PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629024}

Dragon Age: Inkwizycja

Dragon Age: Inquisition
7,6 6 221
ocen
7,6 10 1 6221
Dragon Age: Inkwizycja
powrót do forum gry Dragon Age: Inkwizycja

najsłabsza część serii?

użytkownik usunięty

Ten cykl jest strasznie nierówny. W odróżnieniu od Mass Effect gdzie każda część wywoływała u mnie pozytywne wrażenia i wciągała a jedyne większe różnice wynikały z ewentualnych różnic w dostępnej w momencie tworzenia gier technologii. I ogólnie każda część pod względem rozgrywki była lepsza od poprzedniej, choć niekoniecznie pod względem fabuły i dostępnych towarzyszy (ale to już kwestia gustu). Moja ulubiona osobiście jest dwójka bo w jedynce było MAKO a w trójce zakończenie odebrało mi cały fun.

Wracając jednak do Dragon Age. Jedynka była bardzo "retro" w dobrym tego słowa znaczeniu. Aż ociekała baldurkowatością^^ To był jej urok. Dwójka była dynamiczniejsza, mniej kliszowa fabularnie (moim zdaniem najlepsza historia ze wszystkich części i w ogóle jedna z leszych w cRPG). Nie ratowaliśmy świata przed wielkim złem które przedstawiono w intrze by zniszczyć w ostatniej walce przed końcową animacją podsumowującą historię. Była jakby taką mega rozbudowaną zapowiedzią trójki. Zaproszeniem - moim zdaniem lepszym od samej "imprezy" jaką miała być trójka. I chyba w tym cyklu również to dwójka jest moją ulubioną częścią. Jedynka była bardzo klasyczna - i to fajnie, sęk w tym, że nie była szczególnie ekscytująca jeśli idzie o walkę. Dwójka była robiona na szybko, po najkrótszej linii oporu, żeby się nie narobić a zarobić. Jeden wielki recykling kilku małych i kiepsko zaprojektowanych lokacji.
Trójka wydaje się ogromna, trójka zebrała świetne recenzje - gdzie dwójkę krytyka troszkę zgniotła. Ale dwójki do dziś bronię jak niepodległości. Bo choć z większością zarzutów wobec niej się zgadzam - nie zmienia to faktu, że świetnie przy niej bawiłem, z radością do niej wracałem i zawdzięczam jej setki godzin świetnej zabawy. Więc nie widzę sensu wypominania jej wad które i tak jak się okazało nie były w stanie zepsuć zabawy. Tymczasem Inkwizycja.... powiem szczerze, że zawiódł mnie już prolog. Jak wspomniałem oczarowała mnie oryginalna historia z dwójki gdzie nie groziło nam jakieś zło złe dla samego zła. Nie - walczyliśmy o przetrwanie w obcym mieście. Pomioty, demony były w tej walce tłem. Dwaj główni wrogowie (a raczej trzej - sęk w tym, że dwoje z nich wykluczało się na wzajem więc jednorazowo walczyło sie z jednym przeciw drugiemu) to Arishok i jego Qunari - czyli postacie do których miałem więcej sympatii niż do miasta po którego stronie stanąłem w konflikcie. Nikt nie może nazwać ich czarnymi charakterami i nie skłamać. Byli uczciwi i honorowi - a to, że nie mogli znieść hipokryzji świata który ich otaczał i stanęli z nim do walki? Jak dla mnie zrozumiałe. Potem był czysto polityczny konflikt magów z templariuszami, a ja zawsze stawałem po stronie tych pierwszych, ale to też kwestia gustu. I gra kończyła się arcyciekawie bo wizją świata rozdartego konfliktem między zbuntowanymi magami i ich sprzymierzeńcami a fanatykami zakonnymi i ich armiami. I tu widziałem właśnie trójkę. W środku tego zamieszania. Czy gracz pogodzi obie strony i zakończy spór jakimś kompromisem zanim wojna tych potęg zniszczy świat. A pamiętajmy, że na północy stnieje przecież magokratyczne imperium tevinter mogące wykorzystać pretekst poparcia magów do inwazji na Thedas. Qunari też mogliby chcieć poszerzyć granice wykorzystując fakt, że wszyscy zbyt zajeci są walką między sobą by zjednoczyć się przeciw nim. Tymczasem co dostaliśmy? grę o tym, że wszystko to w czym chciałem uczestniczyć juz się wydarzyło, dwójka nie była wstępem trójki tylko co najwyżej intra trójki a magowie i templariusze zgodzili się na negocjacje pod okiem zakonu (co samo w sobie było absurdalne, bo przecież zakon nie był bezstronny). Spłycili to na maxa tylko po to, żeby zabić ich wszystkich nim zacznie się gra o walce bohatera z przedwiecznym złym złem które pragnie tylko zła dla samego zła. Super. Jakże oryginalnie.

dobra ale kończąc tą litanię postaram się w skrócie wymienić największe zarzuty wobec tego tytułu.
1) ogromny, ale nieciekawy. Rozmiar świata to nie zaleta sama w sobie, dla mnie to tylko uciążliwość komunikacyjna. W dodatku poza taką sobie histori główną mamy questy poboczne na poziomie mmorpg sprzed 15 lat. Zabij 10 baranów. Zabij 3 niedźwiedzie. Zabij magów. Zabij templariuszy. Zabij bandytów. ŻENADA
2) kolejny krok wstecz - jak dla mnie - w systemie klasowym. Między jedynką a dwójką zniknął wojownik dystansowy i wojownik na dwie bronie. Nie rozumiałem po co. czemu na siłę ograniczać pole manewru gracza w kreacji swojej postaci? w trójce poszli o krok dalej i teraz już serio zabolało. Zniknął szampierz/duelist specjalizacja. W ogóle zniknęła możliwość zbudowania łotrzyka pod takiego lekkiego wojownika walczącego z wrogiem twarzą w twarz. Wiem, że pewnie był słabszy w czyszczeniu gry niż typowy znikający backstaber. Aczkolwiek dla mnie był oceanem czystego funu. Nie lubię dźgać wrogów w tyłki jak tchórz ani tłuc się w pancernej puszcze. Duelist był właśnie ideałem tego czym lubię grać w takie gry. Zwinnego sprytnego wojownika który wygrywa bo unika ciosów dzięki swojej sprawności a nie przyjmuje wszystko na łeb bo jest ludzkim odpowiednikiem czołgu. W jedynce łotrzykiem tankowałem grę na swój sposób. W dwójce nie pamiętam czy się dało (raczej nie gdy się oberwało mocniejszym czarem) ale i tak walczyłem z przeciwnikami twarzą w twarz i sztyletami w miecze/kły/pazury/topory. W trójcę mogę tylko znikać i dźgać po nerkach jak ciota - SUPER:/
w dodatku (nie wiem czy tak było w dwójce ale na bank nie było tak w jedynce) drzewko broń i tarcza jest praktycznie bezużyteczne. Niby pod tankowanie ale więcej tam skili ofensywnych niż obronnych i dużo punktów trzeba zmarnować żeby troszkę obronę podnieść. Ostatnie podstawowe drzewko jest 100x bardziej tankowate, to samo champion - niezależnie czy się ma tarczę czy nie.
3) towarzysze nie są sami w sobie jacyś nudni. Ogólnie tutaj poziom od biedy jest, tylko pod względem romansowym jest kicha. W jedynce była Mori, ale nawet Leliana była bardzi ciekawą postacią i zachęcającą^^ w dwójce była Izia, ale nawet Merill miała swój dziewczęcy urok. W trójce jest Casandra która wygląda trochę jak facet. Na scenkach fabularnych z dwójki była nawet sexy i cieszyłem się, że będzie kompanem, a nawet opcją romansu w trójce. A tu zonk zrobili z niej pasztet:( W grze stawiam dopiero pierwsze kroki, ale o ile wiem Vivien nie jest opcja romansową (i tak jest brzydka) a Sera to co prawda na swój dziwny sposób uroczo roztrzepana ale też trochę paskuda w porównaniu do poprzedniczek:(

użytkownik usunięty

ok 48 godzin w grze, koryfeusz wącha lyrium od spodu.
wydaje mi się, że gdzieś w tyle czasu kończyło się poprzednie części ze 100% questów pobocznych i misjami z dlc, ja tu ledwo podstawkę skończyłem a i to podejrzewam, że 1/3 świata nie widziałem i misji nie wykonałem.

Sęk w tym, że w DA 1-2 i ME 1-3 granie dawało mi na tyle dużo radochy, że robiłem wszystkie misje które wiedziałem jak i gdzie więc 99% zawartości dodatkowej robiłem za każdym razem nawet jak wracałem do danej gry po raz dziesiąty. tutaj za pierwszym nawet nie chciało mi się robić wszystkiego i może być pierwsza gra bioware od wieków do której drugi raz nie siądę.
DA 1-2 kończyłem po wielokroć, ME 1-3 też po parę razy (ME 3 możliwe że tylko raz bo zakończenie zabiło mi sentyment do serii). Ta gra to krok w tył.

po poprzedniej części na twórców spadły joby, że recykling miejsc totalny i kilka małych korytarzy na krzyż przez 30 godzin grania się oglądało. Tutaj postanowili to nadrobić i zrobili grę ogromną. Powiem szczerze, że ja w tym ogromie widziałem tylko wady. Za dużo terenu do zwiedzenia a za mało ciekawych rzeczy tam bym czuł, że zwiedzać warto.
SW TOR to mmo od bioware które urzekło mnie jak żadne wcześniej przez postawienie na rozgrywkę bardzo singlowo crpgową w tym gatunku ryzykowne podejście. Tutaj miałem wrażenie jakbym grał w ogromne mmo - tona śmieciowych questów które zwykle w takim gatunku występują tylko mnie w tym utwierdzała. Ogromne mmo, ale tak goowniane, że byłem jedynym graczem na serwerze^^

a szkoda, bo historia zła nie była. Co ich podkusiło żeby zmienić mechanikę walki na mniej intuicyjną i bardziej niewygodną? Dwójka przy tym to szczyt frajdy^^ (no bo była świetna). Jaki debil uznał, że zrobienie mapy świata w formie stołu w kwaterze inkwizycji to świetny pomysł? ja się czułem jakbym zwiedzał instancje w mmo. Wpadał i wypadał. W dwójce czułem, że jestem w tym Kirkwal. W jedynce, że podróżuję po Orammarze, Denerim itp. Tutaj miałem wrażenie, że tylko wpadam wszędzie na chwilę i wypadam nie zwiedzając niczego. Czym się różniło orlais od fereldenu? tu pustkowia i tu pustkowia. Tu biegają barany i bandyci i tu. Myślałem, że na długo zapamiętam wizytę w stolicy największego imperium południa a my tam tylko widzieliśmy mały goowniany ryneczek, pałacyk jeden (obie właśnie jak instancje w mmo gdzie się wpada robi sieczkę i wypada). a poza tym wyłącznie pustkowia które wszędzie wyglądały tak samo! to małe śmieszne Kirkwal przy stolicy Orlais wyglądało jak metropolia:/

nie polecam tej gry, historia fajna, ale w każdej części taka była. Jak ktoś chce pograć w dobre cRPG niech odpali części 1-2 albo inny tytuł (Wiedźmin 2, może 3 bo jeszcze nie widziałem). A jak jest bardzo ciekaw historii trójki niech poszuka jakichś powycinanych filmików streszczających fabułę na youtube.

użytkownik usunięty

Nie mam pojęcia dlaczego ludzie tak wychwalają jedynkę. Przy postaciach polecieli stereotypami, grafika jest strasznie słaba, poboczne zadania nudne, sama fabuła jest w porządku ale dla mnie to tylko przystawka przed daniem głównym czyli Inkwizycją, która ma cudowną grafikę, genialne postacie i wciągające zadania. To tylko moje zdanie bo wiem, że nie przekonam fanów stereotypów. Przyznaję, że dwójka jest najsłabsza ale to nie zmienia faktu, że jedynka to też nie jest materiał na grę roku.

użytkownik usunięty

no i widzisz, są gusta i guściki. Ja jedynkę cenię bo całkiem fajnie nawiązywała do klasyków gatunku jak Baldurki. Była takim klasycznym cRPG i raczej wielu takich już nie zobaczymy. Czy postacie i fabuła były słabe? kłóciłbym się ale to kwestia gustu. Tak czy inaczej moja ulubiona część to dwójka bo po prostu grało się w nią najprzyjemniej.

Tak więc dla mnie hierarchia jest taka, że dwójka i jedynka obie bardzo cenię, a która lepsza to już zależy pod jakim kontem oceniamy (jedynka bardziej rozbudowana i dopracowana, ale dwójka bardziej wciągająca i efektowna jak dla mnie).
Trójka przegrywa po prostu w każdej kategorii. Ogromna. Ale nudna. W dwóch pierwszych częściach znałem każdy zakamarek i starałem się do każdego zajrzeć czy grałem po raz pierwszy czy dziesiąty. W trójce mimo szczerych chęci nie wiem czy pół zawartości zobaczyłem, gdyż tak mnie granie nudziło, że wolałem na siłę pchać fabułę do przodu niż męczyć się w przechodzenie kolejnych niby nowych a strasznie powtarzalnych, nudnych, nieciekawych lokacji.

aczkolwiek dobrze, że niektórym inkwizycja przypadła do gustu. To pokazuje, że żadna z gier pewnie nie jest lepsza od pozostałych bo wszystko jest kwestią subiektywnej oceny. Tak czy inaczej dla mnie jedynka i dwójka to mniej lub bardziej dopracowane, ale hity. Inkwizycja to przesadnie nadmuchany bubel. Dwójce wyszłoby na zdrowie dodanie odrobiny różnorodności - więcej lokacji do zwiedzenia, mniej oglądania tych samych prostych labiryntów w nieskończoność. Inkwizycji przydałoby się ująć trochę niepotrzebnych kilometrów dreptania bez celów w świecie udającym otwartą przestrzeń a większe dopracowanie tego co zostało.

użytkownik usunięty

Kto co lubi. Moja siostra odstawia zadania i cały czas zwiedza nowe światy żeby zdobyć jakieś przedmioty albo rzadkie zwierzęta. Mamy takie same odczucia co do jedynki i dwójki mimo, że mamy inne cele w grze. Osobiście to najbardziej lubię zadania główne (szczególnie świątynię).

użytkownik usunięty

*zabić rzadkie zwierzęta

ocenił(a) grę na 7

DA O był świetny nie tylko ze względu na fabułę i możliwość tworzenia własnych postaci na swoją modłę, ale w największej części właśnie chyba za system walki który mi wybitnie przypadł do gustu i dawał niesamowicie dużo satysfakcji odświeżając moja nostalgię po starym dobrym Baldurs Gate. Gra była długa, ale nigdy nudna. Co mamy w DA I? Co jak co - całkiem przyzwoicie wykonany świat i interesujących bohaterów przy niestety maxymalnym uproszczeniu (czytaj popsuciu) systemu walki. Gdzie to co stanowiło o sile DA O - czyli kombinacje zaklęć? Schematy zachowań? Sloty taktyczne? to co możemy ustawić dla naszych towarzyszy w DA I to śmiech na sali. Dlaczego w wersji PC (nie wiem jak tam to wygląda na konsoli) mamy możliwość korzystania tylko z 8 umiejętności na pasku? Kompletny bezsens i 10 kroków wstecz w stosunku do pierwowzoru z 2009 roku. Po co to pozmieniali? komu to przeszkadzało? Jęśli ktoś miał problemy z ustawieniem slotów taktycznych to przecież mógł zdać się na SI komputera i patrzyć np jak jego mag okładany wręcz zamiast użyć np "uderzenia umysłu" czy innej zdolności pozwalającej wyjść mu z opałów bezsensownie żłopie mikstury na przemian nawalając z laski z iście miernym efektem. Sam gram łotrzykiem na poziomie trudny i walka wygląda następująco: najpierw piętno śmierci, ostrza z ukrycia, znikniecie, podwójne kły w plecy, uderzenie z cienia i dobijajacy cios - i tak w kółko. Cały czas ten sam schemat bo gra niczego taktycznego od gracza więcej nie wymaga. Co do fabuły to pomimo, że nie ma jakiejś tam tragedii to jest pod każdym względem gorsza od tego co oferowało nam zarówno DA O jak i dodatek do niego. Qesty z DA O to było coś ABSOLUTNIE genialnego zarówno w formie, treści jak i wykonaniu. Zagadki w pustce, mówiące wierszem drzewo (Silvan) w lesie elfów, quest z wilkołakami który można było przejść na kompletnie różne sposoby, a wszystko to odciskało swe fundamentalne piętno na fabule i finale rozgrywki. W DA I mamy ledwie namiastkę tego, po szumnych zapowiedziach raczej rozczarowanie mimo wszystko niż prawdziwy zachwyt. Z zadań typu zabij magów i nie ma do tego w zasadzie żadnego tła fabularnego ja osobiście nie czerpię żadnej satysfakcji. Wolałbym nawet, żeby takich zadań w ogóle nie było niż żeby je wrzucano w hurtowej ilości na siłę tylko po to, żeby sztucznie wydłużano rozgrywkę tzw questami pobocznymi. Ciekawostką jet też to, że gra ma niezły voice acting przy kompletnie miernej muzyce/ścieżce dźwiękowej. Miałem wręcz wrażenie, ze muzyki w tej grze w ogóle nie ma. Wyobraźmy sobie teraz takie Diablo czy Ice Wind Dale bez muzyki? Przecież to buduje połowę klimatu. Wstawka muzyczna z która leciała przy uruchamianiu DA O to było arcydzieło. W Inkwizycji nic takiego nie uświadczymy. Na pochwałę zasługuję dobrze zrobiony crafting ale to za mało żeby mówić o jakiejkolwiek innowacyjności. Suma sumarum - czy DA I mi się nie podobał?. No więc nie był zły i dałem mu nawet 8/10 ale zdaję sobie sprawę, że jest to ocena naprawdę wyciągana za uszy tylko przez sentyment do pierwszej odsłony która jest w zasadzie moją ulubioną grą. Inkwizycje polecam raczej Skyrimowym graczom niż fanatykom pierwszej odsłony serii i wyjadaczom Baldurów i Ice Wind Daleów.

użytkownik usunięty
Sadam_filmweb

może jest coś w tym co piszesz - Skyrima grałem 5 minut tak mnie wkręcił.
jedynke przechodziłem dużo razu wkręciła mnie bardziej chyba nawet niż baldurki
dwójka to samo (obiektywnie słabsze cRPG ale mimo wszystko jedna z moich ulubionych gier:)
inkwicycje przeszedlem raz. na sile zeby przejsc. strasznie sie dluzyla. i boje sie wlaczyc jeszcze raz bo znowu spedzic 48 godzin meki w grze jest nie na moje sily. jedynki i dwojki za kazdym przejsciem przechodzilem kazdy zakamarek. W INKWIZYCJI MI SIE NIE CHCE:( jest zrobiona troche jak mmo bez innych graczy. nawet w takiej kategorii blado wypada bo SWTOR przeszedlem14 razy skasowalem wszystkie postacie i wlasnie gram kolejnymi 8 na raz (a raczej na zmiany) od nowa.

ocenił(a) grę na 6

Tak z ciekawości: grałeś w dodatek? :)

użytkownik usunięty
Lellandra

Nie, ale przeszedłem podstawke ponownie bawiąc sie troche lepiej. Juz troszke wyzej ta gre cenie. Aczkolwiek dalej uważam ze jest przesadnie rozciagnieta i wolałbym 20 godzin mniej biegania po nijakich pustkowiach. Byłoby może 40 godzin gry ale prawie znikneloby bieganie bez celu z punktu a do punktu b przez hektary pustego stepu z czasem jakimś psem do ubicia.

ocenił(a) grę na 6

Co racja to racja. :) Polecam zagrać w Intruza chociażby po to żeby poznać zakończenie. Strasznie mnie to wkurza, że kupuję grę a ostateczne zakończenie poznaje po dokupieniu dodatku. Co za nowa moda...

ocenił(a) grę na 7

Chyba dwójka jest jeszcze słabsza. Z tego typu gier tak je oceniam.

Baldur's gate 1998 z dodatkiem- 9
Planescape Torment 1999- 10
Baldur's gate II 2000 z dodatkiem - 10
Icewind Dale 2000 - 8,5
Arcanum 2001- 9
Icewind dale II 2002 - 8
Neverwinter nights 2002 z dodatkami -8
Świątynia pierwotnego zła 2003 - 7
Neverwinter nights 2 2006 z dodatkami- 8,5
Drakensang: The Dark Eye 2008 - 8
Dragon Age -początek 2009 - 9
Drakensang: The River of Time 2010 - 8
Dragon Age II 2011- 6
Dragon age - Inkwizycja 2014 - 7
Pillars of Eternity 2015 z dodatkami- 9,5

Moim zdaniem Pillars of Eternity z 2015 wraz z dodatkami to najlepsza gra cRpg od
Planescape Torment 1999 i Baldur's gate II 2000. Zrzuciła z podium Dragon age początek 2009.
Widać, że Obsidian tworząc Pillars of Eternity (podstawkę) czerpali styl z Baldur's gate 2,
a w dodatkach The White March z Icewind dale.
To mega pozytywne zaskoczenie, że wrócili do rzutu izometrycznego.
Świetnie im to wyszło. Do tego jaka wygoda gry i przystępność. Pillars of Eternity II to pewniak.
Natomiast na Dragon age IV nie czekam. Bioware bardzo się zepsuło.
Zresztą swoją najlepszą grę zrobili dawno temu w 2000 roku :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones