnym ranczu, nie przez to, że tempo akcji było powolne (było to przynajmniej wymuszone fabularnie) ani nawet dlatego, że był nierówno napisany (bardzo dobra pierwsza część, po której zaczęło mnie nużyć wykonywanie praktycznie tego samego zadania dla Sadie cztery razy i kolejne w grze łowienie ryb), ale przez to, że John zemścił się w nim na Micah, a Dutch choć częściowo (zgodnie z tytułem gry) odkupił swoje winy. Zakończenie szóstego rozdziału, choć było okropnie przewidywalne, było też gorzkie i naprawdę udane. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby Micah wszystko uszło na sucho.

Poza tym, rozczarowało mnie, że ta zemsta sprowadza się tylko do jednej misji. Spodziewałbym się, że będziemy tropić zdrajcę przez przynajmniej kilka zadań, wtedy zabicie go byłoby trochę bardziej satysfakcjonujące. Dobrze chociaż, że pokazano, że zabójstwo Micah doprowadziło Rossa na ślad Johna. W ten sposób zakończenie epilogu nie jest w pełni szczęśliwe. Arthur miał rację, cytując Dutcha, że zemsta to zabawa dla głupców.

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Zupełnie się nie zgadzam. Epilog był najlepszą częścią gry. Po pierwsze w późniejszych etapach gry prawie każda misja kończyła się strzelaniną, nawet jeśli nie pasowało to jej klimatu. Ja rozumiem, że to gra akcji, no ale czasami przesadzali. I w tym przypadku gwałtowny skręt w stronę obyczajową wyszedł grze na dobre. Sednem epilogu jest jak dla mnie "Od przeszłości nie uciekniesz". Choć John próbuje nieporadnie bawić sie w ranczera, przede wszystkim jest bandziorem i wszystko to wychodzi: w zachowaniu, reakcjach, braku umiejętności zachowania przykrywki, czy wreszcie spotykania dawnych znajomych. I choć w końcu udaje mu sie tym ranczerem zostać, to pozostawił przy tym zbyt wiele śladów, by pozostać niewykrytym. Do tego mając z tyłu głowy fabułę pierwszego RDR, nie sposób nie czuć nutki goryczy w całym tym sielankowym klimacie.

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Jakby epilog był płatnym DLC fabularnym, wydanym kilka miesięcy po premierze RDR2, to by nikt nie narzekał. Tak ogólnie to się cieszę, że więcej treści zamieścili po prostu. Faktycznie, po śmierci Arthura może fajnie odpocząć chwilę od gry, bo z Johnem to nowy początek, od nowa trzeba postać rozwijać, ale wiele tych misji takich spokojniejszych, gdzie stawia się dom, gada z pisarzem, czy wykonuje obowiązki na ranczu lub spędza czas z synem, to wciąż pozostaje w poważniejszym klimacie RDR2.

Świetną opcją jest też to, że możemy spotkać Pearsona czy Mary-Beth i zobaczyć, jak im wyszło. Do tego dali ogromny nowy teren w nowym, bardziej meksykańskim klimacie, gdzie takie Amarillo strasznie dołujące jest, a gang Lobo to więcej tego samego, ale jest to naprawdę dobre i jak się już człowiek do Marstona przekona, to znów super się gra.

RipRoy

Jeszcze Tilly możesz spotkać w Sain't Denis :P

ocenił(a) grę na 10
kamil12580

Epilog osobiście bardzo mi się podobał. To była mega odskocznia od bardzo emocjonalnej końcówki życia Arthura. Jego poświęcenie miało sens. On chciał żeby John miał "normalne" życie. Ba. Nie John, ale Abigail. Nie grałam w "jedynkę" więc jestem trochę ograniczona pod względem fabularnym. Ale wydaje mi się,że Arthur miał trochę soft spot dla Panny Roberts. Szczególnie ostatnia scena między nimi była dla mnie bardzo wymowna. Wbijanie gwoździ i budowanie domu jak najbardziej na plus. Tego chciał Arthur. Najlepsza postać,którą kiedykolwiek grałam.(CJ-przepraszam).

ocenił(a) grę na 8
kamil12580

A ja mam odwrotnie. Uważam, że epilog sprawił, że cała historia zyskała na znaczeniu. Nigdy się nie spotkałem z tak rozbudowanym epilogiem. Zapewne EA zdecydowałoby się na wyciecie epiloga z podstawki i sprzedawanie go jako dodatek :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones