PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=646088}
6,5 1 327
ocen
6,5 10 1 1327
Amnesia: A Machine for Pigs
powrót do forum gry Amnesia: A Machine for Pigs

Pierwsza Amnesia dla wielu osób to gra - marzenie. Z fenomenalnym klimatem, mroczną fabułą, świetną fizyką, ale przede wszystkim idealnym wykorzystaniem światła i mroku, a właściwie tylko mroku. O ile Konami w "Silent Hillach" stawiało na wszechobecną mgłę, o tyle Frictional Games postawiło na zupełną ciemność i nawet po przyzwyczajeniu wzroku do nocy niewiele widzieliśmy. Potwory wczytywały się czasem w losowych miejscach i nie było wiadomo, czy czasem za rogiem coś się nie pojawi. Przyznam szczerze, że wciąż jednak opwiadam się za Cichym Wzgórzem, ale "Amnesia: The Dark Descent" i tak wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Czy zatem ekipa z The Chinese Room podołała zadaniu stworzenia równie przerażającego sequela? Zapraszam do mini-recki...

Fabuła opowiada o losach Oswalda Mandusa, przemysłowca, który budzi się i niewiele pamięta (podobnie jak Daniel w The Dark Descent). Wędrując po swojej posiadłości poszukuje swoich zaginionych dzieci. Wkrótce odkrywa, że wybudował tajemniczą mroczną maszynę, która zaczęła żyć własnym życiem...

Historia podobnie jak w jedynce jest szczątkowa i poznajemy ją wraz z każdą kolejną czytaną kartką. Fabularnie mogę nawet powiedzieć, że jest nawet lepiej niż w jedynce. To właśnie dzięki opowieści zawartej w "Maszynie dla świń" brnąłem dalej w grę. Niestety nie mogę tego powiedzieć o klimacie, który w tym przypadku niestety zszedł na dalszy plan...

Lokacje w odróżnieniu od "Dark Descent" są bardzo jasne. Co prawda nie przeszkadza to aż tak bardzo, ale mając w pamięci lochy zamku Brennenburg (nasz bohater także jest powiązany z jedną z postaci z tamtej gry) spodziewałem się podobnego podejścia i tutaj. Niestety, The Chinese Room postanowili przy tej produkcji nieco rozjaśnić levele, choć finałowe poziomy pozytywnie mnie zaskoczyły. Jest niestety też i zasadniczy mankament. Do kluczowych elementów prowadzi jedna, albo dwie drogi, więc po prostu choćbyście nie wiem jak chcieli, w tej grze nie idzie się zgubić...

Gameplay odarto ze znanej nam mechaniki. Inwentarz zniknał w cholerę, lampa naftowa może palić się w nieskończoność, a elementy otoczenia stały się bardziej statyczne. Na domiar złego zagadki stały się o wiele prostsze, więc fani główkowania nie odnajdą tutaj nic dla siebie. Nawet chociaż to survival horror, to odczułem przy tej produkcji tylko tę drugą frazę, bowiem survivalu tu naprawdę niewiele. Wrogowie - świnioludzie - trafiają się bardzo rzadko i trzeba się naprawdę postarać, żeby być przez nich ubitym. Dopiero może pod sam koniec ucieczki trochę podbijają ciśnienie... Poza tym AI adwersarzy chyba też trochę kuleje, bo czasem zdarzały się sytuacje, w których wrogowie nie widzieli mojej postaci, która z cienia gapiła się z odległości metra im centralnie w twarz... Yy, znaczy w ryj. W "The Dark Descent" potwory potrafiły nas czasem wykryć pomimo dobrej kryjówki... Z dobrych wiadomości - powróciły niewidzialne, wodne kreatury.
Apropo wlepiania wzroku w stwory - zniknął wskaźnik poczytalności, więc na Oswaldzie świnie chodzące na dwóch nogach czy pamiętna scena w kościele (mowa oczywiście o ołtarzu) nie robią żadnego wrażenia. Co prawda w oskryptowanych momentach bohater oczywiście porusza kwestię tego, co zrobił, czy czasem usłyszymy moment szybszego oddechu, ale tak jak już pisałem, są to oskryptowane momenty.

Graficznie niby usprawniono engine, dodano dynamiczne światła itd. itp. ale jak dla mnie, to niewiele się różni od "The Dark Descent". No - może ociupinkę, w każdym razie pomimo trzech lat różnicy w dacie wydania obu tytułów specjalnie wielkiej różnicy nie widać. No i dodatkowo jest niestety baardzo krótka.

Ze sposobów straszenia z racji jaśniejszych lokacji, powrócono do jumpscenek. Co prawda nie takich, że coś tam nam gdzieś wyskoczy i zrobi "buu". Czasem gdzieś coś zaskrzypi, innym razem jakiś hałas pobudzi naszą uwagę. Generalnie względem poprzedniczki to zasadniczy krok wstecz w straszeniu graczy. Nie oznacza to jednak, że gra w tym względzie jest słaba, wręcz przeciwnie. Fabuła - jak pisałem na początku - po prostu przyczepia nas do komputera. Skłania do refleksji nad kondycją człowieczeństwa i nawet po napisach końcowych sam zastanawiałem się, co bym zrobił na miejscu Mandusa z Maszyną dla świń. Poziomy prezentujące jej elementy potrafią robić niesamowite wrażenie. Wszystko to okraszone jest świetnym soundtrackiem autorstwa Jessici Curry. Dubbing także nie wypada sztucznie.

"Amnesia: A Machine for Pigs" wywołuje u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony fenomenalna fabuła zupełnie nie ustępująca jedynce, piękna muzyka w tle, tytułowa maszyna dla świń i refleksyjne zakończenie. Z drugiej strony gameplay okrojony z tych elementów, za jakie podobała mi się "The Dark Descent", grafika nie poszła zanadto do przodu, czas gry nie powala a do tego klimat grozy daje o sobie znać gdzieś przy końcu no i na dodatek sztuczna inteligencja wrogów czasem po prostu fiksuje. Ode mnie 7...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones