A więc to już? To tyle? Tak się kończy jeden z najważniejszych wątków od kilku sezonów? Budowali suspens jak u Hitchcocka niema:) a dali takie banalne rozwiązanie? Po pierwsze tylko jedna bitwa, gdy w zwykłej ziemskiej wojnie 5 królów było ich conajmniej kilkanaście a po drugie cała akcja kończy się w wyniku jednego cisu małej socjopatki (mam prawo nie lubić niektórych postaci) która nagle zjawiła się tam znikąd. Liczyłam na chociaż jedno slowo nocnego króla, motyw działania no i czy ktoś mi może wytłumaczyć czemu tak mu zależało na zabiciu ļrana że aż przyszedł osobiście by nie zajarzyłam. Sorry.
Można ten odcinek podsumować jednym starym przysłowiem:"Mysz się urodziła a stękały góry".
Jedyna nadzieja, że wrócimy do starej dobrej wersji GoT z pierwszych sezonów, które sobie teraz wszystkie odświeżam-nie polecam bo różnica w stosunku do aktualnych jest porażająca. Martin jeśli to coś ogląda to pewnie leje "łzy czyste rzęsiste" nad swoją spuścizną i tym co z jego pomysłem zrobiło dwóch przeciętnej klasy scenarzystów z Hollywood.
Liczę optymistycznie, że teraz zaczną się gierki, zdrady, knowania, podstępy itp. Varys i Tyrion przypomną sobie jakie mają IQ. Sansa przestanie się szarogęsić, bo jej skok +50 do inteligencji był nagły i nieuzasadniony w przeciwieństwie do Dany, która stopniowo z dziewczynki zmieniała się w wladczynię. No i Sansa MOIM ZDANIEM ZAZNACZAM znacznie straciła na urodzie w stosunku do pierwszych odcinków. Oczywiście "De gustibus is not est disputandum" ale czytam teraz książki i w każdym wersie o Sansie czytam że była przepiękna. A aktorka? Hmmm. Na początku nastoletnia świeżość dodawała jej uroku teraz zostały ostre rysy i brak wdzięku. Za to Cersei-jedna z najpiękniejszych z Daenerys postaci, stała się ciekawa, bystra zła i interesująco podstępna. Po stracie dzieci przestały nią targać emocje. Pokładam w niej duże nadzieje na przyszłe odcinki. W niej, Varysie i Tyrionie.
Na koniec, teraz upadł argument wielu zwolenników głupiej śmierci mojej ulubionej postaci Littlefingera, że w obliczu walki z siłami ciemności umiejętność knucia, budowania wielopoziomowych intryg przestała być potrzebna dlatego pozbyli się tej postaci. Teraz by sie przydał. Gdyby zaraz po pierwszych majaczeniach Brana wrócił do Doliny zamiast snuć się po Winterfell łypiąc zza każdego rogu jak postać z kreskówki, teraz mógłby być równym graczem razem z Varysem, Tyrionem i Cersei. Bo Jon Snow do polityki i knucia intryg nadaje się jak Kubuś Puchatek do bycia psychopatą.