PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611534}
7,0 3 262
oceny
7,0 10 1 3262
Just Cause 2
powrót do forum gry Just Cause 2

Więc chyba czas napisać jakąś notatkę o grze. Nadal będę grał, jakby były wątpliwości. Więc będzie raczej pozytywnie.

Cóż... gra jest okropna. Po 15 minutach zaczyna powoli denerwować, nudzić, męczyć... Więc się ją wyłącza. Ale potem do niej wraca. I tak z takich krótkich serii jakoś się uzbiera te kilkanaście godzin. Mi to zajęło prawie 2 tygodnie, podczas gdy przy takim "Saints Row 3" w dwa dni nabiłem kilka godzin więcej.

No bo umówmy się - zawsze jest jakiś 15 minut wolnego w ciągu dnia, kiedy chce się pograć ale nie ma czasu by zacząć coś dłuższego. Więc włącza się JC2, tam 15 minut wystarczy by coś zrobić. Odkryć kolejne 10 lokacji, zrobić którąś na 100% itd. Do tego gra się nadaje - 15 minut i koniec, wtedy jest idealnie. Dalej zaczynają się problemy.

Od początku. Fabuły nie ma. Ale to nie wszystko. Bo mimo, że fabuły nie ma, to bohaterowie i cutscenki są. Więc efekt jest taki: "Och, spodziewałeś się fabuły w tej grze? Proszę, oto środkowy palec w twoją dupę". Bo nie chodzi tylko o to, że jest słabo. Jest okropnie. Dubbing jest okropny, a sceny przed misjami to takie drwienie z gracza... Poważnie, wystarczyło dawać coś w stylu "Ej, idź tam i zabij go". Ale niestety, taka prostota jest poza zasięgiem tej gry. Tu zawsze jest jakieś gówno warte wyjaśnienie, i zawsze wszystko trzeba podlać patosem. Jakaś walka w imię rewolucji, wypowiedziane z akcentem kogoś ssącego w naśladowaniu głosów, a próbującego naśladować Tommy'ego Wiseau.
Dlatego to jedyna gra w całym moim życiu, kiedy przeskakiwałem wszystkie cutscenki. Śmieszne było gdy gra zaczęła się traktować poważnie. Raz, gdy w fabule musiałem wybrać pomiędzy trzema osobami. I wtedy ja: "Bitch please, o czym ty gadasz. Tu są jakieś frakcje?... Nie rozumiem o co ci biega... Mam wybrać między tymi trzema znaczkami? Wybiorę ten, który jest bliżej". Drugi raz, już na koniec, gdy po 20h rozpie*dalania czego się da bohater doszedł do wniosku, że ropa jest źródłem zła. HEHE. ŻENADA.

Pozdrawiam recenzentów twierdzących, że gra nie traktuje się poważnie ani razu. Ukończcie grę następnym razem.

Teren jest ogromny i dany od razu w całości. Więc od jednej misji do drugiej najczęściej macie z 30 km, a trwa to wieki, bo nawet pojazdy latające są wolne. I niewygodne w sterowaniu, helikoptery są nieco wolniejsze. Z kolei z jazdą po ziemi trzeba się liczyć z faktem, że wszyscy policjanci na wyspie chcą bohatera zabić. Za nic. Nie można przejechać 5 minut by ktoś nie zaczął gonić bohatera, a to ma związek z innym minusem o którym zaraz. Ale policji nie można uciec, bo zabija się ona sama o siebie. Wystarczy jechać, twoje pogoń sama się powybija, a więc będzie wyższy poziom pościgu, a więc większy pościg -> więc samobójców, a to skutkuje już pogonią za tobą helikopterów z minigunem. A wtedy w końcu giniesz i zaczynasz od początku...

Więc, ta wada. Otóż system zapisu nie przewiduje czegoś oprócz respawnu w bazie lub na początku misji. Zaczynasz więc najczęściej w najbliższej zajętej twierdzy. Która jest raz na kilkanaście kilometrów. A więc bardzo szybko do kolejnego zadania lub lokacji będziesz jechać z 5-10 minut, i tylko wtedy gdy masz szczęście i żaden policjant nie postanowi zabić się w pogoni za tobą. A to się dzieje bardzo często. W takim wypadku często nie dotrzesz do punktu docelowego, zginiesz po drodze. Więc jeszcze raz.

A gdy już sama misje się zacznie... nie są ciekawe. Nie zawsze. Zdarzają się ciekawe, ale najczęściej są identyczne. Ochraniać kogoś, kto hakuje. Wysadzić coś. Postrzelać w coś. Powtórzyć. A w nagrodę za ukończoną misję masz kasę, z którą nie ma co robić, i więcej misji.

Ale jest jeszcze system destrukcji! Czyli można wysadzić cokolwiek się chce, o ile jest to jeden z 5 powtarzalnych rzeczy. Masz, dźwig, generator, kominy... Wszystkie wysadzają się w ten sam sposób. Więc średnio bawi wysadzania trzeciego tego samego pod rząd. To już jest wtedy nudne i męczące. Szczególnie wobec faktu, że żeby zrobić 100% trzeba sporo się nabiegać by znaleźć te kilka ostatnich rzeczy. Tak więc nawet w najlepszym wypadku, zaliczanie lokacji to jakieś 2-3 minuty prucia ogniem a potem jakieś 7-10 minut biegania i szukania, co się przeoczyło. Dodając do tego problemy z amunicją na początku, skutkujące szybkim odkryciem miniguna z którym z kolei chodzi się baaardzo wolno... Ale jakby ktoś narzekał to może wziąć helikopter z podwieszonym działkiem. Wtedy gra staje się już na maksa banalna i nudząca po 15 minutach.

Wracając do przeciwników, ich nie można wykosić. Zawsze będzie ich więcej i więcej. Ale spróbujcie wykonać achivementa za skoszenie 20 w ciągu 60 sekund. Zawsze będzie ich za mało. Ja maksymalnie miałem 18 ~~ Ta gra robi to specjalnie !!

Dodając do tego przerażająco pusty (na początku była taka scena pościgu po ulicach... JEDEN SAMOCHÓD NA MINUTĘ PRZEZ 15 KILOMETRÓW) i monotonny świat (widziałeś jedną dżunglę? Widziałeś wszystkie. Podobnie w wypadku miasteczek, ruin, pustyni, gór...) ta granica 15 minut jest całkiem oczywista. Do 15 minut da się pograć bez grymasu na twarzy, ale potem coraz więcej wad staje się uciążliwych, i to w coraz bardziej intensywny sposób.

Gra sprawdziłaby się jako gra z serii o Spidermanie, gdyby podmienić bohatera. Poważnie, była jedna misja którą naprawdę dobrze wspominam, w której w mieście trzeba było rozbroić 4 bomby i każda była na coraz wyższym wieżowcu, i miałem na to określony czas, więc latałem byle do przodu na tej lince... Niestety - misje w mieście są rzadkością. To chyba była jedyna dziejąca się w całości w mieście. Częściej ganiałem po dżungli, gdzie te wszystkie cuda z linką nie były już tak imponujące jak przeskoki między budynkami i wzbijanie się na 40 piętro. Nie ma tu uczenia się miasta na pamięć, w ogóle w całej grze nie ma wyróżniającej się lokacji (no, może ten latający gej klub, ale można przejść grę i go nie znaleźć, więc...).

Gra ma więc mnóstwo błędów i dobra na pewno nie jest. Ale grywalna jest, w mniejszych dawkach. 5€ na steamie nie dawać na pewno, bardziej 1€, albo jak dadzą w jakieś gazecie ;-)


5/10.

ocenił(a) grę na 9
_Garret_Reza_

Ja z kolei w 20 sekund zabiłem aż 28 i co, da się?

ocenił(a) grę na 9
waldeck

A sama gra jest miodna. W ciągu tygodnia nabiłem 20 godzin...
Kampanię ukończyłem po 15h, 30 procent przejścia, dziś ukończyłem ostatnią misję frakcji więc teraz pewnikiem będę grał znacznie mniej, raczej tak jak pisałes kilkunastominutowe sesje ( bo komu chciałoby się przez dłuższy czas robić wioski na 100 procent, no komu?)

ocenił(a) grę na 5
waldeck

Właśnie znalazłem misję, w której trzeba było bronić świątyni przed 3 falami przeciwników, i nabiłem tego achiva. Miałem 33 gości chyba.

ocenił(a) grę na 9
_Garret_Reza_

No i ja wlasnie w tej misji go nabilem :)

_Garret_Reza_

18h i prawie 30% po przejściu głównego wątku. Gra sama w sobie dobra do zabicia czasu, rozpiździć coś tu, coś tam. Chociaż masa misji pobocznych miała potencjał na całkiem ciekawą rozgrywkę (dziadkowie Chinole, czy Podniebny Burdel) to tego nie wykorzystano, co chwila się powstrzymywałem, żeby nie palnąć facepalma.

Dubbing i główne postacie - tragedia. Tego debila od świniaka nie mogłem ścierpieć, no tak denerwującego mongoła jeszcze w życiu nie słyszałem. Chcieli zrobić z niego poczciwego Papę Smerfa który rzuca żarcikami. Rzucał jakimiś sucharami z których śmiał się niczym niedorobiony idiota. Kane? Po paru godzinach zapomniałem, że istnieje. Antagonista? Bez komentarza. Jade Tan i Pijus? No, proszę Was...
Handlarz - czyli ww. mongoł. Można było wezwać chyba w każdej chwili, podczas najwyższej zadymy gdzie ze zwykłego śmigłowca w dowolnym momencie, nawet podczas największej rozpierduchy mógł zrzucić Ci od pistoleciku i innych pukawek przez samoloty, łodzie z minigunem, terenówki, czołgi po śmigłowce niszczyciele.
Frakcje - a raczej ich brak. Niby są, niby bez tych frakcji gry by nie było, ale ich liderzy to... No właśnie to nic. Ich rola ogranicza się do podjechania ciężarówką(mimo, że parę minut temu byli na drugim końcu wyspy) jedynie od powiedzenia: "Idź tam, weź to, leć tu, zabij tego". Oprócz tragicznego, irytującego dubbingu, to gdy miałem MĄDRZE wybrać swoich sojuszników w jednej z ostatnich misji już nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Do żadnej nie można było się w jakiś sposób przywiązać, po prostu misje dla nich były żeby były.
Długość - czyli krótkość. Zajęło mi 18 godzin na przejście głównego wątku, chociaż większość podróży spędzałem na bujaniu się po dżungli jak Tarzan na haku i spadochronie.
Była też masa innych rzeczy jak Kurdupel Terminator, niedorobiony mongoł handlarz, brak możliwości puknięcia liderki Żniwiarzy(Och, Bolo <3), znowu niedorobiony mongoł handlarz, ninja i parę innych. Chociaż z tych drobnych smaczków moje serce zdobyła scena gdy Krótkonogi Panay(czy jak mu tam było) wskakuje na drabinę i pnie się powoli do góry. Sekundę po Nim do drabinki dopada Nasz hombre - Rrrriiico. W tym czasie Krótkonogi już zeskakuje drabiny, a hombre nawet nie wszedł na pierwszy szczebel.

No i niech mi ktoś jeszcze powie, jakim cudem Ochlejmorda dostał się do kopuły z granatem w ręku?

ocenił(a) grę na 5
naza

Bolo... Zaraz po skończeniu fabuły poszedłem w górę mapy, tam była misja żeby jakiś eksperyment przywieźć, na końcu by się nie ocieplił musiałem się spieszyć... I nie dałem rady, za dużo na piechotę przeszedłem. I wtedy "Zawiodłeś Bolo". Kim jest Bolo? Myślę o tym typie z filmów van Damme'a, a tu się okazuje, że to ta babka. WTF !!

Co do handlarza to już kilka razy nie mogłem go wezwać. Swoją drogą, najbardziej się przejechałem na tym, gdy w czasie wyścigu łódź wylądowała kilometr od brzegu, a u niego nie mogłem kupić kolejnej.:/

I tak mam teraz ponad 40%...

_Garret_Reza_

Też nie wiedziałem jak ma na imię, ale po jakimś czasie się przedstawiła. A tak w ogóle to jak ma na imię czarny dziadzio i Ahmed z Uralów?

ocenił(a) grę na 7
_Garret_Reza_

Trochę demonizujesz, choć wymienione wady faktycznie istnieją. Istnieje jednak również na szczęście syndrom "zaliczę jeszcze tylko jedną miejscówkę na 100%" w efekcie powodujący, że mijają kolejne minuty/godziny i wciąż nie ma się dość. To znaczy ma się dość i nie ma jednocześnie. Oto fenomenalny paradoks Just Cause 2. Ładnej choć nie rewelacyjnej graficznie gry z niezwykle klimatyczną oprawą muzyczną (szkoda, że nie pokuszono się o więcej utworów), otwartym, zróżnicowanym strefowo światem (mamy bazy wojskowe, miasta, miasteczka, zabite dechami dziury, dżungle, pustkowia, ośnieżone szczyty górskie, rzeki), nieskończoną ilością "mięsa armatniego" o znikomej inteligencji i płytką, sztampową fabułą. Zły jestem na twórców głównie dlatego, że ewidentnie olali właśnie tę ostatnią kwestię. Eh. Gdyby główny bohater nie był takim dupkiem, a historia bardziej angażowała... Formuła totalnej rozwałki nie oznacza, że można sobie ot tak olać aspekt fabularny.

ocenił(a) grę na 4
_Garret_Reza_

http://wizzi.wordpress.com/2010/05/30/paradoks-nudy-w-grach-akcji-na-podstawie-j ust-cause-2/ Świetny tekst z którym się zgadzam
. Dłużej niż 30 minut dziennie się w to nie da grać.

ocenił(a) grę na 4
_Garret_Reza_

Naginam teraz i w sumie mam podobne odczucia. Ale generalnie - może to ja nie wiem, w jakie gry teraz grać i dobieram nie to, co trzeba, ale mam przedziwne wrażenie, że większość współczesnych gierek jest efektowna, ale już po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach grania nudzi się jak cholera.

ocenił(a) grę na 10
_Garret_Reza_

Twoja teoria z 15 minutowym graniem nie sprawdza się u wszystkich, mam 75% i ponad 100 godzin grania i mogę grać całymi godzinami, gra jest wspaniała i w ogule mi się nie nudzi.

_Garret_Reza_

Ty masz rację i ci wku>>>iający żołnierze,non stop.Teoretycznie wyzwalasz Panau spod jarzma wojska,a zamiast być ich mniej to jest coraz więcej...idiotyzm.

ocenił(a) grę na 5
_Garret_Reza_

Mam dokładnie takie same odczucia, gra swoim klimatem przypomina mi kiczowate filmy akcji klasy b i c z lat 80' ; coś w stylu Komando, czy Amerykańskiego Ninja i wielu wielu innych wydanych na vhs. Gdyby twórczy poszli w te stronę i nie wzięli tematu na poważnie, zrobili parodie tamtych filmów to coś z tego by było. Ale nie. Jak na złość upali się by było irytująco i żenująco w nieśmieszny sposób, więc dostaliśmy GTA Azja bez fabuły, ale za to z olbrzymim światem w którym możemy robić wszystko.

ocenił(a) grę na 5
_Garret_Reza_

Mam takie same odczucia. System strzelania jest bardzo słaby a jeżdżenie samochodami jest wręcz irytujące. Tylko mój błąd był taki, że zacząłem grać w JC2 zaraz po ukończeniu GTA V która narzuciła chyba za duże wymagania co do gry.

ocenił(a) grę na 4
_Garret_Reza_

Chyba dzisiaj zacznę. Jedynka do mnie nie przemówiła, ale kończą mi się już gry, które odpalę na swym piecu (konsole wciąż leżą w szafie), więc sprawdzę. Tym bardziej, że szukam teraz coś na krótkiego szpila - włączyć na pół godziny i tyle. Widzę, że się nada.

ocenił(a) grę na 5
Grifter

Smacznego! :)

ocenił(a) grę na 4
_Garret_Reza_

Kupiłem sobie to na PS3. O ja pierdykam - tu nie ma dziesiątek dupereli. Nie ma setki. Są ich tysiące!!!! Zbieractwo, zniszczenie - idzie tego w kilka tysięcy pierdół. Szok - po 4 godzinach gry, na liczniku mam 6%. O Zeusie!!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones